Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywają:
►Ksiądz Andrzej Duklewski, Proboszcz Parafii w Marianowie, w Diecezji siedleckiej, a przez wiele lat – Proboszcz w Tomsku na Syberii i Proboszcz mojego Brata, Księdza Marka;
►Mariusz Kłusek, mieszkający obecnie z Rodziną w Warszawie, a za czasów mojego pierwszego wikariatu – Szef Służby liturgicznej.
Obu świętującym życzę ogromu łask i darów od Pana. Zapewniam o modlitwie.
A u nas dzisiaj, o 8:00 – Roraty, o 9:00, w Rektoracie – narada strategiczna w sprawie organizacji Uniwersyteckiego Spotkania Opłatkowego, a potem: wyjazd w kierunku Szklarskiej Poręby… Trochę okrężną drogą, bo przez Lublin. Wierzę jednak, że uda się wszystko dopiąć i ogarnąć – z Bożą pomocą. Polecam Waszemu modlitewnemu łaskawemu wsparciu moją podróż, Rekolekcje w Parafii Świętego Maksymiliana Kolbego, a następnie drogę powrotną, w poniedziałek. Ja także – w trakcie kilku godzin jazdy i tam na miejscu, wykorzystując okazję, by się przejść moim ulubionym szlakiem – będę o Was rozmawiał z Panem naszym i naszą najlepszą Matką.
A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Poniżej zaś – ponownie słówko Kacpra, przygotowane dzisiaj, zamiast najbliższej soboty. Bardzo dziękuję za tę życzliwość i pomoc, a przy okazji: za to, co Kacper nam w swoich rozważaniach przekazuje. Przeczytajcie – i przemyślcie…
Zatem, wsłuchajmy się w Słowo, aby odkryć to jedno i jedyne przesłanie, z jakim Pan dzisiaj do mnie konkretnie się zwraca. Duchu Święty, przyjdź i pomóż!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Czwartek 2 Tygodnia Adwentu,
Wspomnienie Św. Jana od Krzyża, Kapłana i Doktora Kościoła,
14 grudnia 2023.,
do czytań: Iz 41,13–20; Mt 11,11–15
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
Ja, twój Bóg,
ująłem cię za prawicę,
mówiąc ci: „Nie lękaj się,
przychodzę ci z pomocą”.
Nie bój się, robaczku Jakubie,
nieboraku, o Izraelu!
Ja cię wspomagam, mówi Pan,
odkupiciel twój, Święty Izraela.
Oto Ja przemieniam cię w młocarskie sanie,
nowe, o podwójnym rzędzie zębów:
Ty zmłócisz i wykruszysz góry,
zmienisz pagórki w drobną sieczkę.
Ty je przewiejesz, a wicher je porwie
i trąba powietrzna rozmiecie.
Ty natomiast rozradujesz się w Panu,
chlubić się będziesz w Świętym Izraela.
Nędzni i biedni szukają wody, i nie ma!
Ich język wysechł już z pragnienia.
Ja, Pan, wysłucham ich,
nie opuszczę ich Ja, Bóg Izraela.
Każę wytrysnąć strumieniom na nagich wzgórzach
i źródłom wód pośrodku nizin.
Zamienię pustynię na pojezierze,
a wyschniętą ziemię na wodotryski.
Na pustyni zasadzę cedry,
akacje, mirty i oliwki;
rozkrzewię na pustkowiu cyprysy,
wiązy i bukszpan obok siebie.
Ażeby widzieli i poznali,
rozważyli i pojęli wszyscy,
że ręka Pana to uczyniła,
że Święty Izraela tego dokonał.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus powiedział do tłumów: „Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on. A od czasu Jana Chrzciciela aż dotąd Królestwo niebieskie doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je. Wszyscy bowiem Prorocy i Prawo prorokowali aż do Jana. A jeśli chcecie przyjąć, to on jest Eliaszem, który ma przyjść.
Kto ma uszy, niechaj słucha”.
A OTO SŁÓWKO KACPRA:
Dzisiaj mamy kolejny fragment z Księgi Izajasza. Już na samym początku mamy zapewnienie Boga, że jest cały czas przy nas. W tych słowach jest jeszcze coś więcej, niż tylko mowa o opiece naszego Pana. Prorok w Imieniu Boga mówi:
Ja, twój Bóg,
ująłem cię za prawicę
mówiąc ci: «Nie lękaj się,
przychodzę ci z pomocą».
Nie bój się, robaczku, Jakubie,
nieboraku, o Izraelu!
Ja cię wspomagam, mówi Pan,
odkupiciel twój, Święty Izraela.
W tych słowach Bóg przyznaje się do swojego ludu i mimo ich licznych grzechów oraz przewrotności – On z nimi jest i ich wspiera. Mamy wręcz pewność, że sam Bóg przychodzi do każdego z nas z pomocą. Pytania, jakie mi się w tym momencie nasuwają, są takie: Czy naprawdę zdajemy sobie z tego sprawę, że w każdej chwili naszego życia mamy pomoc Boga oraz czy potrafimy tak naprawdę Mu to wszystko oddać i w pełni zaufać?
W latach młodzieńczych, gdy chodziłem do szkoły, to w pierwszych klasach gimnazjum i liceum lekcje historii przeważnie zaczynaliśmy od omawiania okresu starożytności. Rozmawialiśmy zwykle o Grecji i Rzymie oraz o mitologii, pochodzącej z tych krajów. Generalnie bardzo lubiłem te tematy i znałem nazwy i historie prawie każdego boga. Ci sami bogowie w Grecji i Rzymie inaczej się nazywali, ale można powiedzieć, że zawsze mówiliśmy o tej samej osobie.
I tak był Zeus w mitologii greckiej oraz Jowisz w mitologii rzymskiej. Analogicznie: Ares i Mars albo Posejdon i Neptun. To, co wyróżniało te postaci, to fakt, że każdy był bogiem jakiejś dziedziny bądź obszaru, a wszyscy oni nie do końca troszczyli się o ludzi. Chociaż ludzie często owym bogom składali ofiary i prosili ich o przychylność, natomiast wszelkie zło i porażki tłumaczyli tym, że najprawdopodobniej bogowie się za coś gniewają.
Wspominam o tym, ponieważ mam trochę wrażenie, że – biorąc pod uwagę to, o czym uczymy się w szkołach oraz wykrzywiony obraz Boga, który przekazują nam często dziadkowie, rodzice, bądź nawet osoby duchowne – powoduje, że my wręcz boimy się naszego Boga! Nie znamy Go i jakoś profilaktycznie nie chcemy z Nim zadzierać albo uważamy, że Jego to pewnie nasze ludzkie sprawy za bardzo nie bardzo interesują.
Ten wykrzywiony obraz, przekazywany nam przez bliskich bądź inne osoby, polega na tym, że wmawia się nam, iż Bóg jest wyłącznie Sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło karze. Brzmi to groźnie i nieprzyjemnie. I jest to prawdą, bo Bóg jest Sędzią sprawiedliwym, ale również jest kochającym i miłosiernym Ojcem, który kocha każdego z nas i do każdego z nas idzie chętnie z pomocą.
Bóg jest Sędzią dla ludzi, którzy Go odrzucili i nie chcą mieć z nim nic wspólnego. Dla pozostałych, którzy świadomie i dobrowolnie chcą przy Nim być, jest pełnią miłości i miłosierdzia. Jak zatem poznać, jaki jest naprawdę nasz Bóg? Trzeba zbudować z Nim relację na podstawie codziennego studiowania Jego słowa.
Wiecie, będąc dzieckiem i przyjmując księdza po kolędzie, słyszałem za każdym razem pytanie, czy w naszym domu czytamy słowo Boże. Wydawało mi się, że skoro jestem na Mszy co niedzielę, a zdarza się, że służąc przy ołtarzu, chodzę na dwie dodatkowe Msze w tygodniu, w czasie których jeszcze czytam słowo Boże, to Biblię znam dość nieźle. Dopiero w tym roku, po wielu latach zrozumiałem, że czytanie Bożego słowa to nie tylko poznawanie historii i zgłębianie wiedzy na temat tego, co było kilka tysięcy lat temu.
Codzienne sięganie do Bożego słowa jest czymś, co buduje we mnie wiarę i co powoduje, że ja poznaję mojego Boga, który każdego dnia chce być ze mną i mi pomagać. Nie da się z kimś mieć bliskiej relacji, słysząc o tej osobie tylko z czyjejś opowieści. Żeby z kimś mieć silną relację – trzeba go poznać, by dowiedzieć się, co ma do powiedzenia i jakie wyznaje wartości.
Czasami niektóre fragmenty czy wydarzenia mogą być dla nas niezrozumiałe. Podobnie, jak w dzisiejszej Ewangelii, gdzie Jezus w sposób bardzo uroczysty mówi: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on. Możemy więc zapytać, o co tak naprawdę chodzi. To w końcu był kimś ważnym, czy jednak nie?
Chodzi tu przede wszystkim o to, że Jan Chrzciciel jako jedyny z proroków Starego Testamentu, miał okazję żyć w czasach, gdy na świat przyszedł Zbawiciel. Myślę, że każdy jeden z proroków, jeśliby go zapytać, czy chciały spotkać swojego Boga, odpowiedziałby, że tak. Zastanawiam się w tym momencie nad Jonaszem, bo z jednej strony uciekał od Boga, a z drugiej miał do Boga ogromny żal, że jednak nie zniszczył miasta Niniwy… Pomimo tego jednak nadal myślę, że każdy z nich chciałby spotkać Jezusa.
Z drugiej zaś strony, biorąc pod uwagę Nowy Testament, trzeba zauważyć, nie ma w królestwie Bożym większych i mniejszych. Jezus chce przekazać nam – jak zresztą tłumaczył też swoim Apostołom – że w Jego Królestwie nie ma podziału na tych bardziej uprzywilejowanych i tych mniej.
Czasami mamy takie mniemanie o sobie, że jesteśmy lepsi, bo jesteśmy przy Bogu i na pewno jesteśmy kimś ważnym. Możemy mieć też przekonanie, że na pewno będziemy zbawieni, bo nie grzeszymy tak, jak inni, którzy nie są przy Bogu.
Jednak – jak już w swoich rozważaniach wspominałem – zbawienie mamy dzięki śmierci Jezusa i Jego łasce, a nie dzięki naszym uczynkom. Tak, aby nikt się nie chełpił. Nasza pokora oraz misja, którą dostaliśmy od Jezusa, ma polegać na tym, że powinniśmy jak najwięcej ludzi przyciągnąć do kochającego Boga i swoim zachowaniem i życiem zachęcić do budowania z Bogiem bliskiej relacji. Wiele osób jest zagubionych i czują pustkę, ale nie wiedzą, że jedyną osobą, która może wypełnić tę pustkę, jest kochający Bóg.
Za miesiąc będzie równo rok, jak jestem blisko Boga i uczę się słuchać Jego głosu. Wiele przeszedłem i wiele się nauczyłem. Na podsumowania przyjdzie czas, ale chcę powiedzieć, że uważam, iż ewangelizowanie nie jest łatwe i proste. Trzeba wiedzieć, jak rozmawiać z drugą osobą, aby nie uzyskać efektu odwrotnego od zamierzonego. Trzeba umieć słuchać – a nie tylko mówić.
Trzeba przede wszystkim bez uprzedzeń i oceniania dostrzegać w drugim człowieku dziecko Boga. Mimo, że nie jest to łatwe uważam, że jest to w dzisiejszych czasach tak bardzo potrzebne. Jeśli Bóg pozwoli i zdrowie mi dopisze, to będę robił wszystko, co w mojej mocy, aby jak najwięcej osób przyciągnąć do Jego kochającego serca. Chcę, aby jak najwięcej osób wyrwać z władzy szatana i pokazać im prawdziwego, kochającego i żyjącego Boga, a nie takiego, który jest groźny i karzący za każde nasze potknięcie.
To, co chciałbym Wam przekazać w tych kilku linijkach moich przemyśleń, to prośba, abyśmy patrzyli na drugiego człowieka z większą wyrozumiałością i miłością. Nawet, jeśli nas krzywdzi i jest dla nas nieprzychylny. Będąc chociażby na zakupach – w tym szalonym czasie przed świętami – postarajmy się może komuś pomóc czy ustąpić miejsca, a może zwrócić uwagę, czy ktoś nie potrzebuje naszej pomocy.
Zauważmy w naszym życiu drugiego człowieka, a może właśnie dzięki tak małym gestom do kogoś z nich przyjdzie kochający Bóg, ujmie za prawicę mówiąc: «Nie lękaj się, przychodzę ci z pomocą».