Mądrość i miłość

M
Szczęść Boże! Witam serdecznie i pozdrawiam! Kochani, dzisiaj ostatni dzień Okresu zwykłego w liturgii, a poza liturgią – ostatni dzień karnawału! Od północy będziemy mieli Wielki Post. Dobrze by było, żeby się nikt nie zagapił i nie przedłużył zbytnio karnawałowych imprez! 
   Tymczasem, życzę Wszystkim błogosławionego dnia – w blasku świętości Kazimierza Królewicza!
           Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Święto
Św. Kazimierza, Królewicza,
do
czytań z t. VI Lekcjonarza: Syr 51,13–20; J 15,9–17
CZYTANIE
Z KSIĘGI SYRACYDESA:
Będąc
jeszcze młodym, zacząłem podróżować, szukałem jawnie mądrości
w modlitwie. U bram świątyni prosiłem o nią i aż do końca
szukać jej będę.
Z
powodu jej kwiatów, jakby dojrzewającego winogrona, serce me w niej
się rozradowało, noga moja wstąpiła na prostą drogę, od
młodości mojej idę jej śladami. Nakłoniłem tylko trochę ucha
mego, a już ją otrzymałem i znalazłem dla siebie rozległą
wiedzę.
Postąpiłem
w niej, a Temu, który dał mi mądrość, chcę oddać cześć.
Postanowiłem bowiem wprowadzić ją w czyn, zapłonąłem
gorliwością o dobro i nie doznałem wstydu.
Dusza
moja walczyła o nią i z całą starannością usiłowałem zachować
Prawo. Ręce wyciągałem w górę, a błędy przeciwko niej
opłakiwałem.
Skierowałem
ku niej moją duszę i znalazłem ją dzięki czystości. Z nią od
początku zyskałem rozum, dlatego nie będę opuszczony.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
JANA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Jak
Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości
mojej. Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie
trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca
mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość
moja w was była i aby radość wasza była pełna.
To
jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja
was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś
życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście
przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję.
Już
was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale
nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co
usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was
wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili
i by owoc wasz trwał, aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go
poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie
miłowali”.
Patron
dnia dzisiejszego, Święty Kazimierz, urodził się 3
października 1458 roku w Krakowie na Wawelu.
Był drugim spośród
sześciu synów króla Polski, Kazimierza Jagiellończyka. Jego matką
była córka cesarza Niemiec, Elżbieta, od opieką której Kazimierz
pozostawał do dziewiątego roku życia. W 1467 roku król powołał
na pierwszego wychowawcę i nauczyciela swoich synów księdza
Jana Długosza,
kanonika krakowskiego, który aż do XIX wieku
uznawany był za najwybitniejszego historyka Polski. I to właśnie
Długosz napisał o Kazimierzu: „Był młodzieńcem szlachetnym,
rzadkich zdolności i godnego pamięci rozumu”.
W
1471 roku brat Kazimierza, Władysław, został koronowany na króla
czeskiego. W tym samym czasie na Węgrzech wybuchł bunt przeciwko
królowi. Na tron zaproszono Kazimierza. Jego ojciec chętnie
przystał na tę propozycję. Kazimierz wyruszył zatem wraz z
dwunastoma tysiącami wojska, by poprzeć zbuntowanych magnatów. Ci
jednak ostatecznie wycofali swe poparcie i Kazimierz wrócił do
Polski bez korony węgierskiej.
Ten zawód dał mu wiele do
myślenia.
Po
powrocie do kraju, królewicz nie przestał interesować się
sprawami publicznymi. Wręcz przeciwnie – został „prawą ręką”
ojca, który upatrywał w nim swego następcę i wciągał go
powoli do współrządzenia.
Podczas dwuletniego pobytu ojca na
Litwie, Kazimierz – jako namiestnik – rządził w Koronie.
Obowiązki państwowe umiał pogodzić z bogatym życiem duchowym.
Wezwany
przez ojca w 1483 roku do Wilna, umarł w drodze z powodu
trapiącej go gruźlicy.
Na wieść o pogorszeniu się zdrowia
Kazimierza, król przybył do Grodna. Właśnie tam – jak zapisał
Ksiądz Piotr Skarga – „opowiedziawszy dzień śmierci swej
tym, którzy mu w niemocy służyli […], ducha Panu Bogu poleciwszy
odszedł 4 dnia marca Roku Pańskiego 1484, lat mając dwadzieścia
sześć”.
Pochowano go w katedrze wileńskiej, w kaplicy
Najświętszej Maryi Panny, która od tej pory stała się miejscem
pielgrzymek.
Żyjący
współcześnie z nim autor tak opisał duchową sylwetkę Świętego:
„Niewypowiedziana i najszczersza miłość ku Wszechmogącemu
Bogu w Duchu Świętym
tak bardzo ogarniała serce Kazimierza,
tak obfitowała i wylewała się na zewnątrz z głębi serca ku
bliźnim, iż nic nie było dlań przyjemniejszym, nic bardziej
upragnionym, jak wszystko swoje, a także i siebie samego –
oddać ubogim Chrystusa, podróżnym, chorym, więźniom i
strapionym.
Dla wdów, sierot i uciśnionych był nie tyle
opiekunem i dobroczyńcą, ile ojcem, synem i bratem.
Wiele
zapewne należałoby pisać, gdyby się chciało przedstawić po
kolei jego wszystkie dzieła gorącej wobec Boga i bliźniego
miłości. Trudno wypowiedzieć albo wyobrazić sobie, jak bardzo
przestrzegał sprawiedliwości, ile okazywał roztropności, jak
bardzo jaśniał odwagą i stałością,
a wszystko w tym wieku,
w którym człowiek zazwyczaj skłonny jest do złego. Codziennie
zalecał ojcu przestrzeganie sprawiedliwości w rządach królestwem
i poszczególnymi ludami. A jeśli czasem przez niedopatrzenie czy
ludzką ułomność zdarzały się tutaj zaniedbania, Kazimierz
nie omieszkał nigdy wypomnieć tego z łagodnością i pokorą.
Sprawy
biednych i uciśnionych brał jak swoje własne w obronę, toteż
został przez lud nazwany obrońcą biednych. Nigdy też,
chociaż był synem królewskim i najpierwszego rodu, nie okazał
się przykrym w rozmowie i w spotkaniu z ludźmi prostymi i niskiego
pochodzenia.
Pragnął raczej należeć do łagodnych i ubogich
duchem, których jest Królestwo niebieskie, niż do sławnych i
potężnych na tym świecie. Nie pragnął ziemskich zaszczytów
ani władzy,
nie chciał też nigdy przyjąć ich od ojca, bojąc
się, aby kolce bogactw, które Pan nasz Jezus Chrystus nazwał
cierniami, nie zraniły ducha ani nie spowodowały zakażenia
sprawami świata.
Wszyscy
jego domownicy i zaufani, mężowie czcigodni i szlachetni, którzy
znali go doskonale […] zgodnie poświadczają i stwierdzają, że
Kazimierz zachował dziewictwo przez całe swe życie, aż do
ostatniego dnia.”
Tyle
ze świadectwa współczesnego Kazimierzowi autora. A my, kiedy
przyglądamy się duchowej sylwetce Patrona dnia dzisiejszego, a
jednocześnie słuchamy Słowa Bożego przeznaczonego na dziś w
Liturgii mszalnej, to od razu zauważamy, że życie Kazimierza było
realizacją tego programu, jaki zawarł w swoim przesłaniu Mędrzec
Syracydes, w pierwszym czytaniu: Będąc
jeszcze młodym, zacząłem podróżować, szukałem jawnie mądrości
w modlitwie. U bram świątyni prosiłem o nią i aż do końca
szukać jej będę.

[…]
Postąpiłem
w niej, a Temu, który dał mi mądrość, chcę oddać cześć.
Postanowiłem bowiem wprowadzić ją w czyn, zapłonąłem
gorliwością o dobro i nie doznałem wstydu.
Dusza
moja walczyła o nią i z całą starannością usiłowałem zachować
Prawo. Ręce wyciągałem w górę, a błędy przeciwko niej
opłakiwałem
.
Przecież
to jakby wierny zapis życia i postępowania Świętego Kazimierza!
Zobaczmy,
jak
wiele podobieństw zachodzi
pomiędzy
tym Bożym Słowem a życiorysem naszego Patrona, opisem jego
duchowej sylwetki. Zresztą, takich samych podobieństw możemy
dopatrzeć się po przeczytaniu dzisiejszej Ewangelii, a szczególnie
tych oto słów: Trwajcie
w miłości mojej. Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania,
będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem
przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem,
aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna. To
jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja
was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś
życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście
przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję.
Święty
Kazimierz Królewicz swoją postawą dał wszystkim sobie
współczesnym, ale i nam także, przykład
mądrości i miłości,

o których tak pięknie mówi dziś Boże Słowo. Pomimo młodego
wieku, zajaśniał tymi cnotami,
w
ich rozwijaniu był konsekwentny,
a
w ich realizacji był po prostu niezłomny!

Wytrwał w nich do końca.
Pokazuje
nam w ten sposób, że na
kształtowanie w sobie postawy miłości i mądrości nigdy nie jest
za wcześnie.
I
nigdy nie jest za późno… 

5 komentarzy

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.