Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywają:
►Ksiądz Eugeniusz Zarębiński, Proboszcz Parafii Św. Stanisława w Lublinie, to jest tej Parafii, z którą związany byłem w czasie swoich studiów na Wydziale Prawa na KUL;
►Ksiądz Eugeniusz Filipiuk, Dziekan Dekanatu żelechowskiego.
Życzę Czcigodnym Solenizantom wszelkich dobrych natchnień i jasnych świateł w pełnieniu kapłańskiej posługi. Zapewniam o modlitwie!
Pozdrawiam z Kodnia! Pamiętam o Was w modlitwie i posyłam stąd, od Tronu Matki Bożej, kapłańskie błogosławieństwo.
Zapraszam teraz do pochylenia się nad Bożym słowem i odnalezienia tego jednego, jedynego przesłania, z jakim Pan dzisiaj do mnie się zwraca. Niech Duch Święty będzie nam w tym światłem i natchnieniem!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
6 dzień w Oktawie Narodzenia Pańskiego,
30 grudnia 2020.,
do czytań: 1 J 2,12–17; Łk 2,36–40
CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Piszę do was, dzieci,
że dostępujecie odpuszczenia grzechów
ze względu na Jego imię.
Piszę do was, ojcowie,
że poznaliście Tego, który jest od początku.
Piszę do was, młodzi,
że zwyciężyliście Złego.
Napisałem do was, dzieci,
że znacie Ojca,
napisałem do was, ojcowie,
że poznaliście Tego, który jest od początku,
napisałem do was, młodzi,
że jesteście mocni
i że nauka Boża trwa w was,
i zwyciężyliście Złego.
Nie miłujcie świata
ani tego, co jest na świecie.
Jeśli kto miłuje świat,
nie ma w nim miłości Ojca.
Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc:
pożądliwość ciała, pożądliwość oczu
i pycha tego życia
nie pochodzi od Ojca, lecz od świata.
Świat zaś przemija,
a z nim jego pożądliwość;
kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Gdy Rodzice przynieśli Dzieciątko Jezus do świątyni, była tam prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą.
Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy.
A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta Nazaret.
Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim.
Z jakimś innym, szczególnym przesłaniem, zwraca się dziś Jan Apostoł do poszczególnych grup swoich uczniów i tych, którzy czytać będą jego List. Z jednym wezwaniem zwraca się do dzieci, z innym do ojców, z jeszcze innym do młodych… Po czym ponownie, w tej samej kolejności, odnosi się do tych właśnie grup, przy czym za drugim razem posługuje się formułą: Napisałem do was, kiedy wcześniej używał stwierdzenia: Piszę do was. Chce w ten sposób zapewne potwierdzić prawdziwość tego, czego naucza – żeby już nie było co do tego żadnych wątpliwości.
Przesłanie, z jakim do poszczególnych grup się zwraca, wypływa z jego apostolskiego serca i on się pod nim zdecydowanie podpisuje. Jest przekonany do każdego słowa, jakie zapisał. Dlatego stwierdzenie: Napisałem do was, można odczytywać jako informację, iż jest to nauka pewna, którą winni się oni przejąć.
Tą nauką są też dalsze słowa, które już nie do poszczególnych grup, ale do wszystkich, Jan kieruje, gdy pisze: Nie miłujcie świata ani tego, co jest na świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc: pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia nie pochodzi od Ojca, lecz od świata. Świat zaś przemija, a z nim jego pożądliwość; kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki.
Z pewnością, te słowa muszą sobie wziąć do serca wszyscy wyznawcy Chrystusa, wszyscy uczniowie Jana i innych Apostołów, i ich następców – wszyscy wierni Kościoła. Dobrze, gdyby wzięli je do serca wszyscy ludzie na świecie – o ile inny byłby ten świat… Wiemy jednak, że nie jest to takie proste, bo i sami wierzący różnie traktują owo wezwanie do tego, by nie miłować świata ani tego, co jest na świecie. Raczej kocha się ten świat – on przyciąga, wabi, absorbuje człowieka…
Owszem, na świecie jest dużo dobra i piękna – w końcu, został on przez Boga stworzony i podarowany człowiekowi, aby ten mógł na nim żyć i w ten sposób osiągać wieczne zbawienie. Jan Apostoł jednak ukazuje dzisiaj świat jako przestrzeń zła, jako rzeczywistość przeciwną zbawieniu. Takie spojrzenie niejednokrotnie pojawia się na kartach Pisma Świętego.
I tutaj już każdy musi sam wypracować swoje spojrzenie na problem – na ile każda i każdy z nas jest w stanie oderwać się od spraw tego świata, aby korzystać z niego i żyć na nim, ale nie dać się wciągnąć w jego złe sprawy. Owo odniesienie Apostoła do poszczególnych grup wiekowych zdaje się właśnie na to wskazywać, że każdy winien te sprawy kształtować w sposób odpowiedni do swego powołania, do swego wieku, do swojego stylu życia i miejsca w życiu; stosownie także do swoich zdolności i możliwości…
Prorokini Anna, ukazana w dzisiejszej Ewangelii, nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. Na tym polegała jej służba Bogu. Można powiedzieć: a cóż w tym szczególnego! A jednak, Ewangelia zapisała wieść o niej i przekazuje od dwóch tysięcy lat, że przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy. W tej chwili, kiedy Rodzice przynieśli tam Dzieciątko, ona tam była i wychwalała Boga.
Ten moment był zapewne ukoronowaniem jej wieloletniej służby Bogu w świątyni. Może po to tyle lat w zupełnym wyciszeniu, gdzieś na uboczu, służyła Bogu swoimi postami i modlitwami, aby w tym jednym momencie móc Go powitać osobiście. A wówczas usłyszał o niej cały świat – i do dziś słyszy. Oderwana zupełnie od spraw tego świata, od dwóch tysięcy lat przypomina światu o Bogu i o Jego sprawach.
Moi Drodzy, my też musimy zadbać o swoją osobistą relację z Jezusem, aby w jej świetle widzieć wszystkie sprawy, jakie dzieją się na świecie, jakie dzieją się wokół nas, a które nas tak bardzo absorbują, zajmują, które przeżywamy, które nas martwią, albo odwrotnie: bardzo cieszą i podnoszą na duchu. Albo tak cieszą i angażują emocjonalnie, że wręcz odwracają naszą uwagę od spraw najważniejszych.
Tymczasem, świat nie może nas wciągnąć. Trzeba nam ciągle pamiętać, że pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia nie pochodzi od Ojca, lecz od świata. Świat zaś przemija, a z nim jego pożądliwość; kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki. Może to dla nas dość górnolotne stwierdzenia, ale wyrażają bardzo istotną prawdę, że powinniśmy naprawdę zachowywać dystans do spraw tego świata, do spraw doczesnych. Czyli, żyć na świecie i przejmować się jego sprawami, ale nie dać się im ostatecznie wciągnąć i tak zaabsorbować, żebyśmy poza nimi już niczego nie widzieli.
Osobista, serdeczna i bliska relacja z Jezusem pomoże ustawić właściwą hierarchię ważności i wartości spraw – i skierować całe serce ku temu, co jest naprawdę ważne… Najważniejsze…
A cóż to za wynurzenia jakieś nieskładne?
Musiałem usunąć ten wpis i link. Jakieś głupoty!
xJ
Musiałem usunąć wpis niejakiego „Vianneya”, z zawartym w nim linkiem do filmiku, dlatego też zniknął komentarz Robsona, ale pokrywa się on z tym, co ja tu teraz piszę: jakieś nieskładne głupoty. Wyraźne naśmiewanie się z nauczania Świętego Proboszcza z Ars. Nie ma miejsca na blogu na takie profanacje.
xJ