Mądrość trzech Mędrców…

M

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę święceń biskupich przeżywa Ksiądz Biskup Henryk Tomasik, do niedawna: Pasterz Diecezji radomskiej, a przed laty – Biskup pomocniczy Diecezji siedleckiej, a jeszcze wcześniej: Duszpasterz Akademicki. Ksiądz Biskup wyświęcił mnie na diakona, był też moim Profesorem w Seminarium.

Dziękując za wszelkie dobro, okazywane przy różnych okazjach, życzę nieustannego zapału duszpasterskiego, tak bardzo potrzebnego do prowadzenia ludzi do jedynego i niezawodnego Światła, Jezusa Chrystusa. O to będę się dla Jubilata modlił.

Z kolei, imieniny przeżywają dzisiaj:

Ksiądz Kacper Rysak – młody i gorliwy Kapłan z naszej Diecezji;

Kacper Gołębiewski, krewny Księdza Adama Turemki, za moich czasów – Proboszcza w Miastkowie;

Kacper Malarz, w swoim czasie: Prezes Służby liturgicznej w Celestynowie;

Kacper Kuc – Lektor w Samogoszczy.

Życzę Drogim Solenizantom, aby tak, jak trzej Mędrcy, ciągle sami zdążali do jedynej Światłości, Jezusa Chrystusa – i innych do Niego prowadzili. Zapewniam o modlitwie!

Przypominam, moi Drodzy, że dzisiaj mamy obowiązek uczestnictwa we Mszy Świętej. Pamiętajmy o tym!

Charakter dzisiejszej Uroczystości każe nam ogarnąć sercem i modlitwą dzieło misyjne Kościoła. Polecam Waszej modlitewnej pamięci Księdza Marka i wszystkich Misjonarzy na świecie!

Dzisiaj także jest pierwsza sobota miesiąca. Ja natomiast udaję się do Parafii Wargocin – Wróble, gdzie będę dziś pomagał duszpastersko, na zaproszenie Proboszcza, mojego Kolegi z Roku święceń, Księdza Pawła Smarza. Po południu zaś – wizyta duszpasterska w moim mieszkaniu w Lublinie.

A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej Uroczystości. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, jakie jest to jedyne i konkretne przesłanie, z jakim Pan dzisiaj osobiście do mnie się zwraca? Niech Duch Święty nam w tym pomoże.

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Uroczystość Objawienia Pańskiego,

6 stycznia 2024., 

do czytań: Iz 60,1–6; Ef 3,2–3a.5–6; Mt 2,1–12

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

Powstań, świeć, Jeruzalem, bo przyszło twe światło

i chwała Pana rozbłyska nad tobą.

Bo oto ciemność okrywa ziemię

i gęsty mrok spowija ludy,

a ponad tobą jaśnieje Pan

i Jego chwała jawi się nad tobą.

I pójdą narody do twojego światła,

królowie do blasku twojego wschodu.

Podnieś oczy wokoło i popatrz:

Ci wszyscy zebrani zdążają do ciebie.

Twoi synowie przychodzą z daleka,

na rękach niesione twe córki.

Wtedy zobaczysz i promienieć będziesz,

zadrży i rozszerzy się twoje serce,

bo do ciebie napłyną bogactwa zamorskie,

zasoby narodów przyjdą ku tobie.

Zaleje cię mnogość wielbłądów,

dromadery z Madianu i z Efy.

Wszyscy oni przybędą ze Saby,

ofiarują złoto i kadzidło,

nucąc radośnie hymny na cześć Pana.

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:

Bracia: Przecież słyszeliście o udzieleniu przez Boga łaski danej mi dla was, że mianowicie przez objawienie oznajmiona mi została ta tajemnica.

Nie była ona oznajmiona synom ludzkim w poprzednich pokoleniach, tak jak teraz została objawiona przez Ducha świętym Jego apostołom i prorokom, to znaczy że poganie już są współdziedzicami i współczłonkami Ciała, i współuczestnikami obietnicy w Chrystusie Jezusie przez Ewangelię.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Gdy Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: „Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon”.

Skoro usłyszał to król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima. Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz.

Ci mu odpowiedzieli: „W Betlejem judzkim, bo tak napisał prorok:

«A ty, Betlejem, ziemio Judy,

nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy,

albowiem z ciebie wyjdzie władca,

który będzie pasterzem ludu mego, Izraela»”.

Wtedy Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. A kierując ich do Betlejem, rzekł: „Udajcie się tam i wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon”. Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę.

A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę.

A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do ojczyzny.

Oto Jeruzalem – Miasto Święte, chluba narodu wybranego – w tajemniczej prorockiej wizji jaśnieje nadzwyczajnym blaskiem! Słyszymy u Izajasza jakże radosne wezwanie: Powstań, świeć, Jeruzalem, bo przyszło twe światło i chwała Pana rozbłyska nad tobą. To światło wyraźnie widać na tle ciemności, które zewsząd spowiły ziemię, o czym Prorok tak mówi: Bo oto ciemność okrywa ziemię i gęsty mrok spowija ludy, a ponad tobą jaśnieje Pan i Jego chwała jawi się nad tobą.

Czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie taki widok? Oto ciemności, zewsząd zalegające świat, jakiś jeden wielki mrok, a tu z tegoż mroku wyraźnie wyłania się jakiś blask, jakby chciał nad owym mrokiem zapanować, jakby go chciał pokonać, przemóc, całkowicie zdominować! Tak właśnie – w wizji Proroka – wygląda Miasto Święte, uwolnione od swoich przeciwników, ubogacone darem Bożego błogosławieństwa i Bożej życzliwości: Miasto wielkie, dumne i szczęśliwe!

I skoro tak, to czymś naturalnym wydaje się zapowiedź, wyrażona przez Proroka w słowach: I pójdą narody do twojego światła, królowie do blasku twojego wschodu. Podnieś oczy wokoło i popatrz: Ci wszyscy zebrani zdążają do ciebie. Twoi synowie przychodzą z daleka, na rękach niesione twe córki.

Nieraz w swojej historii Jeruzalem, Miasto Święte, przeżywało chwile ciemności i klęski, nieraz jego dzieci musiały z niego uciekać. Skoro jednak sam Pan zajaśnieje nad nim i Jego blask wypełni Miasto, wówczas powrócą do niego już nie tylko wszystkie rozproszone jego dzieci, ale wszystkie narody!

Oczywiście, ta wizja daleko przekracza wszelkie historyczne wydarzenia, jakie można by z nią kojarzyć. Owo kroczenie narodów do Świętego Miasta Jeruzalem – to nade wszystko obraz całej historii zbawienia, będącej właśnie historią zmierzania wszystkich ludów ziemi do Niebieskiego Jeruzalem, czyli do Nieba, rozjaśnionego blaskiem Bożej obecności, rozjaśnionego blaskiem niczym nie zmąconego szczęścia! Tak jest od początku świata – i tak będzie do końca świata: ludy i narody będą zmierzały do owego Wiecznego Miasta.

Natomiast wydarzenie, które dzisiaj przeżywamy, jest wyraźnym wskazaniem Boga i mocnym przypomnieniem, że do tegoż Wiecznego Miasta, do tegoż wiecznego i doskonałego blasku, wezwane są wszystkie ludy i narody, a nie tylko naród wybrany. Skoro bowiem mowa jest o blasku, rozjaśniającym Święte Miasto Żydów, to mogłoby się wydawać – i wielu się tak, niestety, wydawało – że tylko Żydzi są zaproszeni. Tymczasem dzisiaj dowiadujemy się o niezwykłym spotkaniu, jakie dokonało się tuż po przyjściu na świat Bożego Syna, długo oczekiwanego i zapowiadanego przez Proroków Mesjasza.

Oto – jak nam relacjonuje Ewangelista Mateusz – gdy Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: „Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon”.

Zapewne, działając w dobrej wierze, jako ludzie wysoko wykształceni i prezentujący wysoką kulturę, nawet nie spodziewali się oni, że weszli w paszczę lwa i że pytanie, tak po prostu przez nich postawione, wywoła tak wielkie poruszenie. Można chyba powiedzieć: tak straszne poruszenie!

Jak bowiem dalej słyszymy: Skoro usłyszał to król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima. Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. Gdy się dowiedział, wówczas przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. A kierując ich do Betlejem, rzekł: „Udajcie się tam i wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon”. Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę.

I jak dalej relacjonuje nam Ewangelista, wiedzeni blaskiem wspomnianej gwiazdy, czyli – ujmując to inaczej, nieco głębiej – idąc za światłem, idąc za jasnością, dotarli w końcu do Źródła owej i wszelkiej Jasności, czyli do miejsca, gdzie znajdowało się Dziecię. I do samego Dziecięcia. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę.

Tak na marginesie, to właśnie po liczbie darów, jakie złożyli, tradycja wskazuję na liczbę samych Mędrców. Bo tak naprawdę, nigdzie w Piśmie Świętym nie znajdziemy stwierdzenia, że było ich trzech, a malarstwo religijne pokazywało ich przez wieki w liczbie sześciu, a nawet dwunastu. Także co do nich samych niewiele mamy wiadomości: ani skąd przybyli, ani kim tak naprawdę byli.

Chociaż bowiem tradycyjnie nazywamy ich Królami, to jednak bardziej pasuje do nich określenie Mędrcy, albo Magowie, przy czym ten ostatni termin nie oznacza jakichś czarnoksiężników – oszustów, którzy swoimi sztuczkami wprawiają w ludzi w osłupienie, a dokładniej: w ogłupienie, naciągając przy okazji na spore wydatki…

Greckie słowo: „magoi”, jakim zostali określeni, oznacza najprawdopodobniej powszechnie szanowanych kapłanów perskich lub astrologów z Mezopotamii. W każdym razie, byli to ludzie o rozległej – jak na owe czasy – wiedzy i ustalonej pozycji. A na pewno, byli to ludzie nie tylko wykształceni, ale i mądrzy.

My obecnie już wiemy, że wykształcenie – nawet najwyższe – nie gwarantuje mądrości. Chociaż w mowie potocznej ciągle zdarza nam się mówić lub słyszeć, że ten czy ów to „człowiek mądry”, bo wykształcony i mający kilka tytułów przed nazwiskiem, to jednak chociażby w mediach ciągle mamy okazję zobaczyć lub posłuchać co i raz takiego wykształconego człowieka z pięcioma tytułami przed nazwiskiem, który jednak nie „poraża” nas swoją zbyt wielką mądrością… A ci trzej – uznajmy, że tylu ich było – okazali się bardzo mądrymi ludźmi. Dlaczego?

Po pierwsze dlatego, że dostrzegli światło, blask Gwiazdy, a więc jakiś wyraźny sygnał z Nieba – i za nim podążyli. Moi Drodzy, celowo podkreślam te dwa momenty: najpierw dostrzegli, potem podążyli. Gdyby w ogóle nie dostrzegli, to by nie mieli za czym podążać. Mogli też dostrzec i się nawet zachwycić, wpatrując się w ową Bożą Gwiazdę – niczym w przysłowiową „gwiazdkę z nieba – i nic z tym nie robić, tylko się wpatrywać, niczym „sroka w kość”.

Oni jednak najpierw dostrzegli, a więc nie tylko oczy, ale i serca musieli mieć naprawdę otwarte, wyczulone na sprawy ważne i na sprawy nowe, którymi Bóg zawsze może człowieka zaskoczyć, zachwycić, ubogacić – ale też mieli serca na tyle gotowe i chętne, by nie pozostać w dotychczasowym miejscu przebywania, gdzie (jak sobie ustaliliśmy) mieli swoją mocną, ustaloną, bezpieczną pozycję, ale ruszyć się z tegoż „ciepłego” miejsca i pójść w nieznane.

Jedno i drugie, moi Drodzy, to zalety ludzi mądrych, postępujących odważnie według tegoż planu: zobaczyć – przyjąć – przemyśleć – zadziałać. Nie pozostać na miejscu, nie powiedzieć sobie: „to nic takiego”, nie odłożyć na później ewentualnego działania, ale podjąć je natychmiast. I doprowadzić do końca. To pierwszy dowód na prawdziwą mądrość Mędrców.

A drugi to ten, na który wskazuje ostatnie zdanie dzisiejszej Ewangelii: A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do ojczyzny. Z jednej strony – bardzo proste zdanie, informujące nas o rzeczy dość oczywistej, a z drugiej: zdanie niezwykle bogate w treść i znaczenie. Myślę, że na podstawie tego jednego zdania można by całe – i to całkiem niekrótkie – kazanie wygłosić, a może i książkę napisać. Na podstawie tego jednego zdania!

Bo przekazuje ono chociażby tę wieść, że Mędrcy nie dali się oszukać, podejść, omamić Herodowi. I że nie uwierzyli – jak się już wkrótce miało okazać: słusznie – że rzekomo zamierza on oddać pokłonu Dziecięciu, tylko… Wiemy, co tak naprawdę zamierzał w swoim nieprawym sercu i tępym umyśle.

Ponadto, zauważmy, że Mędrcy – tak, jak wcześniej zaufali blaskowi Gwiazdy, która doprowadziła ich do Dziecięcia – teraz zaufali sygnałowi od Boga, otrzymanemu we śnie. Byli zatem otwarci na te znaki i sygnały, które pochodzą nie ze świata i które dlatego właśnie przez wielu mogłyby być uważane za nieprawdziwe. Oni uznali je za prawdziwe. I dlatego inną drogą wrócili do domu, co z kolei pokazuje, że nie bali się nowego rozwiązania, nieznanego, może też i trudniejszego. Nie obawiali się też pominąć polecenia Heroda, chociaż mogli się za to spodziewać jego gniewu. Oni jednak uznali, że głos Boży ważniejszy jest od głosu Heroda!

A patrząc szerzej na całe to wydarzenie, to możemy też powiedzieć, że po spotkaniu z Bożym Dziecięciem uznali, że w ogóle trzeba iść w życiu inną drogą, niż dotychczas.

Moi Drodzy, czyż to wszystko, co tu sobie wyliczamy i mówimy, nie potwierdza, iż mamy do czynienia z ludźmi naprawdę mądrymi i wyjątkowymi? A skoro mówiliśmy sobie wcześniej, że to wydarzenie jest ważnym sygnałem i przypomnieniem ze strony Boga o pewnej bardzo ważnej prawdzie, to raz jeszcze powiedzmy bardzo jasno i zdecydowanie, o jakiej.

A właśnie o tej, że Jezus przyszedł do wszystkich ludzi na całym świecie, do każdego człowieka indywidualnie i „po imieniu”, a nie tylko do wybranych. Czyli – nie tylko do narodu żydowskiego, chociaż z racji pochodzenia formalnie do niego należał, ani do żadnej innej, określonej grupy, która mogłaby sobie przypisywać wyłączne prawo do „posiadania” Jezusa na własność. Nie, Jezus przyszedł do każdej i każdego z nas!

W liturgii dzisiaj usłyszymy, że w osobach trzech Mędrców, a więc przedstawicieli narodów pogańskich, czyli tych spoza narodu wybranego i nie wyznających wiary w jedynego Boga – stanął przed Jezusem cały świat. I taka jest wymowa dzisiejszego Święta: cały świat jest do Jezusa i przez Jezusa zaproszony! A jeżeli cały świat, to znaczy, że każdy człowiek – bez wyjątku i bez względu na cokolwiek. Bardzo wyraźnie mówi też o tym Święty Paweł w drugim dzisiejszym czytaniu.

Natomiast to zaproszenie pociąga za sobą określone konsekwencje i wyzwania! To zaproszenie trzeba dostrzec, otworzyć na nie swoje serce, trzeba za nim pójść, trzeba ów blask wielkiej jasności, jaką przyniósł ze sobą – a właściwie: jaką jest – Jezus Chrystus przyjąć głęboko do serca, przejąć się nim, potraktować poważnie. I – co jest w tym wszystkim najważniejsze – od tego momentu już pójść inną drogą!

Czyli: nie słuchać tych wszystkich herodów, których pełen jest dzisiejszy świat, a którzy chętnie udzielaliby nam pouczeń, co mamy robić i jakimi drogami chodzić. Na pewno, nie doradzą nam oni dróg Bożych! Dlatego my – jako ludzie mądrzy – nie ich mamy słuchać, nie za ich świecidełkami podążać, ale za prawdziwym blaskiem Jezusa, jaśniejącym w Jego słowie, jaśniejącym w Eucharystii i w innych Sakramentach, jaśniejącym w Jego Kościele.

Tylko wtedy nasze życie będzie szczęśliwe i spełnione, kiedy odważymy się zmieniać kurs naszego codziennego podążania i inną drogą iść dalej – tą, którą wskazuje Jezus. Jeżeli odważmy się nie tkwić już w tych ciemnościach, którymi zalewa nas świat polityki i mediów, ale rozjaśnić swoje serca i umysły blaskiem Jezusa.

Niech to właśnie oznaczają symbole, które pobłogosławioną dziś kredą napiszemy na drzwiach naszych domów. Niech to będzie znakiem dla świata, że w tym domu – i w sercach jego mieszkańców – jaśnieje prawdziwy blask jedynej światłości: Jezusa Chrystusa!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.