Cóż za korzyść ma człowiek?…

C

Szczęść Boże, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Ksiądz Kanonik Stanisław Sławiński, Proboszcz Parafii w Ciepielowie, w Diecezji radomskiej. Od ponad dwudziestu pięciu lat gości On tam Pielgrzymów, wędrujących z naszej Diecezji na Jasną Górę, a także Młodzież, z którą w swoim czasie pielgrzymowałem na Jasną Górę rowerowo. Przez jakiś czas pomagałem duszpastersko w tej Parafii. Dziękując za naszą współpracę i za ogromną życzliwość Jubilata – życzę ogromu łask Bożych. I zapewniam o modlitwie.

A tymczasem – pozdrawiam Wszystkich z Kodnia, gdzie dzisiaj zamierzam być przez cały dzień na miejscu, nie ruszać się stąd na krok (jak się to uda, to zobaczymy…), aby się pomodlić i popracować w spokoju… Oczywiście, pamiętam o Was!

Teraz zaś już zapraszam do wsłuchania się w Boże słowo dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co Pan konkretnie do mnie mówi. Duchu Święty, przyjdź, prosimy…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Czwartek po Popielcu,

15 lutego 2024.,

do czytań: Pwt 30,15–20; Łk 9,22–25

CZYTANIE Z KSIĘGI POWTÓRZONEGO PRAWA:

Mojżesz przemówił do ludu: „Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. Ja dziś nakazuję ci kochać twego Boga, Pana, i chodzić Jego drogami, pełniąc Jego nakazy, polecenia i przykazania; abyś żył i mnożył się, a twój Bóg, Pan, będzie ci błogosławił w kraju, który idziesz posiąść.

Ale jeśli swoje serce odwrócisz, nie usłuchasz, zbłądzisz i będziesz się kłaniał obcym bogom, służąc im, oświadczam wam dzisiaj, że na pewno zginiecie, niedługo zabawicie na ziemi, którą idziecie posiąść, po przejściu Jordanu.

Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Boga swego, Pana, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego; bo tu jest twoje życie i długie trwanie twego pobytu na ziemi, którą Pan poprzysiągł dać ojcom twoim: Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie”.

Potem mówił do wszystkich: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?”

Jak rozumieć przesłanie, zawarte w słowach Mojżesza, wypowiedzianych w pierwszym dzisiejszym czytaniu? Z jednej bowiem strony padają słowa: Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście co sugerowałoby możliwość dokonania swobodnego wyboru.

Z drugiej jednak strony, zaraz w następnym zdaniu, z całą mocą Mojżesz stwierdza: Ja dziś nakazuję ci kochać twego Boga, Pana, i chodzić Jego drogami, pełniąc Jego nakazy, polecenia i przykazania; abyś żył i mnożył się, a twój Bóg, Pan, będzie ci błogosławił w kraju, który idziesz posiąść. To jak to w końcu jest: można dokonać własnego wyboru, czy to już Mojżesz za swój lud go dokonał?

Kolejne zdania nie rozwiązują tego dylematu, a wręcz go pogłębiają, zwłaszcza te słowa: Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Boga swego, Pana, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego; bo tu jest twoje życie i długie trwanie twego pobytu na ziemi, którą Pan poprzysiągł dać ojcom twoim: Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi. Znowu to samo: wybieraj co chcesz, ale tak naprawdę – to, co ci wskazuję. Jest więc ta wolność, czy jej nie ma?

Oczywiście, że jest. Bo pomimo zachęt i wskazań Mojżesza – lud mógł sprzeciwiać się Bogu. Zresztą – sprzeciwiał się. Aż nadto często! Odchodził od Niego, buntował się, łamał Jego nakazy i zakazy, nic sobie nie robił z tego wszystkiego, co Bóg uczynił w historii, ani też z tego, co dzisiaj tak mocno wybrzmiało w wypowiedzi Mojżesza jako obietnica, czyli szczęśliwe życie i długie trwanie […] pobytu na ziemi, obiecanej ojcom. Naród wybrany wielokrotnie to zlekceważył. Dlaczego?

Bo mógł. Bo był wolny. Bo tak naprawdę nie musiał się przejmować tymi usilnymi zachętami, kierowanymi przez Mojżesza, ale też – na przestrzeni wieków – kierowanymi przez Proroków, tylko zawsze był wolny w swoich wyborach. A że wybierał głupio i nie tylko na przekór Bogu, ale też na przekór zdrowemu rozsądkowi (bo to zawsze idzie w parze), to potem trudno się było dziwić, że przychodziły rozliczne nieszczęścia i katastrofy.

I cóż z takiej wolności, która tak naprawdę była swawolą, a nie mądrością, czy odpowiedzialnością?… Jak bowiem pytał dziś Jezus w Ewangelii: Cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie? To właśnie o to chodzi. Naród wybrany tyle razy przegrywał właśnie na tym, że szedł za tym, co mu wolno – nie zastanawiając się, że może to przyniesie szkodę… I dopiero kiedy ponosił szkodę – wtedy zwykle przychodziło opamiętanie.

Ale to dokonuje się także w życiu każdego pojedynczego człowieka, któremu wolność pomyli się ze swawolą, bo zapomni o odpowiedzialności za skutki swoich wyborów. W tej właśnie kwestii Jezus dzisiaj tak mówi: Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa.

Słuchając tych słów z pozycji współczesnego „wolnego” człowieka, czyli takiego, któremu zawsze wolno wszystkoi bez względu na wszystko – to tego typu stwierdzenie oznacza zniewolenie i wszelkie możliwe ograniczenia. Tak naprawdę jednak – są to ograniczenia swawoli, własnego widzimisię, a wejście w bardzo bliską relację z Jezusem, która może i dużo kosztuje – z takiej czysto ludzkiej perspektywy patrząc – ale też bardzo dużo daje. Z Bożej perspektywy patrząc. Bo daje życie wieczne.

Owszem, dla kogoś, kto kieruje się doraźną korzyścią i swoim płytkim zadowoleniem, doznawanym w tej chwili – bez refleksji nad tym, do czego to ostatecznie doprowadzi – to tego typu obietnice są absurdalne. Ale my dzisiaj cały czas próbujemy tu sobie wskazać na potrzebę spojrzenia głębszego, poważniejszego, trwalszego!

Jest to spojrzenie, które – prawdę powiedziawszy – przydałoby się także nam, Polakom. I to nie tylko na odcinku wiary. Bo jeżeli w imię wolności, rozumianej właśnie tak… „po polsku” głosujemy nie tyle „za” tymi lub owymi kandydatami, co bardziej „przeciw” tym drugim, to potem trudno się dziwić, że w Ojczyźnie jest tak gigantyczny konflikt i tak głęboki podział!

Jeżeli wolność – nie tylko w sferze politycznej, chociaż również – traktuje się jako możliwość zrobienia komuś na złość, „dokopania” komuś, sprowadzenia go „do parteru”, zmieszania z błotem, dokonania na nim ślepej i tępej zemsty (często nie wiadomo w ogóle, za co!), wylania na niego całego morza nienawiści, to tak motywowane „wolne” wybory tak naprawdę okazują się najbardziej, jak się da, zniewolonymi! I to bez względu na to, czy są to wybory polityczne, czy w szerszym rozumieniu: wybory moralne. Bo są zniewolone nienawiścią!

Człowiek nie patrzy obiektywnie, nie myśli trzeźwo, nie ocenia racjonalnie, tylko jak osioł do żłobu – idzie na tak zwany „rympał” (słowo ostatnio modne); idzie „po trupach”, aby temu drugiemu „dowalić”. Oczywiście, przepraszam za te mocno potoczne sformułowania, ale one chyba dość dobrze oddają nastawienie takich ludzi. Widzimy to nader często w naszej Ojczyźnie – i nie chodzi tu o poparcie dla którejkolwiek konkretnej partii, czy potępienie drugiej.

Nie, to jest raczej obserwacja natury ogólnej, dotycząca wszelkich wyborów, dokonywanych przez człowieka. Jak dzisiaj słyszymy – tę obserwację czyniono już od najodleglejszych czasów biblijnych. I już od tamtych czasów, stale i niezmiennie, Bóg przekonuje człowieka, aby wybierał nie to, co mu się w danym momencie swawolnie zachce, ale aby wybierał mądrze i dobrze – w duchu tegoż właśnie retorycznego pytania Jezusa: Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?

To właśnie dlatego Bóg tak usilnie namawia człowieka do dokonywania owych najlepszych wyborów, aby mógł on ustrzec się przed tym wszystkim, co sprawi, że choć cały świat zyska, to jednak siebie zatraci lub szkodę poniesie. Bóg zatem nie odbiera człowiekowi wolności, tylko usilnie zachęca go, żeby z niej mądrze korzystał. Dlatego namawia wręcz do dokonywania wyboru dobra, a nie zła. To takie oczywiste.

Ale niektórym kojarzy się to z odebraniem im wolności. I co z takimi zrobić? Jak im tłumaczyć? Jak przekonywać? Najlepiej w ogóle nie tłumaczyć i nie przekonywać. Tylko pozwolić im być wolnymi. Skoro tak wybrali – niech teraz się swoją wolnością nacieszą. I niech odczują na sobie skutki dokonanych wyborów. Skoro sami tak wybrali, to nie powinni teraz narzekać, czyż nie?…

Moi Drodzy, prośmy o światło i dobre natchnienia do dokonywania mądrych wyborów – moralnych, które tak naprawdę mają przełożenie na wszystkie wybory, jakich tak wiele dokonujemy, w tym również: wybory polityczne. Żadnych z nich nie da się wyłączyć spod oceny moralnej.

Dlatego dajmy się Panu naszemu przekonać, dajmy się namówić – i wybierajmy tak, jak On sam nam dzisiaj radzi w swoim Słowie. Już nie bawmy się w infantylną wolność, nie „odmrażajmy sobie uszu na złość mamie”; nie kierujmy się dziecinnym kaprysem, na zasadzie: „nie – bo nie”; albo dokładnie odwrotnie: „tak – bo tak; bo ja tak chcę, i co mi zrobisz?”. Kierujmy się tym, do czego tak usilnie namawia nas Bóg, czyli… naszym własnym dobrem! Naprawdę – najlepiej na tym wyjdziemy!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.