Kapitał na starcie…

K

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Ewa Rudnik, należąca w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot. Niech Pan udzieli Jej bezmiaru swoich łask! O to będę się dla Niej modlił.

A u mnie dzisiaj – jak w każdy czwartek – dyżur na Wydziałach, funkcjonujących w gmachu przy ulicy Żytniej. Od 10:00 do 15:00. A już o 7:00 odprawiałem w Katedrze. Nie mamy natomiast dzisiaj w Duszpasterstwie Mszy Świętej wieczorowej.

Pamiętajmy, moi Drodzy, że dzisiaj – pierwszy czwartek miesiąca. Proszę o modlitwę za kapłanów i osoby zakonne oraz o kapłanów i osoby zakonne – o nowe powołania. O to, by młodzi ludzie słyszeli Boże zaproszenie do współpracy – i chcieli je podjąć!

Teraz zaś pochylmy się teraz nad Bożym słowem! Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Duchu Święty, pomóż każdej i każdemu z nas odkryć, co Pan do mnie dziś mówi?

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Czwartek 4 Tygodnia zwykłego, rok II,

1 lutego 2024.,

do czytań: 1 Krl 2,1–4.10–12; Mk 6,7–13

CZYTANIE Z PIERWSZEJ KSIĘGI KRÓLEWSKIEJ:

Kiedy zbliżył się czas śmierci Dawida, wtedy rozkazał swemu synowi, Salomonowi, mówiąc: „Ja wyruszam w drogę przeznaczoną ludziom na całej ziemi. Ty zaś bądź mocny i okaż się mężem. Będziesz strzegł zarządzeń twego Pana Boga, aby iść za Jego wskazaniami, przestrzegać Jego praw, poleceń i nakazów, jak napisano w Prawie Mojżesza, aby ci się powiodło wszystko, co zamierzysz, i wszystko, czym się zajmiesz, ażeby też Pan spełnił swą obietnicę, którą mi dał mówiąc: «Jeśli twoi synowie będą strzec swej drogi postępując wobec Mnie szczerze z całego serca i z całej duszy, to wtedy nie będzie ci odjęty potomek na tronie Izraela»”.

Potem Dawid spoczął ze swymi przodkami i został pochowany w Mieście Dawidowym. A czas panowania Dawida nad Izraelem wynosił czterdzieści lat. W Hebronie panował siedem lat, a w Jerozolimie panował trzydzieści trzy lata.

Zasiadł więc Salomon na tronie Dawida, swego ojca, a jego władza królewska została utwierdzona.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi.

I przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. „Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien”.

I mówił do nich: „Gdy do jakiego domu wejdziecie, zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie. Jeśli w jakim miejscu was nie przyjmą i nie będą was słuchać, wychodząc stamtąd strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich”.

Oni więc wyszli i wzywali do nawrócenia. Wyrzucali też wiele złych duchów oraz wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali.

Jeśli mielibyśmy jakoś krótko streścić, czy opisać, przesłanie, zawarte w dzisiejszych czytaniach mszalnych, to chyba moglibyśmy powiedzieć, iż towarzyszymy osobom, tam ukazanym, w momencie posłania.

Oto Dawid, mając świadomość zbliżającej się śmierci, przekazuje władzę swemu synowi Salomonowi, a wraz z władzą – niezwykle ważne przesłanie: Ja wyruszam w drogę przeznaczoną ludziom na całej ziemi. Ty zaś bądź mocny i okaż się mężem. Będziesz strzegł zarządzeń twego Pana Boga, aby iść za Jego wskazaniami, przestrzegać Jego praw, poleceń i nakazów, jak napisano w Prawie Mojżesza, aby ci się powiodło wszystko, co zamierzysz, i wszystko, czym się zajmiesz, ażeby też Pan spełnił swą obietnicę, którą mi dał mówiąc: «Jeśli twoi synowie będą strzec swej drogi postępując wobec Mnie szczerze z całego serca i z całej duszy, to wtedy nie będzie ci odjęty potomek na tronie Izraela.

Pan rzeczywiście taką obietnicę złożył Dawidowi i sam Dawid strzegł dróg Pańskich, a chociaż nie zabrakło w tym pewnych zawirowań i grzechów, nawet poważnych, to jednak ponieważ postępował wobec Pana szczerze z całego serca i z całej duszy, żałując każdego swego odstępstwa i natychmiast wracając do Pana, przeto – by się tak wyrazić – całościowy bilans jego panowania wypadł „na plus” i mógł swemu synowi przekazać królestwo mocne i zwarte, bogate i wciąż rozwijające się, szczęśliwe i bezpieczne. Bo pozostające pod Bożą opieką.

Dawid więc przekazał swemu synowi tak wiele, że więcej już przekazać nie mógł: mocny i stabilny tron, powszechne zadowolenie poddanych, bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne, pomyślność i pokój! A mógł to przekazać właśnie dlatego, że sam trwał przy Bogu i dlatego to Bóg tak naprawdę jego królestwo wzmocnił i to On sam je pobłogosławił. Salomon wchodził więc – by się tak wyrazić – „na gotowe”, otrzymując naprawdę bardzo wiele, a tak właściwie, to otrzymując wszystko, co na tamtą chwilę mógł otrzymać.

Nie startował zatem z jakiejś pozycji „zerowej”, nie musiał wszystkiego sam od początku i od fundamentów budować, a nawet, jeżeli faktycznie musiał świątynię Pańską budować od fundamentów, to jednak ojciec przygotował mu już bardzo wiele materiałów budowlanych i wstępnie zorganizował całe dzieło. Wystarczyło tylko wziąć się do roboty i postawić dom Boży. I tak się stało, świątynia stanęła, królestwo nadal się rozwijało, a sam Salomon zasłynął we własnej ojczyźnie – jak i w państwach okolicznych – jako władca mądry i rozsądny, którego wielu ludzi, w tym władców, pytało o zdanie w różnych kwestiach.

W Biblii tak wyraźnie mamy opisaną jedną taką wizytę, a była to wizyta królowej Saby. I właśnie ona otrzymała odpowiedzi na wszystkie pytania, które postawiła, a jednocześnie – nawet nie próbowała ukrywać zachwytu nad tym, co zobaczyła w tak prężnie rozwijającym się królestwie.

Niestety, to właśnie już w trakcie tej wizyty i toczących się w jej trakcie rozmów pomiędzy dwojgiem władców, z ust Salomona padły słowa, którymi chwalił się on całym bogactwem, jakie posiadał – słowa, w których komentatorzy biblijni dopatrują się pierwszych symptomów zadufania w sobie i przypisywania sobie, a nie Bogu, zasług i osiągnięć. Potem to, niestety, poszło dalej – tak, że w końcu Salomon roztrwonił całe to duchowe bogactwo, jakie odziedziczył po ojcu, ale także dziedzictwo narodowe, bo królestwo wkrótce miało ulec podziałowi na północne i południowe. Niestety…

Dlaczego tak się stało? Za dobrze miał? Za dobrze mu się powodziło? Za dużo dostał od ojca i nie udźwignął całego tego daru, który był przecież także zobowiązaniem, a on właśnie tego zobowiązania nie był w stanie wypełnić: zobowiązania do wierności Bogu i trzymania się dokładnie tej drogi, jaką w ostatnim dniu swego życia nakazał mu ojciec. Owszem, przez pierwszy okres swego panowania zachwycał on wszystkich – to znaczy: Salomon – swoją mądrością, którą widać było w podejmowanych decyzjach oraz rozstrzygnięciach sądowych. Ba, można nawet powiedzieć, że samego Boga zachwycił – tym właśnie, że o mądrość poprosił, a nie o inne dary, których paletę Bóg niejako przed nim położył, dlatego też otrzymał i mądrość, i te pozostałe dary…

Zobaczmy, z takiej pozycji startował i naprawdę dobrze wystartował, i przez jakiś czas szedł dobrą drogą! Czemu się potem pogubił?… Co „zaszwankowało”, że oddał się nieobyczajnym kobietom, że zaczął tworzyć jakieś miejsca kultu obcym bóstwom, że zaczął podejmować głupie decyzje, gdy idzie o zarząd państwem – co się z człowiekiem stało?…

Raczej nie znajdziemy dokładnej i pewnej odpowiedzi, natomiast może nawet nie jest nam ona aż tak do końca potrzebna, jeżeli potraktujemy historię Salomona jako przestrogę dla nas, byśmy nie trwonili Bożych darów – a także darów, jakie otrzymaliśmy od naszych rodziców, wychowawców, nauczycieli, po prostu: poprzedników. Oni też dali nam jakiś kapitał dobra na starcie naszego życia: zarówno jakiś kapitał materialny, jak i ten intelektualny i duchowy.

Taki, jaki dziś od Jezusa otrzymali uczniowie. Akurat w tym przypadku trudno mówić o jakimś wielkim kapitale materialnym, bo Jezus – jako człowiek – sam nic nie miał, był najuboższym z ubogich, więc cóż miał im dać?… Ale dał to, co mógł, czyli swoją łaskę i moc, swoje osobiste towarzyszenie i prowadzenie. Jak w dzisiejszej Ewangelii słyszymy, dał im […] władzę nad duchami nieczystymi. I przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. „Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien”. I mówił do nich: „Gdy do jakiego domu wejdziecie, zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie. Jeśli w jakim miejscu was nie przyjmą i nie będą was słuchać, wychodząc stamtąd strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich”.

Wiemy, że akurat Apostołowie – w znakomitej większości – dobrze skorzystali z darów duchowych, otrzymanych od Jezusa. To prawda, że i im różne zawirowania się zdarzyły po drodze, ale ostateczny bilans ich życia i posługi – jak w przypadku Dawida – wypadł „na plus”. Czego nie można, niestety, powiedzieć o Salomonie…

A co można – w tym kontekście – powiedzieć o mnie?…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.