Kto jest naprawdę wielki?

K

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, wspaniale wypadła wczorajsza Pielgrzymka na Jasną Górę, oraz do Sanktuarium w Gidlach. O 6.00 uczestniczyliśmy w odsłonięciu Obrazu, o 7.30 przeżyliśmy Mszę Świętą, której przewodniczył w Cudownej Kaplicy Metropolita Częstochowski, Arcybiskup Wacław Depo, a o 9.00 odprawiliśmy Drogę Krzyżową na Wałach. A potem był czas do własnego zagospodarowania, który można było przeznaczyć na modlitwę. W Gidlach zaś, po obejrzeniu kościoła i po modlitwie, było ognisko. Wróciliśmy po 19.00
       A dzisiaj – Dzień Pański. Na piękne jego przeżywanie z serca błogosławię: Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
               Gaudium et spes!  Ks. Jacek

25 Niedziela
zwykła, B,
do
czytań:  Mdr 2,12.17–20;  Jk 3,16–4, 3; 
Mk 9,30–37
CZYTANIE Z KSIĘGI MĄDROŚCI:
Bezbożni
mówili: Zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny: sprzeciwia się
naszym sprawom, zarzuca nam łamanie prawa, wypomina nam błędy naszych
obyczajów. Zobaczmyż, czy prawdziwe są jego słowa, wybadajmy, co będzie przy
jego zejściu. Bo jeśli sprawiedliwy jest synem Bożym, Bóg ujmie się za nim i
wyrwie go z ręki przeciwników. Dotknijmy go obelgą i katuszą, by poznać jego
łagodność i doświadczyć jego cierpliwości. Zasądźmy go na śmierć haniebną, bo –
jak mówił – będzie ocalony.
CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO JAKUBA APOSTOŁA: 
Najmilsi:
Gdzie zazdrość i żądza sporu, tam też bezład i wszelki występek. Mądrość zaś
zstępująca z góry jest przede wszystkim czysta, dalej skłonna do zgody,
ustępliwa, posłuszna, pełna miłosierdzia i dobrych owoców, wolna od względów
ludzkich i obłudy. Owoc zaś sprawiedliwości sieją w pokoju ci, którzy zaprowadzają
pokój. Skąd się biorą wojny i skąd kłótnie między wami? Nie skądinąd, tylko z waszych
żądz, które walczą w członkach waszych. Pożądacie, a nie macie, żywicie
morderczą zazdrość, a nie możecie osiągnąć. Prowadzicie walki i kłótnie, a nic
nie posiadacie, gdyż się nie modlicie. Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się
źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Jezus
i Jego uczniowie podróżowali przez Galileę, On jednak nie chciał, żeby kto
wiedział o tym. Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił im: „Syn Człowieczy
będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach
zmartwychwstanie”. Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać. Tak
przyszli do Kafarnaum.
Gdy
był w domu, zapytał ich: „O czym to rozmawialiście w drodze?” Lecz oni
milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest
największy. On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: „Jeśli kto chce być
pierwszym, nich będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich”. 
         Potem wziął dziecko;
postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: „Kto przyjmuje
jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie
przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał”.
Sytuacja opisana w
pierwszym czytaniu nie jest raczej niczym zaskakującym. Ten, kto postępuje
sprawiedliwie i ma swoje jasno określone zasady, z reguły jest niewygodny
. Taki człowiek ma swoje zdanie, staje
po stronie prawdy, zależy mu na prawdzie i na uczciwości bardziej niż na uznaniu u ludzi. Dlatego nic dziwnego, że jest niewygodny, że
przeszkadza, drażni, że się go nie da słuchać, nie ma o czym z nim rozmawiać –
bo może znowu wypomni jakieś błędy w postawie, albo jasno wykaże fałsz postępowania.
Oczywiście, sposobem na to
byłaby zmiana takiego niewłaściwego postępowania, ale – jak słyszymy w
pierwszym czytaniu – ludzie przewrotni, nazwani tam także bezbożnymi, znaleźli sposób inny: Zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo
nam niewygodny: sprzeciwia się naszym sprawom, zarzuca nam łamanie prawa,
wypomina nam błędy naszych obyczajów. Zobaczmyż, czy prawdziwe są jego słowa,

wybadajmy, co będzie przy jego zejściu.
Niestety – taką postawę
przyjmuje bardzo wielu niesprawiedliwych
tego świata.
I dlatego tak wielu sprawiedliwych i prawych, tak wielu odważnych
doznaje przeszkód i przeciwności,
nie wyłączając przy tym zagrożenia życia.
Tak dzieje się w wielu
miejscach świata, nie brakuje – niestety – takich sytuacji także w naszej Ojczyźnie.
Na różne sposoby ludzie fałszywi starają
się zamknąć usta
tym, którzy mogą im powiedzieć prawdę. I jeżeli nawet nie
jest to pozbawienie życia, to przyjmuje to formę pomniejszych, ale równie
bolesnych i równie przykrych przeciwności
.
To są drobne przytyki, to są szydercze uśmiechy, to są obmowy za plecami,
czy robienie na złość „dla samej zasady”. To są naprawdę drobiazgi, ale mogą
niekiedy odebrać chęć do życia. I
cóż wtedy? Czy można się poddać,
dać sobie spokój, odpuścić sobie to
wszystko, dopasować się do otoczenia, swoje zdanie zachować dla siebie, nie
dbać aż tak bardzo o zasady i wreszcie zacząć wieść życie spokojne? Czy można przyjąć taką postawę?
Myślę, że odpowiedź daje
nam już drugie czytanie
, w którym
Święty Jakub tak mówi: Gdzie zazdrość
i żądza sporu, tam też bezład i wszelki występek. Mądrość zaś zstępująca z góry
jest przede wszystkim czysta, dalej skłonna do zgody, ustępliwa, posłuszna,
pełna miłosierdzia i dobrych owoców, wolna
od względów ludzkich i obłudy. Owoc zaś sprawiedliwości sieją w pokoju
ci, którzy zaprowadzają pokój.
Właśnie, jeżeli się chce postawić na mądrość, trzeba przyjąć postawy
z niej wynikające. Jak zapewne zauważyliśmy, wśród tychże postaw Jakub wymienia
wolność od względów ludzkich i obłudy.
Tak więc ci, którzy są
mądrzy lub którzy szczerze chcą być mądrzy, muszą w swoim życiu postawić na
zasady
. Muszą postawić na formację
ducha, odważnie wypływając na głębię,
a nie tylko trwożliwie dryfując przy brzegu i oglądając się na to, co o nich powiedzą
inni.
Zabieganie o ludzkie
względy to takie bardzo powszechne i częste zjawisko
– i bardzo łatwo jest
wpaść w tę pułapkę. Okazało się bowiem, że nawet
Apostołowie,
a więc ci, którzy
tak blisko byli Jezusa i tak dużo się od Niego uczyli, nagle ulegli takim
pokusom. O czym to rozmawialiście w drodze? – zapytał ich Jezus. Lecz oni milczeli, w drodze bowiem
posprzeczali się między sobą o to, kto
z nich jest największy. On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: Jeśli
kto chce być pierwszym, niech będzie
ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich.
Tym bardziej, że przecież
niewiele wcześniej On sam, ich Mistrz i Nauczyciel, zapowiadał swoją Mękę i
Śmierć. Ci jednak nie zrozumieli, a może nie chcieli zrozumieć, że prawdziwa
wielkość
buduje się na uniżeniu, na darze z siebie, na rezygnacji z siebie.
I – co oczywiste – prawdziwą wielkość buduje się na solidnym formowaniu serca.
Prawdziwa wielkość nigdy
nie polega na robieniu szumu wokół
swojej osoby,
nigdy nie polega na zwracaniu na siebie uwagi za wszelką
cenę, prawdziwa wielkość nigdy nie polega na chęci przypodobania się ludziom. Trzeba
mieć swoje zdanie i trzeba uznać pewne zasady za swoje.
Trzeba postawić na
czyste sumienie i na uważne słuchanie Boga, oraz tego, co chce On sam
powiedzieć, czego On sam naucza.
Oczywiście – w pierwszej
chwili
będzie się mogło wydawać, że to naiwność, że to przesada: jak bowiem można w dzisiejszych czasach obstawać
przy jakichś nieżyciowych wymogach, które stawia Bóg? Dzisiaj, kiedy
życie tak szybko idzie do przodu, kiedy
tak intensywnie dokonuje się postęp
na tylu odcinkach nauki, techniki,
medycyny, i tak dalej – mówienie o zasadach zapisanych w Księgach Pisma
Świętego wydaje się być tylko piękną poezją, ale na pewno trudno
oczekiwać
od kogokolwiek, aby z tego uczynił program życia.
A jednak – prawdziwie
wielcy są ci, którzy takich zasad w życiu się trzymają i takie zasady czynią
programem swego postępowania
.
oni faktycznie nieraz uważani za
naiwnych,
nieraz są przedmiotem kpin i żartów, nieraz także przeciwko nim –
jak już wspominaliśmy, nawiązując do pierwszego czytania – wytacza się
najróżniejsze zarzuty
i wprost się im sprzeciwia. A jednak naprawdę to oni
właśnie, ludzie z zasadami, ludzie o
bogatym życiu wewnętrznym, ludzie o mocnym sercu i czystym sumieniu – to
właśnie oni okazują się zwycięzcami
.
I wcale nie muszą być gwiazdami,
jaśniejącymi na estradach. Wcale nie muszą być bohaterami pierwszych stron
gazet ani tymi, o których bezustannie mówi się w telewizji. Bardzo często są
to ludzie niezwykle prości, ludzie wiodący swój spokojny żywot od rana do nocy
i od pierwszego do pierwszego
, bardzo
często są to ci, których dobrze znamy z domu, sąsiedztwa, z pracy czy ze szkoły.
Ludzie, do których zawsze
można się zwrócić
z prośbą o modlitwę, z
prośbą o dobrą radę;
ludzie, którym zawsze można powiedzieć, co boli i
martwi, co leży na sercu, bo wiadomo z góry, że wysłuchają w skupieniu – nigdy z wyższością – i jeżeli nawet nic
nie doradzą, bo w pierwszej chwili nie będą wiedzieli, co doradzić, to
przynajmniej pomogą tym swoim poświęconym czasem, a może uśmiechem,
życzliwym gestem
.
Przy takich ludziach
czujemy się bezpieczni, od takich ludzi wychodzimy umocnieni i bardziej radośni,
życie już nie wydaje się takie przygnębiające, a rzeczywistość – nie jest
tak bardzo czarna
. Tacy ludzie
nawet nic nie mówiąc – mówią bardzo wiele, niosą innym otuchę i nadzieję. To są
właśnie wielcy ludzie, to są
właśnie ludzie z zasadami, to są właśnie ludzie odważni.
Odważnibo zachowują te swoje zasady pomimo różnych nieprzychylnych
reakcji; bo potrafią od siebie wymagać, kiedy wielu dookoła szuka usprawiedliwienia dla swego lenistwa i
luzu moralnego; bo nie zmieniają swoich zasad zależnie od nastroju i okoliczności,
tak często niesprzyjających.
Tacy ludzie naprawdę nie
muszą się martwić o to, czy ich ktoś zauważy, czy ich ktoś doceni, czy ktoś ich
pochwali, czy ktoś uzna ich za pierwszych i najważniejszych. Oni są wielcy
sami w sobie, chociaż na zauważeniu tego wcale im nie zależy
. Oni z reguły zawsze mają co robić i
na co poświęcać czas; mają tyle celów, które sobie wyznaczyli i które chcą
osiągnąć. Wielkimi nazwą ich ludzie, wdzięczni za ich pomoc i dobroć.
Prawdziwa wielkość nie podkreśla siebie. Jakub Apostoł uczy nas w
drugim czytaniu, że mądrość
zstępująca z góry,
która przecież jest podstawą wielkości, wyraża
się w czystości, zgodzie, zdolności do ustępstw, posłuszeństwie, miłosierdziu…

To takie nie zawsze łatwe postawy, trochę wyrzeczeń kosztują. Więc mogą je
podjąć tylko odważni i wielcy.
Jak bardzo ten obraz,
nakreślony przez Jezusa, nie pasuje do dzisiejszych standardów! Ale jednocześnie
– jak bardzo potrzeba takich ludzi!
To paradoks – ten
dzisiejszy świat takich postaw nie promuje, ale kiedy się pojawią, lgnie do
nich, jak może najbardziej!
Może
więc warto nam podjąć to wyzwanie? Jezus dzisiaj proponuje każdej i każdemu z
nas: przyjmij zaproszenie do wielkości – ale tej mierzonej Moją miarą…

2 komentarze

  • Bronimy się przed faktem, że ktoś jest lepszy od nas, inteligentniejszy, mądrzejszy, uczciwszy, wspaniałomyślniejszy. Absolutnie nie chcemy tej prawdy dopuścić do siebie w obawie, że zagrozi poczuciu naszej wartości. A jeżeli w końcu już zmuszeni jesteśmy przyznać, że tak jest, to nie chcemy o tym głośno mówić. Boimy się, że nasza pozytywna opinia o kimś może w jakimś stopniu umniejszyć naszą sławę,odwrócić oczy ludzi od naszej osoby. A gdy już nawet na to się zdecydujemy by mówić o tym otwarcie, to wtedy dodajemy krytyczne uwagi, zastrzeżenia. Móc oderwać się od swojego EGO, popatrzeć na bliźniego, zachwycić się jego wartościami, a jeszcze powiedzieć to wobec innych ludzi – nie kierując się żadnymi interesownymi przesłankami, ale z najgłębszego przekonania – to nic innego , jak świadectwo naszej bezinteresowności, naszej wielkości. To jest droga byśmy się otworzyli na ich bogactwa, byśmy rozwijali się z pomocą ich wartości swoją osobowość.

    Powinniśmy stawiać przed nami i naszymi problemami dziecko i spróbować usłyszeć : kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał. Zauważmy, że chodzi o objęcie ramionami tego, co w nas siedzi. Tylko wtedy i dopiero wtedy zrozumiemy hierarchię wartościowania podaną przez Mistrza: Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich.

    Tylko tyle, a może aż tyle ?

  • To prawda! Wielką sztuką jest ucieszyć się dobrem drugiego tak samo, jak własnym! Częściej odzywa się zazdrość! A tymczasem, cieszyć się dobrem drugiego – to jest rzeczywiście wielkość! Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.