Noli me tangere, Fra Angelico, XV w. |
Święto św. Marii Magdaleny
(Pnp 8,6-7)
Połóż mię jak pieczęć na twoim sercu, jak pieczęć na twoim ramieniu, bo jak śmierć potężna jest miłość, a zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol, żar jej to żar ognia, płomień Pański. Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki. Jeśliby kto oddał za miłość całe bogactwo swego domu, pogardzą nim tylko.
(2 Kor 5,14-17)
Miłość Chrystusa przynagla nas, pomnych na to, że skoro Jeden umarł za wszystkich, to wszyscy pomarli. A właśnie za wszystkich umarł /Chrystus/ po to, aby ci, co żyją, już nie żyli dla siebie, lecz dla Tego, który za nich umarł i zmartwychwstał. Tak więc i my odtąd już nikogo nie znamy według ciała; a jeśli nawet według ciała poznaliśmy Chrystusa, to już więcej nie znamy Go w ten sposób. Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe.
(J 20,1.11-18)
Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. Maria Magdalena natomiast stała przed grobem płacząc. A kiedy /tak/ płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli, siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa – jednego w miejscu głowy, drugiego w miejscu nóg. I rzekli do niej: Niewiasto, czemu płaczesz? Odpowiedziała im: Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono. Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Rzekł do niej Jezus: Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz? Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę. Jezus rzekł do niej: Mario! A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: Rabbuni, to znaczy: Nauczycielu. Rzekł do niej Jezus: Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich bracii powiedz im: Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego. Poszła Maria Magdalena oznajmiając uczniom: Widziałam Pana i to mi powiedział.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pozdrawiam serdecznie z Syberii, z Surgutu.
Nie uwierzycie zapewne, ale i u nas jest ciepło, świeci słońce i jest lato.
Dziś święto św. Marii Magdaleny.
Ciekawa święta… Przez wielu uważana za nawróconą jawnogrzesznicę, choć raczej współczesna biblistyka odżegnuje się od takiego pojęcia, że Maria Magdalena i jawnogrzesznica, z którą rozmawiał Jezus to ta sama kobieta. Jednak znajdujemy w Biblii słowa, że Jezus wyrzucił z niej siedem złych duchów.
Czci ją Kościół i wschodni i zachodni. Wschodni Kościół daje jej nawet przydomek – równo-apostolska – równa Apostołom. Często też spotykamy określenie jej – apostołka Apostołów.
Dzięki tej swojej „złej sławie”, jakoby była jawnogrzesznicą, albo że Jezus wyrzucił z niej siedem złych duchów, stała się ona lubianą patronką dla wielu z nas. Wiele osób spotkałem w życiu, którzy mieli do niej szczególne nabożeństwo, ponieważ była grzeszna a została wielką świętą.
Święci idealni, święci, którzy już w łonie matki pościli w środy i w piątki, którzy mdleli kiedy słyszeli przekleństwo, którzy na obrazach przedstawieni są ze złożonymi rękami, to często dla nas święci trudni, nieco odczłowieczeni, idealni – gdzie nam grzesznym i słabym do nich. Patrzymy na te obrazy, obchodzimy ich wspomnienia, ale raczej nie zaprzyjaźniamy się bliżej z nimi, bo… gdzie nam do nich.
Św. Maria Magdalena jest bardziej ludzka, normalna, a posądzenie jej o wiele grzechów jeszcze dodaje jej piękna i pomaga nam zbliżyć się do niej. Jest nam bliska, bo i my grzeszni i słabi odnajdujemy w niej nadzieję – nadzieję, że i my możemy być święci.
Jednak tym co najbardziej w niej pociąga, czyni ją piękną świętą, świętą, która nas zachwyca, to miłość. Ona kochała Jezusa i nie kryła się z tą miłością, nie wstydziła się, nie krępowała się tej miłości.
Jeśli patrzymy na zakochanych, czasem śmiejemy się z nich, a już zawsze wiemy, że to bardzo płytkie i przelotne uczucia, które czasem, owszem, przeradzają się w piękną i dojrzałą miłość, a czasem pryskają jak bańka mydlana, albo nawet kończą się jakąś tragedią. Wiemy to wszystko a jednak często podziwiamy takich ludzi, albo nawet im zazdrościmy. Nie raz słyszałem takie słowa – oni się kochają, piękna para, a mi się w moim osobistym życiu nie układa…
Miłość jest piękna, jest zachwycająca, pociągająca…
I nie tylko ta ludzka miłość. Zachwycająca i pociągająca jest miłość do Boga. Jeśli widzimy ludzi rozmodlonych, a nawet i emocjonalnie wyrażających swoją wiarę, zakochanych w Bogu, uwielbiających Boga, to jest to coś co zachwyca i pociąga. Też tak chcemy, trochę zazdrościmy ludziom tak zakochanym w Bogu. Kiedy spóźniali się moi goście, o czym pisałem tydzień temu, miałem okazję przez internet uczestniczyć w Rekolekcjach na stadionie. Choćby tam można było zachwycać się tym zakochaniem ludzi w Panu Bogu. Wiara pełna radości, bo i wiara pełna miłości.
Taką właśnie postawę prezentuje Maria Magdalena. Zakochana w Jezusie. Spotyka się nawet w internecie teorie, które próbują opierać się na jakichś pseudonaukowych badaniach, że jakoby Maria Magdalena była żoną Jezusa. Oczywiście jest to bzdura jakich mało i szukanie sensacji, ale to właśnie pokazuje czym jest niezrozumienie miłości. Jeśli dla kogoś miłość sprowadza się do seksu, to jak widzą przejaw miłości, albo słyszą o miłości to kojarzy się im to z jednym.
Jednak tu widzimy miłość czystą. Na obrazie (patrz wyżej) widzimy scenę, jak Maria Magdalena, kiedy rozpoznała Jezusa chce go objąć, wyciąga do niego ręce. A Jezus mówi – nie zatrzymuj Mnie. Piękny obraz czystej miłości, która wcale nie musi sprowadzać się do kontaktu fizycznego – choć sam taki kontakt sam w sobie nie jest niczym złym.
Świadectwem wielkiej miłości Marii Magdaleny do Jezusa jest to, że ona po Jego śmierci idzie do grobu, nie przejmując się za bardzo tym, że nie będzie mogła do niego wejść. Idzie, bo przecież miłość zawsze coś wymyśli.
I te piękne słowa dzisiejszego pierwszego czytania: „Jak śmierć potężna jest miłość (…) żar jej to żar ognia, płomień Pana. Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki”.
A czy możemy i my, naszą relację do Jezusa nazwać miłością?
Czy jesteśmy zakochani w Bogu?
Czy mogliśmy wczesnym rankiem iść do grobu Jezusa, żeby namaścić pogrzebane, martwe Ciało Jezusa?
Czy jesteśmy w stanie dla Jezusa zrobić coś szalonego, coś wielkiego?
Może dlatego właśnie zapominamy o modlitwie, opuszczamy Msze św. mało się spowiadamy, uważamy za ciężar pewne religijne praktyki, czy ulegamy pokusom, bo nie ma w nas owej miłości, szalonej miłości do Jezusa, owego zakochania w Bogu…
Może trzeba by nam prosić o ten dar, dar miłości a nawet zakochania w Bogu.
Może trzeba by rozpalać tę miłość do Boga… Może trzeba rozmyślać jak jeszcze mogę pokazać Bogu, że Go kocham, jak jeszcze mogę przejawić tę miłość.
Na Syberii teraz dość spokojnie, przygotowujemy się do dwóch wydarzeń związanych z rodzinami.
Jedno to u nas w parafii. W następnym tygodniu planujemy rekolekcje rodzin w naszej parafii. Kilka młodych rodzin pragnie, kolejny już raz uczestniczyć w rekolekcjach dla rodzin, dla małżeństw. Znaleźli jakiś dom, daczę, gdzie jest miejsce w odosobnieniu dla kilku rodzin, wynajmujemy ten dom na trzy dni i będziemy się skupiać. Proszę Was o modlitewne wsparcia – za tydzień, piątek, sobota, niedziela.
A potem 3-6 sierpnia w Nowosybirsku ogólno-rosyjskie spotkanie rodzin. Też uczestniczę w organozacji tego i też planuję w tym uczestniczyć. Również proszę o modlitwę. A potem 8 sierpnia przylatuję do Polski.
Jeszcze jedna intencja, prośba o modlitwę. Wczoraj jeden nasz parafianin z Nojabrska, bardzo gorliwa rodzina, Polak z pochodzenia, Mieczysław, mężczyzna około pięćdziesiątki, miał zawał i w ciężkim stanie jest w szpitalu. Modlimy się za niego i proszę o modlitwę.
Pozdrawiam serdecznie.
Z Bogiem.
Dziś, w święto Marii Magdaleny, jeśli już tyle o miłości, to trochę romantyki i tu. Wszystko to zdjęcia z mojego aparatu, zrobione na Syberii. |
Panie, nasza miłość do Ciebie i do drugiego człowieka jest niedoskonała, kuleje. Spraw Panie, abyśmy zanurzali się często w Tobie, karmili się Tobą, bo Ty jesteś Miłością doskonałą. Niekiedy jesteśmy pustymi dzbanami, niech więc Twoja miłość wypełni nas całkowicie, po brzegi. Święta Mario z Magdalii, módl się za nami. Amen.
Wydaje mi się Anno,że raczej nasze dzbany nie są puste, są pełne nad samych i naszych wyobrażeń ,przynajmniej ja tak mam
oddać wszystko,żeby On był wszystkim w moim życiu,
to takie pragnienie z tych nierealnych do zrealizowania na ten moment przeze mnie
aniam
Aniu, stwórz więc swoją modlitwę na miarę potrzeby Twojego serca. Pan, zrozumie nas obie, co w naszych sercach gra. Nie musisz się z moją modlitwą zgadzać. Moja wypłynęła spontanicznie, bo tak wtedy ją czułam, po przeczytaniu Słów Bożego i komentarza. Pozdrawiam serdecznie w niedzielne popołudnie.
Otóż, właśnie! W szczerej modlitwie wyrażajmy przed Bogiem to, co kryje się w naszych sercach. A skoro tak, to każda z tych modlitw będzie inna, bo każdy z nas inaczej – indywidualnie, osobiście – przeżywa swoją więź z Bogiem.
Pozdrawiam serdecznie obie Anny!
Ks. Jacek