O Eliaszu i… Eliaszu!

O

Szczęść Boże, Kochani! Jakże się cieszę, że blog żyje! Mam na myśli wczorajszą dyskusję. Przejrzałem wypowiedzi, ale przyjemność odpisania zostawiam na noc, albo jutrzejszy poranek, bo przede mną bardzo pracowity dzień – i to do późnych godzin wieczornych. Jeśli znajdę chwilę, to na spokojnie poczytam, ale jeśli nie – a jest to prawdopodobne – to proszę o cierpliwość. W każdym razie – nie wiecie, jak się cieszę, że dzięki Waszym mądrym i pełnym wiary wypowiedziom poziom tego blogu staje się coraz wyższy! Moją wdzięczność wyrażam w modlitwie – zwłaszcza o 20.00!
    A na dzisiaj – kilka słów o Eliaszu: tym właściwym, i tym drugim…
                      Gaudium et spes!  Ks. Jacek
Sobota 2 tygodnia Adwentu,
do czytań:  Syr 48,1–4.9–11;  Mt 17,10–13
Spoiwem łączącym oba dzisiejsze czytanie jest postać Proroka Eliasza. Zauważamy to z łatwością, słuchając w skupieniu Bożego Słowa. Prorok Eliasz – to zaiste człowiek niezwykły. Zresztą, mówi o tym Mędrzec Syracydes w pierwszym dzisiejszym czytaniu, w którym wylicza wielkie dokonania tego męża Bożego – dokonania, które nie tylko ziemię, ale i Niebo zdawały się poruszać.
Bo były tam takie znaki, jak sprowadzenie ognia z Nieba dla spalenia ofiary i udowodnienia – wobec proroków pogańskich – prawdziwości i jedyności Boga Jahwe. Było też wskrzeszenie syna wdowy z Sarepty Sydońskiej, było pokonanie całej armii fałszywych proroków, było jeszcze dwukrotne sprowadzenie ognia na ziemię, było sprowadzenie głodu – i jeszcze kilka innych, które przypomną się nam dokładnie, kiedy poczytamy uważnie Pierwszą i Drugą Księgę Królewską.
W każdym razie, dla uwieńczenia tegoż wybrania przez Boga, Eliasz nie umarł w sposób naturalny, ale został zabrany do Nieba na ognistym rydwanie, zaraz po tym, jak Elizeusza namaścił na proroka po sobie. I zapewne z powodu tej jego nadzwyczajności powstało w Narodzie Wybranym przekonanie, że Eliasz powtórnie przyjdzie na ziemię przed dniem Sądu Ostatecznego. Przekonanie to w czasach Starego Testamentu naprawdę było żywe, a jeszcze po nastaniu Nowego Testamentu wyrażano takie oczekiwania.
Właśnie do tego nawiązuje Jezus dzisiaj w Ewangelii, wyjaśniając, iż to pragnienie, to oczekiwanie w jakimś sensie spełniło się – w osobie Jana Chrzciciela. Ten bowiem Herold nawrócenia jako żywo przypominał Proroka Eliasza i tak, jak on – Niebo miał do swojej dyspozycji, aby dokonywać wielkich znaków wśród ludzi, by ludziom przypominać o Bogu i do Boga prowadzić. Dlatego Jezus owe przepowiednie, mówiące o ponownym przyjściu Eliasza, bezpośrednio odnosi do Jana Chrzciciela, zaznaczając jednak, że ludzie nie poznali go i postąpili z nim tak, jak chcieli. A my dobrze wiemy, jak!
Żydów zapewne nie satysfakcjonowało takie spełnienie się owej obietnicy. Być może – marzył im się powrót Eliasza w takiej formie, w jakiej nastąpiło jego odejście, a więc na rydwanie ognistym. Jednak, czy gdyby rzeczywiście tenże powrót przybrał taką formę – czy przez to byłby bardziej skuteczny, gdy idzie o nawrócenie, o przemianę życia ówczesnych ludzi? Jakoś w to trudno uwierzyć…
Jezus bowiem niejednokrotnie mówił, że ci, którzy nie słuchają nauczania Proroków, którzy także Jego nie słuchają, to choćby ktoś z umarłych wrócił – też nie uwierzą! Tym bardziej, że iluś zmarłych wróciło, wskrzeszonych przez Jezusa. Czyż to spowodowało nawrócenie faryzeuszy i uczonych w Piśmie? A czyż faktu Zmartwychwstania Jezusa nie próbowali oni tłumaczyć rzekomym wykradzeniem Ciała z grobu?
Dlatego, Kochani, pomni na te doświadczenia, na te niewłaściwe postawy i zamknięte serca współczesnych Jezusowi wielkich tego świata, którzy nie rozpoznali powrotu Eliasza, ani w Jezusie nie rozpoznali obiecanego Mesjasza, otwierajmy nasze serca na nauczanie Kościoła, cierpliwie głoszone nam z ambony, poprzez telewizję katolicką, katolickie stacje radiowe, poprzez prasę katolicką, ale także – poprzez własną lekturę Pisma Świętego i dobrych książek.
Otwierajmy się na ten głos Boży, a nie spodziewajmy się nadzwyczajnych znaków z Nieba i jakichś cudowności, bo one – nawet, gdyby się pojawiły – w niczym nie poruszą serca zamkniętego na normalne nauczanie Kościoła.
Może zatem tegoroczny Adwent stanie się dobrym czasem na to, aby w nauczanie Ojca Świętego, swego Biskupa, czy Księży ze swojej Parafii jeszcze raz uważnie się wsłuchać – i rozpoznać w nim na nowo nauczanie samego Jezusa?!
W tym kontekście pomyślmy:
·        Jak uważnie słucham Bożego Słowa i homilii w kościele?
·        Jaką katolicką gazetę stale i na bieżąco czytam?
·        Czy odnoszę bezpośrednio i indywidualnie do siebie adwentowe wezwania do refleksji i uporządkowania życia?
Jakże wsławiony jesteś, Eliaszu, przez swoje cuda i któż się może pochwalić, że tobie jest równy?

8 komentarzy

  • Może czasem za dużo, więc dzisiaj krótkie dopełnienie w związku z Bożym człowiekiem Eliaszem.
    Tak bardzo Bożym, a jednak Jezus powiedział:

    Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on. Mt.11.11

    Wniosek. Największe dobra na ziemi, są maleńkością przed Niebieskimi.
    Warto starać się o Niebo.

  • 1) Cóż, muszę przyznać, że czasem ciężko jest słuchać homilii, czasem się łapię na tym, że odpływam myślami. Wina może być tylko moja, albo po obu stronach. Kapłan też powinien zapytać siebie, jak on głosi słowo Boże. Dykcja, długość, treść – to wszystko ma znaczenie.
    2) Gość Niedzielny + książki religijne. Teraz wypożyczyłam książkę Szymona Hołowni.
    3) Cóż, ten Adwent jest ciężki, wiązał się on z oczekiwaniem na śmierć babci. Święta spędzimy już bez niej.

    Sissi

  • słucham bardzo uważnie wszelkich homilii. Bardzo interesuje mnie "wykładnia" może nie taka sztywna, ale raczej w kierunku interpretacji, bo nie zawsze jestem spojrzeć na "tekst" obiektywnie.
    czytam Gościa, bo jest różnorodny i dyskretny…
    Adwent… trzeba wyhamować…

    k.

  • Zajrzałam, bo zobaczyłam imię Eliasz 🙂 Tak więc polecam Głos Karmelu 🙂 A kazań słucham różnie, jak są ciekawe to bardzo uważnie, jak nie to myślę sobie o czymś innym. I niestety niektórym księżom mogłabym powiedzieć, że im dłuższe wcale nie znaczy lepsze…
    Pozdrawiam 🙂

  • To prawda, ale ja bym powiedział, że kazanie wcale nie musi się podobać, żeby zaowocowało… Oj, wcale… Ile to kazań, na których ludzie płakali rzewnymi łzami i wzruszali się prawie do omdlenia – spłynęło po nich w końcu jak przysłowiowa woda po przysłowiowej kaczce! I cóż z tego? I nic z tego! A znowu czasami parę "chropowatych", nieskładnych słów powoduje prawdziwe poruszenie serca. Myślę też, że swoiste "przebieranie" między kazaniami ciekawszymi i mniej ciekawymi to chyba nie jest najwłaściwsza droga. Bo kazania nie głosi się po to, by słuchacza "zabawić", ale po to, by mu dać do myślenia. Co absolutnie nie oznacza, że popieram bylejakość kazań i brak rzetelnego przygotowania przez kaznodzieję. Absolutnie nie! Chodzi więc o to, aby nie "przegiąć" w żadną stronę! I żeby właściwie do kazania podejść… Ks. Jacek

  • To, że kazanie mi się podoba dla mnie znaczy to, że właśnie mnie jakoś poruszyło, że po wyjściu o nim myślę, zastanawiam się, czasem bywa odpowiedzią na jakieś pytanie, czasem denerwuje bo uderza w coś co wiem, że u mnie jest "nie tak". W kazaniach nie przebieram bo będąc na mszy jestem na nie "skazana". A, że zdarza się, że po kilku minutach tracę zainteresowanie tematem? Może akurat nie jest to słowo dla mnie, ale nie przeczę, że komuś innemu może bardzo pomóc.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.