Na wzór obrazu Bożego Syna!

N
Szczęść Boże! Pozdrawiam Wszystkich bardzo serdecznie na początku nowego tygodnia pracy i nauki. Niech to będzie dobry czas – szczególnie w szkole. Bo bardzo ważnym jest, aby dobrze zacząć! Jak się dobrze wystartuje, już we wrześniu, to i później dobrze będzie. Tym bardziej, że do ferii zimowych już blisko, a i do wakacji niedaleko… Taki optymistyczny akcencik na poniedziałek rano.
   A ja dzisiaj przesyłam najserdeczniejsze życzenia imieninowe Księdzu Radosławowi Szuckiemu, mojemu Rodakowi z Parafii Chrystusa Miłosiernego, pracującemu aktualnie nad sfinalizowaniem swego doktoratu. Niech Mu Pan błogosławi w Jego wielorakiej i bardzo aktywnej posłudze duszpasterskiej, i niech Mu pozwoli zachować – a najlepiej, to jeszcze rozwijać – Jego dobry humor i stałą pogodę ducha. A przede wszystkim – gorliwość w modlitwie, z której jest tak dobrze znany!
     Jeszcze raz – Wszystkim życzę dobrego dnia i tygodnia!
               Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Święto
Narodzenia Najświętszej Maryi Panny,
do
czytań z t. VI Lekcjonarza: Rz 8,28–30; Mt 1,1–16.18–23
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:
Bracia: Wiemy, że
Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich
dobra, z tymi, którzy są powołani według Jego zamiaru. Albowiem
tych, których od wieków poznał, tych też przeznaczył na to, by
się stali na wzór obrazu Jego Syna, aby On był pierworodnym między
wielu braćmi. Tych zaś, których przeznaczył, tych też powołał,
a których powołał, tych też usprawiedliwił, a których
usprawiedliwił, tych też obdarzył chwałą.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Rodowód Jezusa
Chrystusa, Syna Dawida, Syna Abrahama. Abraham był ojcem Izaaka;
Izaak ojcem Jakuba; Jakub ojcem Judy i jego braci; Juda zaś był
ojcem Faresa i Zary, których matką była Tamar. Fares był ojcem
Ezrona; Ezron ojcem Arama; Aram ojcem Aminadaba; Aminadab ojcem
Naassona; Naasson ojcem Salmona; Salmon ojcem Booza, a matką była
Rachab. Booz był ojcem Obeda, a matką była Rut. Obed był ojcem
Jessego, a Jesse ojcem króla Dawida.
Dawid był ojcem
Salomona, a matką była dawna żona Uriasza. Salomon był ojcem
Roboama; Roboam ojcem Abiasza; Abiasz ojcem Asy; Asa ojcem Jozafata;
Jozafat ojcem Jorama; Joram ojcem Ozjasza; Ozjasz ojcem Joatama;
Joatam ojcem Achaza; Achaz ojcem Ezechiasza; Ezechiasz ojcem
Manassesa; Manasses ojcem Amosa; Amos ojcem Jozjasza; Jozjasz ojcem
Jechoniasza i jego braci w czasie przesiedlenia babilońskiego.
Po
przesiedleniu babilońskim Jechoniasz był ojcem Salatiela; Salatiel
ojcem Zorobabela; Zorobabel ojcem Abiuda; Abiud ojcem Eliakima;
Eliakim ojcem Azora; Azor ojcem Sadoka; Sadok ojcem Achima; Achim
ojcem Eliuda; Eliud ojcem Eleazara; Eleazar ojcem Mattana; Mattan
ojcem Jakuba; Jakub ojcem Józefa, męża Maryi, z której narodził
się Jezus, zwany Chrystusem.

Z narodzeniem Jezusa
Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem,
wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą
Ducha Świętego. Mąż Jej Józef, który był człowiekiem
sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał
oddalić Ją potajemnie.
Gdy
powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i
rzekł: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie
Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się
w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On
bowiem zbawi swój lud od jego grzechów”.

A stało się to
wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez
Proroka: „Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą
imię Emmanuel”, to znaczy „Bóg z nami”.
Oddajemy
dziś cześć Najświętszej Maryi Pannie, wspominając
Jej narodzenie.

Dziękujemy Bogu za to, że w odpowiednim czasie dał
światu tę młodą Niewiastę z Nazaretu,

aby za Jej pośrednictwem i z Jej pomocą dokonać
tak wielkich rzeczy. A rzeczy to naprawdę niezwykłe, bo przecież
Maryja znalazła
się brzemienną za sprawą Ducha Świętego.

Ewangelista Mateusz, mówiąc o tym, wspomina o wahaniu się Józefa,
który
nie wiedział, co
począć w tej sytuacji. Bo Józef istotnie znalazł się w położeniu
bardzo trudnym.
Według surowego prawa
żydowskiego, małżonka, która znalazła się brzemienną, a
okazało się, że dokonało się to poza małżeństwem, była
natychmiast wypędzana przez swego męża

i przez długi czas –
jeśli nie do końca życia! –
miała złą sławę, sławę nierządnicy, kobiety lekkich
obyczajów. O ile w ogóle
ocaliła życie…
W jakiej zatem
rozterce musiał być Józef,
który znał Maryję jako niewiastę pobożną i pełną łaski, a
oto teraz dowiaduje się, iż w tajemniczy sposób
poczęło
się w niej nowe życie.

Józef potajemnie zamierzał oddalić Maryję, aby w ten sposób
sprawa nie nabrała rozgłosu. Pomimo nawet tego, że może
w sercu nosił żal do Maryi,

iż tak postąpiła – jak
zapewne przypuszczał –
czyniąc niemożliwym dalsze
pożycie małżeńskie, to jednak nawet wtedy
nie
chciał Jej odbierać dobrego imienia i dobrej sławy.
Trzeba było
interwencji z 
Nieba,
aby uspokoić Józefa i odsłonić przed Jego oczami przynajmniej
część Bożych
zamiarów
i Bożych planów. A były to plany niezwykłe. Oto Józef przekonał
się, że Jego Małżonka
została powołana do spełnienia wielkiego zadania, do
współuczestnictwa w zbawianiu świata.
Dlatego
tak dokładnie odnoszą
się do Niej słowa, zapisane w Liście do Rzymian, którego fragment
dzisiaj odczytaliśmy, iż Bóg
tych, których od
wieków pozna
ł,
tych też przeznaczył na to, aby się stali na wzór obrazu Jego
Syna, aby On był pierworodnym między wielu braćmi. Tych zaś,
których przeznaczył, tych też powołał, a których powołał,
tych też usprawiedliwił, a których usprawiedliwił, tych też
obdarzył chwałą.
Któż jest bardziej
podobny do Bożego Syna w świętości, w bliskości Boga, jeśli nie
Maryja? Któż otrzymał zaszczytniejsze powołanie, któż otrzymał
łaskę większego usprawiedliwienia, niż Maryja, która już
w momencie narodzenia została zachowana od grzechu pierworodnego?

Któż otrzymał większą chwałę, niż Maryja, która Bożego Syna
nosiła pod swoim sercem?
Tak, Maryja został
powołana do wielkich rzeczy, na
Niej
spełniły się
wielkie tajemnice, przez
Nią
spełniły się
wielkie tajemnice, tajemnice naszego
zbawienia. Maryja już od chwili narodzenia obdarzona tak wielką
łaską, mogła jednak później odmówić
Bogu
. To wielkie
obdarowanie nie
powodowało, że była zmuszona odpowiadać Bogu „Fiat” w chwili
zwi
astowania.
Ale Maryja
odpowiedziała swoja gotowością i swoim
oddaniem tak, że całe Jej
życie było pokorną służbą Synowi i pokorną posługą w
nazaretańskim domku.
A teraz Jej
obecność w Kościele to również pokorna służba.
I
dlatego
warto, abyśmy się do Niej zawsze zwracali, abyśmy się do Niej
często i chętnie modlili, abyśmy naśladowali
Ją
w świętości.
Bo
przecież my wszyscy,
chociaż nie zostaliśmy zachowani od grzechu pierworodnego, to
jednak
zostaliśmy od niego
uwolnienie w sakramencie
Chrztu.
Czy ten sakrament był dla
nas i jest zobowiązaniem do świętości, do odpowiadania
Bogu „Fiat” na Jego zaproszenie – zaproszenie
do zbawienia?
Przykład
Maryi jest dla nas zachętą, abyśmy i my całe swoje życie
przeżywali z Bogiem i dla
Boga,
a tym samym –
dla
dobra człowieka, który jest obok nas,

którym mamy się może opiekować, którego mamy wychowywać,
któremu
mamy ukazać właściwą,
sensowną drogę przez życie…
Dlatego trzeba, abyśmy
ani chwili swego życia
nie zmarnowali
na to, co
nie jest istotne, co nie służy zbawieniu.
Maryja swoje obdarowanie
niewinnością
potrafiła
tak wspaniale wykorzystać, że również w ciągu całego
swego życia nie popełniła
żadnego grzechu.
My
także, nasze obdarowanie
niewinnością i świętością w sakramencie Chrztu
wykorzystujmy do tego, aby
się uświęcać, aby się zbliżać do Boga.
Nie marnujmy czasu i
energii
na to, co nie jest dobre i
potrzebne;
na to, co nie
służy zbawieniu. Niech każda
chwila naszego życia

czy to przez modlitwę, czy przez pracę, czy to przez mądry i
sensowny wypoczynek, czy przez spotkanie z drugim człowiekiem,
czy przez wspólne rozmowy – zdecydowanie
zbliża nas do Boga!

Zbliża, nie oddala!
Abyśmy
tak, jak Maryja, od urodzenia aż do chwili odejścia z tego świata,
stawali się coraz bardziej bliscy
Bogu – na
wzór obrazu
Jego Syna!

4 komentarze

  • Odnośnie chwili odejścia z tego świata, czy pocałowanie zmarłego w kaplicy lub włożenie mu do ręki różańca jest czymś niestosownym? Moja rodzina uważa, że zmarłego nie powinno się dotykać…Ania.

    • Szczerze mówiąc, nie potrafię zrozumieć takiego nastawienia. Jak najbardziej można pocałować zmarłego, czy – ja tak przynajmniej robiłem, kiedy odprawiając pogrzeb, dokonywałem wyprowadzenia z domu – położyć rękę na jego rękach w geście pożegnania. Piękną tradycją także było oplatanie rąk zmarłego różańcem, albo włożenie jakiegoś obrazka. To są dawne zwyczaje, ale naprawdę godne kontynuacji.
      Dzisiaj co prawda już coraz rzadziej dokonuje się wyprowadzenia z domu, częściej z jakiejś kaplicy pogrzebowej, ale te akurat gesty i tradycje powinny być podtrzymywane.
      W przeciwieństwie do innych, jak chociażby trzykrotne dotknięcie trumną progu domu w czasie wynoszenia, na znak rzekomego pożegnania zmarłego z domem, w którym mieszkał. Taki zwyczaj widziałem w swojej pierwszej Parafii – i zawsze mu się sprzeciwiałem. Bo to już zakrawa na zabobon. Pozdrawiam! Ks. Jacek

    • Dziękuję za odpowiedź. Jestem takiego samego zdania, że warto godnie pożegnać bliską zmarłą osobę niż wierzyć w jakieś zabobony, że dotyk przyniesie nieszczęście. Ania.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.