Kiedy tylko uwierzymy…

K

Szczęść Boże! Kochani, świetna dyskusja wywiązała się pod wczorajszym rozważaniem. Dzięki! Z pewnością wczytam się uważnie w te wypowiedzi i też się włączę w tę wymianę myśli, tylko nie teraz, bo za chwilę biegnę do najważniejszych – jak zawsze – zadań. Jednak jak znajdę jakiś spokojny moment, to wówczas odpiszę.
   A dzisiaj – jak Bóg pozwoli – o 17.35 na warszawskim Okęciu wyląduje Ksiądz Marek. Będzie w Polsce do 3 czerwca. Pomódlmy się dla Niego o szczęśliwą podróż.
          Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wtorek
6 tygodnia Wielkanocy,
do
czytań: Dz 16,22–34; J 16,5–11
CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Tłum
Filipian zwrócił się przeciwko Pawłowi i Sylasowi, a pretorzy
kazali zedrzeć z nich szaty i siec ich rózgami. Po wymierzeniu
wielu razów wtrącili ich do więzienia, przykazując strażnikowi,
aby ich dobrze pilnował. Otrzymawszy taki rozkaz, wtrącił ich do
wewnętrznego lochu i dla bezpieczeństwa zakuł im nogi w dyby.
O
północy Paweł i Sylas modlili się śpiewając hymny Bogu. A
więźniowie im się przysłuchiwali. Nagle powstało silne
trzęsienie ziemi, tak że zachwiały się fundamenty więzienia.
Natychmiast otwarły się wszystkie drzwi i ze wszystkich opadły
kajdany. Gdy strażnik zerwał się ze snu i zobaczył drzwi
więzienia otwarte, dobył miecza i chciał się zabić, sądząc, że
więźniowie uciekli. „Nie czyń sobie nic złego, bo jesteśmy tu
wszyscy!” – krzyknął Paweł na cały głos.
Wtedy
tamten zażądał światła, wskoczył do lochu i przypadł drżący
do stóp Pawła i Sylasa. A wyprowadziwszy ich na zewnątrz rzekł:
„Panowie, co mam czynić, aby się zbawić?” Odpowiedzieli mu:
„Uwierz w Pana Jezusa, a zbawisz siebie i dom swój”.
Opowiedzieli
więc naukę Pana jemu i wszystkim jego domownikom. Tej samej godziny
w nocy wziął ich z sobą, obmył rany i natychmiast przyjął
chrzest wraz z całym swym domem. Wprowadził ich też do swego
mieszkania, zastawił stół i razem z całym domem cieszył się
bardzo, że uwierzył Bogu.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Teraz idę do Tego, który Mnie
posłał, a nikt z was nie pyta Mnie: «Dokąd idziesz?» Ale
ponieważ to wam powiedziałem, smutek napełnił wam serce. Jednakże
mówię wam prawdę: Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo
jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was. A jeżeli
odejdę, poślę Go do was.
On
zaś gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o
sądzie. O grzechu, bo nie wierzą we Mnie; o sprawiedliwości zaś,
bo idę do Ojca i już Mnie nie ujrzycie; wreszcie o sądzie, bo
władca tego świata został osądzony”.
Jak
to się wówczas dokonywało,
że trzęsły się mury więzienia
– z pewnością grube i masywne; że chwiały się fundamenty,
opadały łańcuchy i kajdany, otwierały się zaryglowane po
wielekroć drzwi, a strażnik klęczał u stóp więźniów?… Jak
to się wówczas działo?
Jak
to się wówczas działo, że Dobra Nowina o zbawieniu rozszerzała
się w takim tempie,
że ludzie tysiącami się chrzcili i
nawracali, a wszystkie zakusy przeciwników – tak przecież
zmasowane – spełzały na niczym?… Jak to się wówczas
działo?…
A
jak to się dzieje dzisiaj, że to właśnie przeciwnicy Ewangelii są
głośni i zdecydowani, a jej świadkowie – jakby milczący,
przestraszeni, zakompleksieni?…
Jak to się dzieje i
dlaczego?
Co powodowało taki niebywały entuzjazm w sercach
tamtych uczniów, tamtych wyznawców, tamtych świadków?
Odpowiedź
znajdujemy w Ewangelii, w której Jezus zapowiada swego Ducha –
Pocieszyciela, Adwokata, Wspomożyciela, Protektora… I mówi nawet
takie słowa: Ponieważ
to wam powiedziałem, smutek napełnił wam serce. Jednakże mówię
wam prawdę: Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie
odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, poślę
Go do was
.
I
to właśnie tym Duchem umocnieni, Apostołowie i uczniowie dawali
niezwykle
radosne i przekonujące świadectwo,

którego zewnętrznym wyrazem było nie tylko to, że nauczali i
dokonywali cudownych uzdrowień i innych znaków, ale także to, że
nawet
w obliczu cierpienia, biczowania i uwięzienia,

oni – jak to dziś słyszeliśmy – o
północy modlili się śpiewając hymny Bogu!
A
więźniowie im się przysłuchiwali

relacjonuje
Autor Dziejów Apostolskich. Skoro się przysłuchiwali, to znaczy,
że trafiało
jakoś do ich przekonania

to, co Apostołowie czynili. W przeciwnym razie zapewne
buntowaliby się, chcieliby ich uciszyć, zamknąć im usta, zakazać
tego…

Tymczasem więźniowie się przysłuchiwali… Apostołowie zaś
dawali świadectwo – umocnieni Duchem Świętym. I wtedy właśnie
dokonało się to, o czym już wspominaliśmy, że
zatrzęsły się mury więzienia. Tak
było wtedy…
A
dzisiaj?
Czemu
tak nie jest dzisiaj? A
może jest – tylko my o tym nie wiemy?…

A jeżeli nie wiemy, to znaczy, że tych znaków jest bardzo mało,
lub też – że
się tym za mało interesujemy…

W takim razie – idźmy dalej w naszych dociekaniach –
dlaczego
takie rzeczy nie dzieją się w naszym życiu?
O
tym na pewno byśmy już wiedzieli, gdyby
się działy!
A jeżeli nie mamy takich doświadczeń, to znaczy, że nic
takiego się w naszym życiu nie dokonało. Dlaczego?

Przecież
my też przyjęliśmy Ducha Świętego w Sakramencie Bierzmowania!
Dlaczego
zatem
w
naszym życiu nie dzieją się cuda, wielkie znaki, czemu w tym
wymiarze wewnętrznym i zewnętrznym nie
opadają kajdany naszych osobistych zniewoleń i naszych wspólnych,
rodzinnych dramatów?

Czemu nie dokonują się uzdrowienia, czemu zawiłe sprawy, zamiast
się rozwiązywać, jeszcze bardziej się komplikują? Czemu? W
czym my jesteśmy gorsi od tamtych wyznawców, uczniów, świadków?…

A
może w nas za
mało wiary?

A może nas nie stać na to, aby w obliczu trudności i przeciwności
śpiewać hymny i uwielbiać Pana, a
jedyne, co nam dobrze wychodzi, to narzekanie?
I
może nawet dzisiaj, czytając te rozważania, w duchu myślimy
sobie: Cóż
on bredzi? O jakich cudach pisze? O co mu w ogóle chodzi? Na jakim
on świecie żyje?
Jeżeli
tak myślimy, to z całą pewnością będzie tak, jak jest i nic się
nie zmieni. A mury zaczną się trząść i kajdany opadać, i
wielkie znaki Bożej mocy zaczną się w naszym życiu dokonywać z
całą pewnością
wówczas
– i to natychmiast

– kiedy tylko uwierzymy!

10 komentarzy

  • Niech św. Krzysztof prowadzi bezpiecznie do Ojczyzny, do osób, które czekają na ks. Marka. Wiele radości w gronie najbliższych i dobrego wypoczynku.
    Ps.W niedzielę rano wyjeżdżając do rodziny, na chodniku zauważyłam małą karteczkę, ale ponieważ się spieszyłam na autobus, nie podniosłam jej. Ku mojemu zdziwieniu, wracając wieczorem do domu, zguba leżała w tym samym miejscu. Podniosłam ją, bo przy bliższym kontakcie wzrokowym, okazała się obrazkiem z modlitwą do św. Krzysztofa.

  • Przyłączam się do życzeń Anny. Czekamy :). W przypadku pobytu w Warszawie i wolnego czasu (wiem – mrzonka 😉 ) namawiam na – chociaż krótkie – spotkanie 🙂

  • "A jak to się dzieje dzisiaj, że to właśnie przeciwnicy Ewangelii są głośni i zdecydowani, a jej świadkowie – jakby milczący, przestraszeni, zakompleksieni?… Jak to się dzieje i dlaczego?"
    Odpowiem znanym zwrotem, bo zło jest głośne i krzyczy – jak jego przywódca a dobro – ciche i pokorne jak Baranek, prowadzony na rzeź…
    Odsłuchiwałam dziś kazania o. Daniela ( http://czatachowa.pl/category/spotkania/ ) po raz drugi i o. Daniel mówi, że Polskę czeka Wiosna Wiary, że ludzie dobrej woli się obudzą, że będzie brakować miejsc w kościołach w niedziele, że będą wynajmowane stadiony na czas uroczystości i Mszy Świętych, jak to się już dzieje w wielu miejscach w Polsce, ale jest nie nagłaśniane. Wystarczy, że otworzymy się na działanie Ducha Świętego a On będzie w nas i przez nas działał, tak jak działał w dniu Pięćdziesiątnicy, kiedy to zalękniony Piotr wyszedł do tłumu i powiedział swoje pierwsze "odważne kazanie", jak zrobili to wszyscy inni uczniowie Jezusa. Czas dla nas zalęknionych jest sposobny, zbliża się czas Zesłania Ducha Świętego, Ożywiciela i Ognia, Wichru i Mocy. Przygotujmy się na ten czas, rozpocznijmy 10 maja Nowennę do Ducha Świętego…

  • "Jednakże mówię wam prawdę: Pożyteczne jest dla was moje odejście."
    Mówi się, że osoby głęboko uduchowione przeżywają w pewnym momencie swego rozwoju duchowego noc wiary, kiedy to wydaje się człowiekowi, że Bóg go opuścił, odwrócił się. Gasną uniesienia, zachwyt, gorączka,a robi się tak…samotnie. A tu Pan Jezus mówi, że to pożyteczne dla nas jego odejście. Być mnoże po to, by oderwać wiarę i miłość Bożą od uczuciowości. Dla mnie to wciąż takie trudne. Może przez wzgląd na płeć i kobiece serce. Wiem przecież, że Pan Jest i jest blisko, ale tak trudno być ewangelicznie gorącym, kiedy, jak to mówią, w sercu posucha…

    • Ostatnio wysłuchałam kazania ks Pawlukiewicza z 12sierpnia 2011(gorąco polecam Ci odsłuchanie ) , w którym mówi że człowiek ma niebywałą zdolność do zapominania… co rano budzimy się niewierzący i od nowa musimy ładować akumulatory.
      Ja ładuję swoje Modlitwą -chociaż jest czasem ciężko się na nią zdobyć, Słowem Bożym- chociaż mam tyle wymówek żeby nie wziąć Pisma Św do ręki ,prasą i literaturę katolicką- też jest mnóstwo innych "ważnych" rzeczy do zrobienia. A do prasowania włączam sobie ks Pawlukiewicza i odtąd polubiłam prasowanie 🙂
      Bycie we wspólnocie też powoduje wzrost wiary.
      Ważne jest co robimy kiedy pojawia się zwątpienie, niedowiarstwo i zamęt- który wiadomo kto sieje w naszym sercu.
      Dlatego ogromną wartość ma przypominanie sobie tego wszystkiego i wołanie RATUJ PANIE!!!!!!!!
      RenataB

    • Dziękuję, Renato, odsłuchałam kazanie. Panie, obudź nas i od rana przypomnij nam o swoim istnieniu, skieruj nas wzrok na Twoje Słowo, Ono czeka, byśmy je wzięli do ręki, bo to jest nasz pokarm duchowy na cały dzień.

  • I to jest właśnie ta najprostsza droga do zapanowania w naszym kraju owej wiosny wiary – jej rozkwit w każdym ludzkim sercu! Słowo Boże – to ziarno… A modlitwa – to jak woda do podlewania tegoż ziarna… A Bóg daje wzrost i rozkwit… Wiosnę… Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.