Pozdrawiam z pielgrzymki do Kodnia!

P

Szczęść Boże! Dzisiaj wraz z Grupą swoich Parafian udaję się na pielgrzymkę szlakiem Sanktuariów Podlasia: Leśna Podlaska, Pratulin, Kostomłoty, Kodeń. Na całej trasie, a szczególnie w tych świętych miejscach, będę polecał Was wszystkich i Wasze sprawy Dobremu Bogu przez wstawiennictwo Maryi. Łączmy się duchem!
                Gaudium et spes! Ks. Jacek

Sobota 4 tygodnia wielkanocnego,
do czytań:  Dz 13,44–52; J 14,7–14
Bardzo ostre słowa skierował dziś do słuchających go – a właściwie: nie słuchających – Żydów Apostoł Paweł. Kiedy bowiem zobaczyli oni, iż całe miasto wyległo, aby słuchać słów Dobrej Nowiny, wówczas – jak słyszymy – ogarnęła ich zazdrość i bluźniąc, sprzeciwiali się temu, co mówił Paweł. I to właśnie wtedy padły znamienne słowa, do nich skierowane:Należało głosić Słowo Boże najpierw wam. Skoro jednak odrzucacie je i sami uznajecie się za niegodnych życia wiecznego, zwracamy się do pogan.
Oto, Kochani, wielki dramat dzieci Narodu Wybranego. Ci, od których zaczęło się zbawienie; ci, którzy – jako naród –pomiędzy sobą mieli Syna Bożego i do których skierował On – jako do pierwszych – słowa swego nauczania, aby oni potem rozprzestrzenili to po całym świecie, właśnie ci wybrani odwrócili się i nie chcieli przyjąć oferowanych im darów. Jakże wielki to dramat, jakże wielkie to nieszczęście, jakże wielka to przegrana!
W tej sytuacji Paweł i Barnaba zwracają się do pogan.Trzeba nam przy tym pamiętać, że słowo „poganie” nie ma w tym przypadku odcienia negatywnego, pejoratywnego, bowiemnie chodzi tu o jakichś niewiernych, heretyków, ludzi wrogo nastawionych do wiary, jak to zwykliśmy pojmować, kiedy dziś wypowiadamy słowo „poganin”. Wtedy chodziło raczej o ludzi, którzy nie byli wyznawcami judaizmu, którzy nie praktykowali zasad religii żydowskiej.
To właśnie na temat ich włączania do wspólnoty Kościoła rozgorzał w swoim czasie spór między samymi Apostołami, bowiem jedni chcieli od razu udzielać im chrztu, z kolei inni uważali, że muszą oni najpierw stać się wyznawcami judaizmu i dopiero tą drogą dojść do Kościoła. Wiemy, że pierwszy w historii Kościoła Sobór Powszechny –Sobór Jerozolimski – rozstrzygnął sprawę w ten sposób, że nie zobowiązywał jednak do przechodzenia przez judaizm, a pozwolił od razu wstępować do Kościoła tak zwanym poganom. Potrzeba było tylko z ich strony otwartego i gotowego serca.
Jak się dzisiaj dowiadujemy, bardzo często prezentowali oni taką postawę. I jakkolwiek zawzięci Żydzi dopięli swego i podburzywszy pobożne a wpływowe niewiasty wyrzucili Pawła i Barnabę ze swych granic, to jednak – jak słyszymy – poganie[…] radowali się i uwielbiali Słowo Pańskie, a wszyscy, przeznaczeni do życia wiecznego, uwierzyli. Słowo Pańskie rozszerzało się po całym kraju.
A Jezus w Ewangelii niejako dopowiada: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję. Owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca. A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu.
Tak, Kochani, trzeba nam to raz jeszcze sobie uświadomić, że nie przynależność do rodziny od pokoleń katolickiej, ani przynależność do różnych wspólnot, ani znajomość z tym, czy tamtym księdzem; ani zdjęcie z Papieżem, wiszące na ścianie; ani ilość przeżytych pielgrzymek i rekolekcji, ani ilość ofiar złożonych na cele kościelne i dobroczynne, ani żadne piękne tradycje, czy zwyczaje – nie zastąpią otwartego serca, gotowego na przyjęcie Dobrej Nowiny i życia według niej!
To wszystko, co tu sobie wyliczamy, ważne jest i istotne, ale pod warunkiem, że zachowane jest to najważniejsze: otwarte, szczere, radosne i pokorne serce, wyczulone na głos Jezusa, gotowe do ciągłego nawracania i odpowiadania na Boże wezwanie. Niech przykład zawziętości i oporu Żydów z Antiochii Pizydyjskiej będzie dla nas wszystkich przestrogą.
W tym kontekście zastanówmy się:
  • Czy spełnianie praktyk religijnych jest wyrazem mojej głębokiej wiary, czy jedynie formą dla formy?
  • Czy wezwanie do stałego nawracania się odnoszę do siebie, czy częściej jednak do innych?
  • Czy nikomu nie zazdroszczę jego relacji z Bogiem, czy sam staram się rozwijać swoje relacje?
Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie, wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła.

1 komentarz

  • Zatrzymałam się przy ostatnim pytaniu x Jacku
    ''Czy nikomu nie zazdroszczę jego relacji z Bogiem, czy sam staram się rozwijać swoje relacje? ''

    Może zazdrość to złe okreslenie, ale przyznaję, ze czuję ukłucie w sercu ? smutek ? Gdy widzę ludzi rozanielonych , odczuwających wewnętrzny spokój po Sakramencie Pokuty i Pojednania..
    Czuję ukłucie w sercu gdy widzę ludzi którzy wręcz biegną na Eucharystię, spokojnie na niej trwają, i wychodzą z Kościoła promienni, uśmiechnięci…

    Czuję ukłucie, bo ja tak nie potrafię…
    Nie nie chcę…bo bardzo chcę…
    Ale jest coś , co mi na to pozwala…
    I chyba tracę już nadzieję, ze to się może zmienić…

    Gość – A 

    ~Gość – A, 2011-05-21 08:58

    Nie wolno tracić nadziei! Ani na moment! Warto "zawalczyć" o swoje relacje z Bogiem, a takie, czy inne oblicza innych mogą mylić. Pamiętajmy starą zasadę, że pozory – no właśnie! – mylą. Bo nikt z nas nie może wiedzieć, co tak naprawdę przeżywa w sercu drugi człowiek, nawet jeżeli szeroko się uśmiecha, albo na Mszy ma bardzo skupioną twarz. Bardzo często nie pokrywa się to z prawdziwym skupieniem, lub prawdziwym szczęściem wewnętrznym. My spowiednicy dobrze to wiemy. Dlatego nie warto – powtórzę to – nikomu niczego zazdrościć, nie warto ulegać pozorom, tylko tworzyć swój osobisty kontakt z Bogiem! Niejednokrotnie ci, którzy w pocie czoła prowadzą intensywne duchowe walki, w rzeczywistości są bardzo blisko Boga!

    ~Ks. Jacek, 2011-05-24 20:08

    Dziękuję bardzo! Miła niespodzianka! Pozdrawiam …

    Dziękuję bardzo! Miła niespodzianka! Pozdrawiam Uczestników tamtej pamiętnej Pielgrzymki szlakiem Sanktuariów Podlasia! Informacja dla reszty świata: była to Pielgrzymka Grupy Liturgicznej z Parafii Żelechów.

    ~Ks. Jacek, 2011-05-29 11:48

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.