O sercu – i o żołądku…

O

Szczęść Boże! Dzisiaj polecam pod rozwagę kolejne mądre słówko z Syberii, z jednym tylko zastrzeżeniem: proszę absolutnie i zupełnie pominąć zdanie drugie, trzecie i czwarte!
           Gaudium et spes!  Ks. Jacek
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie.
Przepraszam, że znowu piszę, wydaje mi się, że może za często. Bo przecież to
blog Ks. Jacka, a ks. Jacka prawie tu nie ma. Postaram się poprawić. Wczoraj
jadąc w obłość, do Biełastoku (to taki rosyjski odpowiednik polskiego Białegostoku,
i rzeczywiście stąd bierze swoją nazwę) rozmawialiśmy z siostrami o tym blogu.
I powstał pomysł zrobienia takiego blogu po rosyjsku, żeby były rozważania na
każdy dzień. Ja od razu powiedziałem, że sam sobie z tym nie poradzę, więc
wyraziły gotowość też pracować nad tym. Ciekawe co z tego wyjdzie, proszę o
modlitwę w tej sprawie. Planuję o tym porozmawiać z naszą młodzieżą, zwłaszcza
z naszymi technikami, informatykami. Jeśli wyjdzie to będzie zasługa Ks. Jacka
i Was, droga Blogowa Rodzino. Dzięki.
Dziś chciałbym poprawić Pana
Jezusa, On się trochę pomylił w dzisiejszym wywodzie o tym co wchodzi i co
wychodzi – strasznie to brzmi, prawda?
Oczywiście, że się nie pomylił, to
jest wielki spryt Jezusa, że wychodząc od jednego problemu, wyjaśniając jedną
wątpliwość, ruszył drugą znacznie ważniejszą. Otóż Jezus dziś zaczyna od
odróżnienia tego co wchodzi a co wychodzi. Ale tak naprawdę wcale nie o tym
mówi. Prawdziwe rozróżnienie o którym mówi, to rozróżnienie między żołądkiem a
sercem. A więc, miedzy sferą ciała i sferą ducha.
Świadczą o tym np. takie słowa jak:
Nie rozumiecie, że nic z tego, co z
zewnątrz wchodzi do człowieka, nie może uczynić go nieczystym; bo nie wchodzi
do jego serca, lecz do żołądka i na zewnątrz się wydala.
Nie do serca a do żołądka – tak
mówi o tym co wchodzi do wnętrza. Potem, mówiąc o tym co wychodzi, mówi
zupełnie o czymś innym – Z wnętrza
bowiem, z serca ludzkiego
.
On mówi o dwóch różnych wnętrzach
– o wnętrzu żołądka – znaczy ciała, i wnętrzu serca – znaczy ducha.
Mówiąc o żołądku – ciele i sercu –
duchu, zwraca uwagę na to, że bardziej trzeba dbać o czystość, świętość ducha
niż ciała, o napełnienie ducha niż ciała.
Żydzi, faryzeusze ogromną wagę
przykładali do tego co jedzą, bardziej do tego niż do tego jak postępują.
Większa waga przywiązywana jest do zewnętrznych praktyk niż do postawy ducha.
Ja już się wybiłem z polskich realiów, może mi podpowiecie jak to interpretować
na polskim gruncie… Tu natomiast wielu ludzi, ja nie mówię o naszych parafianach,
ale często ludzie nieuformowani religijnie, zwracają uwagę na to, żeby wejść do
cerkwi i postawić świeczkę. Za żywych po prawej stronie, za umarłych po lewej
(czy odwrotnie), i ważne żeby się nie pomylić. I to postawienie świeczki, w
takim potocznym ludzkim rozumieniu jest ważniejsze niż spowiedź, Komunia, a tym
bardziej życie wiarą.
Takich przykładów stąd mogę
jeszcze dużo opowiadać, ale nie będę zanudzał, to Was nie dotyczy.
Jezus, jak ja to rozumiem, chce
zwrócić uwagę na to, co znajduje się w sercu człowieka, w jego duchu.
Ja np. wprost czuję różnicę, jeśli
np. więcej się pomodlę, poczytam dobrą religijną książkę, posłucham dobrej
audycji, mam wrażenie, że dużo takich dobrych myśli we mnie żyje i chce się
wtedy spotykać z ludźmi, dzielić z nimi tym, czuję się taki wewnętrznie pełny,
bogaty. Ale też czasem mam wrażenie, że złych duch z tym walczy. Chcę poczytać
książkę, chcę się pomodlić, i zaraz myśli – ile to jeszcze trzeba zrobić, co
jeszcze jest pilne, i chce się odłożyć tę książkę, tę modlitwę na „za chwilę”,
ale jak posłucham i odłożę, to potem często już tego dnia tego nie zrobię. Taka
stracona szansa.
A jeśli naszego serca nie wypełnia
dobro, nie wypełnia głębia, to serce nie lubi być puste, ono bije, pracuje,
pompuje, ono musi czymś być wypełnione. Dlatego wtedy wypełnia je to o czym
mówi, przed czym przestrzega Jezus – złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa,
cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi,
pycha, głupota.
To z nas wychodzi, co w nas jest.
Nie wyjdzie z nas to czego tam nie ma, tylko to co jest – z bogatego serca
wychodzi bogactwo, z brudnego serca brud. Co wypełnia moje serce?
O tym co wychodzi z serca, jak to
widać na zewnątrz mówi dziś I czytanie. Królowa Saby przyjeżdża do Salomona,
żeby osobiście przekonać się o jego mądrości o jakiej słyszy. I ciekawe, że
chwaląc jego modrość, najpierw zwraca uwagę, na to co zewnętrzne – Królowa Saby ujrzała całą mądrość Salomona
oraz pałac, który zbudował, jak również zaopatrzenie jego stołu w potrawy i
napoje, i mieszkanie jego dworu, stanowiska usługujących jemu, jego szaty, jego
podczaszych, jego całopalenia, które składał w świątyni Pańskiej, wówczas
wpadła w zachwyt.
To co zewnętrzne, jego prywatność,
jego dom, jego otoczenie, porządek – świadczyły o jego mądrości. O czym
świadczy moje otoczenie, mój dom? Czy to innych zachwyca?
Dziś wspomnienie św. Józefiny
Bakhity. Polecam gorąco początek encykliki Benedykta XVI o nadziei – Spe Salvi.
Dokładnie 3 punkt. Przepięknie papież o niej pisze.
Pozdrawiam i życzę dobrego,
błogosławionego dnia. Z Bogiem.

6 komentarzy

  • "Większa waga przywiązywana jest do zewnętrznych praktyk niż do postawy ducha." – w tym sęk :). Myślę, że to jest jądro tej nauki Chrystusa. Zapożyczając z historii literatury mozna to opisac jako "przerost formy nad treścią", a w zasadzie brak wypełnienia formy jakąkolwiek treścią ;). Czy my wyciągamy wnioski z nauki Chrystusa? Yghmmm, otóż wydaje mi się, że często o niej zapominamy – niestety 🙁
    Co do pierwszych zdań ks. Marka: ależ proszę zwrócic uwagę, że ks. Jacek spogląda na nas swoim bacznym wzrokiem ze zdjęcia – zatem jest stale obecny 😉 :D. Nie wspominam nawet o stałej obecności w komentarzach, a i wpisów z rozważaniami jest całkiem sporo :). Zatem w swoim imieniu, a mam nadzieję że nie tylko, proszę o jak najczęstsze rozważania z Syberii :).
    Pozdrawiam serdecznie
    Robert

  • Niezależnie od tego, czy wpisy pozostawiasz Ty x Marku, czy Ty x Jacku, są one bardzo wartościowe, i zawsze skłaniają nas ku refleksji.
    Nie ma znaczenia który z Was daje nam do myślenia.
    Jesteście Braćmi, więc i tak '' wszystko zostaje w rodzinie'' :))

    Serce w pojęciu biblijnym stanowi centrum osoby.
    Coś się nam rodzi w naszych głowach i sercach i idziemy za tym, albo też odsuwamy to od siebie. Z wnętrza bowiem, z ludzkiego serca pochodzą złe myśli, chciwość, zazdrość, głupota, pycha, itd…
    Źródłem tych wszystkich nieczystości z serca wypływających jest nasz zachwiany porządek. Zbyt mało w nas Boga, i przede wszysttkim Jego logiki. Dużo więcej w nas ludzkiego myślenia. Oczywiście, że mamy myśleć, używać rozumu, jednak wymagana jest u każdego z nas pewna integracja tzn. nasze serce jest w stanie objąć całość człowieka i odpowiednio rozróżnić to, co dobre od tego, co złe, co jest ciemnością od tego, co światłem, tego, co życiem od tego, co jest w śmierci zanurzone.

  • Jestem gotowy stwierdzić, że kiedy przyrównamy serce, właśnie w pojęciu biblijnym, do duchowości a tę do psychiki ludzkiej, to od razu można zauważyć trafność słów Jezusa.
    Mam na myśli to, że kiedy w naszej psychice brak jakiegokolwiek porządku to nie ma sensu troszczenie się o sprawy poboczne – to jest wręcz abstrakcyjne i awykonalne.
    Nawet jeśli będziemy próbować te przysłowiowe góry przenosić to i tak one spraw wyższych nie przyciemną. Może na chwilę zasłonią, ale na pewno nie usuną z naszej świadomości.
    Ta chwila zasłonienia może trwać dzień, miesiąc, rok. I wówczas możemy się stać niewolnikami tego co z wewnątrz wypływa, czyli tych złych myśli, chciwości, głupoty, pychy, wyuzdania, itd.
    A właśnie Jezus mówi do nas dzisiaj o tym, że nie możemy się zasłonić przed Nim ani zasłonić jedynie Nim. Mamy dążyć do takiego rozważnego podziału sił duchowej emisji wewnętrznej i wpływu środowiska zewnętrznego.

    Chrystus wymaga od nas jednego – trzeźwego myślenia!
    Myślę, że to załatwia całe te problemy w trymiga.

    *Przy okazji zapraszam do siedliska głupoty i ograniczoności intelektualnej człowieka grzesznego.

  • "I to postawienie świeczki, w takim potocznym ludzkim rozumieniu jest ważniejsze niż spowiedź, Komunia, a tym bardziej życie wiarą". Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach, nawet w "sprawach" wiary ludzie chcą się pokazać. Zapalę świeczkę niech inni widzą – nie pomodlę się w domu, bo nikt nie zobaczy mojej pobożności. Z życia (nie mojego) – kobieta chodziła do Kościoła codziennie, a w domu bałagan i głodne dzieci…Kobieta odmawia różaniec nawet podczas Mszy Św. , żeby odmówić więcej razy niż sąsiadka… To nie o to chodzi!

    Mówiąc o żołądku – ciele i sercu – duchu, zwraca uwagę na to, że bardziej trzeba dbać o czystość, świętość ducha niż ciała, o napełnienie ducha niż ciała. Tu też wydaje mi się, że chodzi o pokazanie się. Tak jak faryzeusze przywiązywali uwagę do tego co jedzą, tak dziś ludzie przywiązują uwagę do tego jak są ubrani/widziani. Pójdzie na Msze Św., pokazać się, ale do spowiedzi już nie. Nikt (ludzie) nie widzi jego duszy, więc nie dba o jej czystość. Niektórzy nie rozumieją, że czystość serca – duszy jest ważniejsza od żołądka.

    Chyba trochę zbiegłam od tematu, ale ten sam wniosek. Ja, to tak rozumiem…

    Podpisuję się pod wypowiedziami :
    – "Niezależnie od tego, czy wpisy pozostawiasz Ty x Marku, czy Ty x Jacku, są one bardzo wartościowe, i zawsze skłaniają nas ku refleksji.
    – Ks. Jacek spogląda na nas swoim bacznym wzrokiem ze zdjęcia – zatem JEST STALE OBECNY :D"

    Pozdrawiam wszystkich 🙂

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.