Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, witam i pozdrawiam w kolejnym dniu Pańskim. Ja dzisiaj najpierw posługuję w Parafii w Poizdowie, a potem przejeżdżam do Siedlec, gdzie o 20:00 będzie Msza Święta w naszym Duszpasterstwie.
A teraz już zapraszam do zagłębienia się w Bożym słowie dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co Pan konkretnie do mnie mówi? Niech Duch Święty pomoże to odkryć!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
3 Niedziela Wielkanocy, B,
14 kwietnia 2024.,
do czytań: Dz 3,13–15.17–19; 1 J 2,1–5a; Łk 24,35–48
CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH
Piotr powiedział do ludu: „Bóg naszych ojców, Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba, wsławił Sługę swego, Jezusa, wy jednak wydaliście Go i zaparliście się Go przed Piłatem, gdy postanowił Go uwolnić. Zaparliście się świętego i sprawiedliwego, a wyprosiliście ułaskawienie dla zabójcy. Zabiliście Dawcę życia, ale Bóg wskrzesił Go z martwych, czego my jesteśmy świadkami.
Lecz teraz wiem, bracia, że działaliście w nieświadomości, tak samo jak przełożeni wasi. A Bóg w ten sposób spełnił to, co zapowiedział przez usta wszystkich proroków, że Jego Mesjasz będzie cierpiał. Pokutujcie więc i nawróćcie się, aby grzechy wasze zostały zgładzone”.
CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA
Dzieci moje, piszę wam to dlatego, żebyście nie grzeszyli. Jeśliby nawet ktoś zgrzeszył, mamy Rzecznika wobec Ojca — Jezusa Chrystusa sprawiedliwego. On bowiem jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy, i nie tylko za nasze, lecz również za grzechy całego świata.
Po tym zaś poznajemy, że Go znamy, jeżeli zachowujemy Jego przykazania. Kto mówi: „Znam Go”, a nie zachowuje Jego przykazań, ten jest kłamcą i nie ma w nim prawdy. Kto zaś zachowuje Jego naukę, w tym naprawdę miłość Boża jest doskonała.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA
Uczniowie opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak poznali Jezusa przy łamaniu chleba.
A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: „Pokój wam”.
Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha. Lecz On rzekł do nich: „Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam”. Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi.
Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: „Macie tu coś do jedzenia?” Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i jadł wobec wszystkich.
Potem rzekł do nich: „To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach”. Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma.
I rzekł do nich: „Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie; w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście świadkami tego”.
Kiedy słyszymy w dzisiejszej Ewangelii zdanie: Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha, to oczywiście wyobrażamy sobie tę scenę z Wieczernika i widzimy całe grono Apostołów i uczniów – i kto by tam jeszcze nie przebywał – faktycznie nieźle przestraszonych obrotem spraw z ostatnich dni.
Ale kiedy się to zdanie przeczyta lub usłyszy, to także nie sposób nie odnieść go do sytuacji i nastawienia ludzi wierzących – chrześcijan, katolików – na przestrzeni wszystkich wieków istnienia Kościoła, a już szczególnie: w naszych czasach. Bo to właśnie teraz – i niejednokrotnie wcześniej – chrześcijanie, katolicy, wyznawcy Chrystusa, Jego przyjaciele, naśladowcy i uczniowie, ulegali i ulegają różnym trwogom i lękom, z których nie potrafią znaleźć wyjścia, a przede wszystkim: nie potrafią w nich zobaczyć Jezusa, który przychodzi na pomoc i naprawdę wyciąga rękę, chcąc z tych złych stanów i okoliczności swoich przyjaciół wyprowadzić.
I On tak, jak owego dnia w Wieczerniku, powitał zgromadzonych słowami: Pokój wam!, tak samo przez wszystkie wieki istnienia Kościoła – w różnych, naprawdę różnych okolicznościach, w obliczu jego cierpień i prześladowań, którym był poddawany, ale i w sytuacjach radosnych i podniosłych, kiedy wspaniale się rozwijał i nadal rozwija, aż do naszych czasów – także przychodzi ze swoim przesłaniem i z tym powitaniem: Pokój wam! A zatrwożonym i wylękłym ludziom wszystkich czasów – a już szczególnie dzisiejszych – wciąż wydaje się, że widzą ducha. Tak, jak wtedy w Wieczerniku.
Wciąż gdzieś tam, w głębi serca, może nawet w podświadomości, rodzi się ta wątpliwość, która następnie przeradza się w zalęknienie i wycofanie, że może jednak nie jest On (to znaczy: Jezus) na tyle mocny, aby sobie z tym wszystkim i z tymi wszystkimi poradzić. Bo to wszystko, co nas tak zatrważa, to my widzimy przed sobą i wokół siebie. I tych wszystkich, którzy czynią nasze życie koszmarem, to my – niestety – widzimy i słyszymy w każdej chwili. Nie dadzą nam oni o sobie zapomnieć.
Wystarczy się tylko wśród ludzi pokręcić, wystarczy telewizor lub internet włączyć, albo wziąć do ręki gazetę. Zewsząd wówczas zaleje nam cała fala wiadomości, opinii, „dobrych porad”, ekspertyz i ostatecznych niemalże wyroczni. Trudno się w tym wszystkim odnaleźć, trudno się też tym wszystkim nie zatrwożyć. Przede wszystkim dlatego, że to mamy na wyciągnięcie ręki: w gazecie, albo na monitorze telewizora lub komputera, albo w odbiorniku radiowym, albo w słuchawce telefonu. I mamy przed sobą człowieka, który nam mówi różne rzeczy, albo też wydaje nam takie lub inne polecenia, jako nasz przełożony. Tego wszystkiego więc niejako dotykamy.
A Jezus jest wciąż jakiś odległy, taki mało rzeczywisty, za bardzo święty, za bardzo dostojny – no, właśnie: taki trochę duch. I nie w tym sensie, że Boży Syn – podobnie, jak cała Trójca Święta – to rzeczywiście byty duchowe. W końcu, Jezus Chrystus właśnie po to stał się człowiekiem, aby w tym ciele wyjść na spotkanie człowieka, aby w tym ciele pozwolić się człowiekowi zobaczyć i dotknąć – i także po to, aby w tym ciele dokonać zbawienia tegoż człowieka.
Tymczasem, wielu katolików, wielu chrześcijan, wielu przyjaciół i wyznawców Jezusa Chrystusa wciąż patrzy na Niego jak na ducha – w sensie, że jak na jakiegoś kosmitę, na jakiegoś przybysza z odległej galaktyki, którego postać gdzieś tam, w oddali, majaczy we mgle, ale z naszą rzeczywistością nie ma za wiele wspólnego. I jedyne, co może wywoływać, to jakiś strach, konsternację, a dla tych wszystkich, którzy w obecnym czasie, czy kiedykolwiek wcześniej, uważali się za niewierzących – znudzenie, obojętność… Bo co tam im jakiś Jezus…
Dlatego naszym zadaniem, moi Drodzy, jest wsłuchać się w słowa, które Jezus Chrystus, nasz Mistrz i Nauczyciel, nasz Przyjaciel i Zbawca, kieruje do nas w dzisiejszej Ewangelii. A były to słowa wypowiedziane w ów «pierwszy dzień tygodnia», kiedy powstał On z martwych. I oto On, w ten właśnie dzień – czyli także dzisiaj, bo każda niedziela jest pamiątką tego dnia – mówi do nas: Pokój wam!
A potem mówi jeszcze: Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam… I na dowód tego, że naprawdę stanął przed nimi nie w postaci duchowej, a cielesnej, poprosił o coś do zjedzenia.
A kiedy zjadł kawałek pieczonej ryby, stwierdził: To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach. A wreszcie także: Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie; w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście świadkami tego.
Cóż zatem jawi się jako zadanie uczniów – jako nasze zadanie? Uwierzyć w realną obecność Jezusa! Ale uwaga – bardzo ważne dopowiedzenie: uwierzyć w realną obecność Jezusa w moim życiu! W moim realu! W moim własnym, osobistym, indywidualnym TU I TERAZ! Czyli, nie tylko w to, że jest On tam „gdzieś” obecny – w jakimś mniej lub bardziej określonym lub niedookreślonym Kościele – ale w moim własnym życiu: w moim domu, w mojej rodzinie, w mojej pracy, w mojej szkole, w moim studiowaniu… W moich powodzeniach i niepowodzeniach, w moich radościach i nadziejach, ale i w moich smutkach i cierpieniach… TU I TERAZ – zawsze i wszędzie! Mamy w taką obecność uwierzyć! I przestać się bać!
Ale także – co bardzo ważne – mamy innym pomóc w taką obecność uwierzyć w ich życiu, w ich TU I TERAZ. Właśnie to zdanie: Wy jesteście świadkami tego! – wydaje się tu kluczowe. To bardzo konkretne zobowiązanie. Do czego? Najpierw do tego, byśmy rozumieli Pisma, byśmy starali się zrozumieć Pisma, a więc po prostu słowo Boże. Wszak dzisiaj słyszymy, że Jezus oświecił swoich uczniów. Nas także oświeca – chociażby w Sakramencie Bierzmowania, ale nie tylko – abyśmy i my rozumieli Pismo Święte. Na tyle przynajmniej, aby się nim kierować w życiu.
A nawet, jeżeli nie będziemy rozumieli, to już sam kontakt z nim, samo jego czytanie, bycie z nim na co dzień sprawia, że nasze myślenie przekierowuje się w sposób właściwy, że nasze spojrzenie na życie, na ludzi, na świat, na Boga – po prostu: na wszystkich i wszystko – zmienia się, staje się jaśniejsze, mądrzejsze, głębsze… Tak, już sam kontakt z Bożym słowem to sprawia – nawet, jeżeli nie rozumiemy wszystkiego co do słowa i co do przecinka. A nawet jeżeli w ogóle za wiele nie rozumiemy.
To dzisiejsze stwierdzenie Ewangelisty, iż Jezus oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma – właśnie tyle oznacza, że otworzył ich i nasze umysły i serca na słowa Pisma, aby to Słowo stale czytane lub słuchane – mogło w naszych umysłach i sercach pracować i po cichu, ale konsekwentnie i skutecznie, zmieniać nasze myślenie. I aby to prowadziło nas do tego, byśmy wobec innych świadczyli o mocy tegoż Słowa i o mocy tego, kto wypowiedział to Słowo – kto sam stał się owym wcielonym Słowem.
Abyśmy świadczyli z taką odwagą, z jaką Piotr dzisiaj powiedział do ludu: Bóg naszych ojców, Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba, wsławił Sługę swego, Jezusa, wy jednak wydaliście Go i zaparliście się Go przed Piłatem, gdy postanowił Go uwolnić. Zaparliście się świętego i sprawiedliwego, a wyprosiliście ułaskawienie dla zabójcy. Zabiliście Dawcę życia, ale Bóg wskrzesił Go z martwych, czego my jesteśmy świadkami.
Zobaczmy, to już nie jest ten przestraszony człowieczek, który trzykroć zaparł się swego Mistrza. Teraz – zupełnie nieczuły na grożące konsekwencje i na trudną do przewidzenia reakcję ludu, albo i na łatwą do przewidzenia reakcję uczonych w Piśmie i faryzeuszy – mówi to, co mówi. Nie owija w bawełnę! Jasno i odważnie stwierdza, w jaki to sposób i dlaczego Jezus znalazł się na krzyżu. On, który sam zaparł się swego Mistrza, teraz – patrząc swoim rodakom prosto w oczy – mówi: Zaparliście się świętego i sprawiedliwego, a wyprosiliście ułaskawienie dla zabójcy. Zabiliście Dawcę życia…
Ale nie mówi tego po to, by oskarżać. I ani na chwilę nie zapomina, że on też się zaparł. Co więcej, szuka nawet okoliczności usprawiedliwiających. Mówi: Lecz teraz wiem, bracia, że działaliście w nieświadomości, tak samo jak przełożeni wasi. A Bóg w ten sposób spełnił to, co zapowiedział przez usta wszystkich proroków, że Jego Mesjasz będzie cierpiał.
Dlatego już nie jest aż tak ważne, kto i jak zawinił, kto bardziej, a kto mniej zawinił; kogo da się jakoś usprawiedliwić, a kogo nie za bardzo. Jezus oddał życie za wszystkich, aby każdemu dać szansę zbawienia. Dlatego o wiele ważniejsze od rozpamiętywania o tym, co było, jest to wezwanie: Pokutujcie więc i nawróćcie się, aby grzechy wasze zostały zgładzone. Bo właśnie po to Jezus oddał swoje życie, aby każdej i każdemu z nas dać szansę na zgładzenie grzechów.
Jak to zresztą Święty Jan celnie ujął w dzisiejszym drugim czytaniu: Dzieci moje, piszę wam to dlatego, żebyście nie grzeszyli. Jeśliby nawet ktoś zgrzeszył, mamy Rzecznika wobec Ojca — Jezusa Chrystusa sprawiedliwego. On bowiem jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy, i nie tylko za nasze, lecz również za grzechy całego świata. Ale – bardzo ważne wezwanie Apostoła Piotra, o którym nie można zapomnieć, którego nie można nie usłyszeć: Pokutujcie więc i nawróćcie się!
Moi Drodzy, to jest wezwanie do każdej i każdego z nas! I nie mówmy, że my żadnego nawrócenia nie potrzebujemy, bo przecież do kościółka chodzimy, paciorek codziennie odmawiamy – i Różaniec, i Koronkę – a do tego słuchamy Radia Maryja czy innych katolickich rozgłośni; w miarę dobrze żyjemy, jakoś tam z ludźmi się dogadujemy, to nas te wezwania nie dotyczą. Niech się nawracają ci, co na rekolekcjach nie byli, co się już dawno nie spowiadali, a do kościoła to może raz na pięć lat chodzą. Oni niech się nawracają, ale nie my!
Niech nas Bóg broni przed takim myśleniem! To byłaby dopiero duchowa klęska! Owszem, o innym nawróceniu w obu przypadkach mówimy. I nie ukrywamy wcale tego rozróżnienia, że inna jest nasza postawa od postawy tych, których tu sobie wskazaliśmy. Ale to nie znaczy, że my nie mamy nad czym pracować i czego w swoim życiu zmieniać. Dobrze zrobiony rachunek sumienia przed każdą Spowiedzią – oby dobrze zrobiony, z pomocą pytań, zapisanych w książeczce do nabożeństwa, albo gdziekolwiek indziej – z pewnością uświadomi nam, że mamy nad czym pracować.
I właśnie to nasze stałe, skuteczne i radosne nawracanie się do Jezusa, nasze kochanie Go coraz bardziej i bardziej – niech będzie naszym świadectwem o Jego Zmartwychwstaniu! Niech inni przede wszystkim po naszej postawie, po naszym stylu i sposobie bycia, po naszym odnoszeniu się do innych, po naszym sposobie myślenia i mówienia, po naszym sposobie traktowania drugiego człowieka i traktowania codziennych obowiązków, także po naszym sposobie wyznawania i praktykowania wiary na co dzień – widzą i przekonują się, że Jezus Chrystus prawdziwie zmartwychwstał!
I że nie jest jakimś duchem, jakimś bytem nierzeczywistym, ale w naszym życiu – w moim życiu! – jest jak najbardziej realny, dotykalny wręcz, słyszalny i widzialny! Do takiego przeżywania bliskości z Nim On sam nas dzisiaj wzywa, mówiąc: Wy jesteście świadkami tego! Tak – tego Zmartwychwstania! I tego wszystkiego, co się wiąże ze Zmartwychwstaniem! Wy jesteście świadkami tego!
Ty jesteś świadkiem tego: Ty, kapłanie; Ty, ojcze i matko; Ty synu i córko; Ty, bracie i siostro; Ty, sąsiedzie i znajomy – Ty jesteś świadkiem Jezusa Chrystusa zmartwychwstałego! Uwierz w to, przestań się bać – i bierz się do roboty!
Dzisiejszy świat rozpaczliwie wręcz potrzebuje Jezusowego Zmartwychwstania. Dlatego właśnie ten dzisiejszy, pogubiony, poplątany i ogłupiały świat – tak bardzo potrzebuje mojego i Twojego świadectwa!
Wczoraj , 14 kwietnia rozpoczął się XVI Ogólnopolski Tydzień Biblijny. W tym roku wydarzeniu towarzyszy hasło: „Powołani do wspólnoty – komunii z Bogiem i bliźnimi w Kościele” . U nas w parafii miało to miejsce podczas ekumenicznej Mszy Świętej o 18tej i po Eucharystii od 19-20tej. Ja byłam w kościele o 12 tej, więc nie znałam szczegółów np iż wskazane było czytanie Dziejów Apostolskich. Ja wybrałam sobie Psalmy, które będę czytała i rozważała przez ten tydzień do następnej niedzieli.
Tydzień Biblijny jest obchodzony od 2009 z inicjatywy Dzieła Biblijnego im. Jana Pawła II. Co roku przebiega pod innym hasłem, towarzyszy mu wiele lokalnych wydarzeń. Są to rekolekcje, maratony czytania Biblii, czy spotkania z biblistami. W tym czasie wierni są zachęcani do intensywnego studiowania Słowa Bożego, osobiście i w gronie bliskich. Tydzień Biblijny zaczyna się w Niedzielę Biblijną, która jest jednocześnie Narodowym Dniem Czytania Pisma Świętego. Ubiegłoroczny cytat wybrany specjalnie na ten dzień pochodzi z Dziejów Apostolskich: „Trwali w nauce Apostołów i we wspólnocie”. (Dz 2,42).
Ps. Czy ktoś z Was podjął się czytania w kościele, w sanktuarium, kaplicy , czy w domu. Proszę powiedzieć jak wyglądało to w Waszym kościele.
W Wielkim Poście i Adwencie uzupełniam modlitwę domową czytaniami biblijnymi. Czytam po jednym lub kilku rozdziałach. Potem czytam komentarze do nich.
W tym roku:
Środa Popielcowa – pierwsza niedziela: Księga proroka Ozeasza
W drugim tygodniu: Ewangelia Mateusza
W trzecim tygodniu: Księga Wyjścia
W czwartym tygodniu: Księga Rodzaju
W piątym tygodniu: pierwsza księga Psałterza (Ps. 1-41(40))
W szóstym tygodniu: Ewangelia Jana
Wielki Poniedziałek-Wielka Sobota: piąta Księga Psałterza (Ps. 107 (106)-151)
W Adwencie będę czytać:
1-7 grudnia: druga księga Psałterza (ps. 42(41)-72(71))
8-14 grudnia: trzecia Księga Psałterza (ps. 73(72)-89(88))
15-21 grudnia: czwarta Księga Psałterza (PS. 90(89)-106(105))
22-24 grudnia: Ewangelia Marka
W wersji papierowej znajduje się Nowy Testament i Psałterz międzynarodowego wydawnictwa chrześcijańskiego „Gideon”. Książki Starego Testamentu czytam z ekranu tabletu-ze strony biblioteki Kongregacji Klaretynów. Komentarze do wszystkich ksiąg Biblii biorę tutaj.
Najczęściej czytam Biblię po rosyjsku. Czasami do refleksji używam tekstów łacińskich (Vulgata Clementina, 1590) i polskich (Biblia Tysiąclecia).Tekst łaciński jest pobierany na tablet w formacie PDF. Polski tekst czytam z prawosławnej strony internetowej „Abecadło wiary”
Podziwiam Twoje zaangażowanie w czytaniu Biblii. Ja dwukrotnie podjęłam czytania Biblii wg schematu przygotowanego ” Biblia w rok”. Za pierwszym razem poległam… a za drugim wytrwałam do końca. Jedynym pożytkiem tego czytania, było to, że chcę każdego dnia przed pójściem na Eucharystie, odczytać, odsłuchać Słowa Boże z dnia z komentarzem, by być wstępnie przygotowaną na to Słowo.
Chcę podzielić się tym, jak różne języki (rosyjski, łaciński i polski) pomagają mi zrozumieć istotę i znaczenie tekstu biblijnego (Jan 20:19-31).
„Die illo” (Vlg. Clem) – „[в] тот день” (” [w] ten dzień”;rosyjskie tłumaczenie synodalne) – w dniu Zmartwychwstania (Biblia Tysiąclecia).
Tekst łaciński jest jak dosłowne tłumaczenie tekstu rosyjskiego.
Tekst polski nazwałam tłumaczeniem semantycznym. Wyjaśnia dokładnie, w którym dniu mają miejsce wydarzenia opisane w Ewangelii.
W Dniu Zmartwychwstania. Wydaje się, że chodzi o ten sam dzień [tygodnia]. Rano Chrystus zmartwychwstał, a wieczorem ukazał się uczniom i umocnił wiarę Tomasza.
Jakoś tak od zawsze jestem nieco zdystansowany do takich wydarzeń jak przeróżne tygodnie – tego, czy owego. Nawet biblijne. To znaczy – może precyzyjnie – one mają sens, jeżeli przyczynią się do tego, że każdy tydzień każdego z nas, wierzących, będzie potem tygodniem biblijnym, to znaczy – każdy z nas będzie miał z Biblią kontakt codzienny, albo prawie codzienny. Bo – niestety – tego typu akcje, jakkolwiek angażują organizacyjnie i emocjonalnie, i intelektualnie, i oczywiście finansowo bardzo wiele osób i zwykle wychodzą bardzo dobrze, to jednak potem często kończą się niczym. Trochę wspomnień, zdjęć… Ja w to wpisuję także Światowe Dni Młodzieży, które nie zawsze przekładają się potem na realne wzmocnienie codziennego kontaktu z Bogiem młodego człowieka, a pozostaje tylko wspomnienie wyjazdu zagranicznego i dobrej (lub niezupełnie dobrej) zabawy. Z pewnością, to nie zależy od organizatorów tego typu spotkań, bo to każdy z uczestników powinien zastanowić się, po co bierze w czymś takim udział i na co liczy, jak chce to potem wykorzystać. Natomiast organizatorzy i prowadzący tego typu akcje zawsze powinni podkreślać, czemu to wszystko ma służyć!
xJ