Aby radość Wasza była pełna!

A

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Jerzy Beczek, mój były Uczeń z pierwszych lat kapłaństwa, z pierwszej Szkoły, w której uczyłem. Niech Mu Pan błogosławi we wszystkim, co dobre! Zapewniam o modlitwie!

Bardzo dziękuję Wszystkim, którzy wczoraj byli z nami na audycji wieczornej, w Katolickim Radiu Podlasie: w studiu oraz przed głośnikami radiowymi i na łączach internetowych. Niech z tego wspólnego dzieła wypłynie wielka chwała Boża!

A Kacprowi serdecznie dziękuję za wielką szczerość i autentyzm w radykalnym świadczeniu o swojej wierze w Jezusa, czego potwierdzeniem jest dzisiejsze rozważanie. Już kolejne – jak w każdą sobotę! I kolejne, utrzymane w takim stylu, jak zawsze! Wielkie dzięki za odwagę i szczerość serca!

A u mnie dzisiaj – po poranku w Siedlcach – dzień w Lublinie. O 18:00 – Msza Święta w Parafii Świętego Jana Kantego.

Teraz zaś wsłuchajmy się w Boże słowo dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co konkretnie mówi dziś do mnie Pan? Z jakim osobistym przesłaniem zwraca się dziś do mnie? Duchu Święty – tchnij!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Sobota 6 Tygodnia Wielkanocnego,

11 maja 2024.,

do czytań: Dz 18,23–28; J 16,23b–28

CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:

Paweł zabawił w Antiochii pewien czas i wyruszył, aby obejść kolejno krainę galacką i Frygię, umacniając wszystkich uczniów.

Pewien Żyd, imieniem Apollos, rodem z Aleksandrii, człowiek uczony i znający świetnie Pisma, przybył do Efezu. Znał on już drogę Pańską, przemawiał z wielkim zapałem i nauczał dokładnie tego, co dotyczyło Jezusa, znając tylko chrzest Janowy. Zaczął on odważnie przemawiać w synagodze. Gdy go Pryscylla i Akwila usłyszeli, zabrali go z sobą i wyłożyli mu dokładniej drogę Bożą.

A kiedy chciał wyruszyć do Achai, bracia napisali list do uczniów z poleceniem, aby go przyjęli. Gdy przybył, pomagał bardzo za łaską Bożą tym, co uwierzyli. Dzielnie uchylał twierdzenia Żydów, wykazując publicznie z Pism, że Jezus jest Mesjaszem.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: O cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje. Do tej pory o nic nie prosiliście w imię moje: Proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna.

Mówiłem wam o tych sprawach w przypowieściach. Nadchodzi godzina, kiedy już nie będę wam mówił w przypowieściach, ale całkiem otwarcie oznajmię wam o Ojcu. W owym dniu będziecie prosić w imię moje, i nie mówię, że Ja będę musiał prosić Ojca za wami. Albowiem Ojciec sam was miłuje, bo wyście Mnie umiłowali i uwierzyli, że wyszedłem od Boga.

Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat; znowu opuszczam świat i idę do Ojca”.

A OTO SŁÓWKO KACPRA:

Dzisiejsze pierwsze czytanie pokazuje nam na początku Świętego Pawła jako osobę, która umacnia wiarę innych wierzących. Co prawda, jest o tym tylko jedno krótkie zdanie, ale uważam, iż warte jest omówienia.

Moim zdaniem, w życiu każdego wierzącego powinna być osoba lub wspólnota, która będzie go prowadziła i umacniała w wierze. Ja mam tę radość i przywilej, że mam wspaniałą wspólnotę, dzięki której wzrastam w wierze, przechodząc kolejne etapy formacji i rozwoju duchowego. Mam również bliskie mi osoby, które pilnują, abym się nie pogubił i szedł właściwą drogą. Dziękuję Wam za to!

Są momenty, że czuje się pewnie z moją wiarą, ale są również i takie momenty, w których potrzebuję kogoś, kto mnie przypilnuje i pomoże zrozumieć, co się w ogóle dzieje w moim życiu. O tym będę pisał w dalszej części dzisiejszego rozważania.

Dlaczego uważam, że jest to takie ważne? Przychodzą w życiu różne momenty, różne doświadczenia, które testują naszą wiarę i sposób naszego życia z Bogiem. Nie każda sytuacja pochodzi od złego ducha. Są różne zdarzenia losowe i przypadki, z którymi musimy sobie poradzić. Czasami, gdy po ludzku brakuje nam sił i mamy gorszy czas, taka wspólnota, bliscy nam ludzie, przewodnicy duchowi – są po to, abyśmy nie zwątpili i nie ulegli tym zdarzeniom.

Owszem, jedne osoby będziemy lubili bardziej, inne mniej. Jednych będziemy słuchali chętniej, innych mniej. Tak też jest w dzisiejszym czytaniu z naszym głównym bohaterem – Apollosem. Jeśli czytaliśmy Listy Świętego Pawła do Koryntian (rozdziały 1–3), to zapewne wiemy o wewnętrznym podziale w tamtejszej wspólnocie. Część osób była zwolennikami Pawła, a część Apollosa. Inni zaś byli zwolennikami Kefasa, który był w Koryncie, podczas swojej podróży do Rzymu.

Apollosie wiemy, że przemawiał z wielkim zapałem i dzielnie uchylał twierdzenia Żydów. Był człowiekiem utalentowanym, a jednocześnie żarliwym w wyznawaniu wiary. Pozyskał on dla wiary wielu zrażonych do Pawła Żydów korynckich. Widzimy zatem człowieka bardzo zaangażowanego. Chociaż był bardzo oddany głoszeniu Ewangelii, to jednak zauważamy, że również miał w swoim życiu osoby, które go prowadziły – Pryscyllę i Akwilę. Mamy dziś fragment mówiący, że gdy go Pryscylla i Akwila usłyszeli, zabrali go z sobą i wyłożyli mu dokładnie drogę Bożą. Potwierdza to moje wcześniejsze słowa, że warto mieć w swoim życiu osoby, które nam pomogą kroczyć właściwą drogą.

Tak, jak wspomniałem wcześniej, w ostatnich kilku dniach miałem serię dziwnych zdarzeń. Wchodził w szczegóły nie będę, ale jest takie powiedzenie, że nieszczęścia chodzą parami. W moim przypadku mam wrażenie, że tych par było kilka. Od problemów z samochodem, motocyklem, po problemy w pracy oraz spore wydatki, żeby to wszystko jakoś ogarnąć. Modliłem się do Pana i prosiłem o pomoc w tych dniach. Ogłaszałem w Jego Imię błogosławieństwo i pomyślność, ponieważ sam Jezus mówi o tym w dzisiejszej Ewangelii: O cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje. Do tej pory o nic nie prosiliście w imię moje: Proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna.

Znam ten fragment i przez wiarę przyjmuję, że o cokolwiek będę prosił Pana, to mi się to spełni. Czy wszystko się spełniło od razu? Nie, wręcz przeciwnie. Problemy narastały i miałem bardzo ciężki czas. Na początku te zdarzenia zaczęły wyprowadzać mnie z równowagi i bardzo się denerwowałem. Po kilku dniach zaczęło mnie to już bawić. Jestem pewny, że wszystkie te zdarzenia pochodzą od złego ducha, który ze wszystkich sił zaczął atakować. Jedna z bliskich mojemu sercu osób wręcz wprost stwierdziła, że chyba za dużo w moim życiu Ewangelii i świadczenia o Bogu, że taka seria ciekawych zdarzeń.

Postanowiłem na chwilę się zatrzymać, złapać oddech i przemyśleć to, co się dzieje. Miałem bardzo różne myśli, które krążyły mi po głowie. Od złości – po zwątpienie i rezygnację ze wszystkiego co robię. Nie znaczy, że chciałem ulec tym myślom. One po prostu kręciły mi się po głowie. Moje serce jest przy Bogu i mam głębokie pragnienie, aby było tam zawsze. Wiem, że zdarzają się trudności i wtedy najbardziej sprawdzana jest nasza wiara oraz jej wytrzymałość. Dzięki wspaniałym ludziom w moim otoczeniu wiem, że nie upadnę i będę przy Panu, bez względu na okoliczności. Dlaczego o tym wspominam?

Każdy z nas ma trudności i różne zdarzenia. To normalne, że czasami po ludzku brak nam sił i motywacji. Grunt to nie patrzeć na okoliczności. tylko mieć wzrok wpatrzony w Pana. Wiecie jakie jest zakończenie rozdziału 16 z dzisiejszej Ewangelii? Jest to zdanie, które brzmi dla mnie jak hymn zwycięstwa. Jezus mówi swoim uczniom: To wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat.

Znaczy to tyle, że możemy doświadczać wiele różnych trudnych sytuacji w życiu. Żadna z nich tak naprawdę nie ma znaczenia, ponieważ Jezus już zwyciężył świat. Mamy mieć pokój w Jezusie – co to znaczy? Jest taka piękna pieśń kościelna, którą najczęściej słyszę po Komunii Świętej. Tekst jest następujący: „Nic, nie musisz mówić nic. Odpocznij we Mnie, czuj się bezpiecznie. Pozwól kochać się, miłość pragnie Ciebie. Zawsze mnie to wzrusza, ponieważ wiem, że w relacji z Bogiem chodzi o to, że mamy mieć pokój w Jezusie i mamy odpoczywać w Jego ramionach. Nie musimy zasługiwać, nie musimy zarabiać sobie na Jego miłość.

To, do czego dzisiaj chciałbym zachęcić to właśnie do tego, abyśmy potrafili wyważyć, kiedy mamy być zaangażowani, oddani ewangelizacji jak Apollos, a kiedy mamy po prostu nie mówić nic i tylko odpocząć w Jezusie i czuć się bezpiecznie. W sytuacji, gdy jest nam najbardziej źle i beznadziejnie – tylko w ramionach Jezusa będzie nam najlepiej. Pozwólmy kochać się, ponieważ miłość Jezusa pragnie Ciebie i mnie.

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.