Naprawdę – „ślepy” los?…

N

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa mój Chrześniak i jednocześnie Brat cioteczny, Piotr Oleszczuk, któremu życzę, aby każdego dnia swoje życie i swój los powierzał Bogu!

Imieniny natomiast przeżywają:

Maciej Przybysz, mój „Chrześniak” z Bierzmowania i były Lektor w Parafii w Trąbkach;

Ksiądz Maciej Miętek, z którym współpracowałem w Parafii Ojca Pio w Warszawie;

Ksiądz Maciej Majek – Ojciec Duchowny Seminarium siedleckiego;

Maciej Mucha, mój były Uczeń w Żelechowie;

Maciej Dziak – Lektor w Miastkowie i mój były Uczeń w miastkowskim Gimnazjum,

Maciej Popowski – fantastyczny młody Człowiek, pracownik Służb mundurowych, którego poznałem niedawno, a z którym spotykamy się w moim Ośrodku na płaszczyźnie… spowiedziowo – rozmowowej.

Życzę Wszystkim świętującym, by tak, jak dzisiejszy Patron, zawsze wiązali swój los z Jezusem i Jemu go powierzali. Zapewniam o modlitwie!

A ja pozdrawiam Was z Kodnia, dokąd dzisiaj przyjedzie Ksiądz Profesor Andrzej Gałka, Krajowy Duszpasterz Niewidomych i Niedowidzących, wraz z grupą Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, posługujących z Nim w tymże Duszpasterstwie. Przybywają dziś na pielgrzymkę i dzień skupienia, a ja jestem tu po to, aby im pomóc „ogarnąć całość”, ale też włączyć się we wspólną modlitwę na Mszy Świętej.

Wspólny obiad zakończy spotkanie w Kodniu i Ksiądz Profesor z Siostrami pojedzie do Parafii Neounickiej w Kostomłotach, a ja pojadę do Siedlec, gdzie o godzinie 18:00, w Katedrze, Ksiądz Biskup Kazimierz Gurda, Pasterz Diecezji siedleckiej, odprawi Mszę Świętą w intencji Społeczności Akademickiej Uniwersytetu w Siedlcach – z okazji jutrzejszego święta Uczelni.

Tak się składa, że – od strony liturgicznej i logistycznej – ja tę Mszę Świętą przygotowuję. I oczywiście – koncelebruję z Księdzem Biskupem i innymi Księżmi. Spodziewam się także udziału kilku Lektorów z mojej Ekipy, z którą ciągle podejmujemy różne dobre działania, na przykład audycje. I takie to plany na dzisiaj…

A jeszcze co do wczoraj – a dokładniej: co do wczorajszego wspomnienia Matki Bożej Fatimskiej – to Ksiądz Marek właśnie wczoraj przysłał mi film o wspaniałym wydarzeniu sprzed ośmiu lat:

https://youtu.be/YjDe0YEYYtc?feature=shared

Ile pięknych wspomnień odżyło! Ile wzruszeń… Dotarło do mnie, że to już osiem lat… Naprawę, przepiękne wydarzenie!

Moi Drodzy, myślę, że macie już na stałe zapisany u siebie link do codziennych rozważań Księdza Marka. Gdyby coś, to przypominam:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

I już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem. Co Pan konkretnie do mnie mówi? Duchu Święty, jak dzisiaj wskazałeś na Macieja, tak każdej i każdemu z nas wskaż, co do nas mówisz i czego od nas oczekujesz!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Święto Św. Macieja Apostoła,

14 maja 2024., 

do czytań z t. VI Lekcjonarza: Dz 1,15–17.20–26; J 15,9–17

CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:

Piotr w obecności braci, a zebrało się razem około stu dwudziestu osób, tak przemówił: „Bracia, musiało się wypełnić słowo Pisma, które Duch Święty zapowiedział przez usta Dawida o Judaszu. On to wskazał drogę tym, którzy pojmali Jezusa, bo on zaliczał się do nas i miał udział w naszym posługiwaniu.

Napisano bowiem w Księdze Psalmów: «Niech opustoszeje dom jego i niech nikt w nim nie mieszka. A urząd jego niech inny obejmie».

Trzeba więc, aby jeden z tych, którzy towarzyszyli nam przez cały czas, kiedy Pan Jezus przebywał z nami, począwszy od chrztu Janowego aż do dnia, w którym został wzięty od nas do nieba, stał się razem z nami świadkiem Jego zmartwychwstania”.

Postawiono dwóch: Józefa, zwanego Barsabą, z przydomkiem Justus, i Macieja.

I tak się pomodlili: „Ty, Panie, znasz serca wszystkich, wskaż z tych dwóch jednego, którego wybrałeś, by zajął miejsce w tym posługiwaniu i w apostolstwie, któremu sprzeniewierzył się Judasz, aby pójść swoją drogą”.

I dali im losy, a los padł na Macieja. I został dołączony do jedenastu apostołów.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości mojej. Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna.

To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy kto życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję.

Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał, aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali”.

Z usłyszanego przed chwilą pierwszego czytania, z Księgi Dziejów Apostolskich, wynika, że dzisiejszy Patron, Święty Maciej, był jednym z pierwszych uczniów Jezusa. Wybrany został przez Apostołów do ich grona na miejsce Judasza, po jego zdradzie i samobójstwie. Maciejowi udzielono święceń biskupich i władzy apostolskiej przez nałożenie rąk.

A dołączył do tego grona między innymi dlatego, że Święty Piotr był przekonany, iż jak Stary Testament opierał się na dwunastu synach Patriarchy Jakuba, tak i Nowy Testament – w myśli Chrystusa – miał się opierać na Jego dwunastu Apostołach. Skoro zatem liczba ta została zdekompletowana, należało ją uzupełnić. Tego samego zdania byli także inni Apostołowie. Nie wiedzieli, że w stosownym czasie Chrystus sam uzupełni ich liczbę Świętym Pawłem.

Rozstrzyganie spornych spraw przez losowanie było wówczas zwyczajem powszechnie przyjętym. W ten sposób w starożytności bardzo często wybierano kapłanów lub urzędników. Jednakże w tym przypadku nie decydowała wyłącznie przypadkowość – tak zwany „ślepy los” – czy jakiś inny wzgląd, ale głęboka wiara w interwencję nadprzyrodzoną Ducha Świętego. Wyraźnie wskazują na to słowa Księcia Apostołów: Ty, Panie, znasz serca wszystkich, wskaż z tych dwóch jednego, którego wybrałeś. Poza powyższym opisem powołania nie ma pewnych informacji, dotyczących Macieja.

Według Euzebiusza z Cezarei, był on jednym z siedemdziesięciu dwóch uczniów Pana Jezusa. Był pochodzenia żydowskiego, jak na to wskazuje pochodzenie wszystkich Apostołów, a także uczniów Chrystusa. Także jego hebrajskie imię Mattatyah – oznaczające: „dar Jahwe” – wskazuje na pochodzenie żydowskie Apostoła.

O pracy apostolskiej Świętego Macieja także nie możemy zbyt dużo powiedzieć, chociaż w starożytności chrześcijańskiej wiele na ten temat krążyło legend. Według nich, miał on głosić najpierw Ewangelię w Judei, potem w Etiopii, wreszcie w Kolchidzie, a więc w rubieżach Słowian. Miał jednak ponieść śmierć męczeńską w Jerozolimie, ukamienowany jako wróg narodu żydowskiego i jego zdrajca. Według tradycji, stało się to około roku 50.

Zdaniem, które chyba najbardziej kojarzymy z dzisiejszym naszym Patronem i które w sposób wyrazisty opisuje jego powołanie do Grona Dwunastu, jest to: A los padł na Macieja. Zdarza się je słyszeć niekiedy nawet w mowie potocznej, w odniesieniu do różnych osób i sytuacji, które rozstrzygnięto drogą losowania. Albo w których tak zwany „ślepy los” zaskoczył kogoś, albo sprawił, że sprawy ułożyły się inaczej, niż ktoś się spodziewał, lub przewidywał.

Jednak w odniesieniu do Macieja naprawdę nie możemy powiedzieć, że to był „ślepy los”. To losowanie było narzędziem w ręku Ducha Świętego, aby wskazał tego, którego już wybrał. Na to zdanie bowiem warto zwrócić uwagę, moi Drodzy, że w modlitwie, poprzedzającej losowanie, Apostołowie nie prosili Ducha Świętego, żeby się zastanowił, który z dwóch kandydatów będzie najlepszy, albo żeby szczęśliwie prowadził ich rękę, by udało im się – jak nieraz mawiamy – strzelić „w dychę”, strzelić „w dziesiątkę”, czyli żeby udało nam się utrafić tego właściwego.

Nie, Apostołowie prosili, aby Duch – poprzez losowanie – wskazał im tego, którego już wybrał! Bo wiedzieli, że tak właśnie jest: On już wybrał, On już zadecydował, dlatego teraz proszą, aby jedynie wskazał, którego wybrał, aby ich powiadomił o swojej decyzji.

A jeżeli On wybrał i On zadecydował, to i Barsaba z przydomkiem Justus, a więc drugi kandydat, nie może mieć pretensji, że to nie on został wybrany. Nie został, bo to Duch Święty tak zadecydował, a skoro tak zadecydował, to znaczy że dla Barsaby ma po prostu inne zadania, inaczej widzi jego miejsce w Kościele. Na pewno, nie traktuje go jako gorszego, niezdatnego, czy ma zastrzeżenia do jego postawy. Raczej była to dobra postawa, skoro Apostołowie sami widzieli w nim ewentualnego kandydata, a do tego ów przydomek: „Justus”, który po łacinie oznacza: „sprawiedliwy”, też coś tu znaczy. A nawet bardzo dużo znaczy!

Dlatego nie można mówić, że Barsaba z przydomkiem Justus został w całej tej procedurze wyborczej odrzucony, czy nawet wręcz skrzywdzony. Nie! On po prostu w tym momencie nie został wybrany. Natomiast dobrze by było, gdybyśmy dysponowali jakimś jego życiorysem, to przekonalibyśmy się, co robił potem, już po tym losowaniu. Bo wielce prawdopodobnym jest, że przydał się Kościołowi. I to bardzo!

Natomiast ów wynik głosowania z całą pewnością nie mógł spowodować, że jego zwycięzca (o ile można w ten sposób określać Macieja, skoro wynik głosowania był już znany Duchowi Świętemu) popadnie w jakąś pychę czy przekonanie o swojej nadzwyczajności. Jesteśmy przekonani, że Maciej dobrze zrozumiał, iż skoro Duch Święty tak bardzo Mu zaufał, to on musi teraz – jak nieraz mawiamy – na głowie stanąć, żeby tego zaufania nie zawieść! Jak zresztą wiemy – nie zawiódł. Dlatego dzisiaj Kościół sprawuje jego świąteczne liturgiczne wspomnienie w kolorze szat czerwonym, że Maciej nie zawiódł zaufania Ducha Świętego, że był gorliwym i dobrym Apostołem Jezusa Chrystusa, był całym sercem oddanym Kościołowi, aż to oddanie przypieczętował ostatecznie ofiarą życia.

To jego życie przyniosło błogosławiony i trwały owoc – zgodnie zresztą z zapowiedzią Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał, aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali.

Moi Drodzy, nasze życie też przyniesie błogosławiony owoc i będzie naprawdę piękne, sensowne i celowe, jeżeli będziemy żyli i działali według tego, co zaproponuje nam Pan – według Jego woli i według Jego pomysłu. I jeżeli będziemy robili to, co każdemu z nas zaproponuje Jezus a nie to, co nam samym wydaje się, że będzie najlepsze. Dajmy się poprowadzić Jezusowi! Pytajmy Go, co On chce nam zaproponować, co dla nas zaplanował!

W tym celu trwajmy na adoracji Najświętszego Sakramentu, czytajmy Pismo Święte, rozmawiajmy ze swoim Spowiednikiem, słuchajmy uważnie homilii i rozważań, czytajmy dobre książki religijne, oglądajmy dobre filmy… Często stawiajmy Jezusowi to pytanie: Czego Ty ode mnie oczekujesz? Gdzie najbardziej byś mnie widział? A jest to pytanie, które – w pewnym momencie – trzeba postawić w odniesieniu do całego życia, natomiast każdego rana trzeba stawiać w odniesieniu do tego dnia, który się rozpoczyna. Jezus z pewnością znajdzie sposób, by nam odpowiedzieć, pokazać nam drogę, poprowadzić…

Nawet poprzez takie wydarzenia, które będą nam się wydawały przypadkowe, losowe, może nawet dziwne… Jeżeli będą one poprzedzone naszą szczerą prośbą, skierowaną do Jezusa, o Jego decyzję, to nie będą one ani przypadkowe, ani losowe, ani tym bardziej dziwne… Bo Jezus naprawdę wie, co nam zaproponować – co jest dla nas najlepsze.

Uwierzmy w to!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.