Jezus w centrum naszego życia!

J

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! 
     Dzisiaj znowu opóźnienie spowodowane trudnościami z załączeniem się internetu! Zupełnie tego nie rozumiem – w największym polskim mieście! Ale – cóż… 
     Przekazuję Wam wszystkim, Kochani, pozdrowienie i uśmiech od Matki Bożej, królującej w Sanktuariach Podlasia. Wczorajsza Pielgrzymka wypadła rewelacyjnie, atmosfera w Grupie – a było prawie pięćdziesiąt osób – wspaniała, wielka życzliwość Ojców Paulinów w Leśnej Podlaskiej; Duszpasterzy Parafii Pratulin: Ks. Proboszcza Marka Kota i Ks. Piotra Hawryluka – Wikariusza; Proboszcza Neounickiej Parafii w Kostomłotach – Ks. Zbigniewa Nikoniuka; i wreszcie – Ojców Oblatów w Kodniu, na czele z Superiorem – przełożonym klasztoru – O. Leszkiem Walendzikiem. Ogromnie cieszę się z atmosfery przede wszystkim modlitewnej, ale i organizacyjnie wszystko dobrze „zagrało”. Wielką wdzięczność wyrażam za to Panu Sylwestrowi Biernackiemu, naszemu Kierowcy z Żelechowa. 
      Niech teraz ten dobry i święty czas owocuje. Ja przez cały czas pielgrzymowania i w każdym ze świętych miejsc polecałem Bogu w modlitwie Was i Wasze sprawy!
        A przy okazji Dnia Pańskiego przesyłam moje kapłańskie błogosławieństwo: Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                 Gaudium et spes!  Ks. Jacek

5 Niedziela Wielkanocna, A,
do czytań:  Dz 6,1–7;  1 P 2,4–9;  J 14,1–12
Bardzo znaczące stwierdzenia padają w Ewangelii, której przed chwilą wysłuchaliśmy. Jezus mówi o sobie, że jest drogą i prawdą, i życiem, zatem nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przez Niego. On bowiem jest jedno z Ojcem, dlatego kto Jego – Jezusa – zobaczył, zobaczył także i Ojca. To bardzo ważne stwierdzenia, bowiem akcentują one relację, jaka zachodzi między Jezusem, a Jego Ojcem. Jest On z Ojcem jedno, łączy ich nierozdzielna więź i nie da się wejść w łączność z Ojcem, pomijając Syna – i odwrotnie. 
Naturalnie, dzisiaj słowa te może inaczej rozumiemy,mając już na uwadze dwa tysiące lat istnienia Kościoła i wiele przeróżnych analiz teologicznych, wiele różnych kazań i rozważań, których celem było przybliżenie tych prawd ponadczasowych… Mamy wreszcie doświadczenie Zmartwychwstania Jezusa, dokonanego mocą Bożą. Jednak Uczniowie, słuchający dziś swego Mistrza, jeszcze tych wszystkich doświadczeń nie mieli. To wszystko było jeszcze przed nimi. Widzieli oni natomiast Nauczyciela, Proroka, Uzdrowiciela; widzieli znaki, jakie czynił, słyszeli Jego słowa…I zastanawiali się, kim On tak naprawdę jest?
Bo różne o Nim opinie krążyły i w niejednym kręgu nawet bardzo wykształconych ówczesnych elit dochodziło do rozdwojenia i ostrych dyskusji na temat tego, kimże właściwie On jest! A Jezus niedwuznacznie i bardzo zdecydowanie mówi dzisiaj, że jest Synem Bożym i dokonuje dzieł, które od Ojca pochodzą! Mówi do Filipa: Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie, wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła.
A Piotr Apostoł, w drugim dzisiejszym czytaniu,porównuje Jezusa do kamienia –kamienia żywego, kamienia węgielnego – takiego, na którym opiera się cała budowla. I choć budowniczowie odrzucili go, to jednak w istocie stał się on podstawą wszelkiego budowania. Dla tych natomiast, co go odrzucili, stał się kamieniem upadku i skałą zgorszenia.
Kochani, kiedy tak słuchamy tych pięknych, poetyckich porównań, nie możemy poprzestać jedynie na ich zewnętrznej formie – nazwijmy ją: literackiej, poetyckiej, metaforycznej… Jakkolwiek bowiem same w sobie piękne, jednocześnie zawierają one bardzo istotną treść i to na nią trzeba nam zwrócić uwagę!
Oto bowiem Jezus Chrystus jest Synem Boga, jestkamieniem węgielnym historii świata i człowieka. Jest więc Tym, wokół którego koncentrują się dzieje świata; jest kimś, kto staje w punkcie kulminacyjnym wszystkich spraw i działań ludzkich. Nie może nazywać się zatem wierzącym i nie może mówić o jakimkolwiek odniesieniu do Boga ktoś, kto by pomijał Osobę Syna i lekceważył prawdę o Jego Zmartwychwstaniu! Tę prawdę trzeba umieścić w centrum swego życia, ona musi rzutować na wszystkie nasze działania i decyzje.
Przykład dają nam Apostołowie, którzy jakkolwiek żyli i działali w atmosferze wielkiego entuzjazmu, tworząc podwaliny młodego Kościoła, to jednak – jak słyszymy w pierwszym czytaniu – stają też w obliczu konkretnych problemów, które trzeba mądrze rozwiązać. Z taką sytuacją mamy dziś do czynienia: pomiędzy chrześcijanami, wywodzącymi się z dwóch różnych tradycji, doszło do nieporozumień na takim bardzo ludzkim tle: jedni bowiem poczuli się w jakiś sposób pomijani przez drugich, traktowani przez nich gorzej. I zauważmy, że Apostołowie nie uciekli od tego problemu, ale podjęli działania w kierunku jego rozwiązania. A jak to uczynili?
Kolegialnie – i na modlitwie. Oni doskonale zdawali sobie sprawę, że chociaż między nimi panuje atmosfera wielkiej wzajemnej miłości, życzliwości, to jednak dopiero takie sytuacje pokazują, czy jest to nastawienie trwałe, czy tylko przejściowe, emocjonalne, niepogłębione… Dzisiaj przekonujemy się, że nie tylko potrafili wzajemnie cieszyć się swoją wiarą i pałać entuzjazmem w chwilach radosnych, ale też umieli się odnaleźć w takich chwilach, jak ta opisana w pierwszym czytaniu.
Oni bowiem pamiętali o tym, czego ich Jezus nauczał i jakiej postawy od nich oczekiwał. Dlatego powstały we wspólnocie konflikt rozwiązali w Jego duchu, przekładając na konkret życiowej sytuacji słowa Jezusowego nauczania.A zatem, Jezus w każdej chwili, także w trudnej, był w centrum ich życia, w centrum ich uwagi, a to spowodowało, że w taki, a nie inny sposób rozstrzygnęli problem.
Moi Drodzy, Jezus  Chrystus Zmartwychwstały nie tylko w czasach apostolskich był postacią tak znaczącą i ważną. On także dzisiaj żyje, On także i do nas kieruje słowa, jakie wypowiedział w odczytanej przed chwilą Ewangelii: On także naszą jest drogą, On także dla nas jedyną jest prawdą, On także naszym jest życiem! I także nam objawia On Ojca,także nam wskazuje drogę do Niego…
Dlatego także my – podobnie jak Apostołowie – mamy wszystkie nasze działania i zamiary koncentrować wokół Osoby Jezusa Chrystusa. W każdej, zarówno w radosnej, jak i w bardzo trudnej chwili życia, mamy pamiętać, że jest On z nami, jest w nas, jest przy nas, jest dla nas – i to przekonanie, ta prawda musi rzutować na sposób, w jaki przeżywać będziemy swoje radości, ale i swoje smutki! Swoje chwile podniosłe, jak i te bardzo trudne.
Bo Jezus jest wśród nas! Żyje w nas, a Jego moc i działanie w niczym nie jest mniejsze, niż wówczas, gdy zakładał swój Kościół. W niczym nie jest mniejsza moc Jezusa, w żaden sposób Jego obecność nie jest mniej znacząca. Jeżeli natomiast – mówiąc kolokwialnie – nie zawsze odczuwamy tę obecność i jeżeli wydaje się nam, że nie doświadczamy Jego działania tak wprost, to dlatego, że nie jesteśmy w stanie w to uwierzyć i przełożyć na konkrety naszego życia.
Błogosławiony Jan Paweł II wielokrotnie stwierdzał, żedzisiejszy człowiek żyje tak, jakby Boga nie było. Czyż tak nie jest, Kochani? Dzisiaj w wielu przypadkach nie musimy mówić nawet o jakiejś walce z Bogiem, o jakimś celowym i zawziętym negowaniu Jego nauki – nie! Dzisiaj bardzo często doświadczamy tego, iż człowiekowi jest wszystko jedno, czy tam jakiś Bóg jest, czy Go nie ma; czy może był w historii jakiś Jezus, ale teraz przecież nijak się to ma do tego, czym się dziś żyje… Nie ma więc czym sobie zawracać głowy, trzeba się zająć swoimi sprawami, swoim biznesem, a tamtymi sprawami niech się zajmą babcie na emeryturze, czy słuchacze Radia Maryja. To są ich klimaty, niech oni tam sobie „klepią” te swoje paciorki i różańce – nam to wszystko jedno, my mamy swoje sprawy, swoje interesy, swoje aktualne cele w życiu…
Kochani, taka sytuacja jest chyba najgorszą, jaką można sobie wyobrazić! Nie na darmo ktoś kiedyś stwierdził, że największym przeciwieństwem miłości jest… obojętność! Tak – obojętność! Nawet nie nienawiść, bo nienawiść, a więc jakaś walka z taką czy inną prawdą lub osobą oznacza, że ten, kto walczy, liczy się jakoś ze swoim przeciwnikiem, stara się go jakoś poznać, mieć go na uwadze. To prawda, że w złym celu, ale jednak!
Natomiast w przypadku obojętności okazuje się, że ten drugi człowiek praktycznie dla mnie nie istnieje; jego osoba, jego sprawy w ogóle nie mają dla mnie żadnego znaczenia, jest mi wszystko jedno, co on tam sobie mówi, czy myśli – ja go ignoruję, dla mnie jest on nikim, nic mnie on nie obchodzi!I jeżeli – moi Drodzy – w takiej pozycji ustawiamy w swoim życiu Jezusa i siebie wobec Niego, to nie dziwmy się, że potem mamy to, co mamy!
Nie dziwmy się, że taką, a nie inną sytuację mamy w rodzinach, w swoim sąsiedztwie, w miejscu pracy, czy w ogóle – w Ojczyźnie. Nie dziwmy się, bo nie może być inaczej, jeżeli się szuka innych dróg, innych prawd i innego sposobu na życie niż ten, który zaproponował Jezus! W takiej bowiem sytuacji rzeczywiście – zamiast uzdrawiać od podstaw relacje w rodzinie, zamiast należycie kształtować odniesienie ucznia do nauczyciela i odwrotnie, zamiast kształtować w sercu młodego człowieka od postaw należyte odniesienie do ludzi, do świata, do wartości – trzeba potem wymyślać najbardziej bzdurne i irracjonalne środki zaradcze: jakieś dziwaczne sposoby zapobiegania przemocy w rodzinie czy szkole.
Tylko te wszystkie coraz bardziej wymyślne, wybujałe, a przez to – coraz bardziej bezsensowne sposoby już jutro będą nieużyteczne i nieskuteczne, bo życie w zastraszającym tempie wyprzedzi wszystkie tego typu zabiegi!
Kochani, powiedzmy to sobie wprost: wszystkie reformy, jakie chcemy i należy podjąć dla ratowania – także gospodarczego – naszej Ojczyzny; wszystkie zabiegi, jakie podejmujemy dla uzdrowienia sytuacji w naszych rodzinach, w naszych szkołach i w miejscu naszej pracy – te wszystkie zabiegi i starania trzeba zacząć od solidnej reformy moralnej! A właściwie – wszystkie tylko do niej sprowadzić.Zamiast coraz bardziej dziwacznych i idiotycznych półśrodków, trzeba po prostu Jezusa postawić w centrum i zacząć się z Nim na serio liczyć!
Inaczej tylko marnujemy czas i siły, bo nic nie osiągamy, a wokół nas jest coraz gorzej. Toniemy w oparach absurdu, a rzeczywistość wokół nas jest nie do zniesienia! Tak jednak będzie, jeżeli nie uwierzymy wreszcie, że tylko Jezus jest drogą i prawdą, i życiem.
W tym kontekście pomyślmy:
  • Jak dzisiaj po powrocie do domu, a jutro – po powrocie do swoich obowiązków – udowodnię, że Jezus jest dla mnie kimś najważniejszym?
  • Czy do mojej postawy nie wkradają się elementy obojętności na sprawy Boże?
  • Czy intensywnego kontaktu z Bogiem – w Słowie, Sakramentach i modlitwie – nie odkładam na czas emerytury?
Wy zaś jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, świętym narodem, ludem Bogu na własność przeznaczonym.

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.