O żywym Kościele w Korei…

O
Szczęść Boże! Serdecznie pozdrawiam i dzielę się z Wami radością z przepięknej uroczystości Bierzmowania w Celestynowie. Udzielał go Biskup Kazimierz Romaniuk, Biskup Senior Warszawsko – Praski. Moją wielką radością było nałożenie Młodzieży bierzmowanej pamiątkowych krzyży – już po zakończeniu uroczystości. Każdemu mówiłem, żeby był wierny Krzyżowi, a Chrystus będzie go (ją) prowadził. Na uwagę zasługuje bardzo solidne przygotowanie tej Młodzieży, trwające przez rok, a będące dziełem Księdza Proboszcza Mirosława Wasiaka. Odniosłem wczoraj wrażenie, że trud zarówno Księdza Proboszcza, jak i Młodzieży – w świadomości wszystkich – wczoraj został nagrodzony. Oby teraz udało się tym młodym ludziom rozwinąć w pełni łaskę, otrzymaną w Sakramencie Bierzmowania!
     A w rozmowie z moim Bratem, Księdzem Markiem dowiedziałem się dzisiaj, że sąd w Moskwie w tych dniach nakazał zburzenie buldożerami domu, prowadzonego przez Siostry Matki Teresy, gromadzącego bezdomnych z całego miasta – tylko dlatego, że kilkanaście lat temu nie dopełniły jakichś papierków. Dostały więc dwa dni na uregulowanie kwestii, a kiedy chciały to zrobić, okazało się, że nie mają żadnych prawnych możliwości! I dom został zburzony! Podobno protestuje przeciwko temu nawet prawosławny patriarcha Moskwy! Nasuwa mi się jedno tylko słowo: barbarzyństwo! To znaczy, że do tego dziwnego kraju na wschód od Polski nie dość, że nie dociera cywilizacja, to jeszcze następuje tam jakiś straszliwy regres cywilizacyjny. A nasze obecne władze tak prą w tamtą stronę… Zachęcam do modlitwy różańcowej w intencji naszej Ojczyzny i o pokój na świecie! 
      A tak na marginesie – nawet w kontekście dzisiejszego wspomnienia – nasuwa się taka myśl, dlaczego chrześcijaństwu zawsze towarzyszy tak ogromna nienawiść i wrogość?! Dlaczego?
            Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie Świętych Męczenników

Andrzej Kim Taegon, Kapłana, Pawła Chong Hasang i Towarzyszy,
do czytań:  Ezd 6,7–8.12b.14–20;  Łk 8,19–21
Nasz dzisiejszy Patron, Andrzej Kim Taegon, był pierwszym kapłanem koreańskim. Urodził się w 1821 roku, w koreańskiej prowincji Tcziong–Czu. Jego ojciec, Ignacy, zginął w czasie prześladowań w roku 1839 i został beatyfikowany w roku 1925. Po chrzcie, który Andrzej przyjął mając lat piętnaście, przebył kilkaset kilometrów do seminarium w Makao w Chinach. Po sześciu latach zdołał wrócić do swojego kraju poprzez Mandżurię.
W tym samym roku przebył Morze Żółte i w Szanghaju, w roku 1845, przyjął święcenia kapłańskie. Został skierowany do przygotowania bezpiecznej przeprawy wodnej dla misjonarzy chrześcijańskich, tak aby udało im się ujść straży granicznej. Został jednak aresztowany i po torturach ścięty niedaleko stolicy swojego kraju, Seulu, w dniu 16 września 1846 roku.
Z kolei drugi nasz dzisiejszy Patron, Paweł Chong Hasang, był współpracownikiem i tłumaczem kapłanów. Przez dwadzieścia lat przewodził wspólnocie chrześcijańskiej w Korei. Kiedy był klerykiem, poniósł śmierć w wieku czterdziestu czterech lat – ścięty mieczem w dniu 22 kwietnia 1839 roku.
A trzeba tu jeszcze wspomnieć, iż chrześcijaństwo dotarło do Korei podczas japońskiej inwazji w 1592 roku, kiedy to ochrzczono zaledwie kilku Koreańczyków, czego prawdopodobnie dokonali katoliccy żołnierze japońscy. Ewangelizacja była utrudniona, ponieważ Korea przez wiele dziesiątków lat całkowicie izolowała się od innych państw, pozwalając swoim mieszkańcom jedynie na coroczną wyprawę do Pekinu w celu zapłacenia podatków. Przy okazji jednej z takich wypraw, w 1777 roku, udało się przewieźć do Korei książki chrześcijańskie, otrzymane od jezuitów w Chinach. W ten sposób zaczął się powolny rozwój Kościoła w Korei.
Kiedy dwanaście lat później udało się na teren Korei przedostać chińskiemu księdzu, zastał on tam już około czterech tysięcy chrześcijan, spośród których żaden dotąd jeszcze nigdy nie widział kapłana. Siedem lat później chrześcijan w Korei było już prawie dziesięć tysięcy. Wolność religijną wprowadzono dopiero w 1887 roku, po podpisaniu traktatu z Francją. W XIX wieku poniosło śmierć męczeńską trzech biskupów katolickich, dziesięciu kapłanów i ponad dziesięć tysięcy wiernych. Z nich tylko część dostąpiła chwały ołtarzy.
Błogosławiony Papież Jan Paweł II, podczas swojej wizyty apostolskiej w Korei w 1984 roku, kanonizował – oprócz Andrzeja Kim Taegon i Pawła Chong Hasang – także dziewięćdziesięciu ośmiu Koreańczyków i trzech misjonarzy francuskich. W całej tej grupie byli biskupi i księża, jednak większość stanowili ludzie świeccy.
W swojej ostatniej zachęcie, skierowanej do wiernych, Święty Andrzeja Kim Taegon tak pisał z więzienia: „Umiłowani bracia i przyjaciele! […] U Pana świat jest rolą; my, ludzie – jakby ryżem, a łaska wilgocią. On to dzięki Wcieleniu i Odkupieniu nawadnia nas krwią swoją, abyśmy mogli wzrastać i dojrzewać. W dniu sądu, gdy przyjdzie czas zbiorów, ten, kto dzięki łasce okaże się dojrzały – jako przybrane dziecko Boże – radować się będzie królestwem niebieskim; kto zaś nie będzie dojrzały, stanie się jako nieprzyjaciel, i choć sam był już przybranym dzieckiem, otrzyma sprawiedliwą karę na wieki.
Bracia najmilsi, to wiedzcie, że Pan nasz, Jezus, przyszedłszy na świat, przecierpiał niezliczone udręki. Przez swoją mękę założył święty Kościół i pomnaża go cierpieniem wiernych. Choć moce tego świata uciskają Kościół i zwalczają, to jednak nigdy nie zdołają go pokonać! Po Wniebowstąpieniu, od czasów apostolskich aż po dni obecne, Kościół Święty wszędzie wzrasta pośród ucisków.
Teraz zaś od pięćdziesięciu lub sześćdziesięciu już lat, odkąd święty Kościół zaczął istnieć w naszej Korei, wierni raz po raz znoszą ucisk, a i dzisiaj również szaleje prześladowanie. Wielu braci w tej samej wierze, pośród nich i ja, zostaliśmy wtrąceni do więzienia. Także i wy żyjecie pośrodku prześladowań. Ponieważ wspólnie jedno ciało stanowimy, jakże się nie smucić tym szczerze? Jakże nie odczuwać po ludzku bólu z powodu rozdzielenia?
Jednakże, jak mówi Pismo, Bóg troszczy się o najmniejszy włos na głowie, i to całą swoją wszechwiedzą. Toteż czy można widzieć w tym prześladowaniu coś innego, jak rozkaz Pana, Jego nagrodę lub wreszcie Jego karę? Postępujcie zatem zgodnie z Bożą wolą, z całego serca walczcie pod wodzą Jezusa, niebiańskiego przewodnika, pokonujcie moce tego świata, zwyciężone już przez Chrystusa! Proszę was, nie zaniedbujcie miłości braterskiej, ale pomagajcie sobie wzajemnie. Wytrwajcie, dopóki Pan nie zmiłuje się nad nami i nie oddali utrapień.
Jest nas tutaj dwudziestu, i wszyscy dzięki Bogu trzymają się dobrze. Jeśli ktoś zostanie zabity, pamiętajcie, proszę was, o jego rodzinie. Wiele mam jeszcze do powiedzenia, ale jakże to wyrazić na piśmie? Kończę więc list. Ponieważ bliscy jesteśmy ostatecznej walki, dlatego proszę was, abyście postępowali zgodnie z zasadami wiary, tak abyśmy dostawszy się do nieba, wspólnie mogli sobie nawzajem powinszować. Pozostawiam wam pocałunek miłości.” Tyle z listu Świętego Andrzeja Kim Taegon.
A my, słuchając z uwagą dzisiejszych czytań mszalnych, możemy z najgłębszym przekonaniem stwierdzić, że Jezus, mówiąc w Ewangelii: Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają Słowa Bożego i zachowują je! – musiał z pewnością myśleć właśnie o takich ludziach, jak Andrzej, Paweł i ich Towarzysze, Męczennicy koreańscy. Przecież to na nich skupiła się cała nienawiść do Chrystusa i do Kościoła, jaką żywili ówcześni rządcy ich kraju.
Oto dzisiaj, w pierwszym czytaniu słyszymy, że król perski, a więc ten, w niewoli którego Izraelici przebywali, pozwala doprowadzić do końca budowę świątyni. A bohaterskich Męczenników koreańskich zabijali ich rodacy, w ich własnym kraju. Jakże jednak wielką okazała się łaska Boża i jak niezwykłe drogi działania Bożego, skoro nawet pomimo tyloletniego braku kapłanów chrześcijaństwo tak bujnie się rozwijało! A potem, kiedy różnymi tajnymi kanałami dało się przemycić trochę pism religijnych czy dotrzeć na miejsce samym misjonarzom, można było to dzieło kontynuować, pomimo tak strasznych, wręcz wściekłych prześladowań.
A może właśnie – z ich powodu ten rozwój był tak bujny i tak intensywny?! Od dawna bowiem wyznaje się zasadę, że krew męczenników jest posiewem chrześcijan. Niemniej jednak, gdy się patrzy na ten niezwykły rozkwit wiary w dziewiętnastowiecznej Korei – pomimo wszelkich możliwych niesprzyjających warunków – to nasuwa się tylko wniosek, że tak naprawdę to sam Jezus działa w swoim Kościele, a my mamy Mu w tym dziele jedynie pomagać i z Nim współpracować! A przynajmniej – nie przeszkadzać!
W tym kontekście pomyślmy:
·        Czy dostrzegam działanie łaski Bożej w swoim życiu, czy jestem przekonany, że do wszystkiego dochodzę o własnych siłach?
·        Czy potrafię wzbudzić w sobie takie szczere i dziecięce zaufanie do Jezusa, jak dzisiejsi Patronowie?
·        Czy na ich wzór staram się nie dopuszczać do swego serca nienawiści wobec osób wrogo do mnie nastawionych?
Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają Słowa Bożego i zachowują je!

9 komentarzy

  • Okropne to co Ksiądz pisze o tym domu!!! Jednak zawsze mi powtarzano, że skoro ZŁY musi się tak ostro manifestować to znaczy, że czuje się bardzo mocno zagrożony. Może to taki moment, w którym trwa walka o coś naprawdę wielkiego i bardzo dobrego. Tym bardziej trzeba się modlić!

  • Co do sytuacji na Wschodzie – Tylko Modlitwa może coś zmienić. A tak przy okazji mam niebywałe wspomnienie z dzieciństwa z lat 70tych XXw. Mój Ojciec co prawda po 5 klasach szkoły przedwojennej i po niewoli Niemieckiej, niebywale trafnie wypowiadał się na temat komunizmu i ówczesnego państwa "polskiego" jak i Sąsiada. Jego poglądy na ten temat były tak radykalne że aż trudno to opisać. Nie spotkały Go żadne większe represje za takie poglądy tylko dlatego że mieszkał 1 km od najbliższego sąsiada. Dziś teoretycznie komunizm upadł ale myślenie niestety nie zmieniło się szczególnie tam gdzie komunizm panował ponad 70 lat. Nawet w Polsce mamy wielu ludzi co mają poważne problemy z prawidłowym myśleniem.

  • Zagrożeń dla wiary katolickiej jest coraz więcej.Szatan tak się rozpanoszył w świecie i wprowadza nowe zwyczaje, że to staje się naprawdę niebezpieczne.Dzisiaj co prawda zwalcza się chrześcijaństwo delikatnie poprzez prawo, ustawy.Dlaczego tak się robi? Bo ponoć nasza religia hamuje postęp i nie rozumie ludzi.Nowocześni uważają, że chrześcijaństwo dzieli ludzi np. na dobrych i złych, nie uznaje demokracji, ogranicza wolność oraz łamie zasady tolerancji.Ataki się nasilają a wierzący co- są zbyt obojętni, a może bezradni? Potrzeba większej aktywizacji z naszej strony:pisać protesty,używać Internetu, nie bać się swojej chrześcijańskiej postawy,głosować na ludzi prawych a nie chciwych władzy i pieniędzy.W tym powinni nam pomagać hierarchowie kościelni.

    Urszula

  • "Co do sytuacji na Wschodzie – Tylko Modlitwa może coś zmienić" – a, że Pan Bóg lubi jak mu pomagamy, to jeszcze mądre prowadzenie politycznych i gospodarczych stosunków z ową satrapią, czego zupełnie nie potrafią rządzące elity.
    Pozdrawiam
    Robert

  • Dlatego popieram Urszulę w jej stwierdzeniu, że powinniśmy w polityce popierac ludzi prawych. Głosujmy tak, aby nasze chrześcijańskie, katolickie sumienie nie musiało się rumienic kiedy patrzy naszymi oczami w lustro :).
    Robert

  • Najlepsze jest to, że źródłem wolności, demokracji i tolerancji jest właśnie nauka Chrystusa. Zły lubi wykoślawiać wiele spraw.

    felix

  • Myślisz Robercie, że możliwe jest prowadzenie mądrych stosunków z Rosją? Oni zawsze byli i są obłudni.Mam na myśli rządzących.Polacy nie powinni być naiwni i uważać, że Moskwa coś im podaruje,odpuści, przytuli.

    Do felixa
    Warto też pamiętać,że Zły ma możliwości wewnętrzne- inteligencję,zdolność argumentacji znacznie większe od każdego z ludzi i często zło pokazuje jako dobro.

    Urszula

  • "Myślisz Robercie, że możliwe jest prowadzenie mądrych stosunków z Rosją?" – jest możliwe, o ile będą właśnie mądre a nie służalcze. Im mniej zależności tym lepiej :). Niestety przez ostatnie 300 lat naszej historii Rosja tak głęboko wżarła się w nas strukturalnie (agentura, grupy interesów i nacisków) i mentalnie (wasalizacja zwłaszcza tzw. "elity" narodu, psychologiczny terror – strach przed "niedźwiedziem"), że aby to przezwyciężyć potrzeba nie lada wysiłku i chęci przede wszystkim, potrzeba uczciwych, sumiennych i silnych polityków – przyzwoitych, mądrych ludzi po prostu. Nie pochlapanych szambem interesików i agenturalnych szantaży. "Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie!" :).

  • Ja też uważam, że potrzeba połączenia modlitwy z konsekwentnie prowadzoną, mądrą polityką, której głównym przesłaniem będzie obrona naszej suwerenności i poważne wzajemne traktowanie się, a nie trwanie w pozycji uniżonego sługi, na kolanach… A obecna władza właśnie to doprowadziła – trzeba przyznać – do perfekcji! Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.