Boże, błogosław Pielgrzymom!

B
Szczęść Boże! Bardzo Was, Kochani, przepraszam za opóźnienie w zamieszczeniu tego mojego rozważania, ale dzisiaj od rana dużo akcji pielgrzymkowych! Już wczoraj o 18.00 miałem możliwość powitać – w imieniu Parafii – Pielgrzymów z Diecezji Drohiczyńskiej, nocujących u nas, w miejscowości Regut. A dzisiaj o 6.00 wywiozłem mojego Proboszcza i dwóch Lektorów, Szymona i Karola, do Otwocka, gdzie całkiem spora grupa naszych Parafian wyrusza w Grupie Żółtej i Biało – Żółtej, w ramach Pielgrzymki Warszawskiej. 
    Potem szybko wróciłem na 7.00 właśnie do Reguta, aby włączyć się w koncelebrowanie Mszy Świętej z Pielgrzymami Drohiczyńskimi. A tak poza wszystkim – to od rana mam jakieś sprawy parafialne, bo przypadł mi w udziale dość duży zaszczyt zastępowania Księdza Proboszcza.
    Muszę wam powiedzieć, że choć od trzech lat nie uczestniczę w Pielgrzymce Podlaskiej i w żadnej innej – i nawet już zdążyłem się z tym oswoić – to kiedy spotykam idące Grupy Pątników; kiedy dzisiaj przyszło mi do nich przemówić na zakończenie Mszy Świętej i wyprawić na drogę, kiedy wczoraj kropiłem ich wodą święconą; kiedy spotykałem się z tym wielkim entuzjazmem, kiedy poczułem trochę tej niezwykłej pielgrzymkowej atmosfery, to przyznaję, że łza się w oku zakręciła… Nie tak łatwo zapomnieć o dwudziestu trzech latach nieprzerwanego uczestnictwa w Pielgrzymce, zarówno na trasie, jak i w Kierownictwie…
    Dlatego tym serdeczniej wzywam wszystkich Was, Kochani, i zapraszam do wspólnej modlitwy w intencji Pielgrzymów – w ramach pielgrzymowania duchowego. W Celestynowie będzie się to odbywało codziennie o godz. 20.15, kiedy to będzie odmawiany Różaniec z intencjami, zapisanymi na kartkach, a potem Apel Jasnogórski i… rundka wokół kościoła ze śpiewem i śmiechem, żeby chociaż trochę poczuć radości drogi… 
     Zapraszam do Celestynowa na pielgrzymkę Duchową! A tak szczególnie zapraszam do wspólnej modlitwy – niech to wielkie Dzieło owocuje w sercach nas wszystkich!
           Gaudium et spes!  Ks. Jacek
Poniedziałek
18 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Lb 11,4b–15; Mt 14,13–21
CZYTANIE
Z KSIĘGI LICZB:
Na
pustyni synowie Izraela mówili: „Któż nam da mięsa, abyśmy
jedli? Wspominamy ryby, któreśmy darmo jedli w Egipcie, ogórki,
melony, pory, cebulę i czosnek. Tymczasem tu giniemy pozbawieni tego
wszystkiego. Oczy nasze nie widzą nic poza manną”.

Manna
zaś była podobna do nasion kolendra i miała wygląd bdelium.
Ludzie wychodzili i zbierali ją, potem mełli w ręcznych młynkach
albo tłukli w moździerzach. Gotowali ją w garnkach lub robili z
niej podpłomyki; smak miała taki jak ciastko na oleju. Gdy nocą
opadała rosa na obóz, opadała równocześnie i manna.

Gdy
Mojżesz usłyszał, że lud narzeka rodzinami, każda u wejścia do
swego namiotu, wtedy rozpalił się potężny gniew Pana. To wydało
się złe Mojżeszowi. Rzekł więc do Pana:
Czemu
tak źle się obchodzisz ze sługą swoim, czemu nie jesteś dla mnie
łaskawy i złożyłeś na mnie cały ciężar tego ludu? Czy to ja
począłem ten lud w łonie albo ja go zrodziłem, żeś mi
powiedział: «Noś go na łonie swoim, jak nosi piastunka dziecię,
i zanieś go do ziemi, którą poprzysiągłem dać ich przodkom»?
Skądże wezmę mięsa, aby dać temu całemu ludowi? A przecież
przeciw mnie podnoszą skargę i wołają: «Daj nam mięsa do
jedzenia». Nie mogę już sam dłużej udźwignąć troski o ten
lud, już mi nazbyt ciąży. Jeśli chcesz tak ze mną postępować,
to raczej mnie zabij, jeśli jesteś dla mnie łaskawy, bym już nie
patrzył na swoje nieszczęście”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Gdy
Jezus usłyszał o śmierci Jana Chrzciciela, oddalił się stamtąd
w łodzi na miejsce pustynne, osobno. Lecz tłumy zwiedziały się o
tym i z miast poszły za Nim pieszo. Gdy wysiadł, ujrzał wielki
tłum. Zlitował się nad nimi i uzdrowił ich chorych.
A
gdy nastał wieczór, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli:
„Miejsce to jest puste i pora już spóźniona. Każ więc rozejść
się tłumom: niech idą do wsi i zakupią sobie żywności”.
Lecz
Jezus im odpowiedział: „Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im
jeść”.
Odpowiedzieli
Mu: „Nie mamy tu nic prócz pięciu chlebów i dwóch ryb”. On
rzekł: „Przynieście mi je tutaj”.
Kazał
tłumom usiąść na trawie, następnie wziął te pięć chlebów i
dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo i
połamawszy chleby, dał je uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli
wszyscy do sytości i zebrano z tego, co pozostało, dwanaście
pełnych koszy ułomków. Tych zaś, którzy jedli, było około
pięciu tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci.
Kiedy
dzisiaj, wraz z Pielgrzymami z Diecezji Drohiczyńskiej,
nocującymi na terenie naszej Parafii, uczestniczyłem we Mszy
Świętej porannej i kiedy Lektor zaczął czytać fragment Księgi
Liczb, opisujący owe ogórki, cebulę i czosnek, a także chleb –
mannę, będącą pokarmem danym na drogę, jeden z Księży
siedzących obok mnie szepnął mi na ucho: „To zupełnie tak,
jak na naszej Pielgrzymce…”.
A z kolei inny Ksiądz rozwinął
w homilii właśnie ten wątek, że Pan daje nam pokarm na drogę
– że dba zarówno o nasze doczesne utrzymanie, dając nam ten
ziemski pokarm, jak też – w o wiele większym stopniu – dbając
o pokarm na drogę do wieczności.
Pan
daje nam pokarm, rozmnaża go, daje każdemu, kto tylko chce go
przyjąć… Z tej strony – jeśli tak można powiedzieć –
nie ma problemu:
Pan jest niezawodny, jest niezmienny w swoich
postanowieniach i swojej miłości. Natomiast po naszej stronie
czasami jest problem – problem z przyjęciem owych darów. Z tym
bywa różnie!
I to zarówno gdy idzie o chleb doczesny i te dary
doczesne, jak i ten chleb niebieski. Oto bowiem doczesny pokarm
tak często bywa marnowany, wyrzucany, niedoceniany…
My się
nieraz nie potrafimy ucieszyć tym, co mamy – ciągle chcemy
więcej, chcemy czegoś innego,
chcemy w inny sposób.
Z
kolei, gdy idzie o ten pokarm wieczny, to częstokroć nie
przyjmujemy go systematycznie, za mało o niego prosimy, za rzadko
dziękujemy za możliwość jego przyjęcia,
za mało też
rozwijamy w sobie łaski, jakie nam niesie przyjmowanie Komunii
Świętej.
Może
zatem warto dzisiaj jakoś tak szczególnie serdecznie i z wielkim
przekonaniem podziękować Panu za to właśnie, że jesteśmy
karmieni, że nie jesteśmy głodni, że nie jesteśmy zostawieni
sami sobie.
Kochani, niech się dziś na tyle mocno poruszy nasze
serce, że dostrzeżemy, że raz jeszcze docenimy, że raz jeszcze
ucieszymy się tym, iż Boża Opatrzność nad nami czuwa i Pan
sam udziela nam swoich darów.
Właśnie
piesza pielgrzymka jest takim dobrym czasem i doskonałą okazją do
uświadomienia sobie faktu tego obdarowania. Oto stara
pielgrzymkowa zasada głosi, że pielgrzymowi ze strony
przyjmujących go na nocleg czy na postój gospodarzy nic się nie
należy!
Owszem, winien skorzystać z tego, czym jest
podejmowany, może spokojnie najeść się do syta, odpocząć, umyć
się porządnie, przenocować godnie i dobrze się wyspać – z tego
wszystkiego może w pełni skorzystać, ale niczego nie powinien
żądać, niczego nie powinien się domagać, a już absolutnie nie
powinien zgłaszać jakichkolwiek pretensji, skarg czy 
narzekania!
W przypadku prawdziwego pielgrzyma – o czymś takim nie może być
nawet mowy!
Prawdziwy
pielgrzym bowiem, nawet jeżeli nie otrzyma dokładnie tego, co by
chciał, lub otrzyma mniej, niż by chciał, to cieszy się tym,
co otrzymuje i za to dziękuje Bogu i dobrym ludziom.
Kochani,
z całą pewnością tego typu postawa pielgrzyma jest dobrym
ćwiczeniem właściwej postawy chrześcijanina i dziecka Bożego,

bo to, czego przestrzegają pielgrzymi, zdążający na Jasną Górę,
powinni przestrzegać także wszyscy pielgrzymi, zdążający
przez ziemię do wiecznej Ojczyzny:
nam się tak naprawdę ze
strony Boga nic nie należy!
Wszystko otrzymujemy z Jego miłości
– darmowej miłości do nas!
Oczywiście,
Bóg nie jest kapryśny i nie wylicza nam po dekagramie swojej łaski
tak, jak my nieraz wyliczamy Mu nasze pacierze i nasze
religijne praktyki, czy dobre uczynki…
Bóg hojnie udziela nam
swoich darów i naprawdę dba o to, żeby nam niczego nie brakowało,
co nie zmienia faktu, że wszystko, co od Niego otrzymujemy, jest
Jego łaską
i nic się nam tak naprawdę od Niego nie należy.
A i tak – wszystko otrzymujemy.
Dobrze
byłoby to sobie uświadomić właśnie w tych dniach pielgrzymkowej
naszej aktywności – i ciągle to sobie przypominać na drogach
naszego pielgrzymowania przez ziemię do wieczności…

4 komentarze

  • Pustynne miejsce nie musi wcale oznaczać ucieczki czy wyizolowania się. Osobno to wskazówka. By lepiej widzieć należy się oddalić, bo będąc zbyt blisko nie potrafimy wyregulować wzroku. Osobno czyli w oderwaniu od bagażu doświadczeń także tych bolesnych, trudnych, niezrozumiałych. Trzeba nam co jakiś czas udać się na miejsce pustynne, oddalić się, przepłynąć na drugi brzeg.

    Nasze nic w rękach Bożych karmi tysiące.
    Widzieliście kiedyś uśmiechniętą twarz żebraka, któremu podano miskę strawy ? A rozpromienione oblicze chorego, którego niespodziewanie ktoś nawiedził z dobrym słowem ? Czas jest chlebem, który Bóg nam daje do dyspozycji.
    Rozdzielajmy go hojnie.
    Gdy zaprosimy Chrystusa, to okazuje się, ze wszyscy jedzą do sytości ( tak wedle przysłowia, że wilk syty i owca cała) a z resztek ( znowu jakieś nic) zbiera się dwanaście ( liczba pełni) pełnych koszy ułomków. Dopiero wtedy okazuje się ilu się posiliło. Patrząc wcześniej na liczbę człowiek by się przeraził i nic by nie wskórał….

  • Tak, to tylko w Chrystusowej ekonomi i w Jego sposobie myślenia pustynia oznacza miejsce bardzo owocujące (duchowo), a "nic" znaczy "wszystko"… Pozdrawiam i błogosławię+! Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.