Co widzisz – w księdze napisz!

C

Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym
urodziny przeżywa Paweł Baczkura, należący w swoim czasie do
Wspólnoty młodzieżowej w Białej Podlaskiej.
Pierwszą
rocznicę Ślubu przeżywają natomiast Państwo Izabela i Michał
Jarońcowie.
Niech
Wszystkim świętującym swoją dobrą ręką błogosławi Jezus
Miłosierny – i niech rozlewa na Nich zdroje swoich łask. Ja ze
swej strony zapewniam o modlitwie!
Dzisiaj,
z racji Święta Bożego Miłosierdzia – odpust w mojej rodzinnej
Parafii: Chrystusa Miłosiernego w Białej Podlaskiej. Jest to
jednocześnie pierwszy dzień Misji Ewangelizacyjnych, jakie się tam
rozpoczynają. Łączmy się duchem z moimi Rodzicami i całą
Wspólnotą parafialną, przeżywającą te wielkie wydarzenia.
A
na dzisiejszą Niedzielę – Drugą Niedzielę Wielkanocy, Święto
Bożego Miłosierdzia –
niech Was błogosławi Bóg
Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

2
Niedziela Wielkanocy, C,
do
czytań: Dz 5,12–16; Ap 1,9–11a.12–13.17–19; J 20,19–31

CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:

Wiele
znaków i cudów działo się przez ręce Apostołów wśród ludu.
Wierzący trzymali się wszyscy razem w krużganku Salomona. A z
obcych nikt nie miał odwagi dołączyć się do nich, lud zaś ich
wychwalał.

Coraz
bardziej też rosła liczba mężczyzn i kobiet, przyjmujących wiarę
w Pana. Wynoszono też chorych na ulice i kładziono na łożach i
noszach, aby choć cień przechodzącego Piotra padł na któregoś z
nich. Także z miast sąsiedzkich zbiegało się mnóstwo ludu do
Jerozolimy, znosząc chorych i dręczonych przez duchy nieczyste, a
wszyscy doznawali uzdrowienia.

CZYTANIE
Z KSIĘGI APOKALIPSY ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:

Ja,
Jan, wasz brat i współuczestnik w ucisku i królestwie, i
wytrwałości w Jezusie, byłem na wyspie, zwanej Patmos, ze względu
na słowo Boże i świadectwo Jezusa. Doznałem zachwycenia w dzień
Pański i posłyszałem za sobą potężny głos jak gdyby trąby
mówiącej: „Co widzisz, w księdze napisz i poślij siedmiu
Kościołom, które są w Azji”.

I
obróciłem się, by widzieć, co za głos do mnie mówił; a
obróciwszy się ujrzałem siedem złotych świeczników, i pośród
świeczników kogoś podobnego do Syna Człowieczego, obleczonego w
szatę do stóp i przepasanego na piersiach złotym pasem.

Kiedym
Go ujrzał, upadłem jak martwy do Jego stóp, a On położył na
mnie prawą rękę, mówiąc: „Przestań się lękać! Jam jest
Pierwszy i Ostatni, i żyjący. Byłem umarły, a oto jestem żyjący
na wieki wieków i mam klucze śmierci i Otchłani. Napisz więc to,
co widziałeś, i to, co jest, i to, co potem musi się stać”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Było
to wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia. Tam, gdzie przebywali
uczniowie, drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami. Jezus
wszedł, stanął pośrodku i rzekł do nich: „Pokój wam!” A to
powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem
uczniowie ujrzawszy Pana.

A
Jezus znowu rzekł do nich: „Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał,
tak i Ja was posyłam”. Po tych słowach tchnął na nich i
powiedział im: „Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie
grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im
zatrzymane”.

Ale
Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy
przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego:
Widzieliśmy
Pana!”.

Ale
on rzekł do nich: „Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu
gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę
ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę”.

A
po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i
Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął
pośrodku i rzekł: „Pokój wam!” Następnie rzekł do Tomasza:
„Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i
włóż ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz
wierzącym”.

Tomasz
Mu odpowiedział: „Pan mój i Bóg mój!”

Powiedział
mu Jezus: „Uwierzyłeś, bo Mnie ujrzałeś; błogosławieni,
którzy nie widzieli, a uwierzyli”.

I
wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił
Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus
jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię
Jego.

Kiedy
słyszymy dzisiaj Jana, mówiącego do nas: Ujrzałem
siedem złotych świeczników, i pośród świeczników kogoś
podobnego do Syna Człowieczego, obleczonego w szatę do stóp i
przepasanego na piersiach złotym pasem,

to
jakoś tak od razu na myśl przychodzi nam podobna sytuacja,
tylko
z czasów o wiele późniejszych, bo z pierwszej połowy dwudziestego
wieku, kiedy to 
tenże
sam

Syn Człowieczy,
Jezus
Chrystus, w podobnej postaci

ukazał
się skromnej polskiej Zakonnicy.

Ona
sama tak to opisała
w
swoim „Dzienniczku”, pod datą 22 lutego 1931
:
Wieczorem,
kiedy byłam w celi, ujrzałam
Pana
Jezusa ubranego w szacie białej.
Jedna
ręka wzniesiona do błogosławieństwa, a druga dotykała szaty na
piersiach. Z uchylenia szaty na piersiach wychodziły
dwa
wielkie promienie, jeden czerwony, a drugi blady.

W milczeniu wpatrywałam się w Pana, dusza moja była przejęta
bojaźnią, ale i radością wielką.

Po
chwili powiedział mi Jezus:
«Wymaluj
obraz według rysunku, który widzisz, z podpisem:
JEZU
UFAM TOBIE
!
Pragnę, aby ten obraz czczono najpierw w waszej kaplicy i na całym
świecie. Obiecuję, że 
dusza,
która czcić będzie ten obraz, nie zginie.

Obiecuję także, już tu na ziemi, zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi,
a szczególnie w godzinę śmierci. Ja sam bronić ją będę jako
swej chwały.
»

I
tak, jak Apostoł Jan wpatrywał się w piękno tej Postaci, by
usłyszeć z Jej ust polecenie:
Co
widzisz, w księdze napisz i poślij siedmiu Kościołom, które są
w Azji,
tak
skromna Zakonnica z Polski usłyszała polecenie namalowania tego, co
widzi, ale także
zapisywania
tego wszystkiego, co przeżywa.


I
tak, jak Księga, spisana przez Apostoła, jest dzisiaj ostatnią
Księgą Nowego Testamentu, a zatem jest czytana nie tylko przez
„siedem Kościołów, które są w Azji”,
ale
przez cały Kościół,

na całym świecie, tak 
też
i
dzieło skromnej polskiej Zakonnicy stało się
absolutnym
bestselerem literatury światowej,

przetłumaczon
ym
na kilkadziesiąt języków, czytan
ym
na
wszystkich długościach i szerokościach geograficznych – we

wszystkich zakątkach Ziemi.

I
w niczym nie przeszkadzał
tu
fakt
,
iż
w pisanym ołówkiem oryginale były
błędy
ortograficzne,

a
niektóre
zdania
były
tak bardzo nieporadne stylistycznie. W niczym to nie przeszkadzało
Jezusowi, aby przez stronice tego
Dzieła
docierać
do serc ludzi

z niosącym wielką nadzieję
przesłaniem
o
Bożym
Miłosierdziu
dla świata.

Oto bowiem wczytywanie się w kolejne zdania „Dzienniczka”,
jak
również wpatrywanie się z miłością i modlitwą w obraz Jezusa
Miłosiernego – to jakby
dotknięcie
ran Jezusowych

przez dociekliwego Tomasza.

To
właśnie On, w dniu Zmartwychwstania, dowiedziawszy się, że Jezus
żyje i że pokazał się swoim uczniom – nie uwierzył. Co więcej,
zapowiedział nawet:
Jeżeli
na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca
mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie
uwierzę.

Po
ośmiu dniach jednak uwierzył.

Bo
to właśnie wtedy Jezus znowu ukazał się swoim najbliższym – a
wtedy
i
Tomasz
już był z nim
i.
Ujrzał swego Mistrza i usłyszał polecenie:
Podnieś
tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją
do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym.

Jezus dał mu tę wielką szansę, aby przekonał się i uwierzył –
już na zawsze.

Ale
nie tylko Tomaszowi dał tę szansę. Nam również, kiedy to do
prostej polskiej Zakonnicy – zwanej później
Sekretarką
Jego Miłosierdzia

– powiedział:

Ja
pragnę, aby było Miłosierdzia Święto.

Chcę,
aby ten obraz, który wymalujesz pędzlem, był uroczyście
poświęcony w pierwszą niedzielę po Wielkanocy,
ta
niedziela ma być
Świętem
Miłosierdzia.

[… ]

Pragnę,
ażeby pierwsza niedziela po Wielkanocy była Świętem Miłosierdzia.
Proś wiernego sługę mojego, żeby 
w
tym dniu powiedział światu całemu o tym wielkim Miłosierdziu
moim,
że kto w dniu
tym przystąpi do Źródła Życia, ten dostąpi zupełnego
odpuszczenia win i kar. […]
Nie
znajdzie żadna dusza usprawiedliwienia, dopokąd się nie zwróci z
ufnością do Miłosierdzia mojego. I dlatego pierwsza niedziela po
Wielkanocy ma być Świętem Miłosierdzia,
a
kapłani mają w dniu tym mówić duszom

o tym wielkim i niezgłębionym Miłosierdziu moim. […]”
Moi
Drodzy, to właśnie dzisiaj – pierwsza niedziela po Wielkanocy, a
więc druga Niedziela Wielkanocy:
Święto
Bożego Miłosierdzia.

Przychodzimy do świątyni, by spotkać
Jezusa
zmartwychwstałego
i miłosiernego
.
A
On
tu już czeka na nas. My
zaś
przychodzimy, aby sercem dotknąć Jego ran i powtórzyć za
Tomaszem:
Pan
mój i Bóg mój!

I
aby powtórzyć inne jeszcze słowa – te, których 
On
sam
nauczył nas przez Siostrę Faustynę, o 
czym
tak
pisała
ona
w
dniu
13
września 1935

roku:

Wieczorem,
kiedy byłam w swojej celi, ujrzałam

anioła, wykonawcę gniewu Bożego.
Był
w szacie jasnej, z promiennym obliczem, obłok pod jego stopami, z
obłoku wychodziły pioruny i błyskawice do rąk jego, a z ręki
jego wychodziły i dopiero dotykały ziemi. Kiedy ujrzałam ten znak
gniewu Bożego, który miał dotknąć ziemię, […] zaczęłam
prosić
anioła, aby się wstrzymał chwil kilka,

a świat będzie czynił pokutę. Jednak
niczym
prośba moja była

wobec gniewu Bożego.

W
tej chwili ujrzałam Trójcę Przenajświętszą.
Wielkość
majestatu Jej przeniknęła mnie do głębi i 
nie
śmiałam powtórzyć błagania mojego.

W tej samej chwili uczułam w duszy swojej
moc
łaski Jezusa,

która mieszka w duszy mojej. […] Zaczęłam błagać Boga za
światem
słowami
wewnętrznie słyszanymi.

Kiedy się tak modliłam, ujrzałam
bezsilność
anioła,

i nie mógł wypełnić sprawiedliwej kary, która się słusznie
należała za grzechy. Z taką mocą wewnętrzną jeszcze się nigdy
tak nie modliłam, jako wtenczas.

Słowa,
którymi błagałam Boga, są następujące:
«Ojcze
Przedwieczny, ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo,
najmilszego Syna Twojego, a Pana naszego Jezusa Chrystusa, za grzechy
nasze i świata całego. Dla Jego bolesnej męki miej miłosierdzie
dla nas.
»

Na
drugi dzień rano, kiedy weszłam do naszej kaplicy, usłyszałam te
słowa wewnętrznie:
«Ile
razy wejdziesz do kaplicy,
odmów
zaraz tę modlitwę,

której cię nauczyłem wczoraj.
»
Kiedy odmówiłam tę modlitwę, usłyszałam w duszy te słowa:
«Modlitwa
ta jest
na
uśmierzenie gniewu mojego.
»

Moi
Drodzy, my dzisiaj już dobrze znamy tę modlitwę. Odmawiamy ją
często. I dobrze, że tak jest, bo komuż bardziej możemy zaufać,
aniżeli Temu, który sam kazał na swoim obrazie umieścić napis:
JEZU,
UFAM TOBIE
!
Tak, tylko Jemu możemy w pełni zaufać.

I
dlatego garniemy się do Niego – jak Tomasz, jak pozostali
Apostołowie, i jak te rzesze ludzi, o których mowa w dzisiejszym
pierwszym czytaniu,
iż
wskutek działania Apostołów
coraz
bardziej
[]
rosła liczba mężczyzn i kobiet, przyjmujących wiarę w

Pana.
Wynoszono też chorych na ulice i kładziono na łożach i noszach,
aby choć cień przechodzącego Piotra padł na któregoś z nich.
Także z miast sąsiedzkich zbiegało się mnóstwo ludu do
Jerozolimy, znosząc chorych i dręczonych przez duchy nieczyste, a
wszyscy doznawali uzdrowienia.
Wszyscy
garnęli się do Apostołów, ale nie dlatego, że 
byli
oni jakimiś cudotwórcami, dokonującymi – sami z siebie –
nadzwyczajnych znaków. Nie! Wszyscy dobrze wiedzieli, że 
działają
oni mocą Jezusa zmartwychwstałego!

My
też garniemy się do Jezusa – zmartwychwstałego i miłosiernego –
szczególnie
o
godzinie,

którą On sam wskazał, mówiąc do Siostry Faustyny: „
Ile
razy usłyszysz, jak
zegar
bije trzecią godzinę, zanurzaj się cała w Miłosierdziu moim,
uwielbiając
i wysławiając je. Wzywaj jego wszechmocy dla świata całego, a
szczególnie dla biednych grzeszników, bo w tej chwili zostało na
oścież
otwarte
dla
wszelkiej duszy.
W
godzinie tej uprosisz wszystko

dla siebie i dla innych. W tej godzinie stała się łaska dla świata
całego – Miłosierdzie zwyciężyło sprawiedliwość.

Córko
moja, staraj się w tej godzinie odprawiać Drogę Krzyżową,
o ile ci na to obowiązki pozwolą. A jeżeli nie możesz
odprawić Drogi Krzyżowej, to przynajmniej wstąp na chwilę do
kaplicy
i uczcij moje Serce, które jest pełne Miłosierdzia, w
Najświętszym Sakramencie. A jeżeli nie możesz wstąpić do
kaplicy, pogrąż się w modlitwie tam, gdzie jesteś, chociaż
przez króciutką chwilę. Żądam czci dla Miłosierdzia mojego od
wszelkiego stworzenia, ale od ciebie najpierw, bo dałem ci
najgłębiej poznać tę tajemnicę. […]
O
trzeciej godzinie błagaj mojego 
Miłosierdzia,
szczególnie dla grzeszników, i choć przez krótki moment zagłębiaj
się w mojej Męce, szczególnie w moim opuszczeniu w chwili konania.
Jest to 
godzina
wielkiego
Miłosierdzia
dla świata całego.

Pozwolę ci wniknąć w mój śmiertelny smutek. W tej godzinie nie
odmówię duszy niczego, która mnie prosi przez Mękę moją.”
Moi
Drodzy, starajmy się wypełnić te polecenia Jezusa. On sam dał nam
– przez Siostrę Faustynę Kowalską – pięć znaków swego
Miłosierdzia. O czterech już tu sobie powiedzieliśmy. Są to:
Obraz
Jezusa Miłosiernego, Święto Bożego Miłosierdzia, Koronka do
Miłosierdzia Bożego i Godzina Miłosierdzia.

Piątym zaś znakiem, piątą drogą, jest
szerzenie
czci Miłosierdzia Bożego,

bycie apostołem tegoż
Miłosierdzia.

Jezus
tak wzywał do tego Sio
strę
Faustynę:
Córko
moja, jeżeli przez ciebie żądam od ludzi
czci
dla mojego Miłosierdzia,

to ty powinnaś się pierwsza odznaczać tą ufnością w
Miłosierdzie moje. Żądam od ciebie uczynków miłosierdzia, które
mają wypływać z miłości ku Mnie. Miłosierdzie masz okazywać
zawsze
i wszędzie bliźnim,

nie możesz się od tego usunąć ani wymówić, ani uniewinnić.
Podaję ci trzy sposoby czynienia miłosierdzia bliźnim:
pierwszy
– czyn; drugi – słowo; trzeci – modlitwa.

W tych trzech stopniach zawiera się pełnia Miłosierdzia i jest
niezbitym dowodem miłości ku Mnie. W ten sposób dusza wysławia i
oddaje cześć Miłosierdziu mojemu. […]
Aby
wysławiła wszelka dusza dobroć moją. Pragnę zaufania od swych
stworzeń, zachęcaj dusze do wielkiej ufności w niezgłębione
Miłosierdzie moje. Niechaj się nie lęka do mnie
zbliżyć dusza słaba, grzeszna, a choćby miała więcej grzechów,
niż piasku na ziemi, utonie wszystko w otchłani Miłosierdzia
mojego.
[…]
Dusze,
które szerzą cześć Miłosierdzia mojego, osłaniam przez życie
całe, jak czuła matka swe niemowlę, a w godzinę śmierci nie
będę im Sędzią, ale miłosiernym Zbawicielem.
W tej ostatniej
godzinie nic dusza nie ma na swą obronę, prócz Miłosierdzia
mojego.
Szczęśliwa dusza, która przez życie zanurzała się w
zdroju Miłosierdzia, bo nie dosięgnie jej sprawiedliwość. […]
Córko
moja,
nie
ustawaj w głoszeniu Miłosierdzia mojego,

ochłodzisz przez to Serce moje, które pała płomieniem litości do
grzeszników. Powiedz moim kapłanom, że zatwardziali grzesznicy
kruszyć
się będą pod ich słowami,

kiedy będą mówić o niezgłębionym Miłosierdziu moim; o litości,
jaką mam dla nich w sercu swoim. Kapłanom, którzy głosić będą
i wysławiać Miłosierdzie moje,
dam
moc przedziwną i namaszczę ich słowa;
i
poruszę serca, do których przemawiać będą.”
Moi
Drodzy, to wezwanie, skierowane
jest
do
nas wszystkich:
zarówno
do kapłanów, jak i do każdej i każdego z nas –

indywidualnie i po imieniu – wezwanie do tego, byśmy
byli
apostołami Bożego Miłosierdzia.

Bo jeżeli cokolwiek może pomóc dzisiejszemu, tak bardzo zepsutemu
i zdeprawowanemu światu,
to
tylko Boże Miłosierdzie!
Dlatego
wpatrujmy się z miłością, uwielbieniem i modlitwą
w
obraz Jezusa Miłosiernego!
Niech
go nie zabraknie
w
żadnym naszym domu,
niech
on będzie zakładką w książce i jednym ze 
zdjęć
członków rodziny,

jakie nosimy w swoim portfelu.
Niech
stoi na naszym biurku, przy którym odrabiamy lekcje, czy pracujemy –
w domu czy w biurze.

Niech
godzina
piętnasta

będzie takim momentem, w którym chociaż na chwilę skierujemy
nasze myśli w modlitwie do Boga.

Niech
– zgodnie z wolą Jezusa –
czyn,
słowo i modlitwa

będą sposobami okazywania i niesienia miłosierdzia naszym bliźnim.

A
Koronka
do Bożego Miłosierdzia

będzie naszą ulubioną modlitwą, którą codziennie – a nawet
kilka razy dziennie – będziemy odmawiać.

Wszystko
to zaś p
o
to, aby w ten sposób skierować do Jezusa swoje wyznanie wiary:
Pan
mój i Bóg mój!

I aby błagać o ratunek dla świata – bo to już może naprawdę
ostatnia deska ratunku.

I
w tymże właśnie duchu, niech z naszych serc ciągle płynie ta
wielka i wytrwała modlitwa:

Ojcze
Przedwieczny, ofiaruję Ci
Ciało
i Krew,
Duszę
i Bóstwo najmilszego Syna Twojego, a Pana naszego, Jezusa Chrystusa
– na przebłaganie za grzechy nasze i całego świata.

My,
grzeszni, Ciebie, Boga

prosimy: Ojcze Przedwieczny,
dla
bolesnej Męki swojego Syna –
miej
miłosierdzie dla nas i całego świata!

4 komentarze

  • O Krwi i Wodo, któraś wytrysnęła z Serca Jezusowego jako zdrój miłosierdzia dla nas, ufamy Tobie. Jezu ufam Tobie. Jezu ufam Tobie. Jezu ufam Tobie.

  • Dziś gościł u nas w kościele pw. Miłosierdzia Bożego i koncelebrował Eucharystie i mówił kazanie ks. Bogusław Kowalski z Warszawy ten od "czarnego humoru". Oczywiście nie opowiadał mam "kawałów" ale o miłosierdziu Bożym, poparł wieloma przykładami wziętymi z życia innych oraz świadectwem swojego życia, tak barwnie, że wiele osób uśmiechało się w czasie homilii. Dopiero na koniec mszy gdy ksiądz Proboszcz przedstawił gościa i podziękował za uczestnictwo, skojarzyłam osobę Księdza z audycji internetowych solo i w duecie z ks. Piotrem Pawlukiewiczem.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.