Kto poznał Jezusa – nie grzeszy!

K

Taka myśl przebija z dzisiejszej Liturgii Słowa! Serdecznie witam wszystkich, zachęcając do refleksji nad Bożym Słowem – refleksji pozostającej w nurcie przekładania przeżyć świątecznych na konkret życia.
Ja natomiast w dniu dzisiejszym chciałbym także tą drogą złożyćNAJSERDECZNIEJSZE ŻYCZENIA IMIENINOWE MOJEJ MAMIE DANUCIE, której dziękuję za tyle dobra i wsparcia, na każdym kroku okazywanego i dla której modlę się o tak szybki i skuteczny, jak dotąd, przebieg rehabilitacji po poważnej operacji, ale też o codzienną pogodę ducha, radość i nadzieję, taki jak dotychczas optymizm i niezmiennie piękną postawę chrześcijańską! Was wszystkich, Kochani, proszę, abyście włączyli się tę moją modlitwę, za co już teraz z góry dziękuję!
                                 Gaudium et spes! Ks. Jacek

3 stycznia 2011.,
do czytań: 1 J 2,29–3,6; J1,29–34
W kolejnych dniach liturgicznego okresu Bożego Narodzenia, słuchając Słowa Bożego i je rozważając, staramy się pogłębiać wiarę w Jezusa Chrystusa, coraz bardziej otwierając serca na tę prawdę, żenarodzony w Betlejem Jezus Chrystus jest zapowiedzianym i oczekiwanym Mesjaszem, Synem Bożym, Zbawicielem… Zarówno dzisiejsze pierwsze czytanie, jak i Ewangelia – jedno i drugie autorstwa Świętego Jana Apostoła – mobilizują nas i zachęcają do tego, abyśmy najpierw sami rozpoznali Jezusa, uwierzyli w Niego i potem o Nim świadczyli.
Oto w Ewangelii słyszymy relację z pierwszego osobistego spotkania Jana Chrzciciela z Jezusem. Jan Chrzciciel, widząc na własne oczy Tego, którego przyjście zapowiadał, składa wobec Kościoła wszystkich czasów niezmiernie ważne świadectwo, że na własne oczy przekonał się, iż Jezus jest właśnie owym oczekiwanym. Jan tak o tym mówi: Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim. […] Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym.Naprawdę, to bardzo ważne stwierdzenie. Ja – ujrzałem i daję świadectwo!
I pierwsze czytanie, które kładzie bardzo mocny akcent na to, aby doświadczywszy miłości Bożej, doświadczywszy radości z włączenia do wspólnoty dzieci Bożych, dawać o tym jasne świadectwo i zrezygnować z grzechu, który wprost sprzeciwia się Bogu. Słyszymy takie słowa:Każdy zaś, kto pokłada w Nim nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty. Każdy, kto grzeszy, dopuszcza się bezprawia, ponieważ grzech jest bezprawiem. Wiecie, że On się objawi po to, aby zgładzić grzechy, w Nim zaś nie ma grzechu. Każdy, kto trwa w Nim, nie grzeszy, żaden zaś z tych, którzy grzeszą, nie widział Go ani Go nie poznał.
Właśnie, Kochani, my tak często podejmujemy walkę z różnymi naszymi słabościami i także grzechami – będącymi konsekwencją owych słabości. A raczej – konsekwencją ulegania słabościom. Bardzo też często mówimy o tym, jak ta walka jest ciężka, jak nie możemy sobie poradzić z takimi czy innymi skłonnościami. Nieraz tak szczerze – kiedy mówimy o tym na spokojnie i głęboko się nad tym zastanawiamy –chcemy z grzechem zerwać, chcemy się go pozbyć.
A jednak, kiedy przychodzi pokusa, kiedy nadarza się okazja, aż tak bardzo jej nie zwalczamy, bo grzech – taki czy inny – sprawia nam doraźną przyjemność. Naturalnie, jest to zła, fałszywa przyjemność,bardzo szybko przekształcająca się w poczucie winy i koszmar wyrzutów sumienia, kiedy już dany grzech się popełni. Ale w momencie pojawienia się tej czy owej pokusy – powiedzmy to szczerze – ciągnie nas do tego, aby jej ulec! Mówiąc zatem krótko, cały problem, jaki tu sobie rozważamy, sprowadza się do jednego zasadniczego pytania: Jak obrzydzić sobie grzech? Jak dostrzegać cały jego koszmar nie wtedy dopiero, gdy się go popełni, ale jeszcze zanim do tego dojdzie? Jak odsunąć od siebie szatańskie poczucie przyjemności z grzechu?
Myślę, że konkretną odpowiedź daje nam Jan Apostoł w dzisiejszym pierwszym czytaniu, w tym zacytowanym przed chwilą fragmencie: trzeba uczynić jak najbardziej intensywnym kontakt z Bogiem. Osobisty kontakt z Bogiem! Przypomnijmy raz jeszcze kluczowe słowa z tego listu: Każdy, kto trwa w Nim, nie grzeszy, żaden zaś z tych, którzy grzeszą, nie widział Go ani Go nie poznał.
To nie znaczy, że już w ogóle nie będzie grzeszył. Niestety… Ale na pewno łatwiej mu będzie pokonywać pokusy, coraz bardziej będzie teżpozbywał się poczucia przyjemności z grzechu. Jednak to naprawdę zależy od tego, w jakim stopniu serce człowieka zostanie napełnione innymi, niż zło, wartościami. Czyli tymi dobrymi. Serce ludzkie nie znosi pustki – to wiemy od zawsze. Więc wyrzucając z niego grzech i zło,trzeba je po prostu napełnić Bogiem!
I tu jest właśnie miejsce na częstą, nie tylko niedzielą Mszę Świętą, na częstą Komunię Świętą, na codzienną modlitwę, zanoszoną o różnych porach dnia,także – w drodze do pracy, czy w czasie domowych zajęć, a nie tylko w formie pospiesznie „klepanego” paciorka… Tu jest miejsce na regularną, częstą Spowiedź; tu jest miejsce na codzienny kontakt z Pismem Świętym.
I naprawdę – to wszystko jest możliwe nawet przy bardzo intensywnym programie dnia. Bo tu nie chodzi o to, aby żyć jak w klasztorze, ale aby włączyć ten kontakt z Bogiem w swój plan zajęć tak, jak to będzie możliwe. Dlatego modlić się można – jak wspomniałem – swoimi słowami w drodze do sklepu, a i Pismo Święte można poczytać jadąc autobusem czy tramwajem. Bo tu naprawdę nie chodzi o to, że nie mamy na to wszystko czasu. Tu chodzi o to, że ten czas, który mamy, trzeba mądrze wykorzystać.
A wtedy na pewno przekonamy się – a może już przekonujemy się o tym – że taki systematyczny, intensywny kontakt z Bogiem wycisza wewnętrznie człowieka, daje mu poczucie sensu i pewność kierunku, obranego w życiu…
Kochani, jeżeli sami chcemy walczyć z grzechem i pokusami do niego – nie damy rady! Pozwólmy Bogu działać w nas! Działać – to znaczy zwyciężać! I im bardziej nasz osobisty kontakt z Bogiem będzieszczery i intensywny, tym to zwycięstwo będzie szybsze, pewniejsze i większe! Bo Bóg robi, co może. Reszta zależy od nas.
            I w tym kontekście postawmy sobie pytania:
  • Czy moja praca nad sobą i walka z grzechem jest systematyczna, czy podejmowana „od przypadku do przypadku”?
  • Czy staram się ciągle poszukiwać sposobów na to, aby w swoim życiu i w swoim zapracowaniu nawiązywać intensywny kontakt z Bogiem?
  • Ile na tym odcinku dało mi przeżycie Świąt Bożego Narodzenia?
Każdy, kto trwa w Nim, nie grzeszy, żaden zaś z tych, którzy grzeszą, nie widział Go ani Go nie poznał!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.