Kochaj Boga – wsiem razumieniem swoim!

K

Szczęść Boże! Kochani, dzisiaj słówko z Syberii. Nawet tytuł już to sugeruje. Bardzo Was proszę, abyście w całości uważnie przeczytali wszystko, co Marek napisał, zarówno gdy idzie o dzisiejsze Święto (łącznie z pytaniami), jak i prośbę, z którą do nas się zwraca. Podpisuję się pod tą prośbą i sam pierwszy deklaruję wsparcie modlitewne tej pięknej inicjatywy!

              Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie Św. Teresy Benedykty
od Krzyża,
Dziewicy i Męczennicy, Patronki
Europy,
do czytań z t. VI Lekcjonarza: Oz
2,16b.17b.21–22;  Mt 21,1–13
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA OZEASZA: 
Tak mówi Pan: „Na pustynię chcę ją wyprowadzić i mówić jej do
serca. I będzie Mi tam uległa jak za dni swej młodości, gdy wychodziła z
egipskiego kraju. I poślubię cię sobie na wieki, poślubię przez sprawiedliwość
i prawo, przez miłość i miłosierdzie. Poślubię cię sobie przez wierność, a
poznasz Pana”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA: 
Jezus opowiedział swoim
uczniom tę przypowieść: „Podobne jest królestwo niebieskie do dziesięciu
panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie oblubieńca. Pięć z nich
było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie
wzięły ze sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w
naczyniach. Gdy się oblubieniec opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły.
Lecz o północy rozległo
się wołanie: «Oblubieniec idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!» Wtedy powstały
wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych:
«Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną». Odpowiedziały roztropne: «Mogłoby
i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie».
Gdy one szły kupić, nadszedł oblubieniec: te, które były gotowe, weszły z nim
na ucztę weselną i drzwi zamknięto. W końcu nadchodzą i pozostałe panny,
prosząc: «Panie, panie, otwórz nam». Lecz on odpowiedział: «Zaprawdę powiadam
wam, nie znam was». 
Czuwajcie więc, bo nie
znacie dnia ani godziny”.
Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pozdrawiam
z Syberii (jeszcze)
Dziś
święto (u Was) św. Teresy Benedykty od Krzyża (Edyty Stein) dziewicy i
męczennicy, patronki Europy.
Ktoś
nazwał biografie świętych „Piątą Ewangelią”, znaczy Ewangelią przeżytą,
wcieloną w życie, Ewangelią w praktyce. Dlatego czymś niezwykle ważnym i
motywującym jest czytanie biografii świętych. Są różne biografie świętych, i
takie bardzo słodkie, idealistyczne i bardzo realne, realistyczne. Jedne z
najciekawszych biografii świętych jakie czytałem i czytam, to „Nowe portrety
świętych” autorstwa Antonio Sicari, wydane w Wydawnictwie Sióstr Loretanek.
Polecam tę lekturę, a jako przykład obowiązkowo w rytmie tego rozważania,
należy przeczytać biografię, żywot św. Teresy Benedykty od Krzyża http://mateusz.pl/ludzie/edyta.htm
albo w języku rosyjskim http://catholic.uz/tl_files/library/books/sikari_portreti
Przepiękne
świadectwo, właśnie przed chwilą przed tym, jak siadłem, żeby pisać to rozważanie
przeczytałem ów życiorys, po raz kolejny w życiu i po raz kolejny się nim zachwyciłem.
Polecam.
Dziś
do wyboru są różne Ewangelię, dwie w święto, u nas jeszcze trzecia z dnia, więc
wybieram pierwszą ze święta Mt 25,1-13
 Dobrze znany nam fragment o pannach
roztropnych i nierozsądnych, albo po prostu – mądrych i głupich.
Trudno
zarzucić tym nieroztropnym, że nie kochały oblubieńca. Jak najbardziej –
kochały. Kochały szczerze, z całego serca, z całej duszy, było to szczere
uczucie. A jednak zostały odrzucone. Nie weszły na ucztę weselną. Dlaczego?
Ponieważ nie włączyły w swoją miłość rozumu, umysłu.
Będziesz
miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim
umysłem.
Niezwykle
ważne jest, aby kochać Boga umysłem, w rosyjskiej wersji – wsiem razumieniem
swoim.
Miłość
która ogranicza się tylko do uczuć to miłość płytka, to miłość niestała, powierzchowna,
zmienna. Miłość, która ogranicza się tylko do uczuć, to miłość zakochanych nastolatków,
która dziś jest, jutro jej nie ma.
Niezwykle
ważnym elementem miłości, dającym jej poważny kształt, dającym jej formę stałą,
trwałą, jest rozum, umysł.
Dlatego
też i Pana Boga należy kochać całym umysłem. Uczucia też są ważne, ale nie jedyne,
a nawet nie najważniejsze.
I
właśnie św. Teresa Benedykta od Krzyża, to przykład człowieka, który do
wielkiej i dojrzałej miłości Pana Boga i oddania życia za Niego, doszła przez
rozumowe poszukiwania, poszukiwania prawdy, przez intelektualną uczciwość. Taką
drogą owa Żydówka znalazła Boga w Kościele Katolickim, w Karmelu.
Miłość
oparta na prawdzie, na wiedzy, na rozumie.
Bardzo
częsty problem ludzi wierzących i tu w Rosji i w Polsce i w wielu miejscach, to
problem wiary bez wiedzy. Człowiekowi się wydaje, że już wie wszystko, a nawet
jeśli nie, to wystarczy mu to co wie. I powtarza frazy typu – najważniejsze,
żeby Bóg był w sercu, Bóg jest wszędzie – przy czym mówi to jako argument,
czemu nie chodzi do kościoła.
Nam
wszystkim potrzeba nieustannej katechizacji, permanentnej katechizacji. Nam
wszystkim potrzeba nieustannego zagłębiania się w lekturę, nam trzeba więcej
czytać, poznawać, zgłębiać.
Trudno
jest kochać kogoś, kogo się nie zna. Im więcej, lepiej znamy Boga, religię,
Kościół, tym bardziej rozumiemy, tym bardziej, trwalej i uczciwiej kochamy.
Proponuję
więc postawić sobie kilka pytań.
Jaką
książkę religijną czytasz, czytałeś? Jaką lekturę polecasz innym? Jak często
czytasz? Co w Twoim życiu oznacza – katecheza?
Kochani,
na koniec osobista prośba.
Dziś
wieczorem, z grupą młodzieży z Tomska zaczynamy pielgrzymkę. Uczestniczy w niej
oprócz mnie 16 osób. Przez Białoruś lecimy do Warszawy. Potem kilka dni w
Polsce i jedziemy do Włoch, do Rzymu, wracamy do Polski i 26 wracamy do siebie.
Przyznam szczerze, że trochę się boję tego, dlatego proszę Was o modlitwę, za
nas, za tę pielgrzymkę, i obiecuję modlić się za Was – za tych, którzy modlą
się za nas, za tych którzy teraz to czytają.

Z
Bogiem.

6 komentarzy

  • Bardzo dziękuję ks. Markowi za to rozważanie, zwłaszcza w kontekscie dyskusji, która miała miejsce na blogu jakis czas temu, a zaczęła dotyczyć niemalże antagonizmu jakim, dla niektórych, jest kwestia "wiara – rozum". Edyta Stein (ale nie tylko ona) jest przykładem na to, że stawianie wiary w kontrze do rozumu jest błędne.
    W modlitwie, oczywiscie będę pamiętał o Waszej podróży 🙂
    Pozdrawiam
    Robert

    • Pozwólcie Ogarnąć się Miłości – Anna

      Na każdym z etapów nauki Mojej opuszczają Mnie Moi ukochani. Wśród nich i ci, którzy oddawali mi niegdyś całe swoje życie na służbę. I szczerze to robili, lecz kiedy to życie ujawniać zaczęło swoje wymagania, nie chcieli im sprostać. Nie chcieli – bo mogliby, gdyby tylko wezwali Mojej Pomocy i zechcieli ciężar dnia podzielić ze Mną, który pragnę tego.

      Nie chcieli, ponieważ nie zawarli nigdy bliskiej i serdecznej przyjaźni ze Mną – żywym, obecnym, spragnionym przyjaźni z nimi.

      Nie wiedzieli, gdzie znaleźć oparcie, gdyż kiedy był na to czas, nie zechcieli – bo nie pragnęli Mnie prawdziwie – poznania Mnie Samego, Żywego, którego zaniedbali, zlekceważyli i zapoznali. Tak że często wiedząc o Mnie wszystko „z naukowego punktu widzenia", nie widzą Mnie, który stoję przed nimi. Dla rozumu porzucili wiarę i nie mają czym oświecić ciemności świata. Widzą w nim pustkę i nicość – nie Mnie. Ja zaś cierpię coraz bardziej samotny, coraz bardziej opuszczony…

      Dasiek

  • Pewnego razu była sobie Miłość. Mieszkała w domu usłanym gwiazdami i przyozdobionym promykami słońca. Nadszedł dzień, w którym Miłość zapragnęła piękniejszego mieszkania. Czyż nie dziwny pomysł jak na Miłość?
    I uczyniła ziemię, a na ziemi uformowała ciało i tchnęła w nie życie. Żywą istotę, którą stworzyła na swoje podobieństwo nazwała człowiekiem. W nim to, we wnętrzu jego serca, Miłość zbudowała sobie dom: malutki, ale pełen życia; niezastąpiony, wciąż niespełniony, tak jak sama Miłość.
    Tak oto Miłość zeszła do ludzkiego serca i wcisnęła się tam cała, aby w nim zamieszkać. Tam – w samym środku.
    Ale któregoś dnia człowiek zaczął zazdrościć Miłości. Zapragnął przywłaszczyć sobie dom, w którym ona zamieszkała. Chciał go mieć tylko dla siebie.
    Tak oto człowiek wyrzucił z serca Miłość! Zaczął więc napełniać swoje serce wszystkimi bogactwami tego świata. Ono jednak wciąż pozostawało puste. Nawet wszystkie skarby ziemi nie były w stanie wypełnić owej pustki. Smutny człowiek zdobywał w pocie czoła pożywienie. Wciąż był głodny, a jego serce pozostawało okrutnie puste.
    Pewnego dnia człowiek postanowił podzielić się własnym sercem z innym stworzeniem żyjącym na ziemi. Dowiedziała się o tym Miłość. Przyoblekła się w ciało, aby podbić serce człowieka. Lecz człowiek rozpoznał Miłość i przybił ją do krzyża. I dalej w pocie czoła trudził się, aby zdobyć pożywienie.
    Wtedy Miłość przybrała postać pokarmu. Przemieniła się w chleb i pokornie czekała. Kiedy zgłodniały człowiek go zjadł, Miłość powróciła do swego domu, do serca.
    Odtąd serce człowieka jest pełne życia, bo życie – to Miłość.

    Legenda o Miłości, Anonimowy poeta brazylijski

    Pozdrawiam

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.