Wielka córka Izraela i wierna córka Kościoła

W
Szczęść Boże! Moi Drodzy, po raz ostatni – w czasie tego pobytu – pozdrawiam ze Szklarskiej Poręby, bo dzisiaj już wracamy. Cały czas pamiętam o Was w modlitwie i raz jeszcze przypominam o naszej Wielkiej Księdze Intencji. A także o duchowej łączności o godzinie 20.00.
                Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Święto
Św. Teresy Benedykty od Krzyża,
Dziewicy
i Męczennicy, Patronki Europy,
do
czytań z t. VI Lekcjonarza: Oz 2,16b.17b.21–22; Mt 25,1–13
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA OZEASZA:
Tak
mówi Pan: „Na pustynię chcę ją wyprowadzić i mówić jej do
serca. I będzie Mi tam uległa jak za dni swej młodości, gdy
wychodziła z egipskiego kraju.
I
poślubię cię sobie na wieki, poślubię przez sprawiedliwość i
prawo, przez miłość i miłosierdzie. Poślubię cię sobie przez
wierność, a poznasz Pana”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: „Podobne jest
królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje
lampy i wyszły na spotkanie oblubieńca. Pięć z nich było
nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy,
ale nie wzięły ze sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami
zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się oblubieniec
opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły.
Lecz
o północy rozległo się wołanie: «Oblubieniec idzie, wyjdźcie
mu na spotkanie!» Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły
swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: «Użyczcie nam
swej oliwy, bo nasze lampy gasną». Odpowiedziały roztropne:
«Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do
sprzedających i kupcie sobie». Gdy one szły kupić, nadszedł
oblubieniec: te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną
i drzwi zamknięto. W końcu nadchodzą i pozostałe panny, prosząc:
«Panie, panie, otwórz nam». Lecz on odpowiedział: «Zaprawdę
powiadam wam, nie znam was».
Czuwajcie
więc, bo nie znacie dnia ani godziny”.
Patronka
dnia dzisiejszego, Edyta
Stein, urodziła się we Wrocławiu,
w
dniu

12
października

1891 roku,

jako najmłodsza z jedenaściorga dzieci głęboko wierzącej rodziny
żydowskiej. Po studiach uniwersyteckich oddała się pracy
nauczycielskiej. W
roku 1922 przyjęła
Chrzest
i otrzymała imię Teresa, a w roku 1933 wstąpiła do klasztoru
karmelitanek w Kolonii.

Od nawrócenia była przeświadczona, że jej życie będzie
naznaczone krzyżem. Wstępując do Karmelu, wybrała imiona Teresa
Benedykta od Krzyża.

Ze względu na prześladowania hitlerowskie przeniosła się do
klasztoru Echt w Holandii. Tam została aresztowana, wywieziona do
Oświęcimia i zagazowana 9 sierpnia 1942 roku.
Beatyfikacji
Edyty Stein dokonał w Kolonii 1 maja 1987 roku Święty
Papież Jan Paweł II. On też kanonizował
w
dniu

11 października 1998 roku,
zaś
w dniu 1
października 1999 roku
ogłosił
ją – wraz ze Świętą Brygidą Szwedzką i Świętą Katarzyną
ze Sieny – Patronką
Europy.
W
homilii wygłoszonej w trakcie Mszy Świętej kanonizacyjnej,
tak – między innymi – Jan Paweł II mówił o dzisiejszej
Patronce: „Edyta Stein. Młoda kobieta poszukująca prawdy stała
się — dzięki ukrytemu działaniu łaski Bożej — świętą i
męczennicą.
[…]
W
dniu 1 maja 1987 roku, podczas wizyty pasterskiej w Kolonii, w
Niemczech, z radością ogłosiłem ją Błogosławioną
jako wielkodusznego świadka wiary.
Dzisiaj, po jedenastu latach,
na Placu Świętego Piotra w Rzymie ogłaszam ją Świętą wobec
całego świata jako wielką córkę Izraela i wierną córkę
Kościoła.
Podobnie
jak wówczas, tak i dzisiaj oddajemy hołd pamięci Edyty Stein,
podziwiając niezłomne świadectwo, jakie złożyła swoim
życiem, a nade wszystko swoją śmiercią.
Obok Teresy z Avili i
Teresy z Lisieux także i ta Teresa wchodzi do grona świętych
mężczyzn i kobiet, którzy przynoszą zaszczyt zakonowi
karmelitańskiemu. […]
Drodzy
bracia i siostry! Edyta Stein była Żydówką i dlatego wraz
ze swoją siostrą Różą oraz wieloma innym katolikami pochodzenia
żydowskiego została deportowana z Holandii do obozu
koncentracyjnego w Oświęcimiu, gdzie razem z nimi zginęła w
komorze gazowej.
Dzisiaj wspominamy ją z głęboką czcią. Gdy
na kilka dni przed deportacją zaproponowano jej możliwość
ratunku, odpowiedziała: «Nie róbcie tego, dlaczego miałabym
zostać wyłączona? Czyż sprawiedliwość nie polega właśnie
na tym, że nie powinnam czerpać żadnych przywilejów z mojego
Chrztu? Jeżeli nie mogę dzielić losu moich braci
i sióstr, moje życie jest jakby zniszczone».
Gdy
będziemy odtąd obchodzić co roku wspomnienie nowej Świętej,
musimy także pamiętać o Szoah — straszliwym planie wyniszczenia
całego narodu, którego ofiarą padły miliony naszych żydowskich
braci i sióstr. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad nimi i
niech ich obdarzy pokojem!
W
imię miłości do Boga i do człowieka raz jeszcze podnoszę głos i
wołam z głębi serca: nigdy więcej żadna społeczność
etniczna, żaden naród, żadna rasa nigdzie na świecie nie może
paść ofiarą podobnej zbrodni!
To wołanie jest skierowane do
wszystkich: do wszystkich ludzi dobrej woli – do wszystkich
wierzących w wiecznego i sprawiedliwego Boga
i do wszystkich,
którzy wiedzą, że są związani z Chrystusem, wcielonym Słowem.
Musimy wszyscy połączyć nasze siły. Stawką jest godność
człowieka. Istnieje tylko jedna ludzka rodzina.
Przypomina nam o
tym z naciskiem nowa Święta: «Nasza miłość do ludzi jest
miarą naszej miłości do Boga. Dla chrześcijan — i nie tylko dla
nich — nie istnieją ‘obcy ludzie’. Miłość Chrystusa nie zna
granic».
Drodzy
bracia i siostry! Miłość Chrystusa była ogniem, który rozpalił
życie Siostry Teresy Benedykty od Krzyża. Ten ogień ogarnął ją
znacznie wcześniej, niż to sobie uświadomiła. Jako pierwszy
cel Edyta Stein wyznaczyła sobie wolność.
Przez długi czas
była osobą poszukującą. Jej umysł niestrudzenie dociekał
prawdy, a jej serce otwierało się na nadzieję.
Z zapałem
przemierzała niełatwą drogę filozofii i dlatego została
ostatecznie wynagrodzona: zdobyła prawdę. Trafniej można
powiedzieć, że została zdobyta przez prawdę. Odkryła
bowiem, że prawda ma na imię Jezus Chrystus. Od tego momentu
Wcielone Słowo było dla niej wszystkim. Wspominając ten okres
swojego życia, już po wstąpieniu do zakonu karmelitańskiego,
pisała w liście do pewnej benedyktynki: «Kto szuka prawdy,
szuka Boga, czy jest tego świadom, czy nie».
Chociaż
Edyta Stein została wychowana przez swą matkę Żydówkę w duchu
religijnym, w wieku czternastu lat «z pełną świadomością i z
własnej woli przestała się modlić».
Chciała zbudować swoje
życie wyłącznie na samej sobie, dążąc usilnie do
potwierdzenia swojej wolności w życiowych wyborach. U kresu długiej
drogi dokonała zaskakującego odkrycia: tylko ten kto związuje
się z miłością Chrystusa, jest naprawdę wolny.
Doświadczenie
tej kobiety, która musiała stawić czoło wyzwaniom naszego
burzliwego stulecia, staje się dla nas wzorem. Współczesny
świat zwodzi nas kuszącą wizją otwartej bramy, która ma
oznaczać, że wszystko jest dozwolone.
Zarazem nie chce dostrzec
ciasnej bramy rozeznania i wyrzeczenia. Dlatego zwracam się w
szczególny sposób do was, drodzy młodzi chrześcijanie […]:
Bądźcie czujni! Wasze życie nie jest niekończącym się dniem
otwartych drzwi! Wsłuchujcie się w głos swego serca! Nie
zatrzymujcie się na powierzchni, ale docierajcie do głębi
rzeczywistości!
A kiedy nadejdzie pora, miejcie odwagę dokonać
wyboru! Bóg czeka na was, byście złożyli swoją wolność w Jego
dobrych dłoniach.
Święta
Teresa Benedykta od Krzyża zrozumiała ostatecznie, że miłość
Chrystusa i wolność człowieka są ze sobą splecione,
ponieważ
między miłością a prawdą istnieje wewnętrzna więź. Nie
widziała sprzeczności między poszukiwaniem prawdy a jej wyrażaniem
przez miłość – przeciwnie, zrozumiała, że prawda i miłość
wzajemnie się przywołują.
W
naszej epoce często utożsamia się prawdę z opinią większości.
Rozpowszechnione jest też przekonanie, że należy posługiwać się
prawdą nawet przeciw miłości i vice versa. Jednakże prawda i
miłość potrzebują siebie nawzajem.
Siostra Teresa Benedykta
jest tego świadkiem. Ta «męczennica z miłości», która oddała
życie za przyjaciół swoich, nikomu nie pozwoliła prześcignąć
się w miłości.
Zarazem całym swoim jestestwem poszukiwała
prawdy, o której tak pisała: «Żadne dzieło duchowe nie
przychodzi na świat bez wielkich boleści. Jest to zawsze wyzwanie
dla całego człowieka».
Siostra
Teresa Benedykta od Krzyża mówi nam wszystkim: Nie uznawajcie za
prawdę niczego, co jest wyzute z miłości. I nie uznawajcie za
miłość niczego, co jest wyzute z prawdy!
Jedno bez drugiego
staje się niszczycielskim kłamstwem.
Nowa
Świętawięta naucza nas na koniec, że droga miłości do Chrystusa
prowadzi przez cierpienie. Kto naprawdę miłuje, nie cofa się
przed perspektywą cierpienia: godzi się na komunię cierpienia z
umiłowaną osobą.
Edyta
Stein była świadoma konsekwencji swojego żydowskiego pochodzenia i
wyraziła to w przejmujących słowach: «Pod krzyżem zrozumiałam
los narodu wybranego przez Boga.
Dzisiaj bowiem rozumiem dużo
lepiej, co znaczy być oblubienicą Chrystusa w znaku krzyża.
Ponieważ jednak jest to tajemnica, sam rozum nigdy nie zdoła jej
pojąć».
Tajemnica
krzyża stopniowo ogarnęła całe jej życie, a na koniec
doprowadziła ją do najwyższej ofiary. Jako oblubienica
Ukrzyżowanego, Siostra Teresa Benedykta nie tylko napisała głębokie
rozważania o «wiedzy krzyża», ale przeszła aż do końca
szkołę krzyża.
Wielu naszych współczesnych chciałoby
zmusić krzyż do milczenia.
Ale nie ma nic bardziej wymownego
niż krzyż zmuszony do milczenia!
Prawdziwym przesłaniem
cierpienia jest miłość. Dzięki miłości cierpienie staje się
owocne, samo zaś cierpienie pogłębia miłość.
Przez
doświadczenie krzyża Edyta Stein zdołała otworzyć sobie drogę
do nowego spotkania z Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba, Ojcem naszego
Pana Jezusa Chrystusa.
Dostrzegła, że wiara i krzyż są
nierozdzielne. Osiągnąwszy dojrzałość w szkole krzyża, odkryła
korzenie, z których wyrosło drzewo jej własnego życia.

Zrozumiała, jak wielkie znaczenie ma dla niej to, że «jest córką
narodu wybranego i należy do Chrystusa nie tylko duchowo, ale także
na mocy więzów krwi». […]
Święta
Teresa Benedykta od Krzyża zostaje nam dziś ukazana jako wzór,
z którego możemy czerpać natchnienie, i jako opiekunka, do której
możemy się uciekać.
Składajmy dzięki Bogu za ten dar. Nowa
Święta niech będzie dla nas przykładem w naszej służbie
wolności i w naszym poszukiwaniu prawdy. Niech jej świadectwo
sprawi, że coraz mocniejszy będzie się stawał most wzajemnego
zrozumienia między żydami i chrześcijanami.
Święta Tereso
Benedykto od Krzyża, módl się za nami!” Tyle z przepięknej
homilii Ojca Świętego Jana Pawła II.
A
my, przyjmując dar Bożego Słowa, przeznaczonego dokładnie na
dzisiejszy dzień w liturgii Kościoła, odnajdujemy
w Proroctwie Ozeasza słowa jakby wprost skierowane do naszej
Świętej: I
poślubię cię sobie na wieki, poślubię przez sprawiedliwość i
prawo, przez miłość i miłosierdzie. Poślubię cię sobie przez
wierność, a poznasz Pana.
Z
całą pewnością była ona ową roztropną
panną,

o jakiej mowa jest w perykopie ewangelicznej – Siostra Teresa
Benedykta okazała się tą, która nie
przegapiła przyjścia Oblubieńca, a wyszła Mu na spotkanie

i została przez Niego przyjęta, poprowadzona, zbawiona…
Jej
niezwykłość i wielkość polega szczególnie na tym, że na
drodze rozumu doszła ona do prawdy.

Oczywiście, rozum ten oświecała łaska Boża, ale Edyta
dała się oświecić, otworzyła się na logiczne rozumowe
argumenty,

które ostatecznie doprowadziły ją do Chrystusa. Jak mówił Jan
Paweł II, nie
tyle ona sama zdobyła prawdę, co została przez tę prawdę
zdobyta.

Zresztą,
w pismach dzisiejszej Świętej, jak i w zacytowanych fragmentach
homilii papieskiej, można znaleźć bardzo
wiele bezcennych myśli,
które
same w sobie mogłyby się stać przedmiotem głębokich refleksji i
prowadzić do niezwykłych wniosków, jak chociażby to stwierdzenie,
nie
ma nic bardziej wymownego, jak krzyż zmuszony do milczenia.

Albo: Nie
uznawajcie za prawdę niczego, co jest wyzute z miłości. I nie
uznawajcie za miłość niczego, co jest wyzute z prawdy!
Jan
Paweł II, sam będąc teologiem i filozofem, zaprzyjaźnionym od
młodości z wieloma członkami narodu żydowskiego, bardzo
głęboko przeżywał doświadczenia tego narodu.

I zapewne dlatego tak
bardzo zafascynowany był postawą i świętością Edyty Stein –
Siostry Teresy Benedykty od Krzyża.
Niech
jak najwięcej owej fascynacji i nam się udzieli, abyśmy także
chcieli łączyć
prawdę z miłością, poszukując jednej i drugiej,

nie bojąc się przy tym stawiania odważnych pytań i
poszukiwania na nie rzetelnych, uczciwych odpowiedzi.

Niech Pan także nasze umysły oświeci – i pozwala
nam za każdym razem odkrywać drogę do siebie samego, drogę do
zbawienia…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.