Jak ratować Europę?….

J
Szczęść Boże! Rzeczywiście, jak wspomniał wczoraj Marek, jestem w Szklarskiej Porębie. Jesteśmy w grupie dwudziestu czterech osób, w piątek dojadą jeszcze dwie. Gorąco pozdrawiam w tego mojego ulubionego miejsca, w którym nawet modlitwa jakoś tak – jak mi się wydaje – szybciej płynie do Nieba. Może dlatego, że to góry?…
Naturalnie, to są Karkonosze i Góry Izerskie, nie Ałtaj, ale też pięknie. Bardzo dziękując Księdzu Markowi za wczorajsze słówko, a Wam, Kochani, za włączenie się w nurt wspólnych refleksji i modlitwy, zapewniam o mojej nieustannej pamięci o Was, zapraszając jednocześnie do refleksji nad bogatym życiem i niesamowitą działalnością Patronki Europy.
            Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Święto
Św. Brygidy, Zakonnicy, Patronki Europy,
do
czytań z t. VI Lekcjonarza: Ga 2,19–20; J 15,1–8
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO GALATÓW:
Bracia:
Ja dla Prawa umarłem przez Prawo, aby żyć dla Boga: razem z
Chrystusem zostałem przybity do krzyża. Teraz zaś już nie ja
żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w
ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego,
który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Ja jestem prawdziwym krzewem
winnym, a Ojciec mój jest tym, który uprawia. Każdą latorośl,
która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi
owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście
czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Trwajcie we
Mnie, a Ja w was trwać będę. Podobnie jak latorośl nie może
przynosić owocu sama z siebie, o ile nie trwa w winnym krzewie, tak
samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie.
Ja
jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w
nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie
uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna
latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie.
Jeżeli
we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poprosicie, o
cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna
chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi
uczniami”.
Patronka dnia
dzisiejszego, Brygida urodziła się w 1303 roku w Szwecji.
Była spokrewniona ze szwedzką dynastią królewską. Rodzina
Brygidy była bardzo religijna. Ojciec co tydzień
przystępował do Sakramentu Pokuty i do Komunii Świętej. Odbył
także podróż do Hiszpanii na grób Świętego Jakuba w
Compostelli.
Sama
zaś Brygida – jak czytamy w jej życiorysach – miała od dziecka
cieszyć się oznakami szczególnej przyjaźni Pana Jezusa. Kiedy
miała siedem lat, ukazała się jej Najświętsza Maryja Panna i
złożyła na jej głowie tajemniczą koronę.
Kiedy miała lat
dziesięć, zjawił się jej Chrystus na Krzyżu.
Na widok Męki Pana Jezusa Brygida miała zareagować wielkim
przejęciem.
Kiedy
miała dwanaście lat, zmarła jej matka. Wtedy to ojciec oddał
ją na wychowanie do swojej krewnej,
na zamek w Aspanas. Surowy
tryb życia, jaki na zamku wprowadziła owa krewna, odpowiadał
Brygidzie, która chciała cała należeć do Chrystusa. Tam też,
wbrew swojej woli, została wydana w czternastym roku życia za
mąż
– za dziewiętnastoletniego Ulfa Gotmarssona. Po ślubie
przeniosła się na zamek męża. Chociaż przeżyła to bardzo
boleśnie, bo zamierzała żyć w dziewictwie, to jednak starała się
w całym tym wydarzeniu dostrzec wolę Bożą, dlatego też stała
się dla męża najlepszą i oddaną żoną – co on z kolei
potrafił odwzajemnić.
Zapewne dlatego żyli szczęśliwie
razem dwadzieścia osiem lat.
Pałac
Brygidy należał do najświetniejszych w kraju. Było w nim
zawsze bardzo wielu gości. Brygida dbała o to, by wszyscy
wchodzący w jej progi czuli się dobrze.
Kierowała domem i
gospodarstwem wzorowo, dbała o służbę, z którą codziennie
odmawiała pacierze. Nie pozwalała wszakże na żadne niestosowne i
zbyt swobodne zachowania. Szczególnie jednak była oddana mężowi,
okazując mu przywiązanie i opiekę. Małżeństwo doczekało się
czterech synów i czterech córek.
Na
wychowawców dla swoich dzieci dobierała Brygida pedagogów o
odpowiednim wykształceniu i głębokiej wierze.
Każde dziecko
miało inny charakter i temperament. Trzeba było ze strony matki
wiele subtelności,
by uszanować ich osobowość, a nie dopuścić
do wypaczenia charakterów. Obowiązek ten spoczywał głównie na
niej, bowiem mąż był często poza domem, zajęty sprawami
publicznymi
.
Jednak,
wśród tak licznych zajęć rodzinnych, nasza Patronka nie
zaniedbała troski o własną duszę.
Miała swego kierownika
duchowego. Na jej prośbę jeden z kanoników katedry, Maciej,
przetłumaczył Pismo Święte na język szwedzki, by mogła
się ona w nim rozczytywać. Na jej życzenie kanonik ten ułożył
również komentarze do Pisma Świętego.
W
1332 roku Brygida została powołana na dwór króla Magnusa II w
charakterze ochmistrzyni. Korzystając z osobistego majątku, jak
też z majątku króla,
nad którym otrzymała zaszczytny zarząd,
hojnie wspierała kościoły, klasztory i ubogich. W intencji
uproszenia błogosławieństwa Bożego dla całej rodziny, udała się
wraz z mężem na grób Świętego Jakuba Apostoła do
Compostelli.
Pielgrzymka trwała rok. Towarzyszył im spowiednik,
który później opisał całą podróż. Niedługo po powrocie z
pielgrzymki, małżonek Brygidy zmarł. Było to w lutym 1344
roku.
Wtedy
Brygida postanowiła oddać się wyłącznie służbie Bożej i
pełnieniu dobrych uczynków.
Długie godziny poświęcała
modlitwie. Mnożyła akty umartwienia i pokuty. Naglona objawieniami,
pisała listy do możnych tego świata, napominając ich w imię
Pana Boga.
Królowi szwedzkiemu i zakonowi krzyżackiemu
przepowiedziała kary Boże, które też niebawem na nich spadły. W
1352 roku wezwała Papieża Innocentego VI, aby powrócił do
Rzymu.
To samo wezwanie skierowała w imieniu Chrystusa do jego
następcy, Papieża Urbana V, a następnie – do Grzegorza XI.
Była
hojną dla fundacji kościelnych i charytatywnych. Dom jej stał
zawsze otworem dla potrzebujących. Za poparciem króla, który na
ten cel ofiarował znaczną posiadłość, i za zezwoleniem Stolicy
Apostolskiej, Brygida założyła nową rodzinę zakonną pod
nazwą Najświętszego Zbawiciela, zwaną często „brygidkami”.

Jej córka, Święta Katarzyna, w roku 1374 została jego pierwszą
opatką.
W
roku 1349 udała się nasza Patronka do Rzymu, by uzyskać odpust
z okazji roku jubileuszowego 1350. Chodziło jej również o
zatwierdzenie reguł swojego zakonu.
Tam też założyła jeden z
klasztorów nowego zgromadzenia. A korzystając ze swojej obecności
w Italii, przewędrowała wraz z córką cały kraj, nawiedzając
pieszo ważniejsze ówczesne sanktuaria. Do Rzymu powróciła
dopiero w 1363 roku.
W 1372 roku udała się z pielgrzymką do
Ziemi Świętej.
Miała już wówczas siedemdziesiąt lat. Po
powrocie do Rzymu, wyczerpana pracą, zmarła 23 lipca 1373 roku –
w dniu, który przepowiedziała.
W jej pogrzebie wzięły
udział tłumy wiernych. Była to prawdziwa manifestacja i
prawdziwy hołd, jaki jej Rzym złożył.
Kroniki głoszą, że w
czasie pogrzebu Brygidy wielu chorych zostało uzdrowionych. Jej
ciało sprowadzono do Szwecji, gdzie złożono w klasztorze przez nią
założonym. Dzięki staraniom córki, Świętej Katarzyny, Brygida
została kanonizowana już w 1391 roku.
Kiedy jednak Szwecja
przeszła na protestantyzm w 1595 roku, relikwie Świętej zaginęły
bezpowrotnie.
1 października 1999
roku Błogosławiony Papież Jan Paweł II ogłosił Świętą
Brygidę współpatronką Europy
– razem ze Świętą Katarzyną
ze Sieny i Świętą Teresą Benedyktą od Krzyża.
Jakoś
tak Bóg sprawił w życiu Świętej Brygidy, że dane jej było
doświadczyć życia rodzinnego i małżeńskiego, jak też życia
kontemplacyjnego i zakonnego.
O ile nie chciała w ogóle
zawierać małżeństwa, to jednak sam ten fakt potraktowała jako
znak woli Bożej – coś wręcz niesamowitego! – i wtedy
skoncentrowała się na budowaniu Bożej atmosfery we własnym
domu.
Wywiązała się z tego zadania w stopniu znakomitym. A
kiedy już została od tego obowiązku uwolniona, oddała się
modlitwie i pokucie, ale też działalności publicznej – i to na
jaką skalę!
Przecież nie każdemu dane jest upominać
Papieży i królów!
Ale i z tego zadania wywiązała się w
stopniu znakomitym.
Całe
jej długie i piękne życie było świadectwem jakiegoś
najpełniejszego zjednoczenia z Chrystusem. Jeżeli bowiem
jeden człowiek w ciągu jednego życia tyle dokonuje, to nie mamy
wątpliwości, że nie uczyniłby tego sam z siebie. Tylko
trwając w Chrystusie, jako winnym krzewie, mogła Brygida tak wiele
zdziałać.
Ponieważ
trwała ona w Nim, a Jego słowa w niej, przeto prosiła, o cokolwiek
chciała, a to się spełniało. Ojciec Niebieski przez to
doznawał chwały, że owoc obfity przynosiła, stając się Jezusową
uczennicą.
Całe jej życie i świętość można by najkrócej
scharakteryzować słowami dzisiejszego pierwszego czytania: Teraz
zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal
prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem
wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał
za mnie.

I
jeszcze jedna myśl: ostatni – wcale nie najkrótszy – etap swego
życia Brygida przeżyła
w Rzymie.
A stamtąd –
w wieku lat siedemdziesięciu! – pielgrzymowała
jeszcze do Ziemi Świętej.

Być może w ten sposób wskazuje także nam, mieszkańcom
dzisiejszej pogubionej i wymierającej Europy – jako jej
współpatronka – gdzie szukać ratunku dla tej naszej cywilizacji,
pędzącej każdego dnia coraz szybciej do samozagłady. Gdzie go
szukać?
U
źródeł wiary!
A ich
symbolem są właśnie: Ziemia
Święta i Rzym.
Nie bez
powodu przecież wśród papieskich propozycji na przeżywanie Roku
Wiary znalazło się zaproszenie
do pielgrzymowania właśnie do tych miejsc.

Warto podjąć w tym kierunku jakiś wysiłek. I wydatek…
Natomiast
gdyby to z wielu przyczyn miało się okazać trudne lub niemożliwe,
warto tam pielgrzymować
duchowo –
chociażby
poprzez żywe zainteresowanie wydarzeniami zarówno z jednego, jak i
z drugiego miejsca, a także poprzez bardziej systematyczną i uważną
lekturę Pisma Świętego
i nauczania Papieży.
To
z całą pewnością pomoże nawiązać prawdziwą
i trwałą więź z Jezusem

– jak gałązka oliwna związana jest z krzewem winnym.

6 komentarzy

  • Piękna postawa. Bezgraniczne zaufanie Bogu i przyjmowanie tego, co On nam daje. Św. Brygida potrafiła całkowicie wypełniać Wolę Bożą. Jest dla Nas przykładem, jak w życiu postępować.
    Wszystko, co otrzymujemy każdego dnia, to Dary Boże.
    Dziękujemy Ci Panie za każdy dzień, który już sam w sobie jest Darem od Ciebie. Tylko od Nas zależy, jak ten dzień przeżyjemy, jak ten Dar wykorzystamy.
    Pozdrawiam
    Rafał

  • Nie wybieram się do Ziemi Świętej, mimo iż mam mniej niż św. Brygida w owym czasie, ale Ziemia Święta, przyszła do mnie w postaci gródek ziemi z różnych miejsc po których stąpał Jezus. To musi mi wystarczyć, ale cały czas mam szansę stałej łączności z Jezusem poprzez Słowo Boże, Sakramenty Święte i tak jak Ksiądz pisze poprzez nauczanie Kościoła, czy to w osobie Papieża, czy Was Księży. Bóg zapłać.

  • Szczęść Boże! Na wstępie cieszę się, że Księdza znalazłem – parafia Żelechów – również tam mnie już nie ma, ale szczególnie Księdza zapamiętałem.
    Jeżeli chodzi o dzisiejsze moje wewnętrzne rozważanie, Św. Brygida ujęła mnie dwiema swymi cechami. Subtelnością, oraz konkretem osobowości. Może niezbyt zrozumiale to brzmi, ale nie potrafię teraz tego inaczej nazwać.
    "Trzeba było ze strony matki wiele subtelności, by uszanować ich osobowość, a nie dopuścić do wypaczenia charakterów." – Jestem ojcem prawie 2-letniej Łucji i tak wiele myśli kieruję właśnie w stronę Jej wychowania. Przeraża mnie dzisiejszy medialny świat, bajki i wszystko co z nimi związane – wręcz diabelskie. Przeraża wbijanie ludziom do głowy w reklamach, że mają kierować się uczuciami, a nie rozumem. Że zainteresowania wypiera konsumpcjonizm i zbieractwo. Nie potrafię postawić się w XII w, lecz to strasznie zmusza do myślenia i budzi trwogę. Z kontekstu można stwierdzić, że Św. Brygida miała dobre wzorce w domu rodzinnym, pozwoliło to Jej (oczywiście z pomocą Bożą) stworzyć dobre podłoże swojej rodzinie. Ja staram się pracować nad swoim zszarganym dzieciństwem i proszę o wstawiennictwo Św. Brygidę do Boga za mnie i moją rodzinę, by dała mi siłę kierować i wychowywać jak Ona. Mądrze, konkretnie i w pełnym zjednoczeniu z Chrystusem. Dziękuję i pozdrawiam. Daniel

  • Właśnie! Dlatego nie ma się co przerażać, tylko tworzyć dobrą i świętą atmosferę w swojej rodzinie. A wtedy żadnej diabelskie bajki czy inne rewelacje nie będą w stanie zaszkodzić… Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.