Cena prawdy

C

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w ostatnich dniach swoje jubileusze obchodziły bliskie mi Osoby:

29 marca, w Wielki Piątek, urodziny przeżywał Kamil Kołak, Student Uniwersytetu w Siedlcach, bardzo życzliwie nastawiony do naszego Duszpasterstwa Akademickiego i wspierający je – póki co – nieco zdalnie, ale z serca; od niedawna: inżynier informatyki;

31 marca, czyli wczoraj, urodziny przeżywała Kamila Malinowska, należąca w swoim zasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot.

Życzę Obojgu – ogromu Bożych łask. I o to będę się dla Nich modlił!

Jednocześnie, bardzo serdecznie dziękuję Wszystkim, którzy byli z nami na audycji w Katolickim Radiu Podlasie w Wielki Piątek: zarówno moim Rozmówcom w studiu, jak i Wszystkim, którzy z nami się łączyli telefonicznie i smsowo, a nade wszystko: Wszystkim, którzy nas słuchali i modlili się z nami. To była audycja inna od wcześniejszych. Ale i dzień był szczególny… Uwierzcie, że my, będący w studiu, naprawdę głęboko ją przeżyliśmy… Niech Pan będzie uwielbiony w tym dziele!

A skoro już mowa o naszej diecezjalnej Rozgłośni, to emituje ona w tych dniach życzenia Kapłanów, z nią współpracujących, w tym także – moje życzenia. Zwracam się z nimi do Was, moi Drodzy:

https://siedlce.podlasie24.pl/kosciol/niech-jezus-chrystus-obdarza-pokojem-i-blogoslawienstwem-zyczenia-dyrektora-krp-i-kaplanow-wspolpracujacych-z-rozglosnia-20240330154323?_gl=1*5u92we*_ga*MTI1ODA1MjQyMC4xNjk4NDg5MDA1*_ga_8H7CG4ZCTH*MTcxMTkwMTUxNS4xNDUuMS4xNzExOTAyNzc2LjUwLjAuMjI2Njg1MzY3

Ja zaś dzisiaj, od rana, przez cały dzień – pomagam duszpastersko w mojej rodzinnej Parafii. To już taka tradycja – odkąd jestem Duszpasterzem Akademickim – że Poniedziałek wielkanocny i 26 grudnia przeznaczam dla swojej rodzinnej Parafii, łącząc to ze świętowaniem w gronie swojej Rodziny. W tejże Parafii przeżywałem także Mszę Wieczerzy Pańskiej, Liturgię Męki Pańskiej oraz Wigilię Paschalną.

Natomiast wczoraj posługiwałem w Parafii Brzozowica, na kolejne już zaproszenie Proboszcza, Księdza Tomasza Małkińskiego, byłego mojego Współpracownika w Duszpasterstwie Akademickim w Siedlcach. Bardzo dziękuję Księdzu Tomkowi za stałą życzliwość.

A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Słówko Janka, który zwykle pisze właśnie w poniedziałki, tym razem – na moją prośbę – będzie jutro. A oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, jakie indywidualne i konkretne przesłanie kieruje do mnie dzisiaj Pan? Duchu Święty, oświeć!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek w Oktawie Wielkanocy,

1 kwietnia 2024., 

do czytań: Dz 2,14.22–32; Mt 28,8–15

CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:

W dniu Pięćdziesiątnicy stanął Piotr razem z Jedenastoma i przemówił donośnym głosem:

Mężowie Judejczycy i wszyscy mieszkańcy Jerozolimy, przyjmijcie do wiadomości i posłuchajcie uważnie mych słów.

Mężowie izraelscy, słuchajcie tego, co mówię: Jezusa Nazarejczyka, Męża, którego posłannictwo Bóg potwierdził wam niezwykłymi czynami, cudami i znakami, jakich Bóg przez Niego dokonał wśród was, o czym sami wiecie, tego Męża, który z woli, postanowienia i przewidzenia Bożego został wydany, przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście. Lecz Bóg wskrzesił Go, zerwawszy więzy śmierci, gdyż niemożliwe było, aby ona panowała nad Nim.

Dawid bowiem mówił o Nim: «Miałem Pana zawsze przed oczami, gdyż stoi po mojej prawicy, abym się nie zachwiał. Dlatego ucieszyło się moje serce i rozradował się mój język, także i moje ciało spoczywać będzie w nadziei, że nie zostawisz duszy mojej w Otchłani ani nie dasz Świętemu Twemu ulec skażeniu. Dałeś mi poznać drogi życia i napełnisz mnie radością przed obliczem Twoim».

Bracia, wolno powiedzieć do was otwarcie, że patriarcha Dawid umarł i został pochowany w grobie, który znajduje się u nas aż po dzień dzisiejszy. Zatem jako prorok, który wiedział, że Bóg przysiągł mu uroczyście, iż jego potomek zasiądzie na jego tronie, widział przyszłość i przepowiedział zmartwychwstanie Mesjasza, że ani nie pozostanie w Otchłani, ani ciało Jego nie ulegnie rozkładowi.

Tego właśnie Jezusa wskrzesił Bóg, a my wszyscy jesteśmy tego świadkami”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Gdy anioł przemówił do niewiast, one pospiesznie oddaliły się od grobu z bojaźnią i wielką radością i biegły oznajmić to Jego uczniom.

A oto Jezus stanął przed nimi i rzekł: „Witajcie”. One zbliżyły się do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon. A Jezus rzekł do nich: „Nie bójcie się. Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech idą do Galilei, tam Mnie zobaczą”.

Gdy one były w drodze, niektórzy ze straży przyszli do miasta i powiadomili arcykapłanów o wszystkim, co zaszło. Ci zebrali się ze starszymi, a po naradzie dali żołnierzom sporo pieniędzy i rzekli: „Rozpowiadajcie tak: Jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli Go, gdyśmy spali. A gdyby to doszło do uszu namiestnika, my z nim pomówimy i wybawimy was z kłopotu”.

Oni zaś wzięli pieniądze i uczynili, jak ich pouczono. I tak rozniosła się ta pogłoska między Żydami i trwa aż do dnia dzisiejszego.

Chrystus zmartwychwstał! Prawdziwie zmartwychwstał! Zmartwychwstał i żyje! To się stało! To się dokonało! To niezaprzeczalny fakt!

Ale teraz… co dalej?… Takie przynajmniej pytanie samo się nasuwa, po wysłuchaniu dzisiejszych czytań mszalnych. Dzisiejszy świat, na wieść o Zmartwychwstaniu Jezusa – o ile w ogóle jeszcze kojarzy, o co chodzi – zdaje się pytać inaczej. Bo na to radosne obwieszczenie: Chrystus zmartwychwstał! – zdaje się reagować cynicznym pytaniem: No i co z tego? Nawet, jeśli coś takiego kiedyś rzeczywiście się stało, to co to obchodzi nas, żyjących dzisiaj, w obecnym czasie i w tak nowoczesnym świecie, stawiającym na racjonalność i pragmatyzm, a nie na jakieś tam takie sobie bajanie… Co nas dzisiaj mogą obchodzić takie opowieści?

Tak właśnie zdaje się pytać dzisiejszy świat, my jednak – wsłuchani w przemowę Piotra, zapisaną w Księdze Dziejów Apostolskich, w usłyszanym przed chwilą czytaniu, oraz widząc paniczne zabiegi żydowskiej starszyzny, aby za wszelką cenę wyciszyć, a właściwie: przekłamać fakt Zmartwychwstania – chyba niejako samorzutnie stawiamy sobie to pytanie: który sposób działania jest nam bliższy? Świadczenie o Zmartwychwstaniu i o Zmartwychwstałym, czy próby zablokowania tej prawdy, sfałszowania jej, a przynajmniej: przejścia nad nią do porządku dziennego?

W której grupie i w której sytuacji widziałbym siebie? Czy stanąłbym na miejscu Piotra, aby wielkiej gromadzie ludzi – a choćby i niewielkiej – powiedzieć, że wierzę w Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, narodzonego z Maryi Dziewicy, umęczonego i pogrzebanego, który jednak powstał z martwych i zasiada po prawicy Ojca? I innych chciałbym do tej wiary przekonać?

Czy też bliżej mi do tych manipulatorów i oszustów, którzy wobec ewidentnego i tak naprawdę oczywistego dla nich faktu Chrystusowego zwycięstwa nad śmiercią – wymyślili tyleż mało oryginalne, co dość bezczelne kłamstwo o wykradzeniu Ciała i tę bzdurę kazali strażnikom wciskać ludziom do głowy, a w razie jakichś komplikacji ze strony namiestnika rzymskiego mieli i jemu także zrobić wodę z mózgu. A to wszystko jeszcze wsparli odpowiednią kwotą, co zwykle znacząco przyczynia się do „wzmocnienia” niejednej „argumentacji” i przekonywania świata do niejednej, tworzonej na potrzeby chwili teorii. Argument pieniężny – jak się dowiadujemy – skutecznie działał wtedy, a jak się przekonujemy z codziennej obserwacji życia: nie mniej skuteczny jest także dzisiaj.

Z pewnością jednak, nie takich argumentów mają używać ci, którzy opowiadają się po stronie prawdy: zarówno tej pisanej małą, jak i tej, pisanej wielką literą. Stąd właśnie często mówi się, że prawda obroni się sama. W rzeczywistości, z tym stwierdzeniem jedni się zgadzają, a inni nie – uważając, że prawdy trzeba bronić, że trzeba o niej świadczyć, trzeba ją nagłaśniać, trzeba do niej innych przekonywać, a nie czekać, aż się to stanie samo. I w tym znaczeniu możemy powiedzieć, iż to stwierdzenie jest nie do końca prawdziwe.

Natomiast jest prawdziwe w tym sensie, że żadnej prawdy nie da się nigdy tak do końca zagłuszyć, nie da się jej zmienić według czyjegoś upodobania lub żądania. Chociażby tej prawdy, o której mówimy dzisiaj – prawdy o Zmartwychwstaniu Jezusa. Ona jest właśnie taka: Jezus zmartwychwstał! Prawdziwie zmartwychwstał! Zmartwychwstał i żyje! I nawet, gdyby Żydzi sto razy więcej pieniędzy wyłożyli na wygłaszanie kłamstwa o wykradzeniu Ciała – albo jeszcze innych, równie absurdalnych kłamstw – to przecież w niczym nie zmieniłoby to faktu, który jest niezaprzeczalny: Chrystus zmartwychwstał! Prawdziwie zmartwychwstał! Zmartwychwstał i żyje!

I nie zmienią tego żadne ludzkie machinacje, dywagacje lub opinie. Bo fakt jest taki, jaki jest. I w tym sensie mówimy, że prawda obroni się sama, bo fakty zawsze dojdą do głosu. Może nie od razu, może trzeba poczekać, może trzeba znieść niejedno upokorzenie, a może trzeba nasłuchać się różnych bzdur, na siłę wygłaszanych przez kłamców, którzy będą przekonywali świat, że czarne jest jednak białe, a białe jest czarne, to jednak nic z tych rzeczy nie zmieni faktu, że Jezus tak naprawdę żyje. Takie są fakty.

Dlatego nie warto opowiadać się po stronie kłamców, nie warto ulegać modom i nastrojom, nie jest rozsądnym uleganie aktualnym tendencjom politycznym i oficjalnym, coraz bardziej bezwzględnie i bezczelnie narzucanym nam „jedynie słusznym” poglądom. To nie ma sensu, to zupełnie bezcelowe. Jedynie słusznym rozwiązaniem jest trwanie przy prawdzie! I to zarówno tej, pisanej małą literą, jak i tej, pisanej wielką, czyli przy Jezusie Chrystusie.

Trwać przy prawdzie, nie dać się ogłupić żadnymi świecidełkami czy pozorami, nie dać się oszukać komuś, kto pięknie w oczy mówi i szeroko się uśmiecha, a tak naprawdę chce nas okłamać i jeszcze wykorzystać do swoich niecnych celów – tak, jak dzisiaj starszyzna żydowska wykorzystała żołnierzy i wielu innych, prostych ludzi, których udało im się przekonać do swego kłamstwa.

Niestety, Ewangelista Łukasz kończy dzisiejsze swoje opowiadanie stwierdzeniem: I tak rozniosła się ta pogłoska między Żydami i trwa aż do dnia dzisiejszego. Czyli jednak… To stwierdzenie: do dnia dzisiejszego, w rozumieniu dosłownym oznacza ten dzień, w którym Mateusz pisał swoją Ewangelię. Było to już jakiś czas po tychże Wydarzeniach, a ludzie – jak słyszymy – ciągle te kłamstwa wierzyli…

Jednak w znaczeniu szerszym ów «dzień dzisiejszy» – to jest właśnie ten dzień, który my dziś przeżywamy: dzień pierwszy, miesiąca kwietnia, roku Pańskiego dwa tysiące dwudziestego czwartego. Bo to właśnie do dzisiaj prawda o Jezusie Chrystusie i Jego Zmartwychwstaniu jest przekłamywana, do dziś wiele więcej pogłosek jest medialnie nagłaśnianych i powielanych, a nakłady finansowe, jakie się na ten cel przeznacza, dużo, dużo większe od tych, które wtedy przeznaczono. Dzisiaj na przekłamywanie, a wręcz zwalczanie prawdy o Jezusie i o Jego Zmartwychwstaniu, i o Jego życiu w świecie, idą naprawdę potężne nakłady!

I cóż my na to? Może zapytamy: Jaka jest w takim razie cena prawdy? Jaką kwotę wtedy Żydzi zapłacili żołnierzom, a jaką wypłaca dzisiejszy świat tym wszystkim, którzy mają za zadanie prawdę ukrywać, przekłamywać, niszczyć? Jaka jest cena prawdy?

Otóż, musimy sobie jasno powiedzieć i zdać sprawę z tego, że to nie jest cena prawdy. To jest cena kłamstwa! Bo prawda – i ta pisana małą, ale i ta, pisana wielką literą – jest bezcenna! Nie da się jej przeliczyć na żadne pieniądze. Jedyną ceną, jaką warto zapłać za prawdę, jest: oddać wszystko. Jeśli trzeba – to nawet życie! Tak, jak wielu oddało.

To jest jedyna cena, jaką warto zapłacić za prawdę i za Prawdę – pisaną małą, jak i wielką literą. To jest jedyna cena, jaką warto zapłacić. To jest cena, jaką trzeba zapłacić!

4 komentarze

  • Czy w czasie śpiewania sekwencji – wczoraj i dziś przed Ewangelią – wierni powinni stać? Zaskoczyła mnie dziś postawa księdza sprawującego Mszę Świętą, że w czasie sekwencji siedział z ministrantami, a część wiernych powstała i w postawie stojącej śpiewała tę pieśń. Odkąd pamiętam ja zawsze stałam.

    • Dołączam się do pytania Ani.
      W mojej parafii (Rosja, Nowosybirsk,służył Rosjanin ks.Grigorij) podczas śpiewania sekwencje siedzą. Ale wczoraj byłam w innej parafii (też w Rosji, ale w Moskwie) na mszy w języku polskim,służył Polak ks.Dariusz , SDB. Podczas sekwencji wszyscy wstali.
      Czy siedzenie lub wstawanie podczas sekwencji zależy od regionalnych zwyczajów lub od konkretnego kapłana-prymasa?

      Proszę o modlitwę za zmarłą Helenę Nowak. To mama mojej znajomej s. Wirginii, CSSF.
      Siostra Wirginia pochodzi z Polski, służy w Rosji, w Niżnym Nowogrodzie. Panie, pomóż jej przekroczyć granicę i przyjedź pożegnać się z mamą.

    • Wydaje mi się, że wskazany artykuł jest naprawdę dobry i warto się z nim zapoznać. Rzeczywiście, przyjmuje się, że obecnie – w trakcie śpiewania Sekwencji – wszyscy siedzą. Chociaż jest w tym względzie duża rozbieżność zachowań ludzi w naszych kościołach.
      Przypomina mi się sytuacja sprzed roku czy dwóch, jak będąc w pewnej Parafii, w Uroczystość Zmartwychwstania, usłyszałem pytanie głównego Celebransa – Proboszcza tej Parafii – zadane mi w trakcie drugiego czytania „na ucho”, czy na Sekwencję wstajemy, czy pozostajemy w pozycji siedzącej. Ale właśnie w tym momencie Sekwencja się rozpoczęła i wszyscy obecni w kościele – jak na komendę – wstali. Powiedziałem wówczas do Proboszcza: „I masz problem rozwiązany!”
      Ja osobiście lepiej się czuję, kiedy na Sekwencję stoję. Ale – rzecz jasna – nie narzucam tego Proboszczowi, ani Parafii, tylko dopasowuję się do tego, co zastaję.
      Natomiast niezbyt dobrą praktyką w liturgii ani dobrym znakiem jest, kiedy część uczestników stoi, a część siedzi. Dobrze, gdyby Proboszcz podjął konkretną decyzję w tym względzie i wyraźnie zakomunikował ją Parafianom…
      Serdecznie pozdrawiam! xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.