O, Stworzycielu, Duchu przyjdź!

O

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Dzisiaj przeżywamy Uroczystość Zesłania Ducha Świętego. Jednocześnie – kończy się w Kościele Okres Wielkanocny i czas Spowiedzi Świętej wielkanocnej. Może trzeba o tym komuś przypomnieć?
        Życzę wszystkim Wam, Kochani, na dziś i na całe życie – promieniowania łaski Ducha Świętego i owocowania Jego siedmiu darów w Waszych sercach i w Waszym życiu. Przesyłam moje kapłańskie błogosławieństwo: Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
             Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Uroczystość Zesłania Ducha Świętego,
do czytań:  Dz 2,1–11;  1 Kor 12,3b–7.12–13;  J 20,19–23
Przepiękny obraz rysuje dziś przed naszymi oczami Księga Dziejów Apostolskich. Oto jesteśmy świadkami rodzenia się Kościoła! Kościół rodzi się w Dniu Pięćdziesiątnicy, rozpoczynając w tym właśnie dniu swoją misję, skierowaną do wszystkich ludzi. W niezwykłym akcie Zesłania Ducha Świętego spełniają się nie tylko obietnice Jezusa, tyle razy kierowane do Uczniów przed Wniebowstąpieniem, ale osiągają też swój szczyt wszystkie Boże obietnice, dawane Narodowi Wybranemu w ciągu dziejów.
Bardzo znaczący jest w tym względzie także sam dzień, w którym owe wielkie rzeczy się dokonują – Dzień Pięćdziesiątnicy. W tradycji żydowskiej ten dzień, zwany również Świętem Tygodni, był pamiątką takich wydarzeń, jak wyjście z Egiptu, zawarcie przymierza, nadanie Prawa… I możemy się nawet dopatrzeć pewnych odniesień tego, co dzisiaj – jak słyszymy – dokonało się w Wieczerniku do wydarzeń starotestamentalnych.
Oto bowiem uderzenia wichru i języki ognia jako żywo przypominają wydarzenie na Synaju: przecież tam też działy się rzeczy podobne. I jak lud, tam właśnie zgromadzony, jednomyślnie oczekiwał na powrót Mojżesza i na nadanie Prawa, tak wspólnota zgromadzona w Wieczerniku jednomyślnie oczekiwała na dar Ducha Świętego.
Ale możemy dostrzec jeszcze jedno odniesienie, tyle, że przeciwstawne: odniesienie do wieży Babel. Jak bowiem różnorodność języków, wytworzona po zburzeniu tejże wieży, spowodowała zamieszanie i zupełne rozproszenie ludzi, tak po Zesłaniu Ducha Świętegoróżnorodność języków była właśnie wielkim bogactwem młodego Kościoła, który tymi wszystkimi językami głosząc Dobrą Nowinę i chwaląc Boga, budował jedność!
Symbolem tejże jedności jest też obraz wspólnoty, zgromadzonej w Wieczerniku, oraz lista narodowości, reprezentowanych wtedy w Jerozolimie. Zauważmy zatem, że pisząc o wspólnocie zgromadzonej w Wieczerniku, Autor Księgi, Święty Łukasz, nikogo nie wyróżnia w jakiś specjalny sposób, a stwierdza jedynie, że kiedy nadszedł Dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu.Wszyscy razem – bez wyróżniania kogokolwiek.
Natomiast jeśli idzie o narodowości, obecne wówczas w Jerozolimie, to porządkuje je Łukasz według kryterium geograficznego, wytyczając niejako dwie linie: ze wschodu na zachód i z południa na północ.Pierwsza linia biegnie od krajów najdalszych, leżących poza obszarem Cesarstwa Rzymskiego, a więc: Partowie, Medowie i Elamici, poprzez starożytne ludy Mezopotamii i Azji Mniejszej, a więc: Kapadocja, Pont, Frygia oraz Pamfilia. Z kolei, druga linia prowadzi z Afryki do Rzymu: z Egiptu, poprzez Libię – do Rzymu właśnie.
Ponadto, wprowadza Autor rozróżnienie kulturowe, pisząc o Kreteńczykach i Arabach, a więc o mieszkańcach wysp i lądu stałego. Wprowadza także rozróżnienie etniczno – religijne, pisząc o Żydach i prozelitach, gdzie ci drudzy to właśnie ludzie nie będący Żydami, ale przyjmujący Prawo Mojżeszowe i obrzezanie, i w ten sposób włączający się do Narodu Wybranego.
I możemy, Kochani, zapytać: po co te wszystkie rozróżnienia, jakich dziś dokonuje Święty Łukasz? Co chce w ten sposób powiedzieć?
A to właśnie, że Zesłanie Ducha Świętego ogarnęło wszystkie ludy i narody, wszelkie grupy i wspólnoty ludzi; że nikt nigdzie, na żadnej szerokości geograficznej, czy z racji na taką lub inną przynależność narodowościową, kulturową, językową, etniczną czy geograficzną, historyczną czy religijną – nikt nie został wyłączony z tej jedności, którą zaprowadza Duch Święty, ale wszyscy do tej jedności są zaproszeni!Wszyscy – bez wyjątku! Wszyscy – na równych prawach!
A wspomniany już fakt mówienia różnymi językami przez tych, których napełnił Duch Święty, jest bardzo mocnym i jednoznacznym sygnałem, że odtąd nie będzie już żadnych barier, których nie mogłoby przekroczyć Słowo Boże, jawnie i odważnie głoszone w Kościele.
A zatem, moi Drodzy – jedność i aktywność! Moc i siła! Twórcza współpraca w duchu wielkiej radości i nadziei! I jedna wielka wspólnota – budowana z różnorodności! Oto owoce zstąpienia Ducha Świętego!
Wspaniale wypowiada się o tym Święty Paweł Apostoł w Liście do Koryntian, w drugim dzisiejszym czytaniu, gdy pisze: Różne są dary łaski,lecz ten sam Duch. Różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan. Różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich. A potem – dla zilustrowania powyższych stwierdzeń – bardzo trafne porównanie do jedności w różnorodności, jaka łączy w zgodnym współdziałaniu członki jednego organizmu ludzkiego. Paweł tak o tym pisze: Podobnie, jak jedno jest ciało, choć składa się z wielu członków, a wszystkie członki ciała, mimo, iż są liczne, stanowią jedno ciało, tak też jest i z Chrystusem! Wszyscyśmy bowiem w jednym Duchu zostali ochrzczeni. […] Wszyscyśmy też zostali napojeni jednym Duchem.
Właśnie – tak samo, jak Apostołowie, kiedy zaraz po Zmartwychwstaniu ukazał im się Jezus i tchnął na nich, udzielając im już wówczas, po raz pierwszy, tegoż Ducha. Im wtedy taki dar bardzo był potrzebny – jeśli wspomnieć chociażby tylko te zaryglowane drzwi Wieczernika, za którymi siedzieli mocno przestraszeni i zdezorientowani. Wyraźnie mówi o tym dzisiejsza Ewangelia!
I do nas tak samo, Kochani, Duch Święty przychodzi! Jezus daje Go nam: w Sakramencie Bierzmowania i we wszystkich innych Sakramentach; w każdej Mszy Świętej i w swoim Słowie, w modlitwie i poprzez tyle cichych, wewnętrznych, dobrych natchnień, właśnie na modlitwie się rodzących… Ale żeby tegoż Ducha nam dać, Jezus nieraz musi przekroczyć szczelnie zamknięte, wręcz zaryglowane drzwi naszych serc!
Musi tak samo, jak w Dniu Pięćdziesiątnicy, potrząsnąć posadami ziemi, musi uderzyć podmuchem wiatru, rozpalić ogień, aby te zastraszone i oziębłe serca poruszyć i rozgrzać, aby nas wyprowadzić z tych naszych izdebek, z tych naszych ciasnych pokoików – na świat, do ludzi, na powietrze! Abyśmy zaczerpnęli pełną piersią tego powiewu Ducha i z tej pełnej piersi, pełnym głosem, powiedzieli – a wręcz zawołali, że Panem jest Jezus! Tak, z pomocą Ducha Świętego możemy to powiedzieć!
I nie tylko to powiedzieć, ale życiem to pokazać, potwierdzić, zaświadczyć! Zaświadczyć w swoim języku! A nie chodzi tu tylko o język polski, czy angielski, czy włoski, czy jakikolwiek inny, ale „w swoim języku” – rozumianym jako mój sposób wyrażania się, mój sposób rozumowania, mój sposób przeżywania tych wielkich spraw, jako moją osobistą wrażliwość! To wszystko, co jest tak bardzo charakterystyczne dla mnie właśnie i co mnie tak bardzo od innych odróżnia, wcale nie musi, a wręcz nie może być powodem do poczucia, że jestem gorszy, czy też że nie nadaję się do tego, by o Chrystusie świadczyć! Właśnie – wręcz przeciwnie!
Wszystkie moje sposoby przeżywania i wyrażania rzeczywistości mają się stać instrumentami i sposobami do przeżywania i wyrażania wiary! Bo skoro ja taki właśnie jestem i tak przeżywam swoje życie, swoją codzienność; taką, a nie inną mam wrażliwość – to znak, że w taki sposób mam też wyrażać swoją więź z Chrystusem! Wcale przez to nie jestem od innych gorszy, czy mniej do tego zdatny. Już Duch Święty zatroszczy się o to, aby sobie poradzić z moimi słabościami, czy ograniczeniami.Potrzebna jest tylko moja dobra wola i otwartość na współpracę – tak:współpracę – z Duchem Świętym, który został mi i nam wszystkim dany!
Niech On sprawi, że wreszcie przestaniemy się bać, że wreszcieprzestaniemy wierzyć powszechnie lansowanym opiniom o kryzysie w Kościele, że wreszcie przestaniemy wierzyć w bezsensowne sondaże, robione na życzenie usłużnych mediów, mające jedynie potwierdzić już wcześniej z góry założony wynik, którym jest stwierdzenie, że wartości chrześcijańskie to dzisiaj przeżytek, a wiara i Bóg nie interesuje zbyt dużej liczby populacji! To są bzdury! To są kłamstwa!
Tam, gdzie działa Duch Święty, gdzie serce jest otwarte na Jego powiew i na Jego żar, tam nie ma mowy o żadnym kryzysie, ale tam właśnie Kościół żyje: żyje pełnią życia i oddycha pełną piersią, i bardzo mocnym głosem świadczy o Chrystusie!
Kochani, to od nas zależy, czy Kościół będzie w kryzysie, czy nie! Bo jeżeli Ty i ja będziemy z głęboko w sercu przeżywać swoją wiarę, intensywnie będziemy współpracować z Duchem Świętym i patrząc innym prosto w oczy, bez żadnej obawy, zażenowania, onieśmielenia, zawstydzenia, czy jakiegoś dziwnego poczucia gorszości lub mniejszości, z całą pewnością siebie będziemy o tej swojej wierze świadczyć, to Kościół będzie żył, tętnił, rozwijał się i zbawiał! Niech Duch Święty sprawi to w nas – tu i teraz! Niech nas ciągle czyni – żyjącym, radosnym, pełnym nadziei i mocy – Chrystusowym Kościołem!
Przybądź, Duchu Święty,
Ześlij z nieba wzięty
Światła Twego strumień.
Obmyj, co nieświęte,
Oschłym wlej zachętę,
Ulecz serca ranę.
Nagnij, co jest harde,
Rozgrzej serca twarde,
Prowadź zabłąkane.
Daj Twoim wierzącym
W Tobie ufającym,
Siedmiorakie dary.
Daj zasługę męstwa
Daj wieniec zwycięstwa,
Daj szczęście bez miary!
Amen – Duchu Święty! Amen!

1 komentarz

  • Gromadzimy się w Kościołach.
    Świętujemy pamięć Męki, Śmierci, i Zmartwychwstania Chrystusa.
    Gromadzimy się w kole rodzinnym, przyjaciół, znajomych.
    Świętujemy nasze rodzinne wydarzenia, świetujemy pamięć o nich.
    Ale po świętowaniu, trzeba zdjąć świąteczne ubranie, zalożyć ubranie robocze, i wrócić do codziennej pracy. Musimy – powinnismy umieć tamte wartości przekształcić w formę codzienniego dnia. Bo inaczej nieprawdą okaże się tamta rzeczywistość którą świętujemy, nieprawdą miłość, którą tak niejednokrotnie płynnie deklarujemy. To nasze świętowanie okaże się tylko złudą, udawaniem, okłamywaniem samych siebie.
    Każdy z nas x Jacek, Wy Kochani, ja , mamy wielkie dni.
    Jest to czas radości, uniesień, wzruszeń, Wtedy widzimy jakbyśmy to widzieli po raz pierwszy, to co już widzieliśmy dziesiątki, setki, tysiące razy…
    Słyszymy jakbyśmy słyszeli to po raz pierwszy, a przecież już tyle razy to samo słyszeliśmy.Po prostu czujemy się, jakbyśmy się na nowo narodzili, jesteśmy wrażliwi, prości….
    Ale po tych chwilach uniesień przychodzą popołudniowe zmęczenia, lęki wieczorne, i nasze niedzielna wygoda. Wychodzi na wierzch nasza zaborczość, interesowność, strach, lenistwo…
    Musimy za wszelką cenę uratować tamten piękny kształt naszej osobowości, nawet jeśli tylko został odkryty na chwilę..

    Pozdrawiam
    Gość – A

    ~Gość – A, 2011-06-12 08:47

    I znowu – przepiękna refleksja, bardzo głęboka i potwierdzona życiem… Trudno się z nią nie zgodzić! Podpisuję się pod nią!

    ~Ks. Jacek, 2011-06-13 08:34

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.