Świąteczny… zgrzyt!

Ś

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym swoje urodziny obchodził Michał Szczypek, z byłej Wspólnoty młodzieżowej z Trąbek. Życzę błogosławieństwa Bożego Dziecięcia na każdy dzień. I o to chcę się modlić.

Moi Drodzy, serdecznie dziękuję za wszystkie życzenia, wyrazy życzliwości i pamięci oraz zapewnienia o modlitwie, które różnymi drogami docierały do mnie w tych dniach – i ciągle jeszcze docierają. Wszystkie je odwzajemniam moimi najlepszymi życzeniami i szczerą modlitwą. W najbliższych zaś dniach – u Matki Bożej Kodeńskiej – odprawię Mszę Świętą za Tych, którzy mi dobrze w tych dniach życzą.

Teraz zaś wyruszam do swojej rodzinnej Parafii, gdzie dzisiaj nieco pomogę duszpastersko, a potem – rodzinne spotkanie.

Tymczasem, zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co tak szczególnie mocno chce nam dzisiaj powiedzieć Pan? Wzywajmy światła i natchnienia Ducha Świętego!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty.

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Święto Św. Szczepana, Pierwszego Męczennika,

26 grudnia 2023., 

do czytań z t. VI Lekcjonarza: Dz 6,8–10;7,54–60; Mt 10,17–22

CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:

Szczepan, pełen łaski i mocy, działał cuda i znaki wielkie wśród ludu. Niektórzy zaś z synagogi, zwanej synagogą Libertynów i Cyrenejczyków, i Aleksandryjczyków, i tych, którzy pochodzili z Cylicji i z Azji, wystąpili do rozprawy ze Szczepanem. Nie mogli jednak sprostać mądrości i Duchowi, z którego natchnienia przemawiał.

Gdy usłyszeli to, co mówił, zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na niego.

A on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą i Jezusa, stojącego po prawicy Boga. I rzekł: „Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga”.

A oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na niego wszyscy razem. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego Szawłem.

Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: „Panie Jezu, przyjmij ducha mego!” A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno: „Panie, nie poczytaj im tego grzechu”. Po tych słowach skonał.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus powiedział do swoich Apostołów: „Miejcie się na baczności przed ludźmi. Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom.

Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić. Gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was.

Brat wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią. Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony”.

To taki mocny zgrzyt, jeśli idzie o atmosferę i nastrój tych dni, które obecnie przeżywamy. Bo już od dobrego miesiąca słyszymy o „magii świąt”, a hałaśliwe reklamy przekonują nas, co mamy kupić i w którym sklepie, i w jakiej promocji, żeby te święta były udane, żeby były rodzinne, szczęśliwe – i jak by ich jeszcze nie określić. A będą takie na pewno, jeżeli zrobi się odpowiednie zakupy i podaruje rodzinie najoryginalniejsze prezenty.

W same zaś te dni słyszymy o ich rodzinnej atmosferze, o spotkaniach przy stole, składaniu sobie życzeń i łamaniu opłatkiem. I wiele z tych opowieści jest jak najbardziej prawdziwym i mówi o rzeczach naprawdę dobrych i naprawdę pięknych! Bo cóż złego jest w mówieniu o rodzinności, o zgodzie i miłości, o łamaniu się opłatkiem i składaniu sobie życzeń świątecznych?… Zwłaszcza w obecnym czasie, w którym miłość i zgoda w rodzinie to naprawdę niejednokrotnie – by tak to ująć – towar mocno deficytowy i jeżeli jest okazja, by tę jedność wzmocnić, a może nawet odbudować, to z czego tu jeszcze robić problemy?…

Dlatego właśnie mówimy o zgodzie, o jedności, a nasze serca ogarnia atmosfera błogości, ciepła i serdeczności… Zresztą, ileż tych serdeczności wyraziliśmy sobie wczoraj i przedwczoraj, a ile jeszcze wyrazimy ich dzisiaj, przez cały dzień.

Ale oto dzisiaj w ten błogi nastrój nagle wchodzi liturgia Kościoła z czerwonym kolorem szat liturgicznych i z takim oto przekazem w pierwszym czytaniu, z Księgi Dziejów Apostolskich: Szczepan, pełen łaski i mocy, działał cuda i znaki wielkie wśród ludu. Niektórzy zaś z synagogi, zwanej synagogą Libertynów i Cyrenejczyków, i Aleksandryjczyków, i tych, którzy pochodzili z Cylicji i z Azji, wystąpili do rozprawy ze Szczepanem. Nie mogli jednak sprostać mądrości i Duchowi, z którego natchnienia przemawiał. Gdy usłyszeli to, co mówił, zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na niego. […] Podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na niego wszyscy razem. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego Szawłem.

A w Ewangelii Mateuszowej słyszymy słowa Jezusa: Miejcie się na baczności przed ludźmi. Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom. […] Brat wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią. Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia.

Słuchamy tego wszystkiego i pytamy: O co chodzi? Dlaczego tak od razu, już w drugim dniu Świąt – taki przekaz i takie wspomnienie? Czy nie można było chociaż jednego lub dwóch dni poczekać i dać się ludziom nacieszyć „magią świąt” i dobrym nastrojem, a nie już go burzyć – by tak to ująć – widokiem krwi, relacją o przemocy i nienawiści? Czemu Kościół tak nas ostro traktuje i tak od razu „sprowadza do parteru”, gdy idzie o te sprawy, o te przeżycia, o te wspomnienia? Czy nie można inaczej – chociaż trochę łagodniej?…

Chyba jednak nie można… Jednak nie można… Także dlatego, że nie możemy przeżyć świątecznych, związanych z tajemnicą Narodzenia Pańskiego, sprowadzić tylko do tak zwanej „magii świąt”, do błogiej beztroski i marzycielstwa. Atmosfera radosna i podniosła Świąt, którą mamy – i bardzo dobrze, że taką mamy i tak ją odbieramy – nie może nam się stać pustą sielanką, jakimś oderwaniem od rzeczywistości. Dlaczego?

Dlatego, że cały czas jesteśmy na płaszczyźnie wiary – mówimy o Świętach, które są wspomnieniem wydarzeń, bardzo mocno związanych z wiarą. I właśnie dlatego, że wielu ludzi próbuje te święta przeżywać w oderwaniu od wiary, na sposób zupełnie nie święty, a wręcz jakiś świecki, komercyjny, zewnętrzny – a biorąc pod uwagę tendencje w tak zwanej Unii Europejskiej możemy mówić o sposobie przeżywania Świąt poprawnym politycznie – właśnie dlatego Kościół właściwie ustawie te sprawy.

I jasno naucza nas, że wiara to nie marzycielstwo – i nie sprawa uczuć. Wiara – to sprawa świadomie dokonywanych wyborów, to sprawa bardziej rozumu, niż serca; to sprawa określonego wysiłku, to sprawa wytrwałości, cierpliwości, konsekwencji, a nawet wyrzeczenia i cierpienia. I jeżeli mówimy o radosnej i podniosłej atmosferze tych Świąt – raz jeszcze z mocą podkreślmy: dobrze, że tak mówimy, bo taką ona jest, a przynajmniej być powinna – to jednak musimy cały czas twardo stąpać po ziemi i widzieć cały realizm sytuacji: cały realizm wiary!

A ten realizm – to właśnie jasna świadomość, że wiara kosztuje! I że za tę wiarę, i za tę bliskość Jezusa – i za tę radosną atmosferę Świąt – czasami trzeba nawet cierpieć! Trzeba się poświęcić. Trzeba znieść choćby jakieś przykre słowo, szyderstwo, zlekceważenie, odepchnięcie… A w niektórych sytuacjach – u nas, póki co, na szczęście bardzo rzadkich – także oddać życie. To jest realizm wiary.

Natomiast, słyszymy w dzisiejszym przekazie biblijnym także i takie stwierdzenia, iż przeciwnicy Szczepana nie mogli jednak sprostać mądrości i Duchowi, z którego natchnienia przemawiał. […] A on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą i Jezusa, stojącego po prawicy Boga. I rzekł: „Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga”.

A w Ewangelii słyszymy: Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić. Gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. A także: Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.

Zatem, to nie jest tak, że skoro jesteśmy wierzącymi i chcemy takimi pozostać, to jesteśmy skazani tylko na cierpienia, prześladowania, odrzucenie, a nawet na śmierć. Nie, to nie tak! Musimy po prostu wiedzieć – zresztą dzisiejszy świat skutecznie nam to przypomina i uświadamia – że wyznawanie wiary kosztuje. Ale musimy i to wiedzieć, że na tym polu duchowej walki i świadectwa nie jesteśmy sami, bo Pan jest z nami i to On wspiera naszą walkę i nasze zmaganie. On sam wyprowadzi dobro z każdego naszego trudu i poświęcenia.

Zatem, nie mówimy o jakimś pesymizmie i smutku. Mówimy o realizmie! O realizmie – ze wskazaniem na radość i nadzieję! Oto prawdziwy obraz wiary. Nie ma on nic wspólnego z marzycielstwem i sielanką.

Niech przeżycie tych Świąt utrwali w nas taki właśnie prawdziwy obraz wiary: nie marzycielski i sielankowy, ale realistyczny. Ze wskazaniem jednak na radość i nadzieję!

2 komentarze

  • „Wczoraj Chrystus dla nas został spleciony; dziś ubrał Szczepana w szaty nieśmiertelności. Wczoraj ciasne żłobki przyjęły Chrystusa-Dzieciątko; dziś nieskończone niebo przyjęło triumfującego Stefana”.
    Z kazania św. Fulgencjusza Ruspijskiego

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.