On, pełen Ducha Świętego…

O

Szczęść Boże! Moi Drodzy, jak w każdy wtorek mam dziś dyżur Duszpasterza Akademickiego na Wydziale Nauk Rolniczych, od 10:00 do 15:00. Wieczorem natomiast nie ma u nas Mszy Świętej wieczorowej.

Teraz zaś wsłuchajmy się zatem w Boże słowo dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, jakie jest to jedno, konkretne przesłanie, z którym Pan do mnie osobiście się zwraca?… Niech Duch Święty będzie dla nas światłem i natchnieniem!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Wtorek 3 Tygodnia Wielkanocy,

16 kwietnia 2024., 

do czytań: Dz 7,51–59;8,1; J 6,30–35

CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:

Szczepan mówił do ludu i starszych, i uczonych: „Twardego karku i opornych serc i uszu! Wy zawsze sprzeciwiacie się Duchowi Świętemu. Jak ojcowie wasi, tak i wy! Któregoż z proroków nie prześladowali wasi ojcowie? Pozabijali nawet tych, którzy przepowiadali przyjście Sprawiedliwego. A wyście zdradzili Go teraz i zamordowali. Wy, którzy otrzymaliście Prawo za pośrednictwem aniołów, lecz nie przestrzegaliście go”.

Gdy to usłyszeli, zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na niego.

A on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą i Jezusa, stojącego po prawicy. I rzekł: „Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga”.

A oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na niego wszyscy razem. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego Szawłem. Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: „Panie Jezu, przyjmij ducha mego!”

Szaweł zaś zgadzał się na zabicie Szczepana.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

W Kafarnaum lud powiedział do Jezusa: „Jakiego dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: «Dał im do jedzenia chleb z nieba»”.

Rzekł do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu”.

Rzekli więc do Niego: „Panie, dawaj nam zawsze tego chleba”.

Odpowiedział im Jezus: „Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie”.

Trudno chyba zarzucić Szczepanowi mówienie nieprawdy. To, co wręcz wykrzyczał w oczy swoim rodakom – szczególnie tym wysoko postawionym w hierarchii społecznej i religijnej – było smutną rzeczywistością. I wszyscy oni – gdyby tylko chcieli spojrzeć prawdzie w oczy i pójść za głosem sumienia, które musiało im wysyłać jasne sygnały – z pewnością zgodziliby się z tym wszystkim, co Szczepan tamtego dnia im wypunktował: Twardego karku i opornych serc i uszu! Wy zawsze sprzeciwiacie się Duchowi Świętemu. Jak ojcowie wasi, tak i wy! Któregoż z proroków nie prześladowali wasi ojcowie? Pozabijali nawet tych, którzy przepowiadali przyjście Sprawiedliwego. A wyście zdradzili Go teraz i zamordowali. Wy, którzy otrzymaliście Prawo za pośrednictwem aniołów, lecz nie przestrzegaliście go.

Z czym można by się tu nie zgodzić? Co tu nie było prawdą? Z pewnością, wielu z tych, którzy tam wtedy byli, wewnętrznie przyznawało rację odważnemu Diakonowi, ale kto się do tego przyzna! Nie, raczej trzeba brnąć w kłamstwo i bronić go za wszelką cenę. Może jednak ktoś powiedzieć, że wszyscy oni byli już tak zacietrzewieni, że na sto procent żywili przekonani, iż Szczepan nie ma racji. Może także uważamy, że do ich serc głos Boga, mówiącego przez sumienie, po prostu nie docierał.

Jednak, jeżeli nawet tak było – choć naprawdę trudno w to uwierzyć – to w taki właśnie sposób powinni potraktować wystąpienie Szczepana: jako prawdziwy głos Boży, do nich skierowany! Jako bardzo poważne ostrzeżenie! Dlatego tylko możemy się domyślać – bo przecież nie jesteśmy w stanie tego w żaden sposób sprawdzić – że na Sądzie Bożym wszystkim tym, którzy wtedy podnieśli na Szczepana zbrodniczą rękę i rzucili kamieniami, było bardzo, ale to bardzo ciężko. Bo otrzymali jasny i wyraźny sygnał od samego Boga!

Tak, od samego Boga, który chciał im pomóc, chciał ich uratować przed bezmiarem zła ich własnego postępowania. I jeśli nawet nie słuchali własnego sumienia, przez które Bóg mógłby do nich dotrzeć, to Bóg znalazł inny sposób i inną drogę: właśnie przez Szczepana. I tutaj już nie mogli się wykręcić tym, że nie słyszeli, nie widzieli, nie wiedzieli… Szczepan wypowiedział swoje stanowisko bardzo mocno i bardzo wyraźnie!

To, co dzisiaj usłyszeliśmy w pierwszym czytaniu, to już była końcówka o wiele dłuższej mowy, zapisanej w Księdze Dziejów Apostolskich. Ta końcówka była najmocniejsza, ale całość także nie pozostawiała wątpliwości. Szczepan bowiem wygłosił prawdziwy wykład historyczny, przechodząc przez kolejne etapy historii relacji Boga ze swym ludem: relacji nacechowanych zaangażowaniem Boga dla dobra człowieka i tak częstym buntowaniem się i odwracaniem się od Niego Jego ludu. Tak wyglądały – przy, rzecz jasna, różnym nasileniu postaw dobrych i złych – właściwie całe dzieje tych wzajemnych relacji.

Stąd właśnie takie mocne słowa Szczepana w podsumowaniu długiego wywodu. Te słowa dzisiaj usłyszeliśmy. Niestety, nie przyniosły one ani odrobiny refleksji – wprost przeciwnie: nastąpił wybuch prawdziwej, diabelskiej furii. O ile bowiem przez cały czas trwania długiej wypowiedzi przeciwnicy Diakona musieli się powstrzymać przed jakąkolwiek reakcją, bo takie były i są (a przynajmniej: powinny być) prawidła każdego procesu, że oskarżony ma prawo wypowiedzieć to, co chce wypowiedzieć, w swojej obronie, o tyle kiedy już wypowiedź została zakończona, to przeciwnikom – mówiąc wprost – puściły wszystkie hamulce i z prawdziwą furią rzucili się na skazańca.

A on – i to trzeba podkreślić – zniósł wszystko z wielką godnością, przebaczając swoim zabójcom i składając swego ducha w ofierze Jezusowi. Jego słowa: Panie Jezu, przyjmij ducha megotak bardzo przypominają nam słowa Jezusa, kiedy oddawał swoje życie na krzyżu. Poza tym, Szczepan wypowiedział jeszcze jedno, bardzo ważne zdanie: Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga. Jezus podobnie: widział i wiedział, że przechodzi już do Domu Ojca, a nawet obiecał dobremu i skruszonemu łotrowi, wiszącemu obok, że zabierze go tam ze sobą.

Wyraźne są więc podobieństwa życia, świadectwa, a wreszcie także śmierci Szczepana – z życiem, nauczaniem i oddaniem życia przez Jezusa. Dlatego Szczepan stał się mocnym głosem Boga, stał się czytelnym i wyrazistym znakiem Jezusa dla swojego narodu. A dzisiaj jest nim także dla nas – chrześcijan wszystkich czasów, uczniów Jezusa, Jego przyjaciół, wyznawców i naśladowców – którzy od dwóch tysięcy lat wpatrujemy się z podziwem w odwagę tego młodego w sumie człowieka, jak jednoznacznie dał świadectwo Prawdzie: tej jedynej Prawdzie, jaką jest Jezus Chrystus.

Oddał swoje życie w ofierze Jezusowi, czym odpowiedział na ów wielki dar, jakim Jezus swoje życie uczynił dla nas. Dla każdej i każdego z nas. Także dla Szczepana. Życie Jezusa za nasze życie wieczne. A znakiem tego ofiarowania i znakiem obecności Jezusa wśród nas miał się stać niezwykły Pokarm – Chleb, dający życie wieczne, o czym Jezus tak dzisiaj mówi w Ewangelii: Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie.

Szczepan, jako członek Kościoła, już z tego Daru korzystał, już karmił się owym niezwykłym Chlebem. A swoją heroiczną, pełną miłości do Jezusa i Kościoła postawą potwierdził, że nawiązał bardzo mocną, osobistą więź z Jezusem. Potwierdzeniem tego było chociażby to, co zobaczył tuż przed śmiercią: niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga. Ten Syn Człowieczy już tam na niego czekał. Dlatego dostrzegamy tak wiele podobieństw pomiędzy zbawczą Ofiarą Jezusa a ofiarą życia, złożoną przez Szczepana.

Obaj byli w bardzo mocnej i trwałej jedności. Szczepan wręcz stał się drugim Jezusem! On – Diakon młodego Kościoła. I choć wówczas stopnie hierarchii kapłańskiej różniły się od obecnych i inne znaczenie miały takie określenia, jak: „diakon”, „prezbiter” czy „biskup” od ich znaczenia obecnego, to jednak ja, jako kapłan, stawiam sobie dzisiaj to pytanie, w kontekście postawy Szczepana i w kontekście słów Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: na ile, jako kapłan, jestem dla Was, wiernych świeckich, ale i dla innych kapłanów – drugim Chrystusem?

Codziennie sprawuję Mszę Świętą, wypowiadam słowa Konsekracji, karmię się Ciałem Chrystusa i Wam to Ciało w Komunii Świętej podaję – na ile więc faktycznie staję się dla Was znakiem Jezusa Chrystusa? Na jaki dar, na jakie ofiarowanie z mojej strony, może On liczyć?

Ale to pytanie stawiam także Wam: na ile Wy jesteście znakiem Chrystusa – dla siebie nawzajem? A dla mnie – kapłana? I dla innych kapłanów – dla Waszych kapłanów? My też potrzebujemy Waszego świadectwa – tak, jak Wy potrzebujecie naszego. Czytelnego, wyraźnego i odważnego! Zwłaszcza w dzisiejszych czasach…

Niech Święty Szczepan będzie dla nas wszystkich – w tym właśnie dziele – patronem i wzorem…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.