Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, zapraszam do pochylanie się nad Bożym słowem dzisiejszej Niedzieli – zwłaszcza, że jest to Niedziela Bożego słowa… Zatem, co konkretnie dzisiaj mówi konkretnie do mnie Pan? Duchu Święty, podpowiedz…
Na radosne i głębokie przeżywanie Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
3 Niedziela zwykła, C,
23 stycznia 2022.,
do czytań: Ne 8,1–4a.5–6.8–10; 1 Kor 12,12–30; Łk 1,1–4;4,14–21
CZYTANIE Z KSIĘGI NEHEMIASZA:
Gdy Izraelici mieszkali już w swoich miastach, wtedy zgromadził się cały lud jak jeden mąż na placu przed Bramą Wodną. I domagali się od pisarza Ezdrasza, by przyniósł księgę Prawa Mojżeszowego, które Pan nadał Izraelowi. Kapłan Ezdrasz przyniósł Prawo przed zgromadzenie, w którym uczestniczyli nie tylko mężczyźni, lecz także kobiety oraz wszyscy inni, którzy byli zdolni słuchać. I czytał z tej księgi na placu przed Bramą Wodną od rana aż do południa w obecności mężczyzn, kobiet i tych, którzy rozumieli; a uszy całego ludu były zwrócone ku księdze Prawa.
Pisarz Ezdrasz stanął na drewnianym podwyższeniu, które zrobiono w tym celu. Ezdrasz otworzył księgę przed oczyma całego ludu, znajdował się bowiem wyżej niż cały lud; a gdy ją otworzył, cały lud się podniósł. I Ezdrasz błogosławił wielkiego Pana Boga; a cały lud podnosząc ręce odpowiedział: „Amen! Amen!” Potem pokłonili się i upadli przed Panem na kolana, twarzą dotykając ziemi.
Czytano więc z tej księgi, księgi Prawa Bożego, dobitnie, z dodaniem objaśnienia, tak że lud rozumiał czytanie. Wtedy Nehemiasz, to jest namiestnik, oraz kapłan – pisarz Ezdrasz, jak i lewici, którzy pouczali lud, rzekli do całego ludu: „Ten dzień jest poświęcony Bogu waszemu, Panu. Nie bądźcie smutni i nie płaczcie!” Cały lud bowiem płakał, gdy usłyszał te słowa Prawa. I rzekł im Nehemiasz: „Idźcie, spożywajcie potrawy świąteczne i pijcie napoje słodkie, poślijcie też porcje temu, który nic gotowego nie ma: albowiem poświęcony jest ten dzień Panu naszemu. A nie bądźcie przygnębieni, gdyż radość w Panu jest ostoją waszą”.
CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia: Podobnie jak jedno jest ciało, choć składa się z wielu członków, a wszystkie członki ciała, mimo iż są liczne, stanowią jedno ciało, tak też jest i z Chrystusem. Wszyscyśmy bowiem w jednym Duchu zostali ochrzczeni, aby stanowić jedno Ciało: czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni. Wszyscyśmy też zostali napojeni jednym Duchem. Ciało bowiem to nie jeden członek, lecz liczne członki. Jeśliby noga powiedziała: „Ponieważ nie jestem ręką, nie należę do ciała”, czy wskutek tego rzeczywiście nie należy do ciała? Lub jeśliby ucho powiedziało: „Ponieważ nie jestem okiem, nie należę do ciała”, czyż nie należałoby do ciała? Gdyby całe ciało było wzrokiem, gdzież byłby słuch? Lub gdyby całe było słuchem, gdzież byłoby powonienie?
Lecz Bóg tak, jak chciał, stworzył różne członki umieszczając każdy z nich w ciele. Gdyby całość była jednym członkiem, gdzież byłoby ciało? Tymczasem zaś wprawdzie liczne są członki, ale jedno ciało. Nie może więc oko powiedzieć ręce: „Nie jesteś mi potrzebna”, albo głowa nogom: „Nie potrzebuję was”.
Raczej nawet niezbędne są dla ciała te członki, które uchodzą za słabsze; a te, które uważamy za mało godne szacunku, tym większym obdarzamy poszanowaniem. Tak przeto szczególnie się troszczymy o przyzwoitość wstydliwych członków ciała, a te, które nie należą do wstydliwych, tego nie potrzebują. Lecz Bóg tak ukształtował nasze ciało, że zyskały więcej szacunku członki z natury mało godne czci, by nie było rozdwojenia w ciele, lecz żeby poszczególne członki troszczyły się o siebie nawzajem. Tak więc gdy cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki; podobnie gdy jednemu członkowi okazywane jest poszanowanie, współradują się wszystkie członki.
Wy przeto jesteście Ciałem Chrystusa i poszczególnymi członkami. I tak ustanowił Bóg w Kościele najprzód apostołów, po wtóre proroków, po trzecie nauczycieli, a następnie tych, co mają dar czynienia cudów, wspierania pomocą, rządzenia oraz przemawiania rozmaitymi językami. Czyż wszyscy są apostołami? Czy wszyscy prorokują? Czy wszyscy są nauczycielami? Czy wszyscy mają dar czynienia cudów? Czy wszyscy posiadają łaskę uzdrawiania? Czy wszyscy przemawiają językami? Czy wszyscy potrafią je tłumaczyć?
POCZĄTEK EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Wielu już starało się ułożyć opowiadanie o zdarzeniach, które się dokonały pośród nas, tak jak je przekazali ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa. Postanowiłem więc i ja zbadać dokładnie wszystko od pierwszych chwil i opisać ci po kolei, dostojny Teofilu, abyś się mógł przekonać o całkowitej pewności nauk, których ci udzielono.
W owym czasie:
Jezus powrócił w mocy Ducha do Galilei, a wieść o Nim rozeszła się po całej okolicy. On zaś nauczał w ich synagogach, wysławiany przez wszystkich.
Przyszedł również do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać. Podano Mu księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę natrafił na miejsce, gdzie było napisane:
„Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnych, abym obwoływał rok łaski od Pana”.
Zwinąwszy księgę oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione. Począł więc mówić do nich: „Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli”.
Pierwsze zdania dzisiejszego pierwszego czytania podnoszą na duchu. Słyszymy w nich bowiem, że gdy Izraelici mieszkali już w swoich miastach, wtedy zgromadził się cały lud jak jeden mąż na placu przed Bramą Wodną. I domagali się od pisarza Ezdrasza, by przyniósł księgę Prawa Mojżeszowego, które Pan nadał Izraelowi.
Mamy zatem do czynienia z sytuacją, w której naród wybrany powrócił z niewoli babilońskiej, doświadczając w ten sposób wielkiej Bożej łaskawości i przekonując się o Bożej trosce, wyrażonej w tym właśnie, że mogli już zamieszkać u siebie. I kiedy już zamieszkali, zebrali się któregoś dnia spontanicznie i chętnie – jak słyszymy: jak jeden mąż – w określonym, dobrze sobie znanym miejscu, aby domagać się przyniesienia Księgi Prawa Mojżeszowego i odczytania jej publicznie i uroczyście.
Chciałoby się westchnąć i powiedzieć: wymarzona sytuacja! Jakaż to byłaby radość w Kościele, gdyby wierni tak powszechnie i spontanicznie domagali się od swoich pasterzy czytania i wyjaśniania im Bożego słowa, żeby po to Słowo sami chętnie sięgali i je czytali, aby wyrywali sobie z ręki komentarze biblijne, aby o tym rozmawiali, spotykając się przy kawie; aby dzielili się nawzajem przemyśleniami – chociażby z czytań z ostatniej niedzieli… Chciałoby się…
W każdym razie, Izraelici dają nam wspaniały przykład takiej właściwej postawy, polegającej na tym, że skoro wrócili z niewoli, a zatem skoro rozpoczyna się w ich życiu – w życiu całego narodu – jakiś nowy rozdział, to naprawdę słusznym i mądrym jest, aby zapytać Pana, jak tę nową rzeczywistość kształtować, czym kierować się w codziennym postępowaniu, w jakim kierunku poprowadzić wszystkie sprawy, aby nie trzeba było znowu jęczeć w niewoli i dramatycznie się z niej wyzwalać.
Bardzo mądra inicjatywa, bardzo słuszne żądanie – to słowo podkreślmy: żądanie, domaganie się odczytania Słowa. Mamy więc do czynienia z jakąś ogromną determinacją, z wielkim pragnieniem serc, otwartych na Boże słowo i spragnionych tegoż Słowa. Zauważmy również, że wszyscy tam zgromadzenia – zarówno cały lud, jak i Ezdrasz z Nehemiaszem – mieli świadomość obecności Boga w całym tym wydarzeniu. Sposób bowiem, w jaki celebrowano owo czytanie Księgi Prawa Mojżeszowego pokazuje, iż wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę, że to sam Bóg do nich mówi.
Dlatego chociaż wtedy nie było jeszcze przepisów określających, jak należy takie uroczystości celebrować, to gdzieś w głębi serca Ezdrasz i Nehemiasz, oraz cały lud – wszyscy tam zgromadzeni – dobrze wiedzieli i byli o tym przekonani, że trzeba to celebrować bardzo podniośle. Jako rzekliśmy, wtedy jeszcze żadnych przepisów w tej materii nie było, bo to właśnie od tego dzisiejszego wydarzenia rozpoczęło się kształtowanie liturgii synagogalnej, którą w sposób równie uroczysty i dostojny celebrował Jezus, o czym słyszymy w dzisiejszej Ewangelii.
Natomiast tam, przed Bramą Wodną, wszystko – by tak rzec – potoczyło się samo, całość uroczystości ukształtowała się spontanicznie. Dlatego słyszymy dzisiaj, że pisarz Ezdrasz stanął na drewnianym podwyższeniu, które zrobiono w tym celu. Ezdrasz otworzył księgę przed oczyma całego ludu, znajdował się bowiem wyżej niż cały lud; a gdy ją otworzył, cały lud się podniósł. I Ezdrasz błogosławił wielkiego Pana Boga; a cały lud podnosząc ręce odpowiedział: „Amen! Amen!” Potem pokłonili się i upadli przed Panem na kolana, twarzą dotykając ziemi.
A kiedy już odbyły się te – by tak je nazwać – obrzędy wstępne, wówczas czytano więc z tej księgi, księgi Prawa Bożego, dobitnie, z dodaniem objaśnienia, tak że lud rozumiał czytanie. Wtedy Nehemiasz, to jest namiestnik, oraz kapłan – pisarz Ezdrasz, jak i lewici, którzy pouczali lud, rzekli do całego ludu: „Ten dzień jest poświęcony Bogu waszemu, Panu. Nie bądźcie smutni i nie płaczcie!” Cały lud bowiem płakał, gdy usłyszał te słowa Prawa. I rzekł im Nehemiasz: „Idźcie, spożywajcie potrawy świąteczne i pijcie napoje słodkie, poślijcie też porcje temu, który nic gotowego nie ma: albowiem poświęcony jest ten dzień Panu naszemu. A nie bądźcie przygnębieni, gdyż radość w Panu jest ostoją waszą”.
Zatem, dzień czytania słowa Bożego spontanicznie stał się wielkim świętem! I chociaż usłyszane Słowo tak poruszyło serca ludzi, że wielu płakało, to jednak Ezdrasz i Nehemiasz, oraz lewici – zachęcali do radości, do świętowania. Mówili: Ten dzień jest poświęcony Bogu waszemu, Panu. Nie bądźcie smutni i nie płaczcie!
Właśnie! Ten dzień jest poświęcony Panu, bo tego dnia Pan przemówił do swego ludu, a lud – i to jest chyba o wiele bardziej pocieszające i podnoszące na duchu – chciał to słowo usłyszeć, chciał je wziąć do serca, bo uwierzył, że jest to słowo Pana. I że to Słowo jest wciąż aktualne i wciąż żywe! Dlatego ma swoją wielką moc!
I chociaż w zupełnie innym kontekście, to jednak możemy skomentować tę sytuacje słowami Jezusa, wypowiedzianymi w dzisiejszej Ewangelii: Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli. Oczywiście, w inny sposób się spełniły, bo Jezus mówił o wypełnieniu się zapowiedzi prorockich, dotyczących Jego przyjścia na świat, ale możemy śmiało powiedzieć, że zawsze, ilekroć słowo Boże jest odczytywane, ilekroć jest głęboko w sercu rozważane, ilekroć jest brane tak na poważnie i włączane w ludzkie plany – zawsze wtedy właściwym jest stwierdzenie: Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli; dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście przeczytali, któreście zrozumieli – a nawet jeśli nie do końca zrozumieli, to jednak otwartym sercem przyjęli, aby to Słowo w Waszych sercach żyło, aby w nich pracowało, aby je po cichu, ale jednak konsekwentnie przemieniało i przekształcało…
Właśnie w ten sposób wypełnia się Słowo, które Bóg kieruje do człowieka. Jakże ważne jest, aby to Słowo zostało przyjęte, aby człowiek w ogóle chciał je czytać, słuchać go… Tak, jak Izraelici po powrocie z niewoli babilońskiej i tak, jak słuchacze Jezusa, którzy – jak słyszymy dziś – z oczami utkwionymi w Jezusa nasłuchiwali, co też im powie, jaką naukę im przekaże. Oczekiwali od Niego wyjaśnienia Słowa, które zostało przeczytane. Podobnie i Ezdrasz z Nehemiaszem, odczytywali Boże słowo uroczyście i dobitnie, z dodaniem objaśnienia, tak że lud rozumiał czytanie.
To kolejne wskazanie dla nas, moi Drodzy, abyśmy starali się «rozumieć czytanie». Abyśmy sięgali po komentarze, abyśmy w internecie poszukiwali dobrych wyjaśnień słowa Bożego, odczytywanego w liturgii Kościoła danego dnia. Naprawdę, dzisiaj mamy pod tym względem dość duży wybór. Ale też – żebyśmy o tym między sobą rozmawiali, abyśmy starali się chociażby w gronie rodziny zgłębiać poszczególne zdania czy słowa, abyśmy męczyli pytaniami naszych księży, duszpasterzy; abyśmy też sami, głęboko w sercu, angażując swoje życiowe doświadczenie, starali się widzieć swoje własne życie w blasku tego Słowa.
Pamiętajmy przy tym o pouczeniu, jakie płynie do nas z dzisiejszego drugiego czytania. Święty Paweł mówi tam – w swoim Pierwszym Liście do Koryntian – że podobnie jak jedno jest ciało, choć składa się z wielu członków, a wszystkie członki ciała, mimo iż są liczne, stanowią jedno ciało, tak też jest i z Chrystusem. Wszyscyśmy bowiem w jednym Duchu zostali ochrzczeni, aby stanowić jedno Ciało.
Po czym wyjaśnia jeszcze bardziej szczegółowo: Lecz Bóg tak, jak chciał, stworzył różne członki umieszczając każdy z nich w ciele. Gdyby całość była jednym członkiem, gdzież byłoby ciało? Tymczasem zaś wprawdzie liczne są członki, ale jedno ciało. Nie może więc oko powiedzieć ręce: „Nie jesteś mi potrzebna”, albo głowa nogom: „Nie potrzebuję was”.
A z tego płynie takie pouczenie: Wy przeto jesteście Ciałem Chrystusa i poszczególnymi członkami. I tak ustanowił Bóg w Kościele najprzód apostołów, po wtóre proroków, po trzecie nauczycieli, a następnie tych, co mają dar czynienia cudów, wspierania pomocą, rządzenia oraz przemawiania rozmaitymi językami. Czyż wszyscy są apostołami? Czy wszyscy prorokują? Czy wszyscy są nauczycielami? Czy wszyscy mają dar czynienia cudów? Czy wszyscy posiadają łaskę uzdrawiania? Czy wszyscy przemawiają językami? Czy wszyscy potrafią je tłumaczyć?
Otóż, właśnie! Możemy – przenosząc te słowa na naszą rzeczywistość – powiedzieć, że nie wszyscy są księżmi, nie wszyscy są zakonnikami czy zakonnicami, nie wszyscy kończyli teologię, nie wszyscy studiowali nauki biblijne, ale wszyscy są w Kościele pełnoprawnymi członkami, każda i każdy z nas ma w Kościele swoje miejsce, każda i każdy z nas ma w Kościele do odegrania swoją jedyną i niepowtarzalną rolę, przeto słowo Boże skierowane jest także do każdej i każdego z nas, indywidualnie.
Każda i każdy z nas powinien zatem to Boże słowo odnosić bardzo osobiście i bardzo konkretnie – do swojego życia. A skoro nie wszyscy mają wykształcenie teologiczne i nie wszyscy może od razu są w stanie zrozumieć Słowo, jakie kieruje do nich Pan, przeto powinni śmiało korzystać z wiedzy i posługi tych, którzy te sprawy – by tak to ująć – urzędowo zgłębiają. Chodzi tu przede wszystkim o duszpasterzy, z którymi mamy na co dzień bezpośredni kontakt, ale także o specjalistów w naukach biblijnych, którzy dzielą się z nami swoją wiedzą w audycjach radiowych i telewizyjnych, oraz w internecie.
Raz jeszcze podkreślmy: wybór jest obecnie duży, oby tylko chciało się poszukać i posłuchać. Oby też chciało się wybrać do księgarni katolickiej i zapytać o książki, zawierające rozważania do Bożego słowa, albo komentarze biblistów. Także cotygodniowa prasa katolicka zwykle zawiera rozważania do Bożego słowa danej niedzieli, albo i całego tygodnia.
Tak więc, moi Drodzy, możliwości mamy dużo – wszystko zależy od nas. Ważne jest natomiast, abyśmy pochylając się nad Bożym słowem lub sięgając po nie – lub ewentualnie zastanawiając się, czy warto to robić, czy nie warto – uświadomić sobie, że poprzez to Słowo mówi do mnie sam Bóg. To po pierwsze.
Po drugie, że mówi do każdej i każdego z nas – tu nie ma ważniejszych i mniej ważnych, upoważnionych i czy takich, którzy nie mają prawa do tego Słowa; nie ma też bardziej lub mniej wykształconych, nie ma również znaczenia, czy ktoś jest osobą duchowną, czy świecką: wszyscy są adresatami Bożego słowa.
Tyle tylko – i to po trzecie – że każdy odbiera je indywidualnie, stosownie do swojej życiowej sytuacji, przeto zawsze, słuchając Bożego słowa lub je czytając, trzeba zakończyć pytaniem: Co przez to Słowo dzisiaj Pan powiedział do mnie? Co konkretnie mi przypomniał, co mi wskazał, jakiego osobistego pouczenia udzielił mi, konkretnej osobie, mającej swoje imię i nazwisko, i swoją osobistą historię – co powiedział dzisiaj, w tym dniu i w tych warunkach, w jakich obecnie funkcjonuję, w moim „tu i teraz”?
To bardzo ważne, moi Drodzy, abyśmy szukali takiego właśnie, bardzo osobistego odniesienia Bożego słowa do siebie i swojej życiowej sytuacji.
I wreszcie, po czwarte, pamiętajmy, że słowo Boże jest słowem żywym! Zatem, nawet jeżeli nie do końca rozumiemy, co zostało przeczytane – chociaż, podkreślmy to jeszcze raz, powinniśmy zrobić, co w naszej mocy, aby rozumieć – to jednak i tak to Słowo żyje w nas i pracuje w naszych sercach i w naszych umysłach. I często przypomina się dokładnie wtedy, kiedy jest potrzebne – i to właśnie to Słowo, które w danym momencie jest potrzebne.
Dlatego nawet, jeżeli nie za bardzo rozumiemy w danej chwili odczytywane Słowo, to i tak warto go słuchać lub je czytać. Ono samo z siebie jest pożyteczne i skuteczne – jak ziarno, wrzucone w ziemię, które przynosi plon pomimo że gospodarz nawet o tym nie wie, kiedy i co się dzieje. Ziarno samo z siebie przynosi plon, bo ma w sobie ukrytą moc życia. Podobnie i Boże słowo – ono ma życie w sobie. Ale to życie uzewnętrzni się, a wręcz eksploduje, jeżeli my mu na to pozwolimy.
Dlatego już od dzisiaj róbmy, co w naszej mocy, aby słowo Boże nie było tylko Księgą Pisma Świętego, pięknie prezentującą się na stole, kiedy ksiądz przychodzi po kolędzie, ale aby był to codzienny przewodnik po drogach naszego życia. Niech to Słowo żyje w nas, niech żyje w naszych domach, niech żyje w naszej Parafii, niech żyje w naszych społecznościach, niech żyje w Kościele.
Niech żyje – i niech przynosi plon stokrotny! Niech przemienia nasze serca! Niech przemienia naszą obecną rzeczywistość – tu i teraz! Już dzisiaj!
Stary Testament daje nam kolejną lekcję, jak ważne jest głoszenie i słuchanie Bożego Słowa. W tym kontekście często mam przed oczami mojego pierwszego animatora oazowego, który zawsze uczulał nas, że aby czytać czytanie na Mszy Świętej trzeba wiedzieć o czym się czyta. Mówił nam, że jeśli nie rozumiesz nawet, dlaczego w Słowie czytanym jest w danym momencie przecinek lub kropka tzn, że nie jesteś dobrze przygotowany do tego czytania i powinieneś je oddać drugiej osobie.
Dzisiaj jeśli czegoś nie rozumiemy lub nie rozeznajemy, to tak jak Ks. Jacek zaznaczył nie mal natychmiast mamy dostęp do licznych komentarzy i wskazówek naprowadzających nas na właściwe tory. Ale właśnie, warto sobie zadać pytanie, czy na Mszę Świętą idę już przygotowany? I czy czuję głód od samego rana usłyszenia Bożego Słowa?
A przede wszystkim – nawet, jeżeli nie idę przygotowany – to czy na Mszy Świętej naprawdę uważnie słucham Słowa?… I odnoszę do swego życia?…
xJ
” Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych.”
Chleb powszedni podtrzymuje nasze życie doczesne. Słowo Boże podtrzymuje nas na życie wieczne.
W Niedziele Słowa Bożego, przypadły fragmenty Pisma Świętego, które mówią nam jak Kapłan Ezdrasz czytał i jak słuchali Izraelici Słowa Bożego przez pół dnia, jak długo i dokładnie wyjaśniał Koryntianom nauczanie Jezusa św. Paweł , nawrócony uczeń i jak czyta i objaśnia sam Jezus fragment z Księgi Izajasza w synagodze. Czytanie, słuchanie, objaśnianie – komentarze i moja refleksja.
Podjęłam się czytania i słuchania z Wspólnotą „Karmel i ja” Słowa Bożego, ale nie szukam do tych codziennych fragmentów komentarzy, zapisuje jedynie wersety które są dla mnie ważne na ten czas.
Proszę i liczę na światło Ducha Świętego.
Myślę, że forma kontaktu z Bożym słowem może być różna: czytanie komentarzy, wyłapywanie poszczególnych wersetów, zapisywanie krótkich myśli… Najważniejsze, by się nad tym Słowem ciągle pochylać i z uwagą czytać – cały czas pamiętając, że to Pan do nas mówi!
xJ
Tak właśnie jest., bo Słowo Boże to żywy Bóg. Wczoraj po Mszy Świętej adorowaliśmy wystawionego Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Jego obecność w nas, Jego obecność przed naszymi oczyma, Jego obecność w Jego Słowie, sprawiła że nasze usta wypowiadały co skrywały nasze serca, głośne, spontaniczne uwielbienie Jezusa, modlitwa w ciszy swojego serca Słowem Bożym i na koniec dziękczynienie litanijne za wszelkie dobro doświadczone w minionym tygodniu a po nim błogosławieństwo i powrót do domów. Piękny czas, cudowne chwile, wielką radość i Boży pokój otrzymaliśmy w darze.
Rzeczywiście, piękna modlitwa – także Bożym słowem…
xJ