Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym mam zasadniczo dyżur duszpasterski na Wydziale Nauk Ścisłych i Przyrodniczych, przy ul. 3 Maja, ale mam zaplanowane dwa spotkania ze Studentami pierwszego roku na Wydziale Nauk Rolniczych. Dlatego będę trochę tu, a trochę tam.
Natomiast o 19:00 – jak co środę u nas – Msza Święta w intencji Środowiska Akademickiego, Duszpasterstwa Akademickiego i Młodzieży w Kościele. Po niej – wystawienie Najświętszego Sakramentu, Koronka do Bożego Miłosierdzia za Zmarłych i adoracja w ciszy do godziny 21:00. Zakończenie Apelem Maryjnym i błogosławieństwem. Serdecznie zapraszam!
I jednocześnie przypominam o możliwości zyskania odpustu dla Zmarłych – poprzez nawiedzenie cmentarza i modlitwę tam właśnie w ich intencji. Tę możliwość mamy jeszcze tylko dzisiaj.
Teraz zaś zapraszam już do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co ważnego i konkretnego Pan chce powiedzieć dzisiaj własnie mi? Z jakim przesłanem zwraca się do mnie? Duchu Święty, rozjaśnij umysł i serce…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Środa 31 Tygodnia zwykłego, rok I,
8 listopada 2023.,
do czytań: Rz 13,8–10; Łk 14,25–33
CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:
Bracia: Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością. Kto bowiem miłuje bliźniego, wypełnił Prawo. Albowiem przykazania: „Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj” i wszystkie inne streszczają się w tym nakazie: „Miłuj bliźniego swego jak siebie samego”.
Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Wielkie tłumy szły z Jezusem. On zwrócił się i rzekł do nich: „Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem.
Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw, a nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy patrząc na to zaczęliby drwić z niego: «Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć».
Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestu tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju.
Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem”.
To o czym w końcu jest to dzisiejsze Boże słowo? Bo w pierwszym czytaniu słyszymy – we fragmencie Listu Apostoła Pawła do chrześcijan Gminy rzymskiej – te oto mocne i chyba dość jasne stwierdzenia: Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością. Kto bowiem miłuje bliźniego, wypełnił Prawo. Albowiem przykazania: „Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj” i wszystkie inne streszczają się w tym nakazie: „Miłuj bliźniego swego jak siebie samego”. Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa.
A z kolei w Ewangelii Świętego Łukasza słyszymy takie oto dość mocne i… nie wiemy, czy jasne stwierdzenia samego Jezusa: Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. To w końcu o czym te dzisiejsze czytania: o miłości, czy o nienawiści? Do czego Pan przez swoje słowo zachęca, jaką drogę wskazuje?
Zapewne, gdzieś tam wewnętrznie przeczuwamy, że w tych dwóch przekazach tak naprawdę nie ma sprzeczności, jeżeli zastosujemy akademicką zasadę, stosowaną wręcz obowiązkowo przy pisaniu różnego rodzaju prac i artykułów naukowych, iż na samym początku wyjaśniamy podstawowe pojęcia – te fundamentalne dla danego opracowania; takie, na których cała logiczna konstrukcja danego rozważania jest budowana.
Bo nie może dojść do sytuacji, w której tworzymy jakąś wielopiętrową konstrukcję logiczną, a u samych jej podstaw mamy pojęcia, których albo nie do końca rozumiemy, albo raz rozumiemy tak, a raz inaczej.
Tę zasadę naprawdę dobrze byłoby stosować także we wszystkich dyskusjach, zwłaszcza prowadzonych publicznie (na przykład: w mediach), albo tych, które dotyczą tematów ważnych, w których niedogadanie się może prowadzić do napięć, a nawet konfliktów między ludźmi. Nieraz bowiem okazuje się, że te same pojęcia rozumiemy zupełnie inaczej, więc spieramy się niepotrzebnie, bo myślimy o tym samym, tylko inaczej to formułujemy, albo odwrotnie: wydaje się, że doszliśmy do porozumienia, po czym okazuje się, że wcale nie, bo właśnie inaczej rozumiemy te same słowa.
Z pewnością, takimi fundamentalnymi słowami, których znaczenie musimy sobie precyzyjnie określić, aby nie pobłądzić w dzisiejszych naszych rozważaniach, albo nie dojść do wniosku, że mamy do czynienia z jakimś absurdem, albo wewnętrznymi sprzecznościami – są słowa: „miłość” i „nienawiść”. One są dzisiaj mocno ze sobą powiązane – przynajmniej w wypowiedzi Jezusa, dlatego jedno słowo tłumaczy się przez drugie.
W pierwszym czytaniu – w całości poświęconym miłości – słyszymy, że główny akcent położył Paweł na miłość do bliźniego. I podkreślił, że jest to najważniejsze ze wszystkich przykazań, a więc – można tak stwierdzić – wszystkie przykazania są częścią składową tego najważniejszego, albo też sposobem realizacji tegoż najważniejszego.
Słyszymy jednak również, że miłość bliźniego jest doskonałym wypełnieniem Prawa. A przecież starotestamentalne Prawo regulowało relacje człowieka z Bogiem. Zatem, wypełnienie przykazania miłości bliźniego jest też formą wypełnienia przykazania miłości Boga. Jak wiemy, w Starym Testamencie oba te przykazania były odczytywane i rozumiane oddzielnie – dopiero Jezus połączył je w jedno, nierozdzielne przykazanie: miłości Boga i bliźniego.
Stąd też miłość – w rozumieniu Pawła – to jest wszelkie dobro, czynione drugiemu człowiekowi, ze względu na Boga. A zatem – idąc dalej w naszym rozumowaniu – to nie piękne słowa i wzdychanie do księżyca, ale konkret! Konkretne czyny, postawy, dobre uczynki. Okazywane drugiemu człowiekowi – ale ze względu na Boga i dla Boga.
I właśnie w tym kontekście rozumiemy słowo: „nienawiść” – zastosowane przez Jezusa, w odniesieniu do osób z najbliższej rodziny. Oczywistym jest, że nie chodzi o nienawiść w dosłownym, czyli naszym obecnym rozumieniu tego słowa, ale o to, by miłości do drugiego człowieka – nawet do ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego – nie postawić ponad miłością do Boga, albo w oderwaniu od miłości do Boga, albo wręcz w opozycji do Boga. Bo to na pewno nie będzie dobre ani dla nas samych, ani dla tych, których taką ślepą i bezmyślną miłością obdarzamy. O ile to „coś” można w ogóle nazwać miłością.
Zresztą, w zrozumieniu znaczenia obu słów pomagają nam dalsze zdania z dzisiejszej Ewangelii, a konkretnie te: Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem; a także: Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem. Pomiędzy zaś jednym i drugim zdaniem słyszymy dwa przykłady konkretnego ich zastosowania: budowę wieży, na którą może zabraknąć środków, albo obronę królestwa przed najeźdźcą, na co może zabraknąć sił zbrojnych. W jednym i w drugim przypadku trzeba poświęcić coś więcej – dużo więcej, niż może chciałoby się na początku – żeby cel osiągnąć.
Tak samo w miłości Boga i bliźniego – trzeba poświęcić całego siebie w darze dla drugiego człowieka, co będzie jednocześnie darem dla Boga. Jeżeli chcielibyśmy jakąś sferę życia zachować tylko dla siebie, albo – co o wiele gorsze – przywłaszczyć sobie drugiego człowieka i otoczyć go ślepą, zaborczą, zniewalającą tak zwaną „miłością”, to na pewno w ten sposób okażemy mu bardziej nienawiść, niż miłość… I to nienawiść – niestety – w naszym rozumieniu tego słowa. Bo w ten sposób jedynie zaszkodzimy temuż człowiekowi, ale też zaszkodzimy sobie.
Jeżeli bowiem cokolwiek w naszym życiu dokonuje się poza Bogiem, albo wbrew Bogu, to jest to naprawdę prosta droga do zła, zamieszania, nieszczęścia… I miłość tak rozumiana – wcale nie jest miłością. Wszak Święty Paweł mówi dziś wyraźnie: Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. A taka wykoślawiona, fałszywa miłość – niestety – wyrządza…
Dlatego jeżeli pytamy, o czym tak naprawdę jest dzisiejsze Boże słowo, to odpowiadamy jasno i konkretnie: o miłości. Ale o miłości rozumianej właściwie. Rozumianej po Bożemu.