Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny obchodzą:
►Ksiądz Mariusz Szyszko – mój serdeczny i oddany Przyjaciel jeszcze z czasów wspólnej służby ministranckiej w naszej rodzinnej Parafii; Człowiek, któremu bardzo wiele zawdzięczam i który zawsze jest blisko, aby wspierać i pomagać;
►Ojciec Mariusz Rudzki, Salezjanin, także pochodzący z naszej rodzinnej Parafii;
►Ksiądz Biskup Henryk Tomasik – do niedawna: Biskup radomski, a wcześniej: Biskup Pomocniczy siedlecki, udzielający mi w swoim czasie święceń diakonatu i mój Profesor w Seminarium;
► Kapłani znajomi i z różnych względów mi bliscy:
* Ksiądz Mariusz Zaniewicz,
* Ksiądz Mariusz Świder,
* Ksiądz Mariusz Korzenecki,
* Ksiądz Mariusz Lech;
* Ksiądz Henryk Demiańczuk,
►Ojciec Mariusz Bosek – Oblat, posługujący w Kodniu, Rzecznik prasowy Sanktuarium – Człowiek bardzo życzliwy, z którym mam radość znać się od wielu lat;
►Mariusz Kozłowski – mój Kolega z Klasy ze szkoły podstawowej;
► Mężowie i Ojcowie trzech Rodzin, z którymi przyjaźń sięga jeszcze czasów pierwszego mojego wikariatu, w Radoryżu Kościelnym:
* Mariusz Niedziałkowski,
* Mariusz Kłusek,
* Mariusz Chmielewski;
►Znajomi od wielu lat:
* Mariusz Kozak,
* Mariusz Mojzych,
* Mariusz Wojdowski.
Życzę Solenizantom, aby doświadczali w swoim życiu wielu cudów Bożej łaski – o czym więcej w rozważaniu – i umieli je w pełni wykorzystać. Zapewniam o modlitwie!
A oto dzisiaj w Katolickim Radiu Podlasie odbędzie się kolejna audycja, w formacie: AKADEMICKIE GAUDEAMUS. Jej tematem będzie: WIĘCEJ, NIŻ HISTORIA!, a jej Uczestnikami będą Wykładowcy, Doktoranci i Studenci Instytutu Historii, na Wydziale Nauk Humanistycznych Uniwersytetu w Siedlcach. Pełna lista Uczestników i tematów jest na fb Duszpasterstwa Akademickiego w Siedlcach.
Audycja rozpocznie się o godz. 21:40 i potrwa do 23:00. Zachęcam do słuchania, oraz do łączności z nami – telefonicznej lub smsowej. Telefon do studia – do „wejścia na żywo”: 25 / 644 65 55; sms do Radia: 509 056 590; sms do mnie: 604 736 981. Można nas słuchać także w internecie, na stronie: radiopodlasie.pl, lub odsłuchać audycji później, w «Archiwum dźwięków». Powtórka audycji na falach Radia – następnej nocy, około godziny 1:00.
Oto jej zapowiedź na naszym portalu diecezjalnym:
Moi Drodzy, wczoraj dotarła do nas smutna po ludzku wiadomość, że właśnie wczoraj, nad ranem – niespodziewanie, we śnie, we własnym domu – odszedł do Pana Ojciec mojego Kolegi z Roku Święceń, Dziekana naszego Kursu, Księdza Jacka Seredy – świętej pamięci Tadeusz. Osobiście znałem Zmarłego – podobnie, jak i Jego szlachetną Małżonkę, Mamę Księdza Jacka. To wspaniali, gościnni, życzliwi Ludzie! Niech Pan nasz gościnnie przyjmie Pana Tadeusza do Domu Ojca!
A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co konkretnie mówi dziś do mnie Pan? Z jakim przesłaniem do mnie się zwraca osobiście – właśnie dzisiaj? Duchu Święty, tchnij!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Piątek 2 Tygodnia zwykłego, rok II,
Wspomnienie Św. Józefa Sebastiana Pelczara, Biskupa,
19 stycznia 2024.,
do czytań: 1 Sm 24,3–21; Mk 3,13–19
CZYTANIE Z PIERWSZEJ KSIĘGI SAMUELA:
Saul zabrał trzy tysiące wyborowych mężczyzn z całego Izraela i wyruszył na poszukiwanie Dawida i jego ludzi po wschodniej stronie Skał Dzikich Kóz. I przybył Saul do pewnych zagród owczych przy drodze.
Była tam jaskinia, do której wszedł Saul. Dawid zaś znajdował się wraz ze swymi ludźmi w głębi jaskini. Ludzie Dawida rzekli do niego: „Właśnie to jest dzień, o którym powiedział ci Pan: «Oto Ja wydaję w twe ręce wroga, abyś z nim uczynił, co ci się podoba»”. Dawid powstał i odciął po kryjomu połę płaszcza Saula. Potem jednak zadrżało serce Dawida z powodu odcięcia poły należącej do Saula. Odezwał się też do swych ludzi: „Niech mnie broni Pan przed dokonaniem takiego czynu przeciw mojemu władcy i pomazańcowi Pana, bym miał podnieść rękę na niego, bo jest pomazańcem Pana”. Tak Dawid skarcił swych ludzi i nie pozwolił im rzucić się na Saula.
Tymczasem Saul wstał, wyszedł z jaskini i udał się w drogę. Powstał też i Dawid i wyszedłszy z jaskini zawołał za Saulem: „Panie mój, królu!” Saul obejrzał się, a Dawid rzucił się twarzą ku ziemi oddając mu pokłon.
Dawid odezwał się do Saula: „Dlaczego dajesz posłuch ludzkim plotkom, głoszącym, że Dawid szuka twej zguby? Dzisiaj na własne oczy mogłeś zobaczyć, że Pan wydał cię w jaskini w moje ręce. Namawiano mnie, abym cię zabił, a jednak oszczędziłem cię, mówiąc: Nie podniosę ręki na mego władcę, bo jest pomazańcem Pana. Zresztą zobacz, mój ojcze, połę twego płaszcza, którą mam w ręku. Przeto że uciąłem połę twego płaszcza, a ciebie nie zabiłem, wiedz i przekonaj się, że we mnie nie ma żadnej złości ani zdrady, ani też nie popełniłem przeciw tobie przestępstwa. A ty czyhasz na życie moje i chcesz mi je odebrać. Niechaj Pan dokona sądu między mną i tobą, niechaj Pan na tobie się pomści za mnie, ale moja ręka nie zwróci się przeciw tobie. Według tego, jak głosi starożytne przysłowie: «Od złych zło pochodzi», ręka moja nie zwróci się przeciw tobie. Za kim to wyruszył król izraelski? Za kim ty gonisz? Za zdechłym psem, za jedną pchłą? Pan więc niech będzie rozjemcą, niech rozsądzi między mną i tobą, niech wejrzy i poprowadzi moją sprawę, niech obroni mnie przed tobą”.
Kiedy Dawid przestał mówić do Saula, Saul zawołał: „Czy to twój głos, synu mój, Dawidzie?” I Saul zaczął głośno płakać. Mówił do Dawida: „Tyś sprawiedliwszy ode mnie, gdyż świadczyłeś mi dobro, podczas gdy ja wyrządzałem ci krzywdę. Dziś dałeś mi dowód, że mi dobro świadczyłeś, kiedy bowiem Pan wydał mnie w twoje ręce, ty mnie nie zabiłeś. Przecież jeżeli kto spotka swego wroga, czy pozwoli na to, by spokojnie dalej szedł drogą? Niech cię Pan nagrodzi szczęściem za to, coś mi dziś uczynił. Teraz już wiem, że na pewno będziesz królem i że w twojej ręce utrwali się królowanie nad Izraelem”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Jezus wyszedł na górę i przywołał do siebie tych, których sam chciał, a oni przyszli do Niego. I ustanowił Dwunastu, aby Mu towarzyszyli, by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki i by mieli władzę wypędzać złe duchy.
Ustanowił więc Dwunastu: Szymona, któremu nadał imię Piotr; dalej Jakuba, syna Zebedeusza, i Jana, brata Jakuba, którym nadał przydomek Boanerges, to znaczy: Synowie gromu; dalej Andrzeja, Filipa, Bartłomieja, Mateusza, Tomasza, Jakuba, syna Alfeusza, Tadeusza, Szymona Gorliwego i Judasza Iskariotę, który właśnie Go wydał.
Przypomnijmy sobie zakończenie wczorajszego pierwszego czytania – ostatnie jego zdania – i przeczytajmy raz jeszcze dzisiejsze pierwsze czytanie. Jak się ma jedno do drugiego? A tak na marginesie: z czym nam się to kojarzy? Czy nie z realiami obecnej sytuacji politycznej w Polsce – zresztą, nie tylko obecnej? Czyli, że kiedy polityk mówi, że coś będzie tak lub tak, to z góry już można założyć, że na pewno tak nie będzie, bo albo będzie dokładnie odwrotnie, albo może częściowo będzie właśnie tak, jak mówi, ale na pewno nie do końca i nie z takim rozmachem, z jakim on to wszystko obiecuje.
I teraz możemy powiedzieć – nieco z przymrużeniem oka – że w końcu Saul, jako król, to taki ówczesny polityk, zatem… „nie dziwi nic”. Tak można by było sobie zażartować, gdyby nie to, że w opisanej dzisiaj historii chodziło o życie człowieka. W tym konkretnym przypadku – o życie Dawida. W obietnicach polityków także często chodzi o sprawy ważne, a wręcz najważniejsze, bo niejednokrotnie także o życie – chociażby dzieci nienarodzonych. Jakże łatwo im – niestety – również i w takich sprawach rzucać słowa na wiatr.
Tak, jak Saul w sprawie Dawida – powiedział Jonatanowi, swemu synowi, że nie będzie na Dawida czyhał, a oto dzisiaj słyszymy, że zabrał trzy tysiące wyborowych mężczyzn z całego Izraela i wyruszył na poszukiwanie Dawida i jego ludzi po wschodniej stronie Skał Dzikich Kóz. I to właśnie tam, w jaskini, doszło do zupełnie niespodziewanej sytuacji, w której Dawid miał możliwość bardzo łatwego rozprawienia się z Saulem i zakończenia całego problemu.
Jeżeli bowiem był mu w stanie odciąć kawałek płaszcza, to znaczy, że był naprawdę bardzo blisko. Zwłaszcza, że redaktorzy Lekcjonarza, układając dzisiejsze pierwsze czytanie, skrzętnie opuścili to zdanie, w którym zawarta została informacja, po co Saul wszedł do jaskini… Pewnie się domyślamy… A skoro tak, to zdajemy sobie sprawę, że taka okoliczność raczej nie czyni człowieka jakoś szczególnie zdolnym do obrony…
Dawid jednak ani sam nie podniósł ręki na króla, ani nie pozwolił na to swoim żołnierzom. Stwierdził bardzo zdecydowanie: Niech mnie broni Pan przed dokonaniem takiego czynu przeciw mojemu władcy i pomazańcowi Pana, bym miał podnieść rękę na niego, bo jest pomazańcem Pana. Oto miara jego prawości, opartego na posłuszeństwie Bogu!
Tę prawość – jak się wydaje – chwilę potem docenił nawet Saul, mówiąc do Dawida, kiedy już ten był w bezpiecznej odległości i ujawnił swoją obecność: Tyś sprawiedliwszy ode mnie, gdyż świadczyłeś mi dobro, podczas gdy ja wyrządzałem ci krzywdę. Dziś dałeś mi dowód, że mi dobro świadczyłeś, kiedy bowiem Pan wydał mnie w twoje ręce, ty mnie nie zabiłeś. Przecież jeżeli kto spotka swego wroga, czy pozwoli na to, by spokojnie dalej szedł drogą? Niech cię Pan nagrodzi szczęściem za to, coś mi dziś uczynił. Teraz już wiem, że na pewno będziesz królem i że w twojej ręce utrwali się królowanie nad Izraelem. Szczególnie te ostatnie słowa mogą zaskakiwać. Zresztą, wcześniejsze też.
Czy jednak wydaje się nam, że były one szczere? Pewnie się domyślamy… Zresztą, nie musimy się domyślać, bo wystarczy poczytać Pierwszą Księgę Samuela… I tak właściwie było do końca życia Saula – nie przestał on nastawać na życie Dawida, ten zaś w niczym nie zmienił swego nastawienia do króla i do całej sprawy. Bo wiedział, że Bóg to wszystko widzi i wszystko najlepiej rozsądzi, dlatego on, Dawid, nie musi w tym Boga wyręczać. A nawet nie powinien!
Skoro bowiem Bóg sam wybrał Saula, to już nawet z samego tego faktu pozostaje on do dyspozycji Boga i dlatego tylko Bóg może w jego sprawie rozstrzygać. Nawet, jeżeli postrzegając całą sprawę i oceniając ludzkimi kategoriami – chciałoby się zrobić inaczej, przyspieszyć pewne działania, pewne rozstrzygnięcia… Dawid pozostał wierny Bogu, w pełni Mu ufając, chociaż oczywiście kosztowało go to dość sporo, bo musiał co i raz ratować się ucieczką, lub różnymi fortelami. Ufał jednak Bogu – nawet, jeżeli w głębi serca nie do końca rozumiał poszczególne sytuacje.
Podobnie, jak zaufali Jezusowi «Szymon, któremu Jezus nadał imię Piotr; dalej Jakub, syn Zebedeusza, i Jan, brat Jakuba, którym Jezus nadał przydomek Boanerges, to znaczy: Synowie gromu; dalej Andrzej, Filip, Bartłomiej, Mateusz, Tomasz, Jakub, syn Alfeusza, Tadeusz, Szymon Gorliwy i Judasz Iskariota, który później niestety Go wydał.»
Z pewnością, odpowiadając na zaproszenie swego nowego Mistrza i wchodząc do tego – jak już dziś wiemy – elitarnego Grona nie mieli najmniejszego pojęcia, co ich może czekać w przyszłości. Nie wiedzieli też, dlaczego to właśnie oni zostali wybrani. Z informacji Ewangelisty wiemy, że Jezus wyszedł na górę i przywołał do siebie tych, których sam chciał, a oni przyszli do Niego. Nie wiemy, dlaczego akurat tych chciał. Wiemy, że oni przyszli – i już z Nim zostali, poza jednym, który miał Go zdradzić.
Ale ci, którzy przyszli i już do końca zostali – mimo różnych wahań, problemów, zawirowań, jakie zdarzały się im nieraz w tej codzienności z Jezusem, ale także i po Jego Wniebowstąpieniu – stanęli u początku Kościoła, jako jego filary.
Dlatego, moi Drodzy, jak widzimy – warto zaufać Jezusowi! Tak, jak zaufali Mu Apostołowie, jak Dawid zaufał Bogu – nawet nie rozumiejąc do końca, albo nawet wcale nie rozumiejąc tego wszystkiego, co się dzieje. I nawet, kiedy okoliczności – jak w przypadku Dawida – będą wręcz wymarzone i będą dawały wszystkie atuty i możliwości, żeby samemu daną sprawę rozstrzygnąć, żeby przyspieszyć pewne procesy i działania, żeby samemu wymierzyć sprawiedliwość – z pominięciem Boga, lub wbrew Niemu. Wbrew Jego przykazaniom i zasadom.
Nie gódźmy się nigdy na to! Nie dajmy się ponieść emocjom, ani namowom otoczenia! Nie ulegajmy modom ani temu, że „wszyscy tak robią”! Niech też ewidentna nieprawość i podłość ludzka nie będzie usprawiedliwieniem dla takich samych postaw z naszej strony. Naprawdę, nie warto! Do niczego dobrego to nie doprowadzi, a jedynie do naszej przegranej! Wytrwajmy w wierności Jezusowi – nawet, jeżeli będzie się w danym momencie wydawało, że nie warto, że to się nie opłaca, że to oznaka naiwności lub słabości. Nie!
To oznaka wielkości – tak, wielkości naszej wiary i miłości do Jezusa! Zaufać Jemu do końca, nie ulec presji świata, namowom otoczenia, pokusie pójścia na skróty i na łatwiznę. Tylko trwanie przy Jezusie ma sens, jest skuteczne i prowadzi do zwycięstwa w każdej, nawet najtrudniejsze sytuacji. Tylko trwanie przy Jezusie – i wytrwanie do końca!
Tak, jak wytrwał w swoje szlachetnej postawie ludzkiej i kapłańskiej Patron dnia dzisiejszego, Święty Biskup Józef Sebastian Pelczar.
Urodził się 17 stycznia 1842 roku w Korczynie koło Krosna. Jeszcze przed urodzeniem został ofiarowany Najświętszej Maryi Pannie przez swoją pobożną matkę. Ochrzczony dwa dni po urodzeniu, wzrastał w głęboko religijnej atmosferze. Od szóstego roku życia był ministrantem w parafialnym kościele. Po ukończeniu szkoły w Korczynie, kontynuował naukę w Rzeszowie. Zdał egzamin dojrzałości w 1860 roku i wstąpił do Seminarium Duchownego w Przemyślu. 17 lipca 1864 roku, przyjął święcenia kapłańskie.
Podjął pracę jako wikariusz w Samborze, jednak niedługo potem został skierowany na studia w Kolegium Polskim w Rzymie, na których uzyskał doktoraty z teologii i prawa kanonicznego. Oddawał się w tym czasie głębokiemu życiu wewnętrznemu i zgłębiał dzieła ascetyków. Owocem tego stała się jego praca zatytułowana „Życie duchowe czyli doskonałość chrześcijańska”. Przez dziesiątki lat służyła ona zarówno kapłanom, jak i osobom świeckim.
Po powrocie do kraju, w październiku 1869 roku, został wykładowcą teologii pastoralnej i prawa kościelnego w seminarium przemyskim, a w latach 1877 – 1899 był profesorem i rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Obok zajęć uniwersyteckich był również znakomitym kaznodzieją, zajmował się też działalnością kościelno – społeczną.
Odznaczał się gorliwością i szczególnym nabożeństwem do Najświętszego Sakramentu, do Serca Bożego i Najświętszej Maryi Panny, czemu dawał wyraz w swej bogatej pracy pisarskiej i kaznodziejskiej. W trosce o najbardziej potrzebujących oraz o rozszerzenie Królestwa Serca Bożego w świecie założył w Krakowie w 1894 roku Zgromadzenie Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego , czyli Sercanek.
W 1899 roku, został Biskupem pomocniczym, a 17 grudnia 1900 roku Biskupem diecezjalnym Diecezji przemyskiej. Jako gorliwy pasterz dbał o świętość Diecezji. Swoją posługę opierał w wielkiej mierze na modlitwie, z której czerpał natchnienie i moc do pracy apostolskiej. Ubodzy i chorzy byli zawsze przedmiotem jego szczególnej troski. Jego rządy były czasem wielkiej troski o podniesienie poziomu wiedzy duchowieństwa i wiernych. W tym celu często gromadził księży na zebrania i konferencje oraz pisał wiele listów pasterskich. Popierał bractwa i sodalicję mariańską. Przeprowadził także reformę nauczania religii w szkołach podstawowych. Z jego inicjatywy powstał w diecezji Związek Katolicko – Społeczny. Zwiększył o pięćdziesiąt siedem liczbę placówek duszpasterskich.
Często przeprowadzał wizytacje kanoniczne w parafiach. W 1901 roku powołał do życia redakcję miesięcznika „Kronika Diecezji Przemyskiej”. W 1902 roku urządził bibliotekę i muzeum diecezjalne, założył Małe Seminarium i odnowił katedrę przemyską. Jako jedyny biskup w tamtych czasach, pomimo zaborów, odważył się w 1902 roku zwołać Synod diecezjalny – po stu siedemdziesięciu dziewięciu latach przerwy, aby oprzeć działalność duszpasterską na mocnym fundamencie prawa kościelnego. Wśród tych wszechstronnych zajęć przez cały czas prowadził także działalność pisarską.
Posiadał rzadką umiejętność doskonałego wykorzystywania czasu. Każdą chwilę umiał poświęcić dla chwały Bożej i zbawienia dusz. Był ogromnie pracowity, systematyczny i roztropny w podejmowaniu ważnych przedsięwzięć, miał doskonałą pamięć. Oszczędny dla siebie, hojnie wspierał wszelkie dobre i potrzebne inicjatywy.
Zmarł w Przemyślu, 28 marca 1924 roku, w opinii świętości. Beatyfikowany został w Rzeszowie, 2 czerwca 1991 roku, przez Jana Pawła II. A już 18 maja 2003 roku, Jan Paweł II kanonizował Błogosławionego Biskupa Józefa Sebastiana Pelczara.
W homilii powiedział wtedy: „Dewizą życia Biskupa Pelczara było zawołanie: «Wszystko dla Najświętszego Serca Jezusowego przez Niepokalane Ręce Najświętszej Maryi Panny». To ono kształtowało jego duchową sylwetkę, której charakterystycznym rysem jest zawierzenie siebie, całego życia i posługi, Chrystusowi przez Maryję. Swoje oddanie Chrystusowi pojmował nade wszystko jako odpowiedź na Jego miłość, jaką zawarł i objawił w sakramencie Eucharystii.”
Tyle Jan Paweł II. A sam Święty Biskup Józef Sebastian, w swoim dziele „Życie duchowne, czyli doskonałość chrześcijańska”, tak pisał: „Jaka to chwała, jakie szczęście dla nas, iż Pan Bóg pozwala miłować siebie, iż nas przypuszcza do słodkiej poufałości z sobą i przyjaciółmi nawet swoimi nazywa. […] Jeśli chcesz poznać ogrom tej miłości, rozważaj dzieła Boże, spełnione dla człowieka, a mianowicie trzy wieczne pomniki miłości: żłóbek, krzyż i ołtarz. Szczególnie stań pod krzyżem i przypatrz się miłości Ukrzyżowanego, przypatrz się Ukrzyżowanemu. Stań przed Przenajświętszym Sakramentem i rozważ to niezmierne wyniszczenie się Boga utajonego, tę ogromną ofiarę z siebie, to całkowite oddanie się człowiekowi z miłości bez granic. Wniknij potem do Serca Jezusowego i przypatrz się Jego miłości.
Zaprawdę, żaden rozum nie zdoła pojąć, jak wielki płomień trawi to Serce Najmiłościwsze. Gdyby Mu było polecone nie raz, ale tysiąc razy za nas umrzeć, albo za jednego człowieka to samo wycierpieć, co wycierpiał za wszystkich, miłość Jego byłaby tę śmierć tysiąckrotną chętnie przyjęła i tyle cierpiała dla jednego, ile dla wszystkich. Gdyby było potrzebne, aby Pan zamiast trzech godzin aż do sądnego dnia na krzyżu wisiał, miłość Jego niewyczerpana i to byłaby spełniła. A więc Jezus więcej nas miłował, aniżeli dla nas wycierpiał.” Tyle nasz dzisiejszy Patron.
A my, zapatrzeni w przykład jego świętości, ale też zasłuchani w Boże słowo dzisiejszej liturgii, zastanówmy się, jak to jest z naszym zaufaniem do Jezusa – pomimo tego wszystkiego, co dzieje się wokół i co mówi świat…
Oktawa Modlitw o Jedność Chrześcijan. Dzień 2
Intencja: za wstawiennictwem Błogosławionego Leonida Fiodorowa (https://pl.wikipedia.org/wiki/Leonid_Fiodorow)
modlimy się za oddzielone od nas dzieci Kościoła Prawosławnego i wszystkich Kościołów Wschodnich: aby Bóg doprowadził je do prawdy i połączył z nami więzy Świętej Unii.
(możliwość modlitwy w ciszy własnymi słowami w tej intencji)
Amen.
xJ