Niewidomy Wizjoner i Przewodnik do Nieba…

N
Szczęść Boże! Kochani, dzięki wielkie za Wasze ostatnie wpisy, do których dzisiaj na spokojnie w ciągu dnia się odniosę. Sprawy w nich poruszane są ważne, dlatego trzeba to wszystko głęboko przemyśleć. Ale też – z odwagą dawać świadectwo prawdzie.
      Sposobów na to jest wiele. Święty Jan z Dukli też nam coś w tym względzie podpowiada…
             Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie
Św. Jana z Dukli, Kapłana,
do
czytań: Rdz 28,10–22a; Mt 9,18–26
CZYTANIE
Z KSIĘGI RODZAJU:
Kiedy
Jakub wyszedłszy z Beer – Szeby wędrował do Charanu, trafił na
jakieś miejsce i tam się zatrzymał na nocleg, gdyż słońce już
zaszło. Wziął więc z tego miasta kamień i podłożył go sobie
pod głowę, układając się do snu na tym właśnie miejscu.
We
śnie ujrzał drabinę opartą na ziemi, sięgającą swym
wierzchołkiem nieba, oraz aniołów Bożych, którzy wchodzili w
górę i schodzili na dół. A oto Pan stał na jej szczycie i mówił:
Ja
jestem Pan, Bóg Abrahama i Bóg Izaaka. Ziemię, na której leżysz,
oddaję tobie i twemu potomstwu. A potomstwo twe będzie tak liczne
jak proch ziemi, ty zaś rozprzestrzenisz się na zachód i wschód,
na północ i na południe; wszystkie plemiona ziemi otrzymają
błogosławieństwo przez ciebie i przez twych potomków. Ja jestem z
tobą i będę cię strzegł, gdziekolwiek się udasz; a potem
sprowadzę cię do tego kraju. Bo nie opuszczę cię, dopóki nie
spełnię tego, co ci obiecuję”.
A
gdy Jakub zbudził się ze snu, pomyślał: „Prawdziwie Pan jest na
tym miejscu, a ja nie wiedziałem”. I zdjęty trwogą rzekł: „O,
jakże miejsce to przejmuje grozą! Prawdziwie jest to dom Boga i
brama do nieba!” Wstawszy więc rano, wziął ów kamień, który
podłożył sobie pod głowę, postawił go jako stelę i rozlał na
jego wierzchu oliwę. I dał temu miejscu nazwę Betel. Natomiast
pierwotna nazwa tego miejsca była Luz.
Po
czym złożył taki ślub: „Jeżeli Pan Bóg będzie ze mną,
strzegąc mnie w drodze, w którą wyruszyłem, jeżeli da mi chleb
do jedzenia i ubranie do okrycia się i jeżeli wrócę szczęśliwie
do domu ojca mojego, Pan będzie moim Bogiem. Ten zaś kamień, który
postawiłem jako stelę, będzie domem Boga”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Gdy
Jezus mówił, pewien zwierzchnik synagogi przyszedł do Niego i
oddając pokłon, prosił: „Panie, moja córka dopiero co skonała,
lecz przyjdź i włóż na nią rękę, a żyć będzie”. Jezus
wstał i wraz z uczniami poszedł za nim.
Wtem
jakaś kobieta, która dwanaście lat cierpiała na krwotok, podeszła
z tyłu i dotknęła się frędzli Jego płaszcza. Bo sobie mówiła:
„Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa”.
Jezus obrócił się i widząc ją, rzekł: „Ufaj córko; twoja
wiara cię ocaliła”. I od tej chwili kobieta była zdrowa.
Gdy
Jezus przyszedł do domu zwierzchnika i zobaczył fletnistów oraz
tłum zgiełkliwy, rzekł: „Usuńcie się, bo dziewczynka nie
umarła, tylko śpi”. A oni wyśmiewali Go. Skoro jednak usunięto
tłum, wszedł i ujął ją za rękę, a dziewczynka wstała. Wieść
o tym rozeszła się po całej tamtejszej okolicy.
Dzisiejszy
Patron, Święty Jan, urodził się w 1414 roku w Dukli, w
dzisiejszej diecezji przemyskiej, w rodzinie mieszczańskiej. Legenda
głosi, że studiował w Krakowie, jednak brakuje źródeł
historycznych, które potwierdzałyby ten fakt. Po studiach wrócił
do Dukli, gdzie żył jako pustelnik w lasach. Do
franciszkanów konwentualnych wstąpił prawdopodobnie w Krośnie
między 1434 a 1440 rokiem. Miał wtedy około dwudziestu pięciu
lat. Przed przyjęciem święceń kapłańskich odbył studia u
franciszkanów.
W
zakonie piastował różne stanowiska, między innymi – kaznodziei.
Był światłym kapłanem i teologiem. Kilkakrotnie obierano go na
przełożonego klasztoru w Krośnie i Lwowie
. W 1463 roku, pod
wpływem Świętego Jana Kapistrana, reformatora franciszkańskiego
życia zakonnego, Jan wstąpił do bernardynów. W zakonie tym
piastował różne urzędy.
Zarówno
jako kaznodzieja, jak i spowiednik odznaczał się niezwykłą
gorliwością.
Miał dar proroctwa. W pełnieniu obowiązków nie
przeszkodziła mu nawet utrata wzroku pod koniec życia. Nie
stronił też od pracy fizycznej w ogrodzie i kuchni. Zmarł we
Lwowie 29 września 1484 roku.
Jan
z Dukli od najmłodszych lat zdradzał predyspozycje do głębszego
życia duchowego.
W zakonie brał udział we wszystkich
nabożeństwach, wyróżniał się kultem do Matki Bożej. Często
na modlitwie spędzał całe noce.
Jego kult rozwinął się
zaraz po śmierci. Rosła ilość spisywanych cudów i łask,
otrzymanych od Boga za jego pośrednictwem. 2 stycznia 1733 Klemens
XII ogłosił go Błogosławionym. Jego kanonizacji dokonał
natomiast
Papież Jan Paweł II w czerwcu 1997 roku.
I
to właśnie Jan Paweł II charakteryzował postawę dzisiejszego
naszego Patrona takimi oto słowami: „Zasłynął
błogosławiony Jan jako mądry kaznodzieja i gorliwy spowiednik.
Tłumnie schodzili się do niego ludzie spragnieni zdrowej Bożej
nauki, aby słuchać jego kazań, czy też u kratek konfesjonału
szukać umocnienia i porady.
Zasłynął jako przewodnik dusz i
roztropny doradca wielu ludzi. Zapiski mówią, iż pomimo starości
i utraty wzroku pracował nieprzerwanie – prosił, by mu
odczytywano kazania, aby mógł dalej nauczać. Szedł do
konfesjonału po omacku,
aby nadal nawracać i prowadzić do
Boga.
Świętość
błogosławionego Jana wynikała z
jego głębokiej wiary.

Całe jego życie i gorliwość apostolska, umiłowanie modlitwy i
Kościoła – wszystko to
było oparte na wierze.

Była ona dla niego siłą, dzięki której potrafił wszystko to, co
materialne i doczesne, odrzucić, by poświęcić się temu, co Boże
i duchowe.” Tyle Jan Paweł II.
A
my, jeżeli jesteśmy w
stanie wyobrazić sobie ową drabinę,

którą Pan we śnie ukazał Jakubowi – drabinę
sięgającą Nieba i prowadzącą wprost do 
Tronu
Boga
– to chyba możemy
tę wizję odnieść do Świętego Jana i porównać jego życie,
jego pracę, jego modlitwę i cierpienie, także jego niezwykłe
znaki i cuda, jakich dokonywał Bożą mocą, do takiej
niewidzialnej drabiny, po której prowadził ludzi wprost przed Tron
Boży.
Jan
Paweł II z podziwem mówił o wielkich tłumach, które zewsząd
schodziły się do tego
skromnego, a z czasem już nawet niewidomego zakonnika.

Szli ludzie do niego, bo wiedzieli, że tylko on może im pokazać
drogę do Boga. Nie wielcy ówczesnego świata, ale on – ubogi,
niewidomy, wyciszony, pozostający na uboczu świata zakonnik.
A
w rzeczywistości to nie on, a Jezus Chrystus, mocą którego
dokonywał on w sposób
najbardziej zwyczajny rzeczy nadzwyczajnych.
Bo
kiedy widzimy w sercach owe tłumy, zmierzające do Jana, to od razu
kojarzymy to z obrazami, ukazanymi w dzisiejszej Ewangelii, jak
to ludzie szli do Jezusa, nie obawiając się prosić Go o cud
uzdrowienia, a nawet wskrzeszenia!

I Jezus takich znaków dokonywał – o ile tylko widział wiarę
potrzebną do ich dokonania.
Przykład
Świętego Jana z Dukli przekonuje nas, że im
bardziej człowiek jest zżyty z Jezusem, tym większych rzeczy Jego
mocą jest w stanie dokonać:

w życiu swoim, jak i w życiu innych. W
tym życiu,
jak i po śmierci. A im bardziej człowiek liczy tylko na siebie i
własną zaradność, tym
częściej gubi się we wszystkim, czym zaskakuje go
codzienność.
Kochani,
niech nam zatem nigdy nie znika sprzed oczu ten obraz, który we śnie
zobaczył Jakub: obraz
drabiny prowadzącej do Nieba.
Spróbujmy
zobaczyć w ten sposób całe swoje życie, a kolejne nasze dobre
uczynki, nasze modlitwy, nasze umartwienia, także cierpienia; nasze
dobre myśli i słowa – niech będą szczeblami,
po których każdego dnia będziemy się coraz bardziej i bardziej,
cierpliwie i wytrwale, zbliżali do Boga.
 
Święty zaś Jan
z Dukli, ten niewidomy Wizjoner i pewny Przewodnik prostych ludzi
– niech nam poda rękę i sam nas prowadzi, niech nam
pomoże po tej drabinie wciąż
wspinać się do Tronu Bożego!

13 komentarzy

  • Witam! Od samego rana zalewają Nas informacjami o usunięciu z parafii i przeniesieniu na emeryturę (i to w jakim wieku) ks. W. Lemańskiego. Czy tego typu decyzja abp. Hosera jest słuszna? Czy duchowny, który nie zgadza się z opinią przełożonych ma być skazany na (w tym przypadku) emeryturę? Za co? Bo miał inne zdanie? Czy coś więcej? Nie chcę nikogo oskarżać, proszę mnie dobrze zrozumieć, ale czy to właściwa droga postępowania? Może tak nakazuje prawo kanoniczne? Tylko szkoda, że w trudniejszych przypadkach nie zawsze, powtarzam nie zawsze, podejmuje się takie decyzje. O co tak naprawdę chodzi w tym konkretnym przypadku? Czy to tylko nieposłuszeństwo, czy może zwykły ksiądz za bardzo przerasta arcybiskupa?
    Dawid

    • Sprawa musi być dokładnie zbadana i to nie ulega wątpliwości. Hierarchowie polskiego kościoła nie raz słusznie "uciszali" pewnych kapłanów, a takim dla mnie osobiście słusznym przykładem jest sprawa pewnego księdza redaktora naczelnego 🙂 Jeżeli chodzi o ks. Lemańskiego to jak powiedziałem na początku sprawę trzeba dokładnie zbadać ale (może się czepiam)znowu bardzo podejrzane wydaje się zainteresowanie mediów, delikatnie powiedziawszy, nieprzychylnych Kościołowi. Jest jednak Dawidzie też druga strona medalu, a mianowicie wbrew pozorom, nie każdy Biskup, ma decydujący głos na terenie swojej diecezji, a nawet jeśli ma to polega na opinii innych, a tu już bardzo łatwo o wiele nieporozumień.

    • Nie wiem jak to się stało, ale mój tekst zniknął, zatem cytuję go z maila:"Bardzo szanuję mojego biskupa i chociaż nie znam go osobiscie, to słuchając jego nauk, homilii wiem, że jest na własciwym miejscu :). Może ks. Jacek powie cos więcej – przecież zna swojego ziemskiego "szefa" ;). Dawidzie, czy doprawdy nie wiesz o co chodzi z ks. Lemańskim? Jakies 2 miesiące temu szeroko otwierałem oczy przysłuchując się wywodom ks. Lemańskiego w/s in vitro w lisowym programie. Gdzie Terlikowski z żoną stawali w obronie stanowiska KK w kontrze do księdza :). Otóż ks. Lemański prawdopodobnie należy do grona tych ludzi (zakładam, że dobrej woli), którzy nieswiadomie (chociaż trudno w to uwierzyć) przysługują się złej sprawie – niestety. Dotyczy to srodowiska TP, Znaku, KiK-ów itd. generalnie przedstawicieli filozofii bałamutnego okreslenia "Kosciół Otwarty" (pisałem już o tym, dlaczego nie pasuje mi to okreslenie, chociaż zdaję sobie sprawę z kontekstu historycznego tej nazwy). Te grona otwartych katolików tak się pootwierały, że aż wywiewa z nich katolicyzm :).I nie chodzi tu o sprawy związane z "czyszczeniem" Koscioła i mówieniem o kwestiach bolesnych lecz prawdziwych, niegodnych kapłanów (nie wspominając biskupów), bo sam stoję na stanowisku mówienia prawdy: brudy pod dywanem w końcu zaczynają gnić i jak pokazuje historia gniły już nie raz ze szkodą dla KK. Dlatego sznuję i doceniam np. postawę ks. Isakowicza – Zaleskiego (swoją drogą wątpię, aby ks. Lemański miał kłopoty pracując w diecezji krakowskiej 🙂 ). Chodzi tu o kwestie związane z publicznie głoszonymi tezami kapłanów, stojącymi w otwartej sprzecznosci z oficjalnie głoszoną Nauką KK. Nie pierwszy to kapłan i zapewne nie ostatni, który pobłądził. Po tym występie w TVP zainteresowałem się osobą ks. Lemanskiego i trochę pogrzebałem. Bardzo nie podoba mi się jego działalnosć publicystyczna i swiatopogląd (a jak przedwczoraj usłyszałem w jego wydaniu brednie na temat "Pokłosia", to stwierdzam, że i miałkosć intelektu się pojawiła – szkoda, bo to być może dobry ale naiwny do bólu człowiek). Jesli chce się prowadzić dialog ze złem, to parafrazując pewne powiedzenie o dyskusji z idiotą – trzeba być wyjątkowo ostrożnym, bo zło sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pokona doswiadczeniem :). Lenin użył pewnego obraźliwego okreslenia w stosunku do ludzi zachodu, w dobrej wierze broniących osiągnięć rewolucji :" pożyteczni idioci" – szkoda, że współczesnie można to okreslenie dopasować m.in. do takich casusów jak. ks. Lemańskiego (a wymienił bym tu jeszcze kilka innych nazwisk brylujących w mediach 🙂 )"

    • Tak, moim zdaniem ks. Lemański działa w tej chwili z wyrachowaniem. Trzeba być albo skrajnie oderwanym od rzeczywistosci i żyć w swoistym "matrixie", żeby nie wiedzieć czym grozi analogia do irlandzkiego biskupa, albo działać z wyrachowaniem zdając sobie sprawę z tego jakie medialne konsekwencje poniesie KK. Jest trzecia opcja, zbliżona w nazwie do tego co pisałem o Leninie. Przedwczoraj u kolejnej gwiazdy dziennikarskiej zatroskanej stanem KK i robiącej coraz to bardziej zadumane miny, niejakiego p. G. Miecugowa (przypominam, że ojciec tego pana obok m.in. Wisławy Szymborskiej był sygnatariuszem listu do władz komunistycznych popierających karę śmierci dla księży w tzw. procesie księży kurii krakowskiej!!!!!!!!!) ks. Lemański opowiadał o incydencie na spotkaniu z "jakimś" biskupem (domyślam się, że abp Hoserem) w większym gronie, a sprawa dotyczyła niby śmiania się z czyjegoś tekstu dotyczącego polityki Hitlera wobec Żydów, co zniesmaczyło ks. Lemańskiego, który miał dać klarowny sprzeciw wobec takiej postawy. Tak więc ks. Lemański krocząc drogą niedomówień robi medialnie wiele szkody.
      Pozdrawiam
      Robert
      PS. Dziwnym zbiegiem okoliczności 🙂 ks. Lemański znów pojawił się w mediach akurat po tym, jak na Stadionie Narodowym 60 000 ludzi (a z nimi cały polski KK ) przeżywało bliskość Jezusa i Jego MOC!
      Pozdrawiam
      Robert

    • Witam
      Salon w natarciu,wszystko co katolickie bedzie atakowane,media tzw glownego nurtu zwieraja szyki.Widac golym okiem.
      Prowokacja bedzie teraz czesciej uzywana.
      Wladza uzaleznia.
      Pozdrawiam
      Robson

  • A tak swoją drogą, już widzę jak ci wszyscy dziennikarze robiący sensację, zaczynają pyskować swoim przełożonym i publiczne ich krytykują, a ci ich głaszczą i dają awanse. No ale żelazna lewacka logika zawsze w cenie 🙂

  • Dziękuję za Wasze wypowiedzi i za całą dyskusję. Zgadzam się absolutnie co do tego, że występowanie w mediach publicznych w takiej sytuacji jest wielkim błędem i szkodą dla Kościoła. W końcu Apostoł pisze w jednym ze swoich Listów – nie przypomnę sobie teraz "z marszu", w którym – że lepiej chrześcijaninowi znieść poniżenie i zniewagę, niż zwracać się do ludzkich trybunałów. A media właśnie takim trybunałem są. Także cytowane przez Was poglądy Księdza Lemańskiego są nie do przyjęcia. Natomiast – i teraz proszę mnie naprawdę dobrze zrozumieć – jako osoba, która jakoś nigdy nie była ulubieńcem "salonów kurialnych" (jak się okazuje, w obecnej Diecezji też), odruchowo wręcz staram się widzieć sprawę z każdej strony. Dlatego wysłuchałem opinii Kapłanów, znających osobiście rzeczonego Księdza i te rozmowy dały mi nieco do myślenia. A moimi rozmówcami byli Księża, których zdanie ma dla mnie naprawdę duże znaczenie, chociażby mój obecny Proboszcz. I właśnie z tych rozmów, jak również z lektury oświadczeń Księdza Lemańskiego, zamieszczonych na stronie Parafii Jasienica, dochodzę do wniosku, że całą sprawę naprawdę można było rozwiązać inaczej. Od samego początku. I że wina nie leży tylko po stronie Księdza Lemańskiego, chociaż – powtórzę to jeszcze raz – jego błędy są rażące i niedopuszczalne. Natomiast przyjrzałbym się bardzo uważnie sposobowi, w jaki Kurie Biskupie traktują Księży. I to nie tylko w tym przypadku, ale w całym szerokim kontekście.
    Proszę Was, Kochani, bardzo o modlitwę w tej sprawie. Tym bardziej, że Jasienica leży na terenie mojego nowego Dekanatu. Ks. Jacek

    • Tak, różne rzeczy dzieją się, działy się i będą się dziać w Kuriach. Wszak kosciół instytucjonalny jest elementem ludzkiej rzeczywistosci, a księża i biskupi to zwykli ludzie ze wszelkimi ludzkimi słabosciami i grzechami :). A ponieważ wierzę w Bożą Sprawiedliwosć z dużym prawdopodobieństwem niejeden zażywa ognistej kąpieli w piekle. Nie chodzi mi tu o to, aby egalitarnie rozymć siłę oddziaływania grzechów popełnianych przez pasterzy – nie, będę powtarzał z uporem maniaka, że od księży w sprawach postawy chrzescijańskiej, moralnej wymagam więcej "Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą" (Łk.12-48). Każdy grzech kardynała, biskupa, proboszcza, wikarego ma o tyle większą siłę, o ile wpływa destruktywnie na wiernych – nie wspomnę o tym, że media czychają z luboscią paparazzich na takie malinki, rozdmuchujac ich skalę tysiąckrotnie (albo i lepiej). Wspominałem o smieciach zamiatanych pod dywan – sporo ich zapewne pod dywanami w Kuriach jest (w tej najważniejszej też) – i dopóki będą, smród będzie się ciągnął. Ks. Lemański – wspominałem, nie pierwszy i nie ostatni – uległ romziękczeniu postmodernistyczną filozofią relatywizmu, co pobrzmiewa w jego tekstach i wypowiedziach. Jego ulubione radio Tok FM i ulubiona dziennikarka Janina Paradowska są obecnie (obok GW, TVN i….. Palikota) synonimem srodowiska skupiającego antykoscielne postawy i swiatopoglądy jawnie z Kosciołem walczące. Nie wierzę zatem w naiwnosć ks. Lemańskiego, być może jest to dobry człowiek, który jest swięcie przekonany, że robi dobrze 🙂 i zadaje się z "dobrymi, otwartymi i jakże miłymi ludźmi" :)- przyczyniając się złej sprawie. Działalnosć ks. Lemańskiego związana z dialogiem z Zydami i "Pojednaniem Polsko – Żydowskim" również przybierała formy karykaturalne (sławetny ołtarz po "sprawie Jedwabnego") wpisujące się w oficjalną narrację narzucaną Polakom przez srodowiska "wiecznych biciopiersiowców" – bijacych nie we własne piersi :-/ . Nie ma i nie powinno być usprawiedliwienia dla mordowania bezbronnych ludzi, ale na litosć – zachowujmy przy tym obiektywizm historyczny i trzymajmy się faktów (a przede wszystkim badajmy je, bo akurat o Jedwabnym funkcjonuje tyle przekłamań, że o nich samych powstało kilka książek). W tych sprawach polecam wykłady ks. prof. W. Chrostowskiego – dogłębnego znawcy tematu, np. tutaj: http://www.naszawitryna.pl/jedwabne_537.html

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.