Dać się „przekonać” Światłu…

D
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym  dwudziestą czwartą rocznicę święceń biskupich przeżywa Ksiądz Biskup Henryk Tomasik, Pasterz Diecezji radomskiej, a przed laty – Biskup pomocniczy Diecezji siedleckiej. Ksiądz Biskup wyświęcił mnie na diakona, był też moim Profesorem w Seminarium. Dziękując za wszelkie dobro, okazywane przy różnych okazjach, życzę nieustannego zapału duszpasterskiego, tak bardzo potrzebnego do prowadzenia ludzi do jedynego i niezawodnego Światła, Jezusa Chrystusa. O to będę się dla Jubilata modlił.
        Z kolei, swoje święto patronalne przeżywa Imiennik jednego z trzech Magów – Kacper Gołębiewski, krewny Księdza Proboszcza z Miastkowa. I właśnie w Miastkowie mam okazję się z Nim spotykać, kiedy wraz z Rodziną przyjeżdża tam w odwiedziny. Życzę Mu wytrwałości i odwagi trzech Mędrców w dążeniu do Jezusa! I także zapewniam o modlitwie.
        Moi Drodzy, chociaż sam nie będę brał udziału w Orszaku Trzech Króli, bo w Miastkowie po prostu go nie będzie, to jednak zachęcam wszystkich, mogących wziąć w nim udział, aby włączyli się w to piękne dzieło. Niech to będzie nie tylko „piękna, tradycyjna impreza” – jak wczoraj słyszałem w mediach – ale także forma naszego radosnego wyznania wiary! Może właśnie takiej przeciwwagi potrzeba dla idiotycznych, a do tego łamiących prawo demonstracji „obrońców demokracji”, posuwających się przy tym do agresji i wulgarności. Może właśnie z naszej strony potrzeba zademonstrowania radości z tego, że naszym Panem jest Jezus Chrystus, który jest najpewniejszym Gwarantem prawdziwej wolności, rozumianej na sposób ewangeliczny. Tak, czy owak, zachęcam do włączenia się w tenże Orszak.
         A przy okazji, przypominam wszystkich zainteresowanym, że dzisiaj jest pierwszy piątek miesiąca. Natomiast – pomimo tego – jesteśmy dziś zwolnieni ze zwykłej piątkowej wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych, ze względu na uroczystość liturgiczną.
         Moi Drodzy, dawno już nie przypominałem o Wielkiej Księdze Intencji i o naszej łączności duchowej o 20.00? Pamiętacie o tym jeszcze chociaż trochę, czy już całkowicie poszło to w zapomnienie?
     Na głębokie i radosne (bez względu na pogodę) przeżywanie tego uroczystego dnia – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                                  Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Uroczystość
Objawienia Pańskiego,
do
czytań: Iz 60,1–6; Ef 3,2–3a.5–6; Mt 2,1–12
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
Powstań,
świeć, Jeruzalem, bo przyszło twe światło
i
chwała Pana rozbłyska nad tobą.
Bo
oto ciemność okrywa ziemię
i
gęsty mrok spowija ludy,
a
ponad tobą jaśnieje Pan
i
Jego chwała jawi się nad tobą.
I
pójdą narody do twojego światła,
królowie
do blasku twojego wschodu.
Podnieś
oczy wokoło i popatrz:
Ci
wszyscy zebrani zdążają do ciebie.
Twoi
synowie przychodzą z daleka,
na
rękach niesione twe córki.
Wtedy
zobaczysz i promienieć będziesz,
zadrży
i rozszerzy się twoje serce,
bo
do ciebie napłyną bogactwa zamorskie,
zasoby
narodów przyjdą ku tobie.
Zaleje
cię mnogość wielbłądów,
dromadery
z Madianu i z Efy.
Wszyscy
oni przybędą ze Saby,
ofiarują
złoto i kadzidło,
nucąc
radośnie hymny na cześć Pana.
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:
Bracia:
Przecież słyszeliście o udzieleniu przez Boga łaski danej mi dla
was, że mianowicie przez objawienie oznajmiona mi została ta
tajemnica.
Nie
była ona oznajmiona synom ludzkim w poprzednich pokoleniach, tak jak
teraz została objawiona przez Ducha świętym Jego apostołom i
prorokom, to znaczy że poganie już są współdziedzicami i
współczłonkami Ciała, i współuczestnikami obietnicy w
Chrystusie Jezusie przez Ewangelię.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Gdy
Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda,
oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: „Gdzie jest
nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę na
Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon”.
Skoro
usłyszał to król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima.
Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał
ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz.
Ci
mu odpowiedzieli: „W Betlejem judzkim, bo tak napisał prorok:
«A
ty, Betlejem, ziemio Judy,
nie
jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy,
albowiem
z ciebie wyjdzie władca,
który
będzie pasterzem ludu mego, Izraela»”.
Wtedy
Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o
czas ukazania się gwiazdy. A kierując ich do Betlejem, rzekł:
„Udajcie się tam i wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je
znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu
pokłon”. Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę.
A
oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż
przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy
ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli
Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon.
I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i
mirrę.
A
otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą
udali się do ojczyzny.
Jakoś
mocno przemawiają do mnie te słowa Izajaszowego proroctwa, które
usłyszeliśmy przed chwilą w pierwszym czytaniu: Bo oto
ciemność okrywa ziemię
i gęsty mrok spowija ludy, a
ponad tobą jaśnieje Pan
i Jego chwała jawi się nad
tobą.
Przypominają
się inne słowa – również zapisane przez Izajasza – z
pierwszego czytania na Pasterce, kiedy to Prorok obwieszczał, iż
naród kroczący w ciemnościach ujrzał
światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków
zabłysło
światło.
Przy czym, tamten tekst można było
zrozumieć w ten sposób, że oto ciemności zostają
rozjaśnione przez światło przychodzącego Zbawiciela.
Dzisiaj
natomiast – biorąc pod uwagę całość pierwszego czytania, ale
też Ewangelię – można odczytać przesłanie Bożego słowa w ten
sposób, że to światło wznosi się ponad ciemnościami, a
ludzie idą ku niemu, pozostawiając te ciemności i mroki niejako
poza sobą.
Oczywiście,
zasadniczo w jednym i w drugim obrazie chodzi o to samo: Jezus
jest prawdziwym, mocnym i niepokonalnym Światłem,
ludzie zaś
żyją w ciemnościach, dlatego jedynym sposobem wyzwolenia się z
owych mroków jest pójście za Jezusem. Takie przesłanie
wynika z obu tekstów. Natomiast wydaje się, że w każdym z nich
nieco inaczej zostały rozłożone akcenty.
We
fragmencie, odczytanym na Pasterce – jak już sobie wspomnieliśmy
– mocniej zostało podkreślone rozjaśnienie przez blask
przychodzącego Zbawiciela całej okrytej mrokiem ludzkiej
rzeczywistości.
To jest oczywiście celem naszych wszelkich
pragnień i dążeń, ale – jak się wydaje – to nie nastąpi
od razu.
Żyjemy bowiem naprawdę w takim kontekście, który
akurat zacytowane przed chwilą słowa dzisiejszego pierwszego
czytania dobrze oddają: Oto ciemność okrywa
ziemię i gęsty mrok spowija ludy.
Długo
by tu można było wyliczać, o jakich ciemnościach mówimy.
Oczywiście, wszystkie one mają swoje źródło w sercu
człowieka,
u początku ich wszystkich jest ludzki grzech,
ale ostatecznie różne postaci przyjmują owe mroki: to może być
mrok nienawiści ludzkiej i zazdrości, mrok korupcji i
złodziejstwa,
mrok terroryzmu i nihilizmu, mrok niewiary
w jedynego i prawdziwego Boga,
oraz – tożsamy z nim – mrok
zabobonnej wiary w ludzi, rzeczy lub zjawiska, próbujące miejsce
Boga zajmować, i tak dalej… Naprawdę, lista możliwych sytuacji i
okoliczności jest tutaj długa…
Przykład
jednej takiej odnajdujemy również w usłyszanej przed chwilą
Ewangelii, gdzie uosobieniem wszystkich chyba możliwych
ciemności, zalegających na świecie, jest Herod.
Dlatego
zapewne po spotkaniu z nim, trzej Mędrcy, którzy dzisiaj stają się
dla nas przewodnikami w dążeniu do światła, właśnie ten
kierunek swego marszu obrali: do Światła! Do tego
Światła, którym jest Jezus.
Żeby
jednak do Niego dotrzeć, poszli za innym, mniejszym światłem –
za światłem gwiazdy. Można by nawet zaryzykować
stwierdzenie, że Jezus wysłał im na drogę – niczym posłańca,
mającego ich doprowadzić do Niego – ową tajemniczą gwiazdę,
która na tle całego firmamentu niebieskiego tak jasno świeciła,
że wiedzieli, iż to za jej blaskiem mogą bezpiecznie i pewnie
kroczyć. Jak relacjonuje Ewangelista Mateusz: Oto
gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż
przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy
ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali.
Chciałoby
się rzec, że światło tej gwiazdy było dla Mędrców na tyle
„przekonujące”, że mu uwierzyli – i za nim poszli. A
kiedy dotarli do celu, weszli do domu i zobaczyli
Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon.
I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i
mirrę.
Wtedy
też dokonało się coś bardzo istotnego, na co koniecznie musimy
zwrócić uwagę. Ewangelista tak to opisuje: A otrzymawszy we
śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do
ojczyzny.
Zatem, najpierw dali się „przekonać”
temu małemu światłu, które rozjaśniało im drogę do Jezusa,
kiedy zaś stanęli przed Nim – prawdziwym i niegasnącym
Światłem – także Jemu dali się „przekonać”,
czego
pierwszym znakiem było to, że nie posłuchali podstępnego
polecenia Heroda, tylko poszli za głosem Bożym i inną drogą
wrócili do 
domu.
Nie
weszli więc w bezpośrednią konfrontację z Herodem, nie mierzyli z
nim swoich sił, nie próbowali go przekonywać, albo w
jakikolwiek sposób na niego wpływać, tylko po prostu zupełnie go
pominęli, zostawili, nie wrócili do niego.
Nie
słyszymy tego dzisiaj, ale z dalszych wersów Mateuszowej Ewangelii
dowiadujemy się, że doprowadziło to Heroda do prawdziwej erupcji
dzikiej wręcz wściekłości, czego skutkiem było niestety – jak
wiemy – wymordowanie wszystkich chłopców w wieku do
lat dwóch.
Ich wspomnienie, jako Świętych Młodzianków
Męczenników, obchodzimy trzy dni po Bożym Narodzeniu.
Ale
nas teraz bardziej interesuje postawa Mędrców i to, że – jako
rzekliśmy – dali się „przekonać” Światłu. Tak, oni
nie tylko tym Światłem, którym jest Jezus, zachwycili się i
oddali Mu cześć. Oni dali się Mu „przekonać”,
dali się Mu poprowadzić, uwierzyli Mu… A konkretnym tego
znakiem było to właśnie, że powrócili do siebie inną drogą,
czyli wznieśli się ponad te ciemności i mroki, w jakich żył
Herod i cały jego zatęchły „światek”…
I
tutaj powróćmy do słów z pierwszego czytania, cytowanych już na
początku: Bo oto ciemność okrywa ziemię i gęsty mrok
spowija ludy, a ponad tobą jaśnieje Pan i Jego chwała jawi się
nad tobą.
Moi
Drodzy, na pewno nieraz – także w mowie potocznej, w różnych
rozmowach – słyszymy, albo sami wypowiadamy taką oto zachętę:
„Wznieś się ponad to wszystko”, przy czym owym
„wszystkim” są właśnie te nasze codzienne, powszednie,
przyziemne mroki i ciemności, większe lub mniejsze, czyli
jakieś międzyludzkie spory, jakieś intrygi, plotki, podkopywanie
sobie nawzajem opinii, a czasami całkiem duże konflikty i napięcia.
To jest nasza codzienność, czyż nie?…
I
to zarówno na tym naszym własnym podwórku, jak i na tym
polskim podwórku – już nie mówiąc nawet tym
światowym… My tym żyjemy, tym się przejmujemy, sami w
tym uczestniczymy – bo nie da się inaczej.
Ale
dzisiaj Jezus przychodzi do nas ze swoim Słowem, a w nim – właśnie
z tą wizją: Bo oto ciemność okrywa ziemię i gęsty mrok
spowija ludy, a ponad tobą jaśnieje Pan i Jego chwała jawi się
nad tobą.
I ukazuje nam – przez Izajasza – taki
oto obraz: I pójdą narody do twojego światła, królowie
do blasku twojego wschodu. Podnieś oczy wokoło i popatrz: Ci
wszyscy zebrani zdążają do ciebie. Twoi synowie przychodzą z
daleka, na rękach niesione twe córki. Wtedy zobaczysz i promienieć
będziesz,
zadrży i rozszerzy się twoje serce…
A
znowu, przez Apostoła Pawła daje nam zapewnienie, że poganie
już są współdziedzicami i współczłonkami Ciała, i
współuczestnikami obietnicy w Chrystusie Jezusie przez Ewangelię.

Oczywiście, to nie znaczy, że Jezus, czy Paweł Apostoł, chcą
nam dzisiaj naurągać i nawyzywać od pogan. „Poganami” w Biblii
są ci, którzy nie wyznawali wiary w jednego Boga, bo nie
należeli do narodu wybranego – a więc chociażby trzej Mędrcy,
których dzisiaj wspominamy.
I
oto Jezus przez Apostoła zapewnia nas, że wszyscy – bez
żadnego wyjątku! – jesteśmy zaproszeni do pełnej
jedności z Nim.
Do tej prawdy zresztą dzisiaj w Kościele
szczególnie nawiązujemy, nazywając dzisiejsze święto –
uroczystością Objawienia Pańskiego. Tak, bo w ten sposób
chcemy uwielbić Boga za to, że w osobach trzech Mędrców,
przedstawicieli narodów pogańskich, objawił swego Syna całemu
światu – wszystkim, bez żadnego wyjątku!
Wszystkim tym,
którzy zechcą do tego jedynego Światła przyjść – i którzy
temuż Światłu dadzą się „przekonać”!
To
właśnie dlatego dzisiaj również dużo mówimy o misjach,
wspierając je modlitwą i ofiarą materialną, bo właśnie
to dzieło najpełniej i najpiękniej realizuje pragnienie Boga, by
blask Jego Syna dotarł do wszystkich ludzi.
Jednak
nam również – nam, żyjącym w kraju od ponad tysiąca lat
katolickim i na kontynencie, który na chrześcijaństwie budował
swoją tożsamość – nam właśnie dzisiaj na nowo potrzeba
tego Światła.
Może nawet bardziej, niż tym, którym się je
głosi na misjach! Bo myśmy się chyba wszyscy strasznie
pogubili
w tych „ciemnościach, które okrywają ziemię” –
naszą ziemię – i w tych „gęstych mrokach, które spowijają
ludy”.
A
skoro słyszymy, że ponad tymi wszystkimi ciemnościami jaśnieje
prawdziwe i niezawodne
Światło, to trzeba, abyśmy
zechcieli – spróbowali przynajmniej – oderwać się od całego
tego bałaganu, w jakim na co dzień żyjemy; od tych mroków naszej
powszedniej codzienności, i wznieśli się ponad to wszystko!
Naturalnie,
nie chodzi tu o to, aby „bujać w obłokach” i żyć w jakimś
oderwaniu od rzeczywistości, w jakichś mrzonkach i
wydumanych wyobrażeniach o sobie. I nie chodzi tu także o to, aby
na innych patrzeć z góry, traktując ich jako „ciemny
motłoch”, niegodny naszej uwagi. Nie, to nie w tym rzecz!
Rzecz
w tym, aby nie dać się „po uszy” wplątać właśnie w to
całe „bagienko”,
w jakim przychodzi nam na co dzień żyć –
w cały ten brud ludzkich intryg, plotek, obmów, kłótni,
zazdrości; w cały ten balast, który nas naprawdę nieraz
przytłacza. Kochani, to nie jest nasz świat! Mówiąc tak
nieco kolokwialnie: to „nie nasza bajka”! To nie jest
nasza rzeczywistość!
Owszem,
to wszystko wygląda na naszą rzeczywistość, bo w takim
kontekście żyjemy, często także niemało przykładając się do
tego – swoimi intrygami i swoimi plotkami – aby ta rzeczywistość
właśnie tak wyglądała. Ale to nie jest tak naprawdę coś, do
czego mielibyśmy się przyzwyczaić
i w czym mielibyśmy do
końca zgnuśnieć… To nie jest nasz świat! To nie jest
nasza rzeczywistość!
Naszą
rzeczywistością jest Światło!
Naszą rzeczywistością jest
Jezus Chrystus! A skoro już do Niego dotarliśmy poprzez
chociażby przeżycia ostatnich Świąt, poprzez Spowiedź
rekolekcyjną, poprzez Komunię Świętą, to musimy temuż
Światłu dać się „przekonać”!
Tak jak Mędrcy! Musimy się
dać „przekonać” Światłu! A w związku z tym – co?
A
w związku z tym – tak jak Mędrcy – inną drogą powrócić
do domu,
do swojej rzeczywistości! Co to konkretnie oznacza? To
oznacza – ni mniej, ni więcej – zmianę myślenia! To
oznacza ciągłe wyrywanie się z tego „grajdołka”, w
jakim na co dzień żyjemy; to oznacza ciągłe wznoszenie się
ponad przeciętność i małość
tego wszystkiego, co niesie
nasza smutna codzienność – i wyrywanie się do Światła, do
Jezusa,
do pełnej jedności z Nim!
Kochani,
możemy tego dokonać! Możemy tego codziennie dokonywać:
przez modlitwę, przez Spowiedź, Komunię Świętą, przez kontakt z
Bożym słowem… I przez codzienny wysiłek włożony w to, by
zmieniać swoje myślenie – z tego ponurego, codziennego
rozpamiętywania tych wszystkich rzekomo wielkich problemów, które
jutro już przestaną być takimi wielkimi, a pojutrze w ogóle o
nich zapomnimy – ku spojrzeniu jasnemu, pełnemu nadziei i
wiary, pełnemu miłości i pokoju!
Do
tego nas zachęca Jezus Chrystus, do tego nas zachęca Paweł
Apostoł, do tego nas zachęca Prorok Izajasz, do tego nas zachęcają
trzej Mędrcy. Do czego?
Do
tego, byśmy poszli za Światłem! I temuż Światłu – dali się
„przekonać”…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.