Wy jesteście świadkami tego! Czego?…

W

Szczęść Boże! Witam i zapraszam do refleksji nad słówkiem z Syberii. Ksiądz Marek – jak zawsze – wyprowadza nas na głębię, dotykając jakiegoś mało dotąd zauważanego wątku lub aspektu. To bardzo cenne – myślę, że dla nas wszystkich. Dla mnie – na pewno! Dobrego dnia i pełni przeżyć Oktawy Wielkanocnej!
               Gaudium et spes!  Ks. Jacek
Христос Воскрес!
Adorujemy Zmartwychwstałego.
Pomaga nam w tym liturgia słowa. Proponuję, żeby dziś, choć zapewne zawsze tak
czynicie, przeczytać dzisiejszy fragment Ewangelii. Ważne, żeby się w niego
wczytać.
Jezus przychodzi do Apostołów. I
znów – kontekst. Jak tylko wrócili dwaj z Emaus. Znaczy, że to był dzień
Zmartwychwstania, niedziela wieczorem, ale już bardzo późno. Bo przecież w
Emaus zatrzymywali tajemniczego wędrowca, dlatego, że dzień się już nachylił.
Potem jeszcze z nim siedli za stół, potem wrócili, a było to, jak dobrze
pamiętam ok. 15 km.
znaczy, że już było późno.
Dzień napięty, bo już z samego
rana kobiety spać nie dały, przyszły z informacją, że nie ma Jezusa. W domu nie
ma Tomasza, nie ma Judasza, jest ich dziesięciu. Dwóch spotkało Go w Emaus,
Szymonowi też się objawił.
Znaczy siedmiu Go jeszcze po
Zmartwychwstaniu nie widziało, ale też już o tym wiedzą.
I popatrzmy jak oni reagują na
pojawienie się Jezusa. Ich jakby zamurowało. Są w szoku. Nikt z nich nie
wypowiada, ani jednego słowa.
Spójrzmy o jakich uczuciach jest
mowa – zatrwożonym i wylękłym… czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości
budzą się w waszych sercach?… gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli…
Jakie silne i jednocześnie jakie
różne, skrajnie różne uczucia. Strach i radość.
On do nich mówi – oni nic nie
mówią. On prosi ich o jedzenie – podali Mu kawałek pieczonej ryby. Mogli by
powiedzieć, super, że jesteś, że żyjesz, zrobimy kolację, będziemy świętować…
Nie, dali mu kawałek pieczonej ryby. Są w szoku, nie wiedzą jak się zachować.
Może im wstyd, że Go opuścili na Drodze Krzyżowej… Może niedowierzają.
I na podstawie tego wszystkiego
pojawia się jedna myśl – łatwiej jest uwierzyć w Zmartwychwstanie, niż spotkać
Zmartwychwstałego, niż spotkać się ze Zmartwychwstałym!
I końcówka dzisiejszej Ewangelii –
w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim
narodom, począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście świadkami tego.
Co to znaczy będziecie świadkami?
To coś więcej niż widzieć, to o czymś świadczyć, świadczyć o nawróceniu. W
Miłujcie się, nr 1-2012, jest świadectwo nawrócenia Malcolma Muggeridge’a,
angielskiego dziennikarza, pisarza, twórcy telewizyjnych programów. On m.in.
spotkał się z Matką Teresą i nakręcił film, o Zgromadzeniu Misjonarek Miłości
(dziś rano odprawiałem u sióstr Mszę św. i jedna powiedziała, że dzięki temu
filmowi poznała zakon i się nim zachwyciła, to był początek jej powołania).
W tym świadectwie, w Miłujcie się,
są jego słowa. Kiedy Muggeridge realizował ten film, pisał: „„Matka Teresa jest
sama w sobie żyjącym nawróceniem. Jest niemożliwe, aby będąc z nią, słuchając
jej, obserwując, co robi i jak to robi, nie stać się samemu w jakiejś mierze
nawróconym. Jej całkowite oddanie Chrystusowi, jej pewność, że każdy człowiek
ma być tak traktowany, wspomagany, kochany, jakby był to sam Chrystus; jej
proste życie Ewangelią i radość z przyjmowania sakramentów – wszystko to jest
czymś, czego nie można odrzucić. Nie ma książki, którą kiedykolwiek czytałem,
przemowy, którą słyszałem, albo nabożeństwa, w którym uczestniczyłem, nie ma
ludzkiej relacji lub jakiegoś transcendentalnego doświadczenia, które
przybliżyło by mnie bardziej do Chrystusa albo uczyniłoby mnie bardziej
świadomym, co znaczy dla  mnie Wcielenie,
i czego od nas się domaga”.
Świadectwo Matki Teresy sprawiło,
że w sercu Malcolma pojawiła się miłość do Kościoła Katolickiego, ale
potrzebował jeszcze 13 lat do podjęcia ostatecznej decyzji o staniu się katolikiem”.
Wy jesteście świadkami tego.
Czego? Że w imię Jezusa głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów
wszystkim narodom…
Matka Teresa, według tego
świadectwa idealnie wypełniła te słowa. A my? Czy inni patrząc na nas, też chcą
się nawrócić?
Myślę, że nigdy się to nie stanie,
jeśli będziemy wiedzieć o Zmartwychwstaniu, nawet dużo wiedzieć.
Nigdy się to nie stanie nawet, gdy
oprócz wiedzy, będziemy wierzyć w Zmartwychwstanie, nawet jeśli będziemy
wierzyć mocno.
Stanie się to wtedy, gdy osobiście
spotkamy Zmartwychwstałego. Kiedy dla nas nie będzie to teoria, ale osobiste
doświadczenie.
Myślę, że mamy prawo prosić Go o
to, żeby przyszedł do nas jak przyszedł do Apostołów, żeby się tak realnie
pokazał, jak pokazał się Apostołom, nawet jeśli będzie to dla nas tak wielki
ładunek emocjonalny, jak dla nich.
Pokój wam! Czemu jesteście
zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na
Moje ręce i nogi: to Ja jestem.

7 komentarzy

  • myślę tak samo jak Ks Marek, dlatego modlę się za moich bliskich i prosze Boga dla nich o łaskę wiary, takiej płynacej prosto z serca, która jest w sprzeczności ze wszystkim co było do tej pory a jednoczesnie już wiadomo,że tylko ona jest prawdą,
    taka Łaska dla niewierzącego serca jest jak impuls przywracający życie, jest początkiem czegoś nowego, czasem jest to bardzo trudne, ciało żyje po staremu serce chce już czegoś innego, walka ciagle trwa ale dzięki dotknięciu Boga Zywego jest łatwiej..wiadomo o co się walczy, po co te wszystkie trudy po drodze…mnie osobiście zmagania doprowadziły na skraj wytrzymałości psychicznej..ale modlę się o takie doświadczenie dla bliskich…o pragnienie walki o swoje życie, o świadomość bycia kochanym, o radość w sercu po wygranej bitwie
    Ania

  • Kiedys jeden znajomy ksiadzspytal mnie co bym zrobila gdyby zadzwonil dzwonek do moich drzwi i gdybym je otworzyla i za drzwiami zobaczyla stojacego Jezusa Mnie to mocno zdziwilo i szybko odpowiedzialam ze to nie mozliwe On im powiedzial zezdzowie sie kidys w takim razie Polecam kazdemu zastanowic sie nad tym Ja to pytanie stawiam sobie co jakis czas To mocno odswieza moje myslenie o Bogu Karolina

  • Nie chce krytykowac Podaje tylko pytanie ktore mnie pobudza do myslenia i sie nim dziele Sama przeciez powiedzialam ze moja pieresza mysl byla ze to noe mozliwe.

    • Nie napisałam, że Ty krytykujesz. Nawet tak nie pomyślałam. Napisałam to ogólnie, "bezosobowo", nie miałam nikogo konkretnego na myśli.

      Bardziej miałam na myśli, to pytanie, bo mi również daje do myślenia.

      Dobrej Niedzieli
      Pozdrawiam

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.