Mądrość – czym jest, a czym nie jest?…

M

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę Chrztu Świętego przeżywa mój Siostrzeniec, Tomek Niedźwiedzki. Niech łaska Boża działa w Nim i prowadzi przez całe życie! A On – niech z nią owocnie współpracuje.

Imieniny natomiast przeżywają:

Renata Gulewska, pracująca niegdyś w obsłudze restauracji „Jakubowa Izba”, przy trasie Warszawa – Lublin. Czasami, będąc w drodze, wpadałem tam na obiad. Z Panią Renatą, przy okazji tych odwiedzin, odbywaliśmy zwykle wiele dobrych rozmów o życiu i wierze. Obecnie Pani Renata pracuje gdzie indziej, ale udaje nam się utrzymywać kontakt telefoniczny i smsowy. Bardzo go sobie cenię, bo bardzo cenię sobie głęboką wiarę Pani Renaty, którą też szczerze się buduję;

Renata Malinowska, Żona Pana Leszka, Kościelnego w mojej rodzinnej Parafii;

Jonasz Kargulewicz – Lektor z tejże Parafii,

Ksiądz Witold Juszczuk – Wikariusz Parafii Katedralnej, Koordynator stałego dyżuru spowiedniczego w Katedrze siedleckije.

Urodziny zaś przeżywają:

Ojciec Mateusz Fleiszerowicz, Franciszkanin, mój Kolega ze studiów prawa kanonicznego na KUL, a obecnie Proboszcz franciszkańskiej Parafii w Nysie;

Tadeusz Goc – emerytowany Kierownik Uczelnianego Ośrodka Kultury przy naszym Uniwersytecie, a obecnie: Człowiek bardzo aktywny i zaangażowany w działalność naszej Uczelni, ale także – za co jestem bardzo wdzięczny – w działalność naszego Duszpasterstwa Akademickiego.

Wszystkich świętujących powierzam opiece Bożej Opatrzności! Niech Im Pan błogosławi!

A ja dzisiaj wybieram się do Parafii Brzozowica, na zaproszenie Proboszcza, Księdza Tomasza Małkińskiego – w swoim czasie: mojego Współpracownika w Duszpasterstwie Akademickim. Będę tam dzisiaj pomagał duszpastersko. A o 20:00 – Msza Święta u nas i Koronka do Bożego Miłosierdzia za Zmarłych.

Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim konkretnym, osobistym przesłaniem zwraca się właśnie do mnie? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

32 Niedziela zwykła, A,

12 listopada 2023., 

do czytań: Mdr 6,12–16; 1 Tes 4,13–18; Mt 25,1–13

CZYTANIE Z KSIĘGI MĄDROŚCI:

Mądrość jest wspaniała i niewiędnąca:

ci łatwo ją dostrzegą, którzy ją miłują,

i ci ją znajdą, którzy jej szukają,

uprzedza bowiem tych, co jej pragną,

wpierw dając się im poznać.

Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi,

znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich.

O niej rozmyślać to szczyt roztropności,

a kto z jej powodu nie śpi, wnet się trosk pozbędzie:

sama bowiem obchodzi i szuka tych, co są jej godni,

objawia się im łaskawie na drogach

i popiera wszystkie ich zamysły.

CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TESALONICZAN:

Nie chcemy, bracia, waszego trwania w niewiedzy co do tych, którzy umierają, abyście się nie smucili jak wszyscy ci, którzy nie mają nadziei. Jeśli bowiem wierzymy, że Jezus istotnie umarł i zmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg wyprowadzi wraz z Nim. To bowiem głosimy wam jako słowo Pańskie, że my, żywi, pozostawieni na przyjście Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy pomarli.

Sam bowiem Pan zstąpi z nieba na hasło i na głos archanioła, i na dźwięk trąby Bożej, a zmarli w Chrystusie powstaną pierwsi. Potem my, żywi i pozostawieni, wraz z nimi będziemy porwani w powietrze, na obłoki naprzeciw Pana, i w ten sposób zawsze będziemy z Panem. Przeto wzajemnie się pocieszajcie tymi słowami.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: „Królestwo niebieskie podobne jest do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie oblubieńca. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły ze sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się oblubieniec opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły.

Lecz o północy rozległo się wołanie: «Oblubieniec idzie, wyjdźcie mu na spotkanie». Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: «Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną». Odpowiedziały roztropne: «Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie».

Gdy one szły kupić, nadszedł oblubieniec. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną i drzwi zamknięto. W końcu nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: «Panie, panie, otwórz nam». Lecz on odpowiedział: «Zaprawdę powiadam wam, nie znam was».

Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny”.

Dzisiejszy tekst o mądrości, który słyszymy w pierwszym czytaniu, nie jest jedynym, jaki znajdziemy w Piśmie Świętym, na ten temat. I w każdym z nich – jak chociażby w tym dzisiejszym – widzimy próbę zmierzenia się z tym jednak dość trudnym zadaniem, jakim jest zdefiniowanie, czymże ta mądrość tak naprawdę jest. Jak moglibyśmy określić mądrość? Poczynając nawet od pytania, z jakiej litery to słowo zapisać: z wielkiej, czy małej?

W ujęciu biblijnym – szczególnie starotestamentalnym – zwykle piszemy ją wielką literą i rozumiemy osobowo. Dzisiaj słyszymy, że ta Mądrość jest wspaniała i niewiędnąca: ci łatwo ją dostrzegą, którzy ją miłują, i ci ją znajdą, którzy jej szukają, uprzedza bowiem tych, co jej pragną, wpierw dając się im poznać.

Zatem, jest to jakaś rzeczywistość aktywna, sama poszukująca dróg dojścia do serca człowieka, który jej pragnie. Żeby ją jednak otrzymać, trzeba – zgodnie ze słowami dzisiejszego czytania – choćby trochę zapału okazać, trochę aktywności. To tak, jakby Mądrość owa czekała na jeden, nawet niewielki gest pragnienia i oczekiwania, aby natychmiast pospieszyć do tego, kto ten gest wykona. Słyszymy przecież, że wręcz uprzedza […] tych, co jej pragną.

A nieco dalej słyszymy, że kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi, znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich. Usłyszmy to dobrze: Mądrość siedzi u drzwi tego, kto jej szuka. Moi Drodzy, kto siedzi u drzwi drugiego? Z kim – lub z czym – kojarzy nam się taki obraz? Czy nie z jakimś żebrakiem, który przesiaduje przed drzwiami kościoła, albo innymi drzwiami, gdzie przechodzi dużo ludzi, aby prosić o wsparcie? A może jeszcze inne, mocniejsze skojarzenie: z psem, warującym u drzwi, albo kotem, który wyleguje się bądź to przed drzwiami, bądź gdzieś na parapecie?…

A oto dzisiaj słyszymy, że to miejsce zajmuje Mądrość… To chyba znak jakiejś wielkiej pokory, czyż nie?… Jakby sama sobie owa Mądrość wybrała takie dalsze, wręcz gorsze miejsce; sama umieściła siebie na pozycji kogoś oczekującego na przyjęcie, na zauważenie – i tylko od człowieka zależy, czy ją przyjmie, czy ją zauważy…

A jeżeli tak się stanie i człowiek wykona jakieś konkretny krok w jej kierunku, wówczas natychmiast dostąpi zaszczytu spotkania z nią. Słyszymy: Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi, znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich. O niej rozmyślać to szczyt roztropności, a kto z jej powodu nie śpi, wnet się trosk pozbędzie: sama bowiem obchodzi i szuka tych, co są jej godni… Raz jeszcze zauważmy: Mądrość sama szuka tego, kto chce ją przyjąć… Ileż w niej pokory… A może właśnie na tym polega jej wielkość?… Ale – w takim razie, zapytajmy raz jeszcze – czymże ona jest?

Bo z tego, co tu sobie mówimy, to wyłania nam się obraz jakiejś konkretnej osoby. Ale bardziej jest to jakaś wewnętrzna ludzka predyspozycja, jakaś wewnętrzna wartość, która tak bardzo uzewnętrznia swoją obecność, tak bardzo manifestuje swoje działania, że wręcz można mówić o odrębnej osobie, której obecność i działanie dostrzegamy. Tak bardzo bowiem różni się życie i postępowanie człowieka, który mądrość posiada, od tego, komu jej – niestety – z różnych przyczyn zabrakło. Niezwykle czytelnie i sugestywnie pokazuje to dzisiejsza przypowieść ewangeliczna Jezusa.

Przed naszymi oczami jawi się tam pięć panien roztropnych i pięć panien nierozsądnych, które w starszych tłumaczeniach Biblii nazywano po prostu pannami mądrymi i głupimi – bo to, po pierwsze, chyba lepiej oddaje stan faktyczny, a po drugie: bardziej współgra z treścią pierwszego czytania.

Panny roztropne to te, którym właśnie wystarczyło mądrości, czyli zapobiegliwości, jasności umysłu i przewidywania, by zabierając ze sobą na lampy na czas oczekiwania na pana młodego – zabrać również oliwę do nich. Bo właśnie owa mądrość, czyli takie zwykłe logiczne myślenie i życiowe doświadczenie podpowiedziało, że pan młody może przyjść później i że w związku z tym czuwanie może się przedłużyć, dlatego dobrze byłoby pomyśleć, że i oliwy do lamp może zabraknąć…

Panny nierozsądne – czyli właśnie głupie – takich dylematów nie miały, one żyły tym, co tu i teraz, nie zawracając sobie głowy tym, co się może zdarzyć w przyszłości, choćby niedalekiej. A chociaż jest prawdą, że nie powinniśmy zasadniczo zaprzątać sobie uwagi tym, co może się zdarzyć kiedyś tam, w dalekiej przyszłości, tylko zostawić to Bogu, to jednak nie możemy też pozwolić sobie na taką totalną beztroskę, która podpowie nam, by w ogóle przestać trzeźwo myśleć i podchodzić do życia na zasadzie: „jakoś to będzie”…

Przykład pięciu głupich panien pokazuje, że jednak „jakoś to nie będzie”, że jednak trzeba podjąć codzienne zadania, codzienne troski, które niesie ze sobą życie. Bo owa oliwa do lamp symbolizuje tutaj wszystkie, takie zwyczajne i codzienne sprawy i potrzeby człowieka, które na bieżąco trzeba zaspokajać i rozwiązywać cierpliwą pracą, wspartą modlitwą. Tutaj samo się nic nie zrobi, samo się nic nie stanie i samo nic z nieba nie spadnie.

Owszem, Bóg wspomaga tych, którzy sami się starają i pracują, ale właśnie dlatego dość słabo w oczach Bożych wyglądają ludzie beztroscy, lekkomyślni -po prostu: ludzie głupi. Bo takie podejście, jakie zaprezentowały panny nierozsądne, to oznaka głupoty, charakteryzującej ludzi lekkomyślnych, próżnych, leniwych… Panny roztropne natomiast pokazują nam postawę ludzi mądrych, charakteryzującą się po prostu umiejętnością życia.

Czyli – umiejętnością dokonywania właściwych wyborów i podejmowania właściwych decyzji. Takich, jakie w danym momencie podjąć trzeba. Takich, jakie w danym momencie są potrzebne – dla dobra własnego i dla dobra wszystkich – a nie takich, na jakie w danym momencie miałoby się ewentualnie ochotę. Właśnie to także podobno odróżnia ludzi mądrych od głupich, że głupi robią to, co im się w danym momencie zachciało robić, a mądrzy robią to, co w danym momencie zrobić trzeba, co jest konieczne, chociaż może nawet nie ma się na to ochoty.

I właśnie postawa takich ludzi – jednych i drugich – podobnie, jak postawa jednych i drugich panien, na tyle różni się od siebie, że wyraźnie widać, iż jedne posiadają mądrość, a drugie jej nie posiadają. Czyli, w życiu jednych owa mądrość tak zaznacza swoją obecność, jakby chodziło o odrębną osobę, która wprowadza pokój i porządek, natomiast w życiu drugich ich miejsce zajmuje bezgraniczna i bezdenna głupota, która także swoją obecność brutalnie zaznacza, co wyraźnie widzimy właściwie we wszystkim, co dotyczy takich ludzi: w ich słowach, w ich zachowaniach, w ich przeróżnych wybrykach i szaleństwach.

Tak właśnie zachowują się ludzie głupi, podczas gdy ludzie mądrzy ważą i cenią każde słowo i dobrze rozważają każdy swój wybór, a następnie: każdy swój czyn. A jeżeli tak – jeżeli mądrość to umiejętność życia, umiejętność dokonywania właściwych wyborów i podejmowania właściwych decyzji, oraz wytrwałe czynienie tego, co zrobić należy, a nie tego, na co ma się aktualnie ochotę; a z kolei głupota to przeciwieństwo tego wszystkiego – to chyba zgodzimy się wszyscy, że tak rozumiana mądrość nie jest tym samym, co wysokie wykształcenie.

Bo nam się nieraz zdarza – w takich codziennych rozmowach – kojarzyć jedno z drugim i ludzi, którzy przed nazwiskiem mają pięć tytułów naukowych, określać mianem ludzi mądrych. Bo przecież tacy wykształceni! Tymczasem niedawna Uroczystość Wszystkich Świętych i jej Oktawa przypomniały nam wiele Osób – nawet z naszej rodziny – które nie miały wyższego wykształcenia, a może tylko kilka klas podstawówki, a były osobami naprawdę mądrymi. A znowu, co któryś wywiad telewizyjny, jaki zdarzy nam się usłyszeć w mediach, pozwala nam zobaczyć niejednego głupca – z tytułami profesorskimi przed nazwiskiem. Kiedy takiego słuchamy, to na pewno nie mamy żadnych wątpliwości, że to nie jest człowiek mądry… Niestety…

Dlatego dzisiaj, podejmując refleksję na temat mądrości, raz jeszcze podkreślamy, że mądrość – to umiejętność życia! Ale – uwaga! Nie tylko tego życia doczesnego. Albo inaczej: tak, to umiejętność prowadzenia tego życia doczesnego, ale w taki sposób, by osiągnąć życie wieczne. Zwraca nam na to uwagę Święty Paweł w dzisiejszym drugim czytaniu.

Do wiernych Gminy chrześcijańskiej w Tesalonikach pisze on tak: Nie chcemy, bracia, waszego trwania w niewiedzy co do tych, którzy umierają, abyście się nie smucili jak wszyscy ci, którzy nie mają nadziei. Jeśli bowiem wierzymy, że Jezus istotnie umarł i zmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg wyprowadzi wraz z Nim. To bowiem głosimy wam jako słowo Pańskie, że my, żywi, pozostawieni na przyjście Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy pomarli.

Pamiętajmy, że to był czas, kiedy nauka o życiu wiecznym – i w ogóle: nauka Kościoła, który sam się jeszcze tworzył – dopiero się kształtowała. Wiele pojęć i prawd jeszcze nie było doprecyzowanych, jasno określonych. To właśnie Paweł, swoimi Listami, wiele spraw powyjaśniał i dzisiaj my już mamy pełniejszy ich obraz i lepsze rozumienie. Ale wtedy jeszcze musiał ich przekonywać, że po śmierci będzie na pewno „coś” – i to nie byle co, bo życie z Chrystusem na wieki!

A chcąc trochę przybliżyć swoim uczniom tę prawdę, pisał: Sam bowiem Pan zstąpi z nieba na hasło i na głos archanioła, i na dźwięk trąby Bożej, a zmarli w Chrystusie powstaną pierwsi. Potem my, żywi i pozostawieni, wraz z nimi będziemy porwani w powietrze, na obłoki naprzeciw Pana, i w ten sposób zawsze będziemy z Panem. Przeto wzajemnie się pocieszajcie tymi słowami.

Właśnie to ostatnie zdanie jest tutaj kluczowe: chodziło o owo pocieszenie, o nadzieję, jaką chciał on wlać w serca swoich uczniów. Bo ani on sam nie wiedział, ani my dzisiaj nie wiemy, czy na pewno rozlegnie się głos trąby Bożej, czy usłyszymy głos archanioła i czy będziemy porwani w powietrze. To są obrazy, którymi Paweł posługuje się, aby uczniowie mogli sobie to wszystko bardziej wyobrazić. Prawdą jest natomiast, że po tym życiu – będzie to drugie. Wieczne. W pełni szczęśliwe! Ale takim będzie dla tych, którzy swoje życie na ziemi przeżyją w jedności w Bogiem. Czyli przeżyją mądrze.

Stąd też dzisiaj módlmy się dla siebie nawzajem o dar Bożej mądrości. Czyli tej prawdziwej. Bo zresztą – powiedzmy sobie szczerze – innej nie ma. Jeżeli ktoś nazywa mądrością coś, co nie ma związku z Bogiem, to po prostu kłamie. Bez Boga nie można osiągnąć mądrości – podobnie, jak nie można osiągnąć pokoju na świecie, czy jedności między ludźmi. I to w tym wymiarze jednostkowym, czyli rodzinnym, sąsiedzkim, lub w gronie najbliższych współpracowników, jak i w tym wymiarze ogólnopaństwowym, czy międzynarodowym.

Jeżeli ktoś nam mówi, że prowadzi jakieś działania i rozmowy pokojowe, a nie jest to człowiek Boży, albo jest to ktoś, kto wprost zaprzecza Bogu, lub próbuje z Nim walczyć, to bądźmy pewni, że te rozmowy i te działania żadnych trwałych efektów nie przyniosą.

Podobnie, jak działania wielkich „zbawców ludzkości”, działających jednak wbrew jedynemu i prawdziwemu Zbawcy – nic dobrego nie przyniosą, a tylko zgorszenie i bałagan, nawet jeśli będą oni organizowali najbardziej szumne akcje i zbiórki charytatywne, pod hasłem takiej czy innej „wielkiej orkiestry”, czy jeszcze czegoś tam.

Moi Drodzy, jeżeli coś ma być naprawdę dobre i trwałe, jeżeli coś ma być naprawdę mądre i skuteczne – to tylko coś takiego, co ma ścisły związek z Bogiem! Co z Jego inspiracji wypływa i pod Jego natchnieniem się dokonuje. I wszelkie nasze myśli, nasze pomysły i refleksje; wszystkie nasze słowa, jakie wypowiadamy i czyny, których dokonujemy – tylko wtedy będą naprawdę oznaką mądrości, jeśli będą miały ścisły związek z Bogiem!

Jeżeli cokolwiek dzieje się w nas czy wokół nas poza Bogiem, lub wręcz wbrew Bogu – to na pewno nie jest i nie będzie niczym mądrym, ani dobrym, i niczego trwałego nie przyniesie. Ani na tej płaszczyźnie osobistej, rodzinnej, czy sąsiedzkiej, ani na tej wielkiej płaszczyźnie narodowej, czy międzynarodowej. Także na płaszczyźnie kościelnej. I także w sferze szeroko rozumianej polityki.

Kryterium jest jedno i zasada jest jedna: mądre jest to, co jest Boże. Co czysto ludzkie – mądrym być nie może! Bo źródłem prawdziwej mądrości – jest tylko Bóg!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.