Słuchajcie, królowie – i zrozumiejcie…

S

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Ksiądz Albert Paszkowski – mój Kolega, Kapłan Archidiecezji Warszawskiej, pochodzący z naszej Diecezji. Życzę Mu Bożego błogosławieństwa, zapewniając o modlitwie!

U mnie dzisiaj – taka zwyczajna środa: od 10:00 do 15:00 dyżur duszpasterski na Wydziale przy ulicy 3 Maja, a o 19:00 – Msza Święta w intencji Środowiska Akademickiego, Duszpasterstwa Akademickiego i Młodzieży w Kościele, po niej: Koronka do Bożego Miłosierdzia, a następnie Adoracja Najświętszego Sakramentu w ciszy, do godziny 21:00. Jakby co, to zapraszam!

A teraz już zapraszam do wsłuchania się w Boże słowo dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim osobistym przesłaniem zwraca się właśnie do mnie? Duchu Święty, bądź światłem i natchnieniem.

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 32 Tygodnia zwykłego, rok I,

15 listopada 2023., 

do czytań: Mdr 6,1–11; Łk 17,11–19

CZYTANIE Z KSIĘGI MĄDROŚCI:

Słuchajcie, królowie, i zrozumiejcie,

nauczcie się, sędziowie ziemskich rubieży.

Nakłońcie ucha, wy, co nad wieloma panujecie

i chlubicie się mnogością narodów,

bo od Pana otrzymaliście władzę,

od Najwyższego panowanie:

On zbada uczynki wasze i zamysły wasze rozsądzi.

Będąc bowiem sługami Jego królestwa, nie sądziliście uczciwie

aniście prawa nie przestrzegali,

ani poszli za wolą Boga,

przeto groźnie i rychło natrze On na was,

będzie bowiem sąd surowy nad panującymi.

Najmniejszy znajdzie litościwe przebaczenie,

ale mocnych czeka mocna kara.

Władca wszechrzeczy nie ulęknie się osoby

ani nie będzie zważał na wielkość.

On bowiem stworzył małego i wielkiego

i jednakowo o wszystkich się troszczy,

ale możnym grozi surowe badanie.

Do was więc zwracam się, władcy,

byście się nauczyli mądrości i nie upadli.

Bo ci, co świętości święcie przestrzegają,

dostąpią uświęcenia,

a którzy się tego nauczyli,

ci znajdą słowa obrony.

Pożądajcie więc słów moich,

pragnijcie, a znajdziecie naukę.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Zmierzając do Jerozolimy Jezus przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei.

Gdy wchodził do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: „Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami”.

Na ich widok rzekł do nich: „Idźcie, pokażcie się kapłanom”. A gdy szli, zostali oczyszczeni.

Wtedy jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu. A był to Samarytanin.

Jezus zaś rzekł: „Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec”.

Do niego zaś rzekł: „Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła”.

Jakże to mocny tekst i jakie wyraziste przesłanie zawiera w sobie dzisiejsze pierwsze czytanie, z Księgi Mądrości! I to już od pierwszych zdań: Słuchajcie, królowie, i zrozumiejcie, nauczcie się, sędziowie ziemskich rubieży. Nakłońcie ucha, wy, co nad wieloma panujecie i chlubicie się mnogością narodów, bo od Pana otrzymaliście władzę, od Najwyższego panowanie: On zbada uczynki wasze i zamysły wasze rozsądzi.

Gdyby tak wszyscy rządzący państwach, albo ci, którym powierzono gdziekolwiek jakąkolwiek odpowiedzialność za innych wzięli sobie do serca te słowa, to mielibyśmy na pewno inny świat, inną sytuację w naszej Ojczyźnie, w Europie… Ale też – w naszych małych Ojczyznach, w naszych lokalnych społecznościach, ale też w naszych miejscach pracy, w szkołach i na uczelniach… Także w Kościele!

Gdyby tak wszyscy pamiętali, że naprawdę nie są panami życia i śmierci tych, których chwilowo ich opiece powierzono… Przecież ze wszystkimi – i to podkreślmy bardzo mocno: ze wszystkimi! – decyzjami, podjętymi w odniesieniu do innych, wszyscy oni staną na Sądzie Bożym! I będą musieli coś Panu powiedzieć!

Ci, do których wprost dzisiaj zwraca się Autor biblijny, nie sprostali temu zadaniu. Słyszymy bowiem: Będąc […] sługami Jego królestwa, nie sądziliście uczciwie aniście prawa nie przestrzegali, ani poszli za wolą Boga, przeto groźnie i rychło natrze On na was, będzie bowiem sąd surowy nad panującymi. Co ciekawe – jak słyszymy dalej – najmniejszy znajdzie litościwe przebaczenie, ale mocnych czeka mocna kara. A dlaczego tak będzie?

To również zostało wyjaśnione w dalszych słowach: Władca wszechrzeczy nie ulęknie się osoby ani nie będzie zważał na wielkość. On bowiem stworzył małego i wielkiego i jednakowo o wszystkich się troszczy, ale możnym grozi surowe badanie.

Stąd też apel końcowy: Do was więc zwracam się, władcy, byście się nauczyli mądrości i nie upadli. Bo ci, co świętości święcie przestrzegają, dostąpią uświęcenia, a którzy się tego nauczyli, ci znajdą słowa obrony. Pożądajcie więc słów moich, pragnijcie, a znajdziecie naukę.

Jaki zatem wniosek nasuwa się po przeczytaniu tych mocnych słów? A może taki, że w ogóle nie warto starać się, zabiegać, czy nawet myśleć o jakichś wyższych stanowiskach dla siebie, tylko zostać przy tym, co się robi na co dzień, nie zwracając na siebie niczyjej uwagi? Nade wszystko zaś – nie narażając się na Boży gniew?

Bo jeżeli g tak uważnie przygląda się postawie rządzących, czy po prostu tych, którzy są za innych odpowiedzialni, zamierzając dokładnie rozliczyć ich z tej odpowiedzialności, to może lepiej nie komplikować sobie życia? Przecież zawsze jakieś problemy wyjdą, nigdy nie da się stuprocentowo wywiązać ze swoich zadań, ze swojej funkcji; zawsze takie, czy inne, niespodziewane okoliczności mogą się pojawić i może jakieś trudniejsze decyzje trzeba będzie podjąć? Niech więc może inni się tym zajmą i niech się inni wykazują, a my zostaniemy sobie na uboczu, robiąc „swoje” i nikomu nie wadząc?…

Owszem, tak można sprawę postawić, ale… czy to uczciwe? Na zasadzie, że ja problemów żadnych chcę mieć, więc spokojnie sceduję je na innych. Przecież Autor biblijny dzisiaj wcale nie oczekuje tego, że wszyscy rządzący natychmiast złożą dymisje ze swoich stanowisk, obloką się w wory i pójdą żebrać. Nie! Zwróćmy uwagę, że on zwraca się do nich z bardzo konkretnym przesłaniem: Słuchajcie, królowie, i zrozumiejcie, nauczcie się, sędziowie ziemskich rubieży. Nakłońcie ucha, wy, co nad wieloma panujecie…; oraz: Do was więc zwracam się, władcy, byście się nauczyli mądrości i nie upadli; czy wreszcie: Pożądajcie więc słów moich, pragnijcie, a znajdziecie naukę.

A zatem, w najmniejszym stopniu nie chodzi o jakąkolwiek ucieczkę przed zadaniami, przed wyzwaniami, przed odpowiedzialnością! Także tą odpowiedzialnością za konkretnych ludzi, a więc – także władzą nad nimi. Ktoś ją w końcu musi sprawować. A chyba wielkim problemem zarówno struktur politycznych, jak i wszelkich struktur społecznych, jak wreszcie – we właściwym rozumieniu całej sprawy – struktur kościelnych jest to, że ludzie mądrzy, święci, rozważni i roztropni, pokorni i na innych otwarci zwykle stronią od zajmowania wysokich stanowisk.

Także może dlatego, że często stanowiska te kojarzą się z jakąś walką na szczycie, brudną grą interesów, a w końcu także: nienawiścią, sobie nawzajem okazywaną, albo taką, której ów rządzący jest adresatem ze strony podwładnych. I dlatego wielu ludzi wartościowych nie chce w taką sytuację wchodzić.

Niestety, wszelkiej maści karierowicze, aferzyści, czasami nawet pospolici kryminaliści – wcale od tego nie stronią, wręcz pchają się na eksponowane stanowiska. I dlatego potem mamy to, co chociażby w polityce mamy obecnie. I tej krajowej, i tej – tak zwanej – unijnej. Ludzie, którzy dopchali się na owe stanowiska i rozsiedli się na tak zwanych „stołkach” – już nawet nie ukrywają, że nie chodzi im o żadne dobro wspólne, wręcz cynicznie śmieją się ludziom w oczy, ustawiając według własnych zachcianek i interesów cały porządek społeczny i całe prawo.

Oczywiście, nazywają to demokracją, standardami unijnymi i wartościami europejskimi, a tych, którzy ich krytykują i nawołują do opamiętania – oskarżają o tak zwaną mowę nienawiści. Ale tak się dzieje również dlatego, że ludzie uczciwi i z zasadami się wycofują, ustępując pola takim właśnie karierowiczom, aferzystom i przestępcom.

Tymczasem, Boże słowo dzisiaj proponuje inne rozwiązanie: Nie unikajmy odpowiedzialności i wysokich funkcji, ale przy ich spełnianiu zachowujmy Boże zasady! Uczmy się tych zasad! Stale sobie o nich przypominajmy! Stale pamiętajmy o Bogu, który jest Władcą najwyższym i przed którym trzeba będzie kiedyś zdać sprawę. Stale pamiętajmy o Bogu, a nie tylko wtedy, kiedy to będzie ewentualnie wygodne, czy bardziej potrzebne.

Czyli, nie tak, jak to było w przypadku owych dziesięciu trędowatych, opisanych w dzisiejszej Ewangelii. Kiedy potrzebowali pomocy Bożej – jakoś do Jezusa drogę znaleźli. Z daleka wydzierali się: Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami! Kiedy jednak otrzymali to, czego chcieli – tylko jeden znalazł drogę, aby powrócić i podziękować! Tylko jeden! A reszta? A po co?… Skoro już mają to, czego chcieli.

Moi Drodzy, w naszych relacjach z Jezusem nigdy nie może dochodzić do takich sytuacji, że zwracamy się do Niego tylko wtedy, kiedy czegoś od Niego – w sposób wymierny – chcemy, a tak w ogóle, to nie jest nam aż tak bardzo potrzebny. Otóż, jest potrzebny! Zawsze! A już szczególnie wtedy, kiedy przychodzi nam podejmować i realizować jakąkolwiek odpowiedzialność za drugiego człowieka.

I to nie tylko w formie władzy, sprawowanej w tej czy innej społeczności lub instytucji, ale także w formie odpowiedzialności za swoje dzieci, za członków rodziny, za osoby z najbliższego otoczenia… Jaka by to odpowiedzialność nie była, to na pewno z każdej dobrze się wywiążemy, jeżeli będziemy ją realizowali w łączności z Jezusem, pod Jego przewodnictwem i według Jego zasad!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.