Jak Bóg o sobie przypomina…

J
Szczęść Boże! Moi Drodzy, jeszcze raz przypominam Wam o modlitwie w intencji rekolekcji małżeństw, prowadzonych przez Księdza Marka na Syberii. Sprawa to naprawdę ważna. Wspierajmy wszyscy modlitwą to duchowe dzieło.
      A dzisiaj – pierwsza sobota miesiąca. Jak wspominam w rozważaniu – Bóg po raz kolejny o sobie przypomina. Nie zmarnujmy szansy, jaką nam daje…
      Zapraszam do refleksji…
                             Gaudium et spes!  Ks. Jacek
Sobota
17 Tygodnia zwykłego, rok I,
pierwsza
sobota miesiąca,
do
czytań: Kpł 25,1.8–17; Mt 14,1–12
CZYTANIE
Z KSIĘGI KAPŁAŃSKIEJ:
Pan
powiedział do Mojżesza na górze Synaj: „Policzysz
sobie siedem lat szabatowych, to jest siedem razy po siedem lat, tak
że czas siedmiu lat szabatowych będzie obejmował czterdzieści
dziewięć lat. Dziesiątego dnia, siódmego miesiąca zatrąbisz w
róg. W Dniu Przebłagania zatrąbcie w róg w całej waszej ziemi.
Będziecie święcić pięćdziesiąty rok, oznajmicie wyzwolenie w
kraju dla wszystkich jego mieszkańców. Będzie to dla was
jubileusz, każdy z was powróci do swej własności i każdy powróci
do swego rodu. Cały ten rok pięćdziesiąty będzie dla was rokiem
jubileuszowym, nie będziecie siać, nie będziecie żąć tego, co
urośnie, nie będziecie zbierać nieobciętych winogron, bo to
będzie dla was jubileusz, to będzie dla was rzecz święta. Wolno
wam jednak będzie jeść to, co urośnie na polu.
W
tym roku jubileuszowym każdy powróci do swej własności. Kiedy
więc będziecie sprzedawać coś bliźniemu albo kupować coś od
bliźniego, nie wyrządzajcie krzywdy jeden drugiemu. Ale odpowiednio
do liczby lat, które upłynęły od jubileuszu, będziesz kupował
od bliźniego, a on sprzeda tobie odpowiednio do liczby lat plonów.
Im więcej lat pozostaje do jubileuszu, tym większą cenę
zapłacisz, im mniej lat pozostaje, tym mniejszą cenę zapłacisz,
bo ilość plonów on ci sprzedaje.
Nie
będziecie wyrządzać krzywdy jeden drugiemu. Będziesz się bał
Boga twego, bo Ja jestem Pan, Bóg wasz!”
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
W
owym czasie doszła do uszu tetrarchy Heroda wieść o Jezusie. I
rzekł do swych dworzan: „To Jan Chrzciciel. On powstał z martwych
i dlatego moce cudotwórcze działają w nim”.
Herod
bowiem kazał pochwycić Jana i związanego wrzucić do więzienia.
Powodem była Herodiada, żona brata jego Filipa. Jan bowiem upominał
go: „Nie wolno ci jej trzymać”. Chętnie też byłby go
zgładził, bał się jednak ludu, ponieważ miano go za proroka.
Otóż
kiedy obchodzono urodziny Heroda, tańczyła córka Herodiady wobec
gości i spodobała się Herodowi. Zatem pod przysięgą obiecał jej
dać wszystko, o cokolwiek poprosi. A ona, przedtem już podmówiona
przez swą matkę, powiedziała: „Daj mi tu na misie głowę Jana
Chrzciciela”. Zasmucił się król. Lecz przez wzgląd na przysięgę
i na współbiesiadników kazał jej dać. Posłał więc kata i
kazał ściąć Jana w więzieniu. Przyniesiono głowę jego na misie
i dano dziewczęciu, a ono zaniosło ją swojej matce.
Uczniowie
zaś Jana przyszli, zabrali jego ciało i pogrzebali je; potem poszli
i donieśli o tym Jezusowi.
W
rzeczy samej – piękny jest ten rok jubileuszowy! Jeśli się
wczytać uważnie w dyspozycje, jakie odnośnie do jego obchodzenia
daje sam Bóg Mojżeszowi, jest to czas wyjątkowy: czas
odpoczynku, czas dziękczynienia, w jakimś sensie – czas
zatrzymania w biegu, w codziennej gonitwie… A sednem wszystkich
owych wskazań są zapewne słowa kończące dzisiejsze pierwsze
czytanie: Nie będziecie
wyrządzać krzywdy jeden drugiemu. Będziesz się bał Boga twego,
bo Ja jestem Pan, Bóg wasz!

A
zatem, czas jubileuszu – to czas szczególnego
nakierowania myśli i serca na Boga!

To jest czas zwrócenia
się do Niego całym sercem.

To jest doskonała okazja do tego, by w
ogóle dostrzec Boga

– że On jest, że On żyje, że On działa, że On czegoś się
domaga, czegoś naucza, czegoś zabrania i coś poleca.
To
właśnie w
taki sposób Bóg o sobie przypomina:

dając rok jubileuszowy, dając – jak to słyszeliśmy wczoraj –
czasy
święte,

dając możliwość refleksji, zatrzymania, a
może i zawrócenia w biegu,
o
ile odbywa się on w złym kierunku. To taki zwyczajny
sposób przypomnienia Boga o sobie.

Jest
jeszcze inny sposób – sposób radykalny. Słyszymy o nim w
dzisiejszej Ewangelii: to jest taka sytuacja, w której Bóg
posyła odważnego i świętego człowieka,

aby ten dał świadectwo prawdzie, aby on na Boga wskazał i o Jego
zasadach przypomniał. Nawet
za cenę życia!
Takim
człowiekiem był Jan Chrzciciel, a jego wołanie o przestrzeganie
Bożych zasad bardzo niepokoiło Heroda, do
wściekłości
zaś
doprowadzało
jego nieprawną żonę,

będącą w rzeczywistości żoną jego brata. I to właśnie ona
spowodowała
skazanie, a następnie
śmierć
Jana, aby go
uciszyć. Jednak – wbrew jej oczekiwaniom – właśnie
w
ten sposób mocno i jednoznacznie zabrzmiało wobec całego świata
Boże Prawo i Boże Słowo.
Mówimy
zatem dzisiaj, Kochani, o czymś,
co
moglibyśmy określić jako przypominanie
Boga o sobie.

Bóg różnymi sposobami przypomina
o sobie człowiekowi.

Myślę, że my to za mało, moi Drodzy, doceniamy.
Jak
już bowiem niejednokrotnie rozważaliśmy sobie, fakt przemawiania
Boga do człowieka jest znakiem Jego wielkiej miłości!

Nawet, jeżeli są to słowa ostre, albo znaki bolesne, nawet jeżeli
jest to kara, jaką Bóg zsyła na człowieka – wszystko
to
jest
wyrazem
Jego miłości.

I to, że przypomina o sobie, że daje święty czas, że daje
odważnych, świętych ludzi; że ciągle daje niezwykłe
wydarzenia, będące milowymi krokami na drodze wiary

– jak chociażby ostatnio przeżywane nawiedzenie Matki Bożej w
Figurze Loretańskiej, czy wczorajszy pierwszy piątek miesiąca, czy
dzisiejszą
pierwszą sobotę,

czy niedawne spotkanie na stadionie narodowym, czy nawet kolejne
Rekolekcje parafialne, czy Pielgrzymkę, czy Odpust parafialny –
to wszystko świadczy o
wielkiej trosce Boga o nas.
Bo
przecież Bóg mógłby powiedzieć: dałem wam Dziesięć Przykazań,
dałem wam Pismo Święte, dałem
nawet mojego jedynego Syna, który Was nauczał, który oddał za was
swoje życie,
a
więc teraz proszę bardzo: Ja jestem w Niebie, wy jesteście na
ziemi, drogę znacie – czekam
na was! Dojdźcie sobie do Mnie!
Poradźcie
sobie jakoś!

A jak nie dojdziecie – to trudno… Ja wam tyle dałem, drogę
pokazałem, powinniście
sobie poradzić,

powinniście dojść…
Czyż
Bóg nie mógłby tak powiedzieć? Oczywiście, że mógłby! A któż
by mógł Mu zabronić? A czyż w
tym wszystkim
nie miałby racji – czyż
wystarczająco dużo już nie uczynił i nie dał ludziom?

A
jednak, Bóg ciągle wychodzi z nową inicjatywą, ciągle poszukuje
nowych więzi z ludźmi, ciągle poszukuje nowych sposobów dotarcia
do człowieka. I
ciągle o sobie przypomina. Ciągle! Wciąż od nowa!
Przypomina
o sobie nam,
którzy często, a wręcz codziennie się z Nim spotykamy

na Mszy Świętej, lub na modlitwie… Właśnie nam o sobie
przypomina, żebyśmy nie zadufali się w sobie i w tym częstym
spełnianiu religijnych praktyk nie
zapomnieli, dla Kogo to wszystko i Kto tu jest najważniejszy.
Ale
też przypomina o sobie tym,
którzy są od Niego bardzo daleko

– chociaż może uważają się za wierzących. Im również
Pan o sobie przypomina, ale tutaj z całą pewnością chciałby mieć
w nas pomocników

i przypomnieć im o sobie poprzez
nasze świadectwo i naszą postawę.
Czy
może w tym względzie na nas liczyć?…

9 komentarzy

  • Mam rodzinę i żyję w rodzinie i wiem jakie to ważne, by od pierwszych chwil małżeństwa aż do śmierci, Bóg był obecny z małżonkami a potem z rodziną. Stare polskie przysłowie mówi, że "bez Boga ani do proga" i jest to bardzo mądre powiedzenie. Dawniej w naszych domach u progu, przy drzwiach wisiała kropielniczka z wodą święconą. Wszyscy od starszych uczyliśmy się, że przed każdym wyjściem z domu, trzeba uczynić znak Krzyża Świętego, wezwać Trójcę Świętą by towarzyszyła nam cały dzień, w naszej pracy, nauce… A teraz w ilu domach, Księże Jacku, chodząc po kolędzie, czy do chorych widzisz kropielniczkę? W moim domu też jej nie ma zawieszonej, od roku leży kupiona w szafce i czeka na " dobrą okazję". Takich drobnych gestów domaga się od nas Chrystus i takiego świadectwa , jakie dał nam Jan w dzisiejszej Ewangelii. Szczęść Boże wszystkim na każdy dzień. Wracam 7 sierpnia. Z Panem Bogiem.

    • Jadę na jubileusz 55lecia konsekracji zakonnej. Pomódlcie się 5 sierpnia, dziękując za dar życie s. Symplicji i prosząc o błogosławieństwo Boże dla Niej na dalsze wędrowanie wśród ludzi, do Boga.

    • Już od wielu lat widzę kropielniczkę w moim Domu Rodzinnym. A odkąd jestem księdzem, już nieraz miałem okazję święcić wodę do niej, żeby nie zabrakło. Rodzice dbają o to, żeby była tam woda święcona, którą naprawdę czynią znak krzyża przed wyjściem z domu…
      A Siostrze Symplicji niech Pan błogosławi i – zgodnie ze znaczeniem Jej imienia – czyni ją jak najprostszą w życiu, w słowach i w działaniach… Pozdrawiam i błogosławię+! Ks. Jacek

    • Bóg zapłać składam Księdzu, w imieniu siostry. Okazało się, że jubileusz 55lecia nie jest w Zgromadzeniu zakonnym Sióstr Misjonarek Apostolstwa Katolickiego uroczyście obchodzony, niemniej jednak siostra Symplicja ucieszyła się moją obecnością ( uroczyście obchodzą 25,50,60lecie). Nawet Mszy Świętej nie miała w kaplicy zakonnej, więc szybko zadziałałam i Ksiądz Grzegorz, nasz opiekun blogowych Róż Różańcowych w drodze do swojego domu rodzinnego, w odprawił w samo południe, okolicznościową Mszę Świętą w intencji Czcigodnej Jubilatki, za co jestem Mu ogromnie wdzięczna. W poniedziałek byłyśmy na Mszy Świętej wieczornej u błogosławionego Bogumiła a wczoraj w Katedrze Gnieźnieńskiej.

  • W drodze prawdy motywem nie może być wzgląd na przysięgę i współbiesiadników. Głupcem jest ten, kto widząc zło nie chce od niego odstąpić, bo niby skąd ów smutek Heroda na wieść o tym, że ma dać małej dziewczynce głowę Jana Chrziciela na misie ?
    Dziś to nagminne, że patrzymy na to, co inni o nas powiedzą. Okazuje się to być krótkodystansowe, bo w czyje ręce dostaniemy się po śmierci ? Kto będzie naszym sędzią ? Ów dzień to osobiste, twarzą w twarz spotkanie z Chrystusem i nie będzie pytań o innych, ale padnie pytanie o naszą – moją – Twoją miłość, dobroć, prawdę.
    Jedyny wzgląd, który ma nami kierować to wzgląd na Boga. Tylko w Jego prawdzie jesteśmy zanurzeni. Od chrztu świętego, przez bierzmowanie, konsekrację i inne sakramenty staliśmy się uczestnikami losu Chrystusa. Patrząc na historię Kościoła i żywoty chrześcijan odkrywamy, że zwyciężali ci, którzy żyli Prawdą i za Prawdę gotowi byli oddać życie.

    Pozdrawiam, po długim czasie nieobecności tutaj.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.