Jezusowa logika miłości

J

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę zawarcia sakramentalnego Małżeństwa przeżywają Anna i Marek Gugałowie, a więc Prorektor naszej siedleckiej Uczelni i Jego Żona. Życzę Jubilatom codziennego odkrywania piękna życia małżeńskiego, przeżywanego w jedności z Jezusem! Zapewniam o modlitwie!

Także Was wszystkich o niej zapewniam – tu, u Matki Kodeńskiej, skąd jednak zaraz wyruszam do Siedlec, skąd z dwiema Paniami z Duszpasterstwa Niewidomych i Niedowidzących z Siedlec pojedziemy do Garwolina, gdyż tam, o 10:00, będzie Msza Święta w intencji tegoż Duszpasterstwa – oddziału garwolińskiego. Potem spotkanie wielkanocne.

Później natomiast, w Katolickim Radiu Podlasie odbędzie się kolejna audycja, w formacie: AKADEMICKIE GAUDEAMUS. Jej tematem będzie: CZAS SEMINARIUM – CZAS STUDIÓW, a Uczestnikami będą: Rektor, Diakoni i Alumni Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Siedleckiej im. Jana Pawła II. Będzie to kontynuacja audycji z 23 lutego 2024. Pełna lista Uczestników i tematów jest na fb Duszpasterstwa Akademickiego w Siedlcach.

Audycja rozpocznie się o godz. 21:40 i potrwa do 23:00. Zachęcam do słuchania, oraz do łączności z nami – telefonicznej lub smsowej. Telefon do studia – do „wejścia na żywo”: 25 / 644 65 55; sms do Radia: 509 056 590; sms do mnie: 604 736 981. Można nas słuchać także w internecie: https://radiopodlasie.pl/radio-online/ lub odsłuchać audycji później, w «Archiwum dźwięków». Powtórka audycji na falach Radia – następnej nocy, około godziny 1:00.

A oto zapis poprzedniej audycji, z 23 lutego:

http://archiwum.radiopodlasie.pl/NEW/2024/02/23/czas-seminarium-czas-studiow/

Teraz zaś zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co Pan konkretnie do mnie mówi – właśnie przez to Słowo?… Duchu Święty, pomóż wsłuchać się i odkryć to jedyna i ważne przesłanie.

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Piątek 2 Tygodnia Wielkanocy,

12 kwietnia 2024., 

do czytań: Dz 5,34–42; J 6,1–15

CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:

Pewien faryzeusz, imieniem Gamaliel, uczony w Prawie i poważany przez cały lud, kazał na chwilę usunąć apostołów i zabrał głos w Radzie. Przemówił do nich: „Mężowie izraelscy! Zastanówcie się dobrze, co macie uczynić z tymi ludźmi. Bo niedawno temu wystąpił Teodas, podając się za kogoś niezwykłego. Przyłączyło się do niego około czterystu ludzi; został on zabity, a wszyscy jego zwolennicy zostali rozproszeni i ślad po nich zaginął. Potem podczas spisu ludności wystąpił Judasz Galilejczyk i pociągnął lud za sobą. Zginął sam i wszyscy jego zwolennicy zostali rozproszeni.

Zatem i teraz wam mówię: Odstąpcie od tych ludzi i puśćcie ich. Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl czy sprawa, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć i może się czasem okazać, że walczycie z Bogiem”. Usłuchali go.

A przywoławszy apostołów kazali ich ubiczować i zabronili im przemawiać w imię Jezusa, a potem zwolnili. A oni odchodzili sprzed Sanhedrynu i cieszyli się, że stali się godni cierpieć dla imienia Jezusa.

Nie przestawali też co dzień nauczać w świątyni i po domach i głosić Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Jezus udał się za Jezioro Galilejskie, czyli Tyberiadzkie. Szedł za Nim wielki tłum, bo widziano znaki, jakie czynił na tych, którzy chorowali.

Jezus wszedł na wzgórze i usiadł tam ze swoimi uczniami. A zbliżało się święto żydowskie, Pascha.

Kiedy więc Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą się do Niego, rzekł do Filipa: „Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili?” A mówił to wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić.

Odpowiedział Mu Filip: „Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć trochę otrzymać”.

Jeden z uczniów Jego, Andrzej, brat Szymona Piotra, rzekł do Niego: „Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu?”

Jezus zatem rzekł: „Każcie ludziom usiąść”. A w miejscu tym było wiele trawy. Usiedli więc mężczyźni, a liczba ich dochodziła do pięciu tysięcy.

Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił i z rybami rozdając tyle, ile kto chciał. A gdy się nasycili, rzekł do uczniów: „Zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło”. Zebrali więc i ułomkami z pięciu chlebów jęczmiennych, które zostały po spożywających, napełnili dwanaście koszów.

A kiedy ci ludzie spostrzegli, jaki cud uczynił Jezus, mówili: „Ten prawdziwie jest prorokiem, który miał przyjść na świat”. Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę.

Zapewne za każdym razem, kiedy słyszymy takie określenia, jak „faryzeusz”, czy „uczony w Prawie”, nie mamy raczej zbyt dobrych skojarzeń. Bo przychodzi nam na myśl postawa obłudna, wyniosła, dwulicowa, pyszna, arogancka – i jakich by tu jeszcze określeń nie użyć. Na pewno, nie są to ani pozytywne określenia, ani sympatyczne skojarzenia. I jest to w dużej mierze uzasadnione, bo większość faryzeuszy, czy też uczonych w Piśmie, czy uczonych w Prawie – dokładnie taką postawę prezentowała.

Stąd byli oni często adresatami bardzo gorzkich słów Jezusa, surowych upomnień i przestróg, byli także stawiani innym za wzór – ale oczywiście ten wzór negatywny, którym nie należało się kierować w życiu. Przywiązani do swojej wysokiej pozycji społecznej, w żaden sposób nie godzili się na słowa i działania Jezusa, demaskującego ich błędy i grzechy, a do tego jeszcze: wzywającego ich do nawrócenia i przemiany życia.

Dlatego może z niejakim zaskoczeniem przyjmujemy w pierwszym czytaniu opowieść o interwencji Gamaliela, o którym słyszymy, iż był to pewien faryzeusz […], uczony w Prawie i poważany przez cały lud. Nie wiemy, czy inni faryzeusze byli poważani przez lud. Na pewno, lud odnosił się do nich z respektem, który jednak raczej był motywowany strachem i podszyty strachem, bo prosty człowiek nie mógł się w żaden sposób połapać w gąszczu przepisów religijnych i rytualnych, sprytnie namnożonych i rozdrobnionych właśnie przez elitę religijną swego narodu – właśnie po to, aby za gardło móc trzymać cały naród, odgrażając się konsekwencjami duchowymi i prawnymi za niedotrzymanie tego to, albo innego przepisu. Prosty człowiek najnormalniej w świecie nie miał szans, żeby się w tym połapać.

Dlatego też nie miał szans, żeby tego wszystkiego do końca przestrzegać. Stąd też możemy się domyślać, że stosunek wielu ludzi do elity swego narodu był podszyty strachem i to w taki sposób lud żywił respekt dla swoich religijnych przywódców, ale to raczej nie było to, o czym dzisiaj słyszymy, że Gamaliel był poważany przez cały lud. To nam wyraźnie sugeruje, że w tym przypadku owo «poważanie» wynikało prosto z serc ludzi i było motywowane prawdziwym szacunkiem do tego faryzeusza i uczonego w Prawie. A dlaczego tak akurat wyglądała cała sprawa? O tym mówi nam dzisiejsze pierwsze czytanie. Dlaczego zatem?

Bo to był po prostu uczciwy i prawy człowiek. A do tego – tak po prostu i zwyczajnie – człowiek porządny i z konkretnymi zasadami! Dlatego dzisiaj rozstrzygnął sprawę Apostołów bardzo jasno i uczciwie, mówiąc do członków Sanhedrynu: Odstąpcie od tych ludzi i puśćcie ich. Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl czy sprawa, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć i może się czasem okazać, że walczycie z Bogiem.

Wcześniej zaś dał kilka przykładów zaistnienia podobnej sytuacji: oto niektórzy samozwańczy przywódcy pociągnęli ludzi za sobą, ale ponieważ byli to przywódcy samozwańczy, to i sami zostali pokonani, i ich dzieło – w proch i pył obrócone. Stąd bardzo logiczna sugestia Gamaliela, żeby nie walczyć z Apostołami i ich dziełem, tylko wręcz zostawić sprawy ich własnemu biegowi, a wówczas wszystko się wyjaśni i samo się rozstrzygnie. Bo tak podpowiada historia i konkretne doświadczenie. Bo tak podpowiada zwykła ludzka logika!

Tak, zwykła logika, wedle której jeżeli coś jest pozorne, chwilowe i nie jest zbudowane na mocnym fundamencie, to się po prostu rozpadnie – i tyle w temacie. A dlaczego tak? Bo tak było za każdym razem. Bo tak wynika z normalnego następstwa zdarzeń. I tutaj nawet nie chodziło o obronę nowej wiary. Gamaliel nie powiedział członkom Sanhedrynu, że mają uwierzyć w Jezusa czy uwierzyć Apostołom. Nie, on im powiedział, żeby się opamiętali w swoim zacietrzewieniu i zaczęli postępować uczciwie, w zgodzie z zasadami prawdy i logiki, która chyba zaczęła się im gubić…

I oto okazało się, że to poskutkowało. Być może, było to zaskakujące dla samego Gamaliela, jednak krótkie, acz dosadne zdanie: Usłuchali gow sensie, że członkowie Sanhedrynu usłuchali Gamaliela – mówi wszystko.

Ale, żeby nie było tak, że wszystko pójdzie tak zupełnie nie po ich myśli, to przywoławszy apostołów kazali ich ubiczować i zabronili im przemawiać w imię Jezusa, a potem zwolnili. Chociaż ich ubiczowali… Chociaż tyle diabelskiej satysfakcji mieli. Nie trzeba oczywiście dodawać, że to w żaden sposób nie zmieniło ogólnej sytuacji, bo wszyscy nadal „robili swoje”, czyli: Apostołowie – jak gdyby nigdy nic – nadal nie przestawali […] co dzień nauczać w świątyni i po domach i głosić Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie. A faryzeusze – nadal ich prześladowali. Zatem, każdy „robił swoje” – mówiąc nieco z uśmiechem…

W tym przypadku zatem zadziałała zwykła ludzka logika, zakłócona nieco przez logikę zawiści i zemsty po stronie żydowskiej elity, ale to nie wpłynęło na ostateczne pozytywne zakończenie całej sprawy. Inaczej rzecz się ma w przypadku historii, opisanej w dzisiejszej Ewangelii. Bo tu ludzka logika po prostu zawiodła. Jak bowiem nakarmić kilka tysięcy ludzi, mając do dyspozycji pięć chlebów i dwie ryby? Niech się tu ktoś okaże mądrym i podpowie. Niech się wykaże zwykłą ludzką logiką.

Rzecz jasna, nic by to nie dało, bo ludzka logika – w takiej sytuacji, jak sobie wspomnieliśmy – musiała zawieść. Na szczęście, to Jezus wziął sprawy w swoje ręce, wykazując się przy tym własną logiką: Bożą logiką, logiką miłości do człowieka, która to nakazywała przyjść mu z pomocą! I dlatego wbrew zasadom ludzkiej logiki nakarmił tyle tysięcy ludzi! Wbrew zasadom ludzkiej logiki – ale na pewno nie Bożej logiki!

Bo ta nakazywała szukać sposobu zaradzenia problemowi – nawet, jeżeli ten sposób miałby przekraczać zwyczajne, czysto ludzkie sposoby. A tak właśnie było w tym przypadku. Tutaj ludzka logika zawiodła, bo musiała zawieść. Ale to dało przestrzeń do działania samego Jezusa – według Jego własnej logiki.

Drodzy moi, a jaką logiką my kierujemy się w życiu? Bożą, ludzką, własną, prywatną, sytuacyjną, sondażową, popularnościową?… Czy kierujemy się zwykłym, logicznym myśleniem, opartym na fundamencie zwyczajnej obserwacji życia i wyciągnięcia z tego zwyczajnych, prostych wniosków? Czy – przed czym niech Bóg broni – logiką zemsty, odwetu, stawiania na swoim za wszelką cenę i szukania zawsze i wszędzie tylko swojej korzyści i tylko swojego zdania?

A może właśnie – logiką Bożą, a precyzyjnie mówiąc: opartą na Bogu i odnoszącą do Niego wszystkie nasze ludzkie sprawy, radości i nadzieje, ale też smutki i obawy. I wszystkie nasze problemy, z którymi nie potrafimy sobie poradzić. Po to, aby wszystkie – ale naprawdę: wszystkie, bez wyjątku – codzienne sprawy z Nim przeżywać. Według Jego logiki – czyli: zaufać Mu i zdać się na Niego, bo On sobie na pewno ze wszystkim poradzi!

I tu jest, moi Drodzy, ten problem, który coraz bardziej odkrywamy chyba także w sobie samych, jak i w innych – że nam po prostu bardzo trudno zaufać Jezusowi, że On naprawdę jest w stanie rozwiązać każdy problem i poradzić sobie ze wszystkim! Bo to, że On zasadniczo i tak „z grubsza” jest w stanie jakoś tam naszym problemom zaradzać, to my sobie raczej zdajemy sprawę. Ale że On jest w stanie poradzić sobie ze wszystkim – i to bez względu na jakiekolwiek okoliczności – w to już uwierzyć trudno. A to właśnie pokazuje nam dzisiejsza Ewangelia.

Dlatego uwierzmy! A w tym celu odważmy się kierować zasadami Bożej logiki na co dzień i w każdej sytuacji – nawet, jeżeli ludzka logika będzie podpowiadała, że się nie da, że to niemożliwe, że to za trudne. Bardzo często już konsekwentne i uczciwe trzymanie się zasad ludzkiej logiki prowadzi nas do odkrycia wielkości Bożej miłości i Bożego działania. Kiedy jednak staniemy w obliczu sytuacji po ludzku nie do przekroczenia i zasady ludzkiej logiki podpowiedzą, że tu się już nic nie da zrobić, to pamiętajmy, że dla Jezusa takich sytuacji nie ma.

taka już jest Jego logika – logika miłości do człowieka…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.