Nikogo nie chcę utracić…

N
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w tych dniach prowadzę bezpośrednie przygotowania do Uroczystości Pierwszej Komunii Świętej w Parafii, w której posługuję, dlatego mogą się zdarzyć niejakie opóźnienia w mojej blogowej aktywności, za co już teraz przepraszam. Wczoraj na przykład, po zakończeniu lekcji w szkole, miałem rozmowy z rodzinami Dzieci Pierwszokomunijnych – to coś zamiast egzaminu. Bardzo dobre wrażenie odniosłem po większości z nich – ciąg dalszy w czwartek – ale już nie miałem możliwości odpowiedzieć na ostatnie wpisy na blogu, a są dość ciekawe. Postaram się to uczynić jak najszybciej.
    Natomiast teraz proszę raz jeszcze o duchowe wspieranie naszych Maturzystów. I oczywiście także Dzieci, przygotowujących się do Pierwszej Komunii Świętej!
                 Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Środa
3 tygodnia Wielkanocy,
do
czytań: Dz 8,1b–8; J 6,35–40
CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Po
śmierci Szczepana wybuchło wielkie prześladowanie w Kościele
jerozolimskim. Wszyscy, z wyjątkiem apostołów, rozproszyli się po
okolicach Judei i Samarii. Szczepana zaś pochowali ludzie pobożni z
wielkim żalem. A Szaweł niszczył Kościół, wchodząc do domów
porywał mężczyzn i kobiety i wtrącał do więzienia. Ci, którzy
się rozproszyli, głosili w drodze słowo.
Filip
przybył do miasta Samarii i głosił im Chrystusa. Tłumy słuchały
z uwagą i skupieniem słów Filipa, ponieważ widziały znaki, które
czynił. Z wielu bowiem opętanych wychodziły z wielkim krzykiem
duchy nieczyste, wielu też sparaliżowanych i chromych zostało
uzdrowionych. Wielka radość zapanowała w tym mieście.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
powiedział do ludu: „Jam jest chleb życia. Kto do Mnie
przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy
pragnąć nie będzie. Powiedziałem wam jednak: Widzieliście Mnie,
a przecież nie wierzycie. Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie
przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę,
ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby czynić swoją wolę,
ale wolę Tego, który Mnie posłał.
Jest
wolą Tego, który Mnie posłał, abym ze wszystkiego, co Mi dał,
niczego nie stracił, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym. To
bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w
Niego, miał życie wieczne. A Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym”.
Prawdą
od samego początku znaną i powszechnie przyjmowaną w Kościele
jest ta, że z krwi męczenników, prześladowanych i zabijanych
za wiarę, wyrastają nowe pokolenia chrześcijan.
Tak jest od
samego początku, o czym dobitnie świadczy dzisiejsze pierwsze
czytanie.
Zobaczmy,
w tym jednym krótkim fragmencie jest mowa najpierw o bardzo
bolesnych prześladowaniach,
o niszczeniu Kościoła, wtrącaniu
do więzienia wyznawców Chrystusa – i kiedy nastawiamy się na
jakieś bardzo poruszające serce zakończenie,
mówiące o
dramacie zabijanych ludzi, nagle ton przekazu całkowicie się
zmienia
i słyszymy o niezwykle owocnej działalności Filipa, by
w zakończeniu czytania usłyszeć, iż wielka radość
zapanowała w tym mieście.
Widzimy zatem, wyraźny kontrast,
obrazujący, w jak niezwykłych warunkach dokonywał się rozwój
młodego Kościoła.
Siłę
zaś do tego rozwoju od samego początku czerpał Kościół z
Eucharystii.
Oto w dzisiejszej Ewangelii słyszymy Jezusa, który
z całą mocą stwierdza: Jam
jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a
kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie.

A
dalej mówi tak: Wszystko,
co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie
przychodzi, precz nie odrzucę, ponieważ z nieba zstąpiłem nie po
to, aby czynić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał.
Jest wolą
Tego, który Mnie posłał, abym ze wszystkiego, co Mi dał, niczego
nie stracił, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym. To bowiem
jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego,
miał życie wieczne. A Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.

Zwróćmy,
Kochani, uwagę na te słowa, iż Jezus nie
chce nikogo utracić z tych, których dał Mu Ojciec.

Każdy więc ma możliwość i szansę zbawienia – jeśli go tylko
chce. Wobec Jezusa bowiem każdy – jeśli tak można powiedzieć –
startuje
z tej samej pozycji.

Każdy bowiem jest przez
Jezusa tak samo umiłowany

i
każdy ma pełną szansę zbawienia.
Jezus
nie chce utracić nikogo.
Niestety,
okazuje się, że sam
człowiek często godzi się na to, aby utracić więź z Jezusem

i pozbawić się możliwości
zbawienia. Sam
pozbawia się tej wielkiej szansy, albo może nie
uświadamia sobie, jak wiele traci z własnej woli.

Dlatego
trzeba nam wszystkim, moi Drodzy, ciągle
i z coraz większą miłością przystępować do Stołu Pańskiego i
karmić się Ciałem Chrystusa.

Wydaje się, że nie bez przyczyny Kościół daje nam do odczytania
kolejne fragmenty Mowy Eucharystycznej Jezusa, zapisanej w Ewangelii
Jana, w
tych właśnie dniach, następujących bezpośrednio po Świętym
Triduum Paschalnym.
Owocem
bowiem Ofiary Krzyżowej Jezusa jest
Kościół i jest Eucharystia – dwie rzeczywistości bardzo ze sobą
powiązane.

I nie da się w pełni przeżywać tajemnicy Zmartwychwstania, nie da
się w pełni przeżywać swojej przynależności do Kościoła –
bez
przyjmowania Komunii Świętej.

Już nie mówiąc o jakimkolwiek świadectwie, dawanym Chrystusowi.
A
przecież i w naszym życiu – podobnie, jak w życiu pierwszych
chrześcijan – wyznawanie wiary i świadczenie o niej bardzo
mocno wiąże się z przeróżnymi trudnościami, przeciwnościami,
czy chociażby z cierpliwym dźwiganiem krzyża codzienności.

Jeżeli nie chcemy w tym wszystkim utracić entuzjazmu i
całe swe chrześcijańskie życie chcemy przeżywać w radości

– tak, jak powinno się je przeżywać – trzeba nam jak
najczęściej z miłością

przystępować do Komunii Świętej!

16 komentarzy

  • " Kościół żyje dzięki Eucharystii [Ecclesia de Eucharistia vivit]. Ta prawda wyraża nie tylko codzienne doświadczenie wiary, ale zawiera w sobie istotę tajemnicy Kościoła. Na różne sposoby Kościół doświadcza z radością, że nieustannie urzeczywistnia się obietnica: «A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata» (Mt28, 20). Dzięki Najświętszej Eucharystii, w której następuje przeistoczenie chleba i wina w Ciało i Krew Pana, raduje się tą obecnością w sposób szczególny. Od dnia Zesłania Ducha Świętego, w którym Kościół, Lud Nowego Przymierza, rozpoczął swoje pielgrzymowanie ku ojczyźnie niebieskiej, Najświętszy Sakrament niejako wyznacza rytm jego dni, wypełniając je ufną nadzieją."
    ENCYKLIKA "ECCLESIA DE EUCHARISTIA" OJCA ŚWIĘTEGO JANA PAWŁA II

    Z Bogiem!
    Józefa

    • Dopóki aborcja [która jest wielkim i ostatecznie stosowanym złem] nie będzie n a k a z e m lecz wolnym wyborem – nie podpiszę. Podobno Bóg dał człowiekowi wolną wolę i świadomość wyboru. A CO MYŚLI KSIĄDZ O ZDZIERANIU OPŁAT ZA UDZIELANIE SAKRAMENTÓW??? Zło to czy dobro?

    • Moja notka skierowana była do "bacy" [względnie "juhasa'] nie do ratlerka [względnie pinczerka] odgrywającego rolę owczarka podhalańskiego.

    • To trzeba było ją napisać w odniesieniu do głównego tekstu, a nie jako odpowiedź na mój wpis. Całusy i uściski przesyłam 🙂

  • Co do aborcji, to jakkolwiek jest ona wolnym wyborem, a nie nakazem, to jednak podpisanie petycji sprzeciwiającej się jej, wydaje się prostą konsekwencją wyznawanej wiary. Trudno udawać, że problemu nie ma i zachowywać postawę sztucznej neutralności – człowiek w końcu jest wewnętrzną jednością i dlatego nie bardzo może on jedno mówić, co innego myśleć, co innego robić, a jeszcze co innego podpisywać lub nie podpisywać. To nie może zależeć od chwili albo okoliczności, bo albo człowiek w coś na sto procent wierzy i do czegoś się przyznaje, albo wcale w to nie wierzy. A odniesienie do problemu zabijania nienarodzonych to chyba najbardziej czytelne kryterium określania człowieka mianem wierzącego lub niewierzącego.
    Co zaś się tyczy zdzierania opłat za sprawowanie Sakramentów, to jest to oczywistym złem. Pytanie tylko, czy pod określeniem "zdzieranie" Logistyk rozumie to, co to słowo naprawdę oznacza, czy ma na myśli przyjmowanie przez księdza dobrowolnych ofiar wiernych? W pierwszym przypadku mamy do czynienia z postawą absolutnie naganną, w drugim – trzeba sprawę postawić jasno: ksiądz żyje z tego, co robi, jak każdy solidnie pracujący człowiek. Wierni utrzymują swoich duszpasterzy dlatego, że są im potrzebni. Jeżeli jako duszpasterze przestalibyśmy być potrzebni naszym wiernym, wtedy będziemy się zajmować czymkolwiek innym, a Msze Święte będziemy sobie odprawiać prywatnie i po cichu. W końcu Księża to nie są takie życiowe niedorajdy, które nic sensownego nie potrafią robić, dlatego pasożytują na swoich wiernych. Jeżeli bowiem stać ich na to, żeby skończyć studia teologiczno – filozoficzne, a jeszcze czasami obronić jakiś doktorat, to z pewnością stać by ich było na to, by skończyć studia – powiedzmy – historyczne i uczyć w szkole historii. Albo pracować gdzieś w biurze. Jeżeli jednak tego nie robią, a poświęcają się całkowicie służbie Bożej, to dlatego, że ludzie tego potrzebują. A jeżeli potrzebują, to zapewniają utrzymanie swoim księżom. Logiczne i proste.
    I nikt nikomu nie robi łaski. Księża nie robią łaski, że pracują, poświęcając się w stopniu maksymalnym, a wierni nie robią łaski, że zapewniają im utrzymanie. Oczywiście, należy zaznaczyć, że sposób tego wspierania też jest określony przepisami prawa kanonicznego i nie ma tu dowolności, dlatego – na przykład – przystępując do Spowiedzi, nie wnosi się żadnej opłaty. A przecież Spowiedź to też Sakrament, który Księża sprawują nieraz przez długie godziny. I nie biorą za to opłaty.
    Dlatego prosiłbym o rozsądne podejście do całego tego tematu. Ks. Jacek

    • 1. Pod terminem "zdzieranie" rozumiem zdzieranie a nie opłaty ustanowione [np przez Kurię] lub dobrowolne datki. Ksiądz – sługa Boga i funkcjonariusz Kościoła chce przecież godnie żyć, a kościół też winien być – poza wszystkimi innymi – przykładem estetyki, porządku i "rządności". Dalszy wywód Księdza pomijam milczeniem jedynie dla chęci bycia zwięzłym.
      2. Były czasy [to uwaga zupełnie marginalna], gdy za spowiedź też ściągano opłaty – niewielkie ale jednak…
      3. "Protesty" tego typu uważam – a. za nieskuteczne w wymiarze publicznym i społecznym, b. za nieetyczne [tak…tak…]; wyjątkowo skutecznie bowiem pomagają się rozwijać [w tym przypadku] podziemiu aborcyjnemu. Tu pozwolę sobie na małą złośliwostkę [pod adresem postawy i sposobu przekonywania a nie Osoby]: skoro w Polsce jest 82-98% wierzących [hierarchowie zupełnie dowolnie w zależności od potrzeb żonglują danymi], to KTO i GDZIE przeprowadza aborcje, i kto im się poddaje? Straszliwi i amoralni są ci ateiści, niechrześcijanie, niekatolicy, prawda? Co innego MY – KATOLICY. Niech rzuci kamieniem kto…
      Pozdrawiam. Życzę dyskusji na blogu, dyskusji a nie… I serdecznie dziękuję Księdzu.

  • Nie rozumiem końcowych stwierdzeń. Myślę, że to, co piszemy, jest właśnie dyskusją, czyż nie? Bo z tonu wypowiedzi wnioskuję – już po raz któryś na tym blogu – że fakt, iż mam swoje zdanie i go bronię, jest traktowany jako blokowanie swobody myśli. Ja tymczasem dopuszczam na tym forum różne opinie i wypowiedzi, ale z niektórymi się nie zgadzam i będę to jasno wyrażał.
    A co do opłat za Spowiedź, to proszę to skonkretyzować: kto, gdzie i kiedy? Jeżeli nawet coś takiego miało miejsce, to jest to jednostkowy przykład zachowania niedopuszczalnego.
    A co do zabijania nienarodzonych przez ludzi uważających się za katolików, to oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że ma ono miejsce. Ale idąc za zaprezentowanym tu sposobem myślenia, to proponuję zalegalizować kradzieże, bo tylu ludzi kradnie. Kradli i będą kradli, więc zalegalizujmy! Nie manipulujmy faktami! ABORCJA JEST ZBRODNIĄ, MORDERSTWEM, i to jednym z najbardziej potwornych, bo dokonywanym na osobach niewinnych i bezbronnych. I naprawdę, nie ma tu znaczenia, kto i gdzie jej dokonuję. ABORCJI NIE MOŻNA AKCEPTOWAĆ! ABORCJĘ NALEŻY POTĘPIĆ! I dla mnie w tym miejscu dyskusja na jej temat się kończy. Ks. Jacek

    • le skąd! Ksiądz ma swoje zdanie i swoje prawo zdanie to wypowiadać, ale to jeszcze nie dyskusja, a ja nie ośmielam się Księdzu przytaczać jej definicji. To co piszemy mogłoby stanowić jej pierwociny… Poza tym słów tych przecież nie odnosiłem do wypowiedzi Księdza? Proszę też bez niepotrzebnego oburzenia i próby populistycznej demagogii imputować mi myśli, których nie wyartykułowałem, bo to przypomina sytuację, gdy ktoś w imieniu kogoś innego proponuje zakaz się produkcji zapałek tylko dlatego, że jakiś smarkacz mógłby w przyszłości podpalić chłopu stos słomy na podwórzu… Zechce bowiem Ksiądz przeczytać moje słowa – "Dopóki aborcja [która jest wielkim i ostatecznie stosowanym złem; 7 maja 2014 20:47]"… Dotarło? Proponuję też Księdzu – przykładowo – i nie ironizować w sprawie legalizowania kradzieży [a także np. pospolitego kłamstwa, znęcania się nad podwładnymi, pedofilii i kilku podobnych a ostatnio "medialnie nośnych" form postępowania]. Czy na przykład z racji tego, że jeden z "dyskutantow" przesyła mi "uściski i całuski" mam wysnuć przypuszczenie, że jest on w sferze erotyki "normalny inaczej"? To by było jednocześnie i chamstwo i nadużycie. Ja tylko skromnie przypuszczam, że jest to gruboskórny mamut, a jego finezja myślenia przypomina bryłę Giewontu.
      Co do odpłatności za spowiedź [sprawa późnośredniowieczna; odszukam w papierach – nie omieszkam podrzucić]. Tak ultymatywnie i natychmiast.. – kto-gdzie-kiedy…? Ja nie pogotowie, Ksiądz -nie Św. Inkwizycja… Nie pali się… Mamy czas…
      "I dla mnie w tym miejscu dyskusja […] się kończy".
      Ze spokojem serdecznie pozdrawiam.

      8 maja 2014 09:58

  • Tak sie domyslałem, że Logistyk i Moje Nazwisko to ta sama osoba :D. Fakt pisania pod róznymi nickami wyraźnie świadczy o złej woli i niecnych intencjach pisania tutaj postów.
    Co do moich uscisków i całusów: no proszę jak to zwykłe czynnosci, dosc powszechne przy powitaniu i pożegnaniu, dewiantom kojarzą sie tylko z jednym: czynnosciami seksualnymi 😀
    Szczęść Boże! Mocne usciski 🙂

  • … " Wygnawszy zaś człowieka, Bóg postawił przed ogrodem Eden cherubów i połyskujące ostrze miecza, aby strzec drogi do drzewa życia." ( Rdz 3, 24)

    z modlitwą
    Józefa

  • Do Logistyka: "Kto, gdzie, kiedy?" nie było opatrzone żadnym "natychmiast" – nie wiem, skąd Pan to wziął? Mi się nie spieszy. "Dotarło?" – a cóż to za ton?! Nie, nie dotarło. A poza wszystkim, ta dyskusja to zwykłe czepianie się słówek. Nie wiem, czy ma ona sens, bo nie wiem, czemu ma służyć. Do jakich wniosków ma doprowadzić? I jeszcze jedno: jeżeli zarzuca mi Pan populistyczny sposób wypowiadania się, to proszę jeszcze raz przeczytać swoją wypowiedź, a zwłaszcza ten przykład z zapałkami i zarzuty wobec Księży, zamieszczone w nawiasie kwadratowym. Czy nie uważa Pan, że to już trochę "wyświechtane" i medialnie "wymłócone"?… A do tego – to jest kolejna manipulacja, ze względu na brak jakichkolwiek proporcji w mediach, jeśli idzie o nagłaśnianie postaw pozytywnych i negatywnych. Jeżeli z taką pieczołowitością nagłaśnia się postawy negatywne – zapewne słusznie – to po wielekroć mocniej i obszerniej powinno się nagłaśniać postawy pozytywne, bo jest ich o wiele więcej.
    I tak moglibyśmy w nieskończoność odbijać piłeczkę. W każdym razie, dziękuję za Pana wypowiedzi. Gdyby tak się udało włączyć w nie nieco więcej dobrej woli… Dziękuję też Robertowi za jasne stawianie sprawy, a Annie i Józefie za duchowe "wzmocnienie" naszej dyskusji. Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.