Kto się do Mnie przyzna…

K

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, raz jeszcze dziękując za życzenia z okazji rocznicy moich święceń kapłańskich, zapraszam do zapoznania się z relacją ze Mszy Świętej dziękczynnej, sprawowanej w gronie naszego Kursu, w piątek, w Samogoszczy:

http://podlasie24.pl//garwolin/kosciol/samogoszcz-22.-rocznica-swiecen-kaplanskich-2eb1e.html

A ja dzisiaj nie jestem, jak co niedzielę, w Samogoszczy, gdyż o godzinie 12:30, będę przewodniczył uroczystości odpustowej w Parafii w Żeszczynce, w Dekanacie wisznickim. Proboszczem tej Parafii jest Ksiądz Robert Bartosik, z którym współpracowałem swego czasu w Trąbkach, gdzie był On Wikariuszem, a ja dojeżdżałem do pomocy. Dziękuję Księdzu Robertowi za to miłe zaproszenie!

A przed tą uroczystością i po niej, będę pomagał duszpastersko w mojej rodzinnej Parafii – Chrystusa Miłosiernego w Białej Podlaskiej – bo to całkiem niedaleko…

Na radosne i głębokie przeżywanie dzisiejszej niedzieli – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

12 Niedziela zwykła, A,

21 czerwca 2020.,

do czytań: Jr 20,10–13; Rz 5,12–15; Mt 10,26–33

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA JEREMIASZA:

Rzekł Jeremiasz: „Słyszałem oszczerstwo wielu: «Trwoga dokoła! Donieście, donieśmy na niego!» Wszyscy zaprzyjaźnieni ze mną wypatrują mojego upadku: «Może da się zwieść, tak że go zwyciężymy i wywrzemy swą pomstę na nim!»

Ale Pan jest przy mnie jako potężny mocarz; dlatego moi prześladowcy ustaną i nie zwyciężą. Będą bardzo zawstydzeni swoją porażką, okryci wieczną i niezapomnianą hańbą.

Panie Zastępów, Ty, który doświadczasz sprawiedliwego, patrzysz na nerki i serce, dozwól, bym zobaczył Twoją pomstę nad nimi! Tobie bowiem powierzyłem swą sprawę.

Śpiewajcie Panu, wysławiajcie Pana! Uratował bowiem życie ubogiego z ręki złoczyńców”.

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:

Bracia: Przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli.

Bo i przed Prawem grzech był na świecie, grzechu się jednak nie poczytuje, gdy nie ma Prawa. A przecież śmierć rozpanoszyła się od Adama do Mojżesza nawet nad tymi, którzy nie zgrzeszyli przestępstwem na wzór Adama. On to jest typem Tego, który miał przyjść.

Ale nie tak samo ma się rzecz z przestępstwem, jak z darem łaski. Jeżeli bowiem przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich śmierć, to o ileż obficiej spłynęła na nich wszystkich łaska i dar Boży, łaskawie udzielony przez jednego Człowieka, Jezusa Chrystusa.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus powiedział do swoich Apostołów: „Nie bójcie się ludzi. Nie ma bowiem nic zakrytego, co by nie miało być wyjawione, ani nic tajemnego, o czym by się nie miano dowiedzieć. Co mówię wam w ciemnościach, powtarzajcie jawnie, a co usłyszycie na ucho, rozgłaszajcie na dachach.

Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle. Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa? A przecież żaden z nich bez woli Ojca waszego nie spadnie na ziemię. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli.

Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie”.

Jakoś ci sprawiedliwi i wierni Bogu nie mają za bardzo szczęścia na tym świecie! Nie zyskują powszechnego uznania, ani aplauzu, a wprost przeciwnie – są obiektem permanentnych ataków! Jakby komuś chcieli zaszkodzić…

W takiej właśnie sytuacji znalazł się Prorok Jeremiasz, o czym w pierwszym czytaniu tak mówi: Słyszałem oszczerstwo wielu: «Trwoga dokoła! Donieście, donieśmy na niego!» Wszyscy zaprzyjaźnieni ze mną wypatrują mojego upadku: «Może da się zwieść, tak że go zwyciężymy i wywrzemy swą pomstę na nim!» I cóż w takiej sytuacji robić? Co robi Jeremiasz?

Chyba najbardziej właściwą rzecz, jaką tylko można zrobić: oddaje sprawę Bogu! Już w następnym zdaniu po tym, które tu sobie przywołaliśmy, mówi: Ale Pan jest przy mnie jako potężny mocarz; dlatego moi prześladowcy ustaną i nie zwyciężą. Będą bardzo zawstydzeni swoją porażką, okryci wieczną i niezapomnianą hańbą. To mocne przekonanie i wielka nadzieja, złożona w Bogu.

Zobaczmy, iż Prorok jest przekonany, że przegrana jego przeciwników będzie totalna – żeby to jeszcze raz powtórzyć: Będą bardzo zawstydzeni swoją porażką, okryci wieczną i niezapomnianą hańbą. Dlaczego aż tak? Czy Prorok jest na tyle ważną osobistością, że „zadrzeć” z nim, to ściągnąć na siebie wszystkie możliwe nieszczęścia?

Tak, Prorok jest ważną osobistością, ale nie dlatego, że to Prorok, czy że to Jeremiasz, ale dlatego, że „zadrzeć” z nim – to „zadrzeć” z samym Bogiem, którego Prorok reprezentuje i w imieniu którego przemawia. A kto „zadziera” z Bogiem, kto próbuje z Nim walczyć, ten na pewno przegra. I nie dlatego, że Bóg jest złośliwy, więc zemści się na nim – nie. Po prostu, człowiek sam zaplącze się w swoje własne intrygi i sam siebie w pole wywiedzie…

Zresztą, ileż to razy historia i nasze ludzkie doświadczenie potwierdzały, do czego zdolny jest człowiek, który jedynie o swoich własnych siłach próbuje rozgrywać swoje życie – szczególnie, jeśli próbuje je rozgrywać przeciw Bogu, a skoro przeciw Bogu, to także przeciw tym, którzy Bogu służą. Wielu z nich, na przestrzeni historii, okryło się wieczną i niezapomnianą hańbą.

Dlatego Prorok ufa Bogu, co też wyraża w kolejnych zdaniach dzisiejszego fragmentu swego Proroctwa: Panie Zastępów, Ty, który doświadczasz sprawiedliwego, patrzysz na nerki i serce, dozwól, bym zobaczył Twoją pomstę nad nimi! Tobie bowiem powierzyłem swą sprawę; czy wreszcie: Śpiewajcie Panu, wysławiajcie Pana! Uratował bowiem życie ubogiego z ręki złoczyńców.

W tym czytaniu bardzo zwraca uwagę radykalna zmiana tonu wypowiedzi: od skargi na ludzkie intrygi – po uwielbienie Boga, pełne radości i uniesienia. Tak radykalna zmiana na przestrzeni – powiedzielibyśmy – zaledwie kilku zdań! Trudno też nie zauważyć, że Prorok jest bardzo pewny Bożej pomocy i opieki, a dokładniej: Bożej obrony! On się nie zastanawia i nie dopytuje, tylko z całą mocą stwierdza, że Bóg ujmie się za nim, a przeciwnicy sromotnie przegrają. Skąd taka pewność? Czy nie zakrawa ona na jakąś pychę?

Dla nas, którzy odczytujemy te prorockie słowa w kontekście dzisiejszego fragmentu Ewangelii, wszystko jest jasne. Wszak Jezus mówi: Nie bójcie się ludzi. Nie ma bowiem nic zakrytego, co by nie miało być wyjawione, ani nic tajemnego, o czym by się nie miano dowiedzieć. Co mówię wam w ciemnościach, powtarzajcie jawnie, a co usłyszycie na ucho, rozgłaszajcie na dachach.

A zatem, żadne ludzkie pokrętne i skrywane intrygi nie są na tyle pokrętne i skrywane, by Bóg nie mógł ich na wylot prześwietlić! Bóg widzi je bardzo wyraźnie. Co więcej, z czasem nie tylko Bóg, ale wszyscy wokół będą je widzieli. Bo ludziom także dzisiaj wydaje się, że można się ukryć ze złem, ze swymi kombinacjami i nieszczerymi działaniami. Owszem, można. Ale do czasu. Kiedyś bowiem wszystko wyjdzie na jaw. Zresztą, wiele tego typu historii dzieje się aktualnie na naszych oczach…

Dlatego Jezus mówi: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle.

No, cóż… Dobrze powiedzieć: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, prawda? Szczególnie ostatnio doświadczyliśmy, jak bardzo trudno jest te słowa wprowadzić w czyn – w sytuacji, w której mogłyby się faktyczni spełnić. I może nawet nie ze względu na prześladowania ze strony ludzi, ale o sytuację epidemii… Jak łatwo oddaliśmy sprawy duchowe dla panicznego ratowania tego doczesnego życia! I to nawet mimo, iż zagrożenie nie było totalne czy nieodwracalne. Jak łatwo w naszej hierarchii ważności i wartości zepchnęliśmy życie wieczne na dalszy plan. Samo wręcz nasuwa się uporczywie pytanie: A cóż by było, gdyby się okazało, że naprawdę trzeba nam zaświadczyć życiem o swojej wierze – tak, jak zresztą dzieje się to również dzisiaj w wielu miejscach na świecie! Co wtedy?

Czy z taką pewnością, jak Jeremiasz, oddalibyśmy sprawę Bogu, czy uciekalibyśmy, gdzie przysłowiowy pieprz rośnie?… Albo po prostu wyparli się Jezusa, wiary, wszystkiego?…

Tak, to bardzo trudne pytania i stawiam je najpierw sobie. Nie są one po to, by kogoś czepiać się, czy – tym bardziej – kogokolwiek o cokolwiek oskarżać. Natomiast na pewno po to są, by nas wszystkich pobudzić do myślenia! I do postawienia sobie pytań, czy nie boję się tego, co może mi odebrać to życie doczesne, podczas kiedy życie wieczne tak łatwo odsuwam na dalszy plan?…

Stąd też mocne, naprawdę mocne i bezkompromisowe słowa Jezusa, obok których nie można przejść obojętnie: Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie.

Moi Drodzy, Jezus naprawdę je wypowiedział. Przed chwilą słyszeliśmy je w Ewangelii. To nie jest jakaś wypowiedź z zamierzchłych czasów, to są słowa dla nas na dziś. To dzisiaj Jezus oczekuje od nas, że się do Niego po prostu przyznamy – nawet, jeżeli staną nam na drodze ci, którzy «ciało zabić mogą». Oni się – póki co, na szczęście – nie pojawiają. Jednak – żeby to jeszcze raz powtórzyć – sytuacja ostatnich miesięcy bezlitośnie obnażyła prawdę o naszej duchowej kondycji i o naszej odwadze w zaufaniu do Boga… A dokładniej – o braku tej odwagi, o braku tego zaufania, w bardzo wielu przypadkach.

Owszem, jest to skutkiem tego, o czym mowa w drugim czytaniu, a więc grzechu pierworodnego, pociągającego za sobą z kolei naszą skłonność do grzechu. Tak o tym pisze dziś, w swoim Liście do Rzymian, Paweł Apostoł: śmierć rozpanoszyła się od Adama do Mojżesza nawet nad tymi, którzy nie zgrzeszyli przestępstwem na wzór Adama. Grzech Adama ciąży na nas wszystkich, chociaż my go fizycznie nie popełniliśmy, ale obciąża on całą ludzką naturę. Na pewno, w jakimś stopniu tłumaczy to naszą słabość i skłonność do złego. Ale nie do końca…

Wszak – jak dalej czytamy – nie tak samo ma się rzecz z przestępstwem, jak z darem łaski. Jeżeli bowiem przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich śmierć, to o ileż obficiej spłynęła na nich wszystkich łaska i dar Boży, łaskawie udzielony przez jednego Człowieka, Jezusa Chrystusa.

Zatem, Jezus Chrystus wyzwolił nas z mocy grzechu – także tego pierworodnego, ale i każdego innego – i dał nam szansę zwycięstwa! Dlatego, pomimo słabości i skłonności do złego, wcale nie jesteśmy skazani na grzech. Pomimo ludzkiej ułomności, wcale nie musimy uznawać za rzecz oczywistą, że mamy tej ułomności ulegać! Pomimo dużego naporu zła – nacierającego na nas z zewnątrz, ale także i z naszego własnego serca, z naszych ludzkich skłonności – wcale nie musimy bać się złego i się mu poddawać!

My naprawdę jesteśmy przeznaczeni do zwycięstwa! Wezwani do ciągłego i wytrwałego zwyciężania! Ponieważ Jezus zapłacił za nas tak wielką cenę i przyznał się do nas przed Ojcem, dlatego teraz ma prawo oczekiwać, że i my przyznamy się do Niego przed światem – tak, tym światem, który jakoś tak nie za bardzo chce się do Jezusa przyznawać, czy się z Nim liczyć. Wprost przeciwnie, raczej się od Niego odwraca. Na nas więc Jezus ma prawo liczyć, że my właśnie nie odwrócimy się od Niego.

Ale nie o zapewnienia chodzi, tylko o postawę. Bo zapewnień z naszej strony to już wiele On obietnic usłyszał – i ludzie usłyszeli. Natomiast kolejne sytuacje, w których codziennie stajemy wobec konieczności zajęcia jakiegoś stanowiska, dokonania jakiegoś wyboru, zrobienia tego, czy owego – pokazują, jak jest naprawdę. I nie tylko chodzi o wspomnianą już sytuację ogólnoświatowego zagrożenia epidemią (albo ogólnoświatowego przekrętu, politycznej i medialnej manipulacji, nie wiemy…), ale o codzienne, zwykłe sprawy, nasze ludzkie sprawy i życiowe okoliczności, w których trzeba zająć jakieś stanowisko, dokonać jakiegoś wyboru, zrobić coś, lub właśnie nie zrobić, powiedzieć tak, lub tak…

Tyle codziennych sytuacji, w których mamy możliwość zaświadczenia o swojej wierze. Albo przekonania siebie i innych, że z tą naszą wiarą jest bardzo słabo… Tyle codziennych możliwości obrony wiary! Nie za cenę życia, ale – na przykład – za cenę utraty pozytywnego odbioru przez otoczenie, albo nawet konieczności zniesienia drwin, szyderstwa, odrzucenia… Tym dzisiaj się płaci za wiarę w Jezusa – w tym naszym cywilizowanym, wykształconym i takim bardzo tolerancyjnym świecie!

Tolerancja – według standardów dzisiejszego świata – to pochwała i promocja wszelkich wynaturzeń i zboczeń, uleganie coraz bardziej brutalnym i bezczelnym naciskom ze strony tego typu środowisk, natomiast w przypadku wartości chrześcijańskich i nauki ewangelicznej – tolerancja nie istnieje. Jezusa i Jego wyznawców można bez pardonu zwalczać, ośmieszać, poniżać. Taki świat. Taki klimat. Taka tolerancja.

Ale to żaden powód do narzekania z naszej strony, moi Drodzy! Nie ma się co załamywać, szkoda czasu i energii na biadolenie. Owszem, trzeba widzieć, co i jak, nie ulegać jakimś naiwnym mrzonkom; trzeba sobie zdawać sprawę z zagrożeń i niesprzyjających okoliczności. Ale trzeba też pamiętać, jak potężna Moc i Siła jest po naszej stronie! Moc i siła samego Boga! Nigdy nam o tym nie wolno zapomnieć – szczególnie nam, w tych obecnych czasach!

Bo dzisiaj bardzo potrzeba naszego zwyciężania! Bardzo trzeba radosnego i odważnego świadectwa naszej wiary! Wyjątkowo dzisiaj tego potrzeba! Nam samym – i wszystkim, wśród których żyjemy! I dla których żyjemy!

I nie ma się co zniechęcać, nie ma co utyskiwać z powodu niekorzystnych okoliczności, a nawet i z tego powodu, że nie rozumiemy niektórych decyzji czy zachowań i postaw – nawet naszych pasterzy! My przecież wiemy, jak powinniśmy żyć i jakie postawy przyjmować, rozróżniamy dobro od zła – od dziecka jesteśmy w tym wychowywani. Pojedyncze trudne czy niezrozumiałe sytuacje nie mogą w nas gasić ducha i zmieniać kursu naszego życia! Wprost przeciwnie – jeszcze bardziej powinny nas wewnętrznie wzmacniać!

Niech więc wzmacniają! Pamiętajmy, Jezus powiedział wyraźnie: Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Trzeciej możliwości nie ma.

2 komentarze

  • Jezus trzykrotnie dziś mówi ” nie bójcie się ” i precyzuje kogo mamy się nie bać i dlaczego.
    1. ludzi
    2. tych którzy zabijają ciało
    3. bo jesteśmy ważni w oczach Boga.
    W całym zaś Piśmie Świętym użyty jest ten zwrot ponoć 365 razy ( nie bój się, nie lękaj się ).
    Zastanawiam się dlaczego w nas jest tak dużo lęku, skoro Bóg zapewnia nas , że troszczy się o nas.
    Tak myślę sobie, że może z naszą wiarą jest coś nie tak… że nie ufamy Bogu bezgranicznie…że mało albo źle się modlimy, że za dużo w nas tradycyjnych gestów, czynów a za mało żywej wiary, osobistych spotkań z Bogiem.
    Boże, zniszcz w nas przyczynę lęków, obdarz wiarą niezłomną, obdarz odwagą do bycie Twoim uczniem w środowiskach w których żyjemy. Boże wysłuchaj naszej modlitwy. Amen.

    • Myślę, że wiemy o obecności Boga i wsparciu z Jego strony, ale codzienność jest surowym egzaminatorem, dlatego zaufania do Boga ciągle się uczymy… W poszczególnych sytuacjach, w jakich nas stawia życie, trudno jest nieraz tak do końca zaufać… Ale właśnie dlatego – tym bardziej staramy się tego uczyć. I prosić Pana, aby w nas tę ufność do siebie rozpalał. Aby wlewał w nasze serca – odwagę! Nie bójcie się! Nie lękajcie się! – mówi do nas Jezus każdego dnia w roku…
      xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.