O miłosierdziu nie wystarczy śpiewać…

O
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Szczególny dzień dzisiaj: Niedziela Bożego Miłosierdzia. Módlmy się dziś zatem o Boże Miłosierdzie dla nas – i dla całego świata…
     Na głębokie przeżywanie Dnia Pańskiego i całej Tajemnicy Bożego Miłosierdzia, niech nam Pan błogosławi! Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
           Gaudium et spes! Ks. Jacek

2
Niedziela Wielkanocna, C,
do
czytań: Dz 5,12–16; Ap 1,9–11a.12–13.17–19; J 20,19–31
CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Wiele
znaków i cudów działo się przez ręce Apostołów wśród ludu.
Wierzący trzymali się wszyscy razem w krużganku Salomona. A z
obcych nikt nie miał odwagi dołączyć się do nich, lud zaś ich
wychwalał. Coraz bardziej też rosła liczba mężczyzn i kobiet,
przyjmujących wiarę w Pana. Wynoszono też chorych na ulice i
kładziono na łożach i noszach, aby choć cień przechodzącego
Piotra padł na któregoś z nich. Także z miast sąsiedzkich
zbiegało się mnóstwo ludu do Jerozolimy, znosząc chorych i
dręczonych przez duchy nieczyste, a wszyscy doznawali uzdrowienia.
CZYTANIE
Z KSIĘGI APOKALIPSY ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Ja,
Jan, wasz brat i współuczestnik w ucisku i królestwie, i
wytrwałości w Jezusie, byłem na wyspie, zwanej Patmos, ze względu
na słowo Boże i świadectwo Jezusa. Doznałem zachwycenia w dzień
Pański i posłyszałem za sobą potężny głos jak gdyby trąby
mówiącej: „Co widzisz, w księdze napisz i poślij siedmiu
Kościołom, które są w Azji”. I obróciłem się, by widzieć,
co za głos do mnie mówił; a obróciwszy się ujrzałem siedem
złotych świeczników, i pośród świeczników kogoś podobnego do
Syna Człowieczego, obleczonego w szatę do stóp i przepasanego na
piersiach złotym pasem.
Kiedym
Go ujrzał, upadłem jak martwy do Jego stóp, a On położył na
mnie prawą rękę, mówiąc: „Przestań się lękać! Jam jest
Pierwszy i Ostatni, i żyjący. Byłem umarły, a oto jestem żyjący
na wieki wieków i mam klucze śmierci i Otchłani. Napisz więc to,
co widziałeś, i to, co jest, i to, co potem musi się stać”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Było
to wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia. Tam, gdzie przebywali
uczniowie, drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami. Jezus
wszedł, stanął pośrodku i rzekł do nich: „Pokój wam!” A to
powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem
uczniowie ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: „Pokój
wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam”. Po tych
słowach tchnął na nich i powiedział im: „Weźmijcie Ducha
Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym
zatrzymacie, są im zatrzymane”.
Ale
Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy
przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: „Widzieliśmy
Pana!”. Ale on rzekł do nich: „Jeżeli na rękach Jego nie
zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ,
i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę”.
A
po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i
Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął
pośrodku i rzekł: „Pokój wam!” Następnie rzekł do Tomasza:
„Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i
włóż ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz
wierzącym”. Tomasz Mu odpowiedział: „Pan mój i Bóg mój!”
Powiedział
mu Jezus: „Uwierzyłeś, bo Mnie ujrzałeś; błogosławieni,
którzy nie widzieli, a uwierzyli”. I wiele innych znaków, których
nie zapisano w tej księdze, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś
zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym,
i abyście wierząc mieli życie w imię Jego.
Razem
z Janem, Autorem Apokalipsy, której fragment słyszeliśmy w
dzisiejszym drugim czytaniu, a jednocześnie Autorem Ewangelii,
której fragmentu także przed chwilą wysłuchaliśmy – razem z
Apostołem Janem wpatrujemy się w niezwykłą Postać. Oto bowiem
widzimy siedem złotych świeczników i pośród świeczników
kogoś podobnego do Syna Człowieczego, obleczonego w szatę do stóp
i przepasanego na piersiach złotym pasem
. Już sam
fakt, że wizja ta miała miejsce w dzień Pański sugeruje, kogo
widział Jan i kogo my dzisiaj, także w dzień Pański, razem z
Nim widzimy
.
Jam
jest Pierwszy i Ostatni, i żyjący. Byłem umarły, a oto jestem
żyjący na wieki wieków i mam klucze śmierci i Otchłani.

Oczywiście – tym, który mówi o sobie: Jam jest
jest Jezus Chrystus
. Z jednej strony – Pan i Władca świata,
ale też ktoś, kto był umarły, a więc ktoś, kto
„dogłębnie” uczestniczył w sprawach tego świata. Bo jeżeli
był umarły, to znaczy, że stało się to na ziemi,
na tym świecie, a skoro także wiemy, w jaki sposób ta śmierć się
dokonała i dlaczego miała miejsce, to zdamy sobie jasno sprawę, że
Jezus naprawdę był włączony w ludzkie, ziemskie sprawy
skazany przez ludzi, był ofiarą spisku, konfliktu…
Oczywiście
– wszystko to mówimy, patrząc tylko tak po ludzku, bo z Bożej
perspektywy ta Śmierć ma znaczenie o wiele głębsze. Jednak
Postać, którą widzi Jan, robi na nim ogromne wrażenie, do tego
stopnia nawet, że pada On jak martwy – jak sam stwierdza –
u stóp owej Postaci, chociaż w innym miejscu mówi, że stać go na
to, aby się sprzeciwić cesarzowi i aby nie kłaniać się władcy
ziemskiemu.
W owej jednak Postaci Jan rozpoznaje Osobę Bożą
Tego, który panuje nad światem.
Nie
wywołuje to jednak uczucia strachu. Wręcz przeciwnie! Skoro bowiem
siedem świeczników, otaczających Postać, oznacza Kościół,
to jest to znak czytelny:
Jezus jest w Kościele i daje mu
moc, opiekuje się
nim! Jan więc także może czuć
się przy Jezusie pewnie i bezpiecznie. I dlatego też jest nie tylko
zobowiązany, ale i zachęcony do tego, iżby napisał to, co
widzi
. Jak słyszymy, Apostoł dokładnie wypełnił
polecenie swego Pana, skoro czytamy dzisiaj te jego słowa w
Apokalipsie, ale też czytamy jego przekaz w trzech Listach i –
nade wszystko – w Ewangelii.
I
to właśnie Ewangelia przedstawia nam Jezusa, który ukazuje się
Apostołom
, i to dwukrotnie. Jezus w ten sposób spełnia
obietnicę, że niedługo po Jego odejściu Apostołowie ujrzą Go
ponownie
i rozradują się ich serca. Tak się właśnie
dokładnie stało. Zauważmy przy tym, iż Jezus, kiedy się pojawił,
nie wypominał uczniom tego, że Go opuścili w godzinie Męki.
Wręcz przeciwnie – okazuje im miłość i życzliwość, których
takim wyraźnym symbolem były rany na rękach i w boku. Z tych
ran niejako Jezus rozlewa miłość na swoich uczniów i na cały
świat,
z tych ran udziela swego Ducha.
I
teraz potrzeba tylkoa może: aż! – wiary, aby
to przyjąć. Jak zauważyliśmy, Apostołowie zareagowali
wdzięcznością i radością. Nie wszyscy jednak. Oto Tomasz,
jeden z nich, nie był w domu
, kiedy Jezus pojawił się po raz
pierwszy. Nie uwierzył w to, co opowiedzieli mu bracia. Musiał aż
osobiście dotknąć ran, aby i w nim bariery niewiary
pękły i aby on także uwierzył. Na szczęście – i to się
dokonało!
Duch
Święty, udzielony przez Jezusa Apostołom, w tym także Tomaszowi,
jest tym Duchem, przez którego dokona się odpuszczenie grzechów.
Zauważmy, że odpuszczanie grzechów, chociaż ma się dokonywać w
mocy Ducha Świętego, to jednak zostało – w jakiś sposób –
pozostawione w rękach ludzi,
to Apostołowie mają tym darem
dysponować. Do dziś zresztą tak jest: to kapłani, mocą Bożą
oczywiście
, ale w sposób indywidualny, tym darem dysponują.
Naturalnie, nie w sposób dowolny, zależny od humoru czy
kaprysu, ale w sposób mądry, zgodny z wolą Bożą i duchem
Kościoła.
Bo
pokonanie grzechu jest jednym z owoców Zmartwychwstania. Nie tylko w
sensie sakramentalnego odpuszczenia, ale też w tym znaczeniu, że –
jako uczniowie zmartwychwstałego Mistrza – sami mamy w sobie
pokonywać grzech i przebaczać tym, którzy wobec nas zawinili,
zgrzeszyli
.
Kochani,
wczytując się i wsłuchując z wielkim skupieniem w Boże Słowo
dzisiejszej Niedzieli, ale także – trwając przez cały ten czas w
radości ze Zmartwychwstania Pana,
jesteśmy niezmiernie
wdzięczni Dobremu Bogu i wychwalamy Go za to, iż raczył zesłać
swojego Syna Jedynego, aby Ten dla nas podjął Mękę i Śmierć
krzyżową, ale też – zmartwychwstał. Razem z Janem wpatrujemy
się w Osobę Syna Bożego, Jezusa Chrystusa
Zwycięzcy
tym bardziej, że dla nas dzisiaj to Jego ukazanie się ma znaczenie
szczególne. Bardzo mocno bowiem wizja, której doświadczył Jan,
przypomina tę wizję, którą miała Siostra Faustyna Kowalska.

Oto
ona także ujrzała Syna Bożego. I tak, jak Apostołom w
Wieczerniku, Jezus ukazał jej swoje rany. Jego Postać – ta z
Apokalipsy i ta z widzenia Siostry Faustyny – są tak bardzo
podobne do siebie!
I tutaj bowiem, i tutaj, Jezus jest Panem i
Bogiem, przed którym nie tylko ludzkie kolana, ale nade wszystko
ludzkie serca pochylają się w uniżeniu i hołdzie. Ale i w
jednym, i w drugim przypadku, od Jezusa bije miłość i dobroć.
Tak, jak w Wieczerniku, Jezus nie przychodzi zgłaszać pretensje,
nie przychodzi robić wyrzuty za zdradę, za grzechy. Jezus
przychodzi, aby to wszystko człowiekowi pomóc pokonać,
aby obdarzyć go przebaczeniem, miłosierdziem.
I
chociaż w wizji Janowej, jak również w wydarzeniu Wieczernika nie
pada słowo: miłosierdzie
, to jednak we wszystkich tych
spotkaniach Jezusa z ludźmi, tak naprawdę chodzi o to samo.
Jezus przychodzi przede wszystkim jako Zmartwychwstały Zwycięzca.

Wszystkie dary, jakich udziela, są owocem Jego ran i Jego
Zmartwychwstania. I to właśnie z tych ran udziela – jak
wspominaliśmy – swego Ducha, który ma przynieść odpuszczenie
grzechów. W widzeniu Siostry Faustyny owo przebaczenie grzechów
i pochylenie się Boga nad biednym człowiekiem z miłością
przebaczającą, miłością współczującą, miłością ratującą
go z upadku –
nazywa się miłosierdziem.
Dokonuje się ono w mocy Jezusowego Zmartwychwstania.
Przyjęcie
jednak miłosierdzia wymaga wiary. I nieraz tak będzie, że
sytuacja, w jakiej przyjdzie nam się znaleźć, będzie – tak
po ludzku – przeczyła jakiejkolwiek nadziei.
Będzie się
chciało za Tomaszem powtórzyć: Nie uwierzę! Dopóki nie
zobaczę – nie uwierzę!
Ale i wtedy nie będzie za późno na
to, aby wyciągnąć rękę i dotknąć ran Jezusa. Aby zacząć się
do Niego modlić, nawet wbrew rozpaczy, wbrew całkowitemu
załamaniu
.
Aby
wtedy zapatrzeć się w Jego Obraz, który sam kazał
namalować Siostrze Faustynie. Aby wtedy z całego serca, nawet tego
serca zbolałego, powtórzyć: Jezu, ufam Tobie! Aby wtedy
zwracać się do Niego słowami Koronki do Bożego Miłosierdzia,
aby i wtedy uczcić Godzinę Miłosierdzia, aby i wtedy ze
szczególnym nabożeństwem przeżywać Święto Miłosierdzia
Bożego.
Bo
Miłosierdzie Boże jest niezwykłym darem, ale samo z siebie nie
jest w stanie w żaden sposób przemienić ludzkiego serca
,
jeżeli to serce owego Miłosierdzia nie zapragnie, jeżeli w to
Miłosierdzie nie uwierzy! Tak jak prawda o Zmartwychwstaniu Pańskim
wymaga wiary i – chociaż to paradoks – nie wystarczy do
zbawienia człowieka, że Jezus zmartwychwstał
, bo konieczna
była jeszcze z jego strony wiara w ten Fakt, tak również nie
wystarczy, że Jezus jest miłosierny – potrzeba jeszcze, żeby
człowiek w to uwierzył i Miłosierdzia Bożego zapragnął.
I
tak, jak nie wystarczy człowiekowi przyjąć przebaczenie grzechów,
otrzymane od Pana, ale sam ma przebaczenie okazywać innym,
tak też apostołem Bożego Miłosierdzia nie może być tylko
Siostra Faustyna Kowalska.
Ona dokonała rzeczy wielkich i
niezwykłych, bo oto prosta zakonnica, nie mająca wykształcenia i
światowych kontaktów – cały świat poruszyła niezwykłą
nowiną.
A właściwie nawet nie nowiną, bo przecież prawda o
Bożym Miłosierdziu nie jest nowiną. Jest prawdą od dawna
znaną,
ale Jezus sam ją przypomniał dzisiejszemu światu za
pośrednictwem polskiej Zakonnicy.
A
dzisiaj chce ją przekazywać za naszym pośrednictwem. To
każdy i każda z nas ma być apostołem Bożego Miłosierdzia.
Każdy z nas ma się stać Janem Apostołem, z zachwytem i miłością
wpatrującym się w niezwykłą Postać Bożego Syna i wypełniającym
Jego polecenie: Co widzisz, w księdze napisz! Siostra
Faustyna dosłownie przyjęła to polecenie i dokładnie je
wypełniła, pisząc „Dzienniczek”. A my mamy zapisać w
swoich sercach to, co widzimy, co czujemy, co przeżywamy. Mamy
głęboko w sercu zapisać pragnienie Miłosierdzia Bożego dla
siebie
i dla drugiego człowieka. Mamy w sercu zapisać ufność
w Boże Miłosierdzie i serdeczną modlitwę do Jezusa Miłosiernego.
Mamy w swoim sercu rozpalić żar miłosierdzia wobec ludzi, wśród
których żyjemy.
Bo
o Miłosierdziu Bożym nie wystarczy śpiewać pieśni, nie wystarczy
głosić kazań. Miłosierdzie trzeba praktykować! Bardzo
tego świadectwa Miłosierdzia potrzeba dzisiaj naszym rodzinom,
naszej Parafii, bardzo tego świadectwa Miłosierdzia potrzeba naszej
Ojczyźnie
, tak bardzo potrzeba go całemu światu. Jezus nam je
ofiaruje, ale to my mamy je przyjąć i rozpowszechnić.
Niech
zatem przez
nasze odważne świadectwo miłosierdzia i apostolstwo życiem,
przykładem i modlitwą, Chrystus Miłosierny dokonuje i dzisiaj
wielu znaków i cudów,
niech
wzrasta liczba tych, którzy w Boże Miłosierdzie szczerze
uwierzą…

7 komentarzy

  • Powtarzajmy za siostrą Faustyną:

    Pragnę się cała przemienić w miłosierdzie Twoje i być żywym odbiciem Ciebie,
    o Panie; niech ten największy przymiot Boga,
    to jest niezgłębione miłosierdzie Jego,
    przejdzie przez serce i duszę moją do bliźnich.

    Dopomóż mi, Panie, aby oczy moje były miłosierne,
    bym nigdy nie podejrzewała i nie sądziła według zewnętrznych pozorów,
    ale upatrywała to, co piękne w duszach bliźnich
    i przychodziła im z pomocą.

    Dopomóż mi, Panie, aby słuch mój był miłosierny,
    bym skłaniała się do potrzeb bliźnich, by uszy moje nie były obojętne na bóle i jęki bliźnich.

    Dopomóż mi, Panie, aby język mój był miłosierny,
    bym nigdy nie mówiła ujemnie o bliźnich,
    ale dla każdego miała słowo pociechy i przebaczenia.

    Dopomóż mi, Panie, aby ręce moje były miłosierne i pełne dobrych uczynków, bym tylko umiała czynić dobrze bliźniemu,
    a na siebie przyjmować cięższe, mozolniejsze prace

    Dopomóż mi, Panie, aby nogi moje były miłosierni bym zawsze spieszyła z pomocą bliźnim, opanowując swoje własne znużenie
    i zmęczenie. Prawdziwe moje odpocznienie jest w usłużności bliźnim.

    Dopomóż mi, Panie, aby serce moje było miłosierne,
    bym czuła ze wszystkimi cierpieniami bliźnich.
    Nikomu nic odmówię serca swego. Obcować będę szczerze nawet z tymi,
    o których wiem, że nadużywać będą dobroci mojej, a sama zamknę się w Najmiłosierniejszym Sercu Jezusa i o własnych cierpieniach będę milczeć.
    Niech odpocznie miłosierdzie Twoje we mnie, o Panie mój.

    Jezu mój, przemień mnie w siebie,
    bo Ty wszystko możesz.

    Amen.

  • Dziś wybieram się na godzinę Miłosierdzia do budującego się Kościoła pw. Miłosierdzia Bożego, do którego należą moje dzieci ( ja też z racji meldunku )i zostanę na 16 tą na Mszy Świętej i potem idę do Nich w gościnę :).
    PS. Niech Miłosierdzie Boże ogarnie nas WSZYSTKICH w Godzinie Miłosierdzia.

    • Za chwilę zegar wybije trzecią godzinę,
      Zajęta Twoimi sprawami nie widzę bólu i napięcia na Twojej twarzy
      Umierasz
      …wśród zapachu stygnącej kawy i ciasta
      Umierasz
      …w słonecznej ciszy komfortowego pokoju
      Umierasz
      …nie zakłócając nikomu spokojnego rytmu pracy
      Umierasz
      …wsłuchując się w szmer modlitwy zadowolonych z siebie
      Umierasz
      …na oczach wszystkich, lecz nie dostrzegany przez nikogo
      Spragniony
      …nie ulgi w cierpieniu, lecz odpowiedzi
      Zabijany
      …ociężałością przyzwyczajonych do widoku Twojego krzyża
      Umarłeś.
      Panie wybacz, nie zdążyłam…
      Byłam zajęta Twoimi sprawami…
      Na pogrzeb? Tak przyjdę
      ale dlaczego tak długo każesz czekać
      na Zmartwychwstanie?
      Ktoś zbierał podpisy świadków…
      Zawahałam się, czy warto się w to mieszać?

      /s.Katarzyna Wardynszkiewicz/

  • A ja dziękuję ks Proboszczowi za przepiękne rozważanie Drogi Światła w godzinie Miłosierdzia. Wiele dotarło do mnie…
    RenataB

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.