KTÓŻ JAK BÓG! – w naszej modlitwie…

K
Szczęść Boże! Kochani, bardzo serdecznie dziękuję za Waszą modlitwę, jaką wspieracie Rekolekcje adwentowe w Uninie, ale także w Celestynowie, i w innych Parafiach. Polecam Waszej pamięci także Miastków, w którym co niedzielę pomagam, a w którym także Rekolekcje trwają od wczoraj do jutra. To modlitewne wsparcie jest naprawdę bardzo ważne, a sama modlitwa jest jednym z najistotniejszych elementów Rekolekcji – z całą pewnością istotniejszym od rekolekcyjnych rozważań. 
      A ja zapraszam Was dzisiaj na drugi dzień Rekolekcji w Uninie. Wczoraj – o czym wspominam w rozważaniu – odwiedziłem siedmioro Chorych. I jak zawsze przy tego typu odwiedzinach – były to dla mnie takie małe rekolekcje w rekolekcjach”, bo zawsze mocno wspieram się świadectwem życia i postawy Osób chorych. Prosiłem ich, żeby wspierali nasze wspólne dzieło. I Was także raz jeszcze o to proszę!
                     Gaudium et spes!  Ks. Jacek

REKOLEKCJE
ADWENTOWE – DZIEŃ 2
Uroczystość
Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny,
do
czytań z t. VI Lekcjonarza: Rdz
3,9–15; Ef
1,3–6.11–12; Łk
1,26–38
CZYTANIE
Z KSIĘGI RODZAJU:
Gdy
Adam zjadł owoc z drzewa zakazanego, Pan Bóg zawołał na niego i
zapytał go: „Gdzie jesteś?”
On
odpowiedział: „Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem
się, bo jestem nagi, i ukryłem się”.
Rzekł
Bóg: „Któż ci powiedział, że jesteś nagi? Czy może zjadłeś
z drzewa, z którego ci zakazałem jeść?”
Mężczyzna
odpowiedział: „Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi
owoc z tego drzewa, i zjadłem”.
Wtedy
Pan Bóg rzekł do niewiasty: „Dlaczego to uczyniłaś?”
Niewiasta odpowiedziała: „Wąż mnie zwiódł, i zjadłam”.
Wtedy
Pan Bóg rzekł do węża: „Ponieważ to uczyniłeś, bądź
przeklęty wśród wszystkich zwierząt domowych i polnych; na
brzuchu będziesz się czołgał i proch będziesz jadł po wszystkie
dni twego istnienia. Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a
niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży
ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę”.
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:
Bracia:
Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec naszego Pana, Jezusa
Chrystusa, który napełnił nas wszelkim błogosławieństwem
duchowym na wyżynach niebieskich w Chrystusie. W Nim bowiem wybrał
nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani
przed Jego obliczem.
Z
miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez
Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli, ku chwale
majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym.
W
Nim dostąpiliśmy udziału również my, z góry przeznaczeni
zamiarem Tego, który dokonuje wszystkiego zgodnie z zamysłem swej
woli, po to, byśmy istnieli ku chwale Jego majestatu, my, którzyśmy
już przedtem nadzieję złożyli w Chrystusie.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Bóg
posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do
Dziewicy poślubionej mężowi imieniem Józef, z rodu Dawida; a
Dziewicy było na imię Maryja.
Anioł
wszedł do Niej i rzekł: „Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z
Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami”.
Ona
zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to
pozdrowienie.
Lecz
anioł rzekł do Niej: „Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem
łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię
Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan
Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem
Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca”.
Na
to Maryja rzekła do anioła: „Jakże się to stanie, skoro nie
znam męża?”
Anioł
Jej odpowiedział: „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc
Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się
narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja,
Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym
miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma
nic niemożliwego”.
Na
to rzekła Maryja: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się
stanie według twego słowa”.
Wtedy
odszedł od Niej anioł.
Ciebie,
Chryste, blasku Ojca,
Mocy
serc i życie świata,
wychwalamy
wśród Aniołów
Łącząc
śpiew z modlitwą duszy,
Byś
usłyszał nasze słowa,
Co
z melodią razem płyną.
Cześć
niesiemy Archaniołom
Twego
domu jasnym sługom,
Nade
wszystko zaś Wodzowi
Walecznemu
hufców Nieba;
Michał
bowiem swą potęgą
Zadał
klęskę szatanowi.
Niech
opieka jego sprawi,
Abyś,
Królu miłosierny,
Raczył
w dal odpędzić wroga;
Twoja
dobroć niech oczyści
Nas
na duszy i na ciele
I
wprowadzi w bramy Raju!
Tymi
słowami, wziętymi z jednego z brewiarzowych hymnów, z
liturgicznego wspomnienia Świętych Archaniołów, zwracamy się
gorąco i serdecznie do jednego z nich, który jest Wodzem wszystkich
zastępów anielskich – do Świętego Michała Archanioła.
Pod jego bowiem opieką przeżywamy nasze adwentowe Rekolekcje, w
duchu hasła, będącego polskim tłumaczeniem jego imienia: Mika–El
– KTÓŻ JAK BÓG,
przy czym wczoraj rozważaliśmy jeden z
aspektów tegoż hasła: KTÓŻ JAK BÓG – w naszym świętowaniu,
jutro natomiast: KTÓŻ JAK BÓG – w naszej codzienności.
Dziś
natomiast skupimy się nad rzeczywistością, która łączy w naszym
życiu dni odświętne z powszednimi, a tą rzeczywistością jest
modlitwa. Dlatego dzisiaj przez chwilę rozważymy temat: KTÓŻ
JAK BÓG! – w naszej modlitwie.
Wczoraj
zaś mówiliśmy o należytym przeżywaniu niedzieli i dnia
świątecznego,
kiedy to powinniśmy w skupieniu uczestniczyć
we
Mszy Świętej, powstrzymać
się od prac niekoniecznych, bezwzględnie powstrzymać się od
zakupów, oraz przeżywać ten dzień w gronie rodziny.
Naszą
rekolekcyjną refleksję i duchową pracę wspieramy modlitwą, którą
ofiarujemy za siebie nawzajem, wszyscy za wszystkich, a którą
zanosimy w sposób, jaki każdy uważa za właściwy, natomiast formą
modlitwy, która nas połączy
w błaganiu, kierowanym do Boga,
kolejne Litanie: wczoraj była to Litania do Serca Pana
Jezusa,
dzisiaj – z racji uroczystości Niepokalanego Poczęcia
Najświętszej Maryi Panny – Litania Loretańska do Najświętszej
Maryi Panny,
jutro zaś – Litania do Wszystkich Świętych.
Modlimy
się za siebie nawzajem – o dobre owoce Rekolekcji, o
prawdziwą przemianę naszych serc, o odwagę w podjęciu jutro
bardzo konkretnych postanowień
i o wytrwałość do ich
realizacji. Modlimy się ponadto za Księży Spowiedników,
którzy dziś i jutro służą nam w konfesjonałach, a wreszcie
także modlimy się za tych, którzy chociaż mogą, jednak nie
chcą uczestniczyć w naszych spotkania
ch aby
skorzystali z zaproszenia Jezusa.
Modlimy
się i za tych, którzy chociaż bardzo by chcieli, jednak nie
mogą uczestniczyć
– z różnych powodów, szczególnie z
powodu choroby. Właśnie ich prosimy, aby chociaż cząstkę swych
cierpień, swego codziennego krzyża, zechcieli ofiarować w
intencji tych naszych Rekolekcji.
Bardzo ich przy tym gorąco
pozdrawiamy.
Moją
osobistą ogromną radością była wczoraj możliwość
odwiedzenia kilku Osób chorych w Parafii.
Dziękuję im za
życzliwe przyjęcie, ale też za świadectwo wiary, jakie dają
poprzez codzienne godne dźwiganie krzyża choroby, słabości i
wieku
. Raz jeszcze z całą mocą podkreślam, iż są oni
– wszyscy Chorzy – pełnoprawnymi i aktywnymi uczestnikami
naszych Rekolekcji,
dlatego otaczamy ich naszą modlitwą.
Moi
Drodzy, wczoraj, na zakończenie rozważania, zadana była
rekolekcyjna praca domowa,
której celem było podkreślenie
rodzinnego wymiaru niedzielnego świętowania i dlatego prosiłem o
spotkanie całej rodziny, wszystkich obecnych w domu, przy stole, na
wspólnym obiedzie, albo przy kawie – po to, aby razem pobyć,
aby wspólnie poświętować, ucieszyć się sobą.
Jak nam to
wyszło?…
Serdecznie
dziękuję tym, którzy zechcieli to zadanie zrealizować. Dzisiaj
będzie kolejne, a jego pierwsza część już została określona:
jest to nasza modlitwa rekolekcyjna.
Poza
różnymi dowolnymi formami, wszyscy odmawiamy dziś Litanię
Loretańską do Najświętszej Maryi Panny,
przy czym robimy to w
naszych domach, w naszych rodzinach, nie zaś w kościele – a to z
tego powodu, iż chcemy właśnie do naszych domów zanieść jak
najwięcej tej pięknej, rekolekcyjnej atmosfery,
jaka panuje tu,
w świątyni. Serdecznie dziękuję tym, którzy modlili się wczoraj
słowami Litanii do Serca Pana Jezusa, gdyby jednak ktoś tego nie
zrobił, a chciał się włączyć we wspólne duchowe dzieło, niech
dzisiaj odmówi dwie Litanie: wczorajszą i dzisiejszą.
To
pierwsza część pracy domowej. Druga – za chwilę.
Moi
Drodzy, wpatrując się w świetlaną postać Michała Archanioła,
przyzywamy jego wstawiennictwa, a jednocześnie próbujemy zgłębić
coś z rysów jego świętości, jego niezwykłości i jego misji w
Kościele.
Bardzo ważne słowa w tej kwestii wypowiedział
Święty Jan Paweł II, kiedy odwiedzał najbardziej chyba
znane Sanktuarium Świętego Michała Archanioła we włoskim
Gargano, w dniu
24 maja 1987 roku. Mówił wtedy:
„Przybyłem
uczcić Świętego Michała Archanioła i prosić go o pomoc teraz,
kiedy jest tak trudno dawać autentyczne świadectwo
chrześcijańskie bez kompromisów i bez ustępstw.
Liczni Święci
przybywali tutaj, aby zaczerpnąć siły i pokrzepienia… Jest
prawdą, że bramy piekielne Kościoła nie przemogą – według
zapewnienia Pana – ale to nie znaczy, że jesteśmy wolni od
prób i od walki przeciw zasadzkom złego.
W tej walce Archanioł
Michał stoi u boku Kościoła, aby go bronić przed wszystkimi
podłościami świata,
aby pomóc wierzącym odeprzeć demona,
który jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć.
(1 P 5,8).
Ta
walka z demonem, który jest przeciwieństwem postaci Świętego
Michała Archanioła, jest aktualna również dzisiaj, ponieważ
demon wciąż jest żywy i działa w świecie.
Istotne zło,
które jest w nim; nieład, który się spotyka w społeczności;
niespoistość człowieka, rozłam wewnętrzny, którego staje się
ofiarą – jest nie tylko konsekwencją grzechu pierworodnego, ale
również skutkiem natrętnego i ukrytego działania szatana. On
objawia się jako sprytny uwodziciel, który umie wcisnąć się do
naszego działania, aby wprowadzić odchylenia na tyle szkodliwe, na
ile pozornie zgodne z naszymi pragnieniami i naszym instynktem.
Do
tej walki wzywa nas postać Świętego Michała Archanioła,
któremu Kościół tak na Wschodzie, jak i na Zachodzie nigdy nie
przestał składać specjalnej czci. Wszyscy pamiętamy modlitwę,
którą przed laty recytowało się na końcu Mszy Świętej:
«Św. Michale Archaniele wspomagaj nas w walce…» Za chwilę
powtórzę ją w imieniu całego Kościoła”.
W
czasie zaś modlitwy południowej Regina coeli – czyli tej
modlitwy, którą zamiast „Anioł Pański” odmawia się w Okresie
Wielkanocnym – Jan
Paweł II tak mówił w dniu
24
kwietnia 1994 roku
na
Watykan
ie: „Niech
[…] modlitwa umacnia nas do owej duchowej walki, o
jakiej mówi nam List do Efezjan: Bądźcie
mocni w Panu – siłą Jego potęgi

(Ef 6,10). O tej samej walce mówi również Apokalipsa, przywołując
przed nasze oczy postać Świętego Michała Archanioła (por. Ap
12,7).
Zapewne
ten obraz miał przed oczyma Papież Leon XIII, kiedy przy
końcu ubiegłego stulecia wprowadzał w całym Kościele szczególną
modlitwę do Świętego Michała:

„Święty Michale Archaniele, broń nas w walce…”. I chociaż
dziś tej modlitwy nie odmawia się po każdej Mszy Świętej,
zapraszam
wszystkich do pamiętania o niej

i do odmawiania jej, aby otrzymać pomoc w walce z mocami ciemności
i duchem tego świata.”
Moi
Drodzy, zechciejmy teraz spełnić prośbę Świętego Jana Pawła II
i z wielką wiarą i ufnością w moc Bożą, działającą przez
Michała Archanioła, zwróćmy się wszyscy razem w serdecznej
modlitwie: Święty
Michale Archaniele, broń nas w walce. Przeciw niegodziwości i
zasadzkom złego ducha, bądź nam obroną. Niech mu rozkaże Bóg,
pokornie prosimy. A Ty, Książę wojska niebieskiego, szatana i inne
złe duchy, które na zgubę dusz krążą po świecie, mocą Bożą
strąć do piekła. Amen.
Niech
on sam nas wspiera i prowadzi przez całe życie, a dzisiaj –
pomoże nam kontynuować
rekolekcyjną refleksję i ksz
tałtować
już końcowe postanowienie.

W
Słowie Bożym, które Kościół nam dziś podarował, a które
związane jest z
uroczystoś
c
Niepokalanego Poczęcia Najświętsze Maryi Panny,

ujrzeliśmy Ją właśnie, Najświętszą Matkę Zbawiciela, jak z
wielkim zaufaniem – choć nie bez ludzkich obaw – wypowiada: Oto
ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa.

Zdajemy
sobie dobrze sprawę, iż jest to dokładne przeciwieństwo
tego, co uczyniła i wypowiedziała pierwsza niewiasta w raju, o czym
też mówi nam dzisiejsze Boże Słowo, tyle że w pierwszym
czytaniu.
Oto
bowiem owa
pierwsza niewiasta swoim czynem powiedziała coś dokładnie
przeciwnego: Nie
będę służyć, nie będę posłuszna, niech mi się stanie według
słowa m
ojego!
Oczywiście,
pierwszą przyczyną zła jest szatan, ale on sam niczego nie
uczyni, jeżeli na jego zakusy nie będzie zgody człowieka!

Właśnie to nam wysłużyła Ofiara Jezusa Chrystusa: Ten,
który zdeptał głowę węża, uczynił nas
wszystkich w
ten sposób wolnymi
od szatana, jednak pod
warunkiem, że sami chcemy być wolnymi.

Jeżeli natomiast
wybieramy szatana, jeżeli sami poddajemy się pod jego niewolę, to
przecież nikt
nas nie zmusi do 
szczęścia
i do wolności.
A
wybory moralne
dokonują
się każdego dnia, a wręcz – w każdej godzinie. Najświętsza
Maryja Panna daje nam przykład absolutnego i całkowitego zdania się
na Boga. Ona swoim życiem – bardziej
konkretną postawą, niż pięknymi słowami –

potwierdziła prawdziwość tego uwielbienia, które w swoim Liście
do Efezjan zapisał Święty Paweł: Niech
będzie błogosławiony Bóg i Ojciec naszego Pana, Jezusa Chrystusa,
który napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na
wyżynach niebieskich w Chrystusie. W Nim bowiem wybrał nas przed
założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego
obliczem.
Z
miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez
Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli, ku chwale
majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym.

Tak
napisał Paweł, a potwierdziła to
całym
swoim życiem Najświętsza Maryja Panna. I to od samego jego
początku, kiedy – jak wierzy Kościół, a sama Maryja
potwierdziła w czasie objawień w Lourdes – została
Ona, jako jedyna z ludzi, zachowana od grzechu pierworodnego.

Kochani,
my wszyscy jesteśmy zaproszeni do świętości – i do współpracy
z łaską Bożą, abyśmy i my także w
swoim życiu dokonywali rzeczy pięknych i wielkich – tak, jak
Maryja.

A
pierwszym krokiem do tego jest oczywiście modlitwa.
To
dzięki modlitwie odkrywamy wielkość i prawdziwość tego
zawołania, tego hasła naszych Rekolekcji, które zaczerpnęliśmy z
imienia Patrona, Świętego Michała Archanioła: KTÓŻ
JAK BÓG!

A
rozważając dzisiaj drugi aspekt tego tematu, a więc: KTÓŻ
JAK BÓG – w naszej modlitwie,
chcemy
mocno podkreślić, że modlitwa łączy w naszym życiu przeżywanie
dni świątecznych i uroczystych – z dniami powszednimi. A w jaki
sposób się to dokonuje? Oczywiście w taki, że chrześcijanin,
przyjaciel Jezusa, modli
się
zarówno
w dni uroczyste,
jak
i
w dni zwyczajne.

Co
do modlitwy w niedzielę i święta, to – jak mówiliśmy sobie
wczoraj – te dni
wręcz stworzone do modlitwy, przeznaczone dla niej:

począwszy od Mszy Świętej, poprzez wszystkie inne formy modlitwy
rodzinnej i osobistej, której w niedzielę powinno być więcej, niż
w inne dni. Ale w te inne dni także
modlitwy tej nie może brakować.

Jak
zatem, kiedy i gdzie możemy i powinniśmy się modlić?
Zacznijmy
od
kościoła, od naszej świątyni.

Kochani, jakże ważnym jest, abyśmy przybywali tutaj nie tylko na
Mszę Świętą niedzielną, ale też żebyśmy – jeżeli jest na
przykład wystawienie
Najświętszego Sakramentu z racji pierwszej niedzieli

– zostawali na nie. Albo kiedy jest z jakiejś innej okazji –
zostańmy,
nie uciekajmy od razu.

Czyżby aż tak nam się spieszyło do naszego telewizora czy
komputera, że czas dla Jezusa tak skąpo wyliczamy co do sekundy?
A
przecież są jeszcze inne nabożeństwa: majowe,
czerwcowe i październikowe,
a
także to, które w tej Parafii od niedawna intensywnie się rozwija:
Nowenna
do Michała Archanioła w każdy dwudziesty dziewiąty dzień
miesiąca.
Kochani,
nie może nas na tym nie być! Nie możemy tego opuszczać!
A
jeżeli nie uczestniczymy w tych formach wspólnej modlitwy, to nie
dziwmy się potem, że tyle
problemów nas przygniata i już nie dajemy rady ich udźwignąć.
Bo
jak możemy dać rady, jeżeli chcemy to robić sami i tylko o
własnych siłach?
Przyznaję,
że nad tą sprawą już wielokrotnie zastanawiałem się, pracując
w Parafiach, w których
różne formy modlitw, nabożeństw i adoracji promowano

i zachęcano do nich wiernych, a wiernych
na nich – było „jak na lekarstwo”.

Kiedy jednak chodziło się po kolędzie, słyszało się utyskiwanie
na tyle problemów, które dosłownie przygniatają na każdym kroku.
Samo nasuwało się wręcz
pytanie:
Dlaczego
z tymi problemami nie przychodzimy do Jezusa?
Przecież
jeżeli w Parafii jest celebrowana Nowenna do Michała Archanioła –
i jest to czymś charakterystycznym dla tej Parafii, taką piękną
jej duchową wizytówką – a znowu w innych Parafiach promowane są
inne formy pobożności, to wydaje
się, że kościoły powinny wówczas pękać w szwach!
A
w
rzeczywistości, bywa
tylko garstka
tych najwierniejszych…

Bogu niech będą dzięki za nich – za tych najwierniejszych – bo
gdyby nie oni i gdyby nie ich modlitwy, to nasze
Parafie byłyby o wiele uboższe duchowo.

Czemu
nie chcemy przychodzić na te nabożeństwa? Czemu zaraz po Mszy
Świętej, albo nawet jeszcze w trakcie ogłoszeń, niektórzy
wychodzą, gdy usłyszą, że będzie wystawienie Najświętszego
Sakramentu i króciutkie nabożeństwo? Dosłownie, uciekają
jak diabeł przed święconą wodą!
Naturalnie,
są sytuacje, w których ktoś musi wyjść szybko i udać się do
domu, żeby – na przykład – zmienić drugiego współmałżonka
w opiece nad dziećmi, żeby i on mógł przyjść na Mszę Świętą.
I są różne inne sytuacje, dlatego ja
w tym momencie nikogo nie oskarżam, ani nie osądzam, tylko stawiam
problem,

a każdy sam sobie odpowie, czy ma czas dla Boga, czy jednak bardziej
od tego prawdziwego ołtarza woli swój
domowy „ołtarzyk”, czyli telewizor.
A
z tego naszego rozmodlenia tu, w kościele, powinno wypływać
pragnienie modlitwy na co dzień –
w
domu i wszędzie tam, gdzie się znajdujemy. Tymczasem,
takim
naszym standardowym stylem modlitwy jest odmawianie
„paciorka” rano i wieczorem.

Celowo użyłem tej zdrobniałej formy, bo bardzo często słyszę ją
w konfesjonale i to w wypowiedziach – przepraszam za to określenie

„starych chłopów”!
Czyli
dorosłych mężczyzn, a nawet już zbliżających się do emerytury,
którzy jednak na
odcinku wiary i modlitwy nie wyrośli jeszcze z „paciorka”.

Moi
Drodzy, jeżeli chodzi o pacierz, który codziennie rano i wieczorem
zwykliśmy odmawiać, to jest on o
tyle ważny,
że
w tych modlitwach, z których się on składa – czy, jak mówią
niektórzy, w tych wyliczankach lub formułkach – zawarta
jest, jak w pigułce, cała treść naszej wiary.

Dlatego warto powtarzać owe formułki – co tak bardzo razi
niektórych – ponieważ
w
ten sposób wypowiada się nasze wyznanie wiary,

a jednocześnie powtarzając, przypominamy sobie na nowo i raz
jeszcze uświadamiamy, w
kogo i w co my tak naprawdę wierzymy

jakie są chociażby główne
prawdy naszej wiary,

jakie są drogi do
osiągnięcia zbawienia,

a więc siedem Sakramentów
Świętych, jak
przeżyć w sposób pełny pojednanie z Bogiem,
a
w tym na pewno pomoże przypomnienie sobie pięciu warunków
Sakramentu pokuty – i tak dalej.
Już
nie mówiąc o tej pierwszej
i najważniejszej modlitwie,

jaką jest „Ojcze nasz”, a jakiej nauczył nas sam Jezus
Chrystus! Dlatego, Kochani, warto owe
formułki powtarzać i nimi się modlić,
co
bynajmniej wcale nie musi, a wręcz nie może oznaczać bezmyślnego
ich „klepania”.
Nikt
też nie powiedział, że nasz
pacierz musi się składać zawsze z kanonu tych samych modlitw.

Można je zmieniać, zastępować jedne drugimi, nasz
pacierz również nie musi być zawsze tej samej długości:

raz może być dłuższy, ale innym razem krótszy, kiedy na przykład
rano się nieco zaśpi i trzeba się ze wszystkim spieszyć, wówczas
niech
nam wystarczy znak krzyża i jedno: Ojcze nasz

ale niech chociaż to będzie. Albo jakieś zdanie, spontanicznie
wypowiedziane do Boga…
Co
do znaku
krzyża,
to byłoby dobrze, żeby był naszą pierwszą
i ostatnią czynnością w ciągu dnia,

czyli żebyśmy rano, kiedy tylko „złapiemy” kontakt z
rzeczywistością i wstaniemy z łóżka
od
razu uczynili znak krzyża.
Podobnie,
kiedy wieczorem
do łóżka wchodzimy – i to bez względu na to, czy pacierz był,
czy nie był. Taki znak krzyża staje się w ten sposób swoistym
kluczem, który 
otwiera
i zamyka dzień.

Natomiast w ciągu dnia mamy wiele możliwości nawiązania kontaktu
z Bogiem.
Bo
my się tak przyzwyczailiśmy, że odmówimy
„paciorek” rano, „paciorek” wieczorem

o ile w ogóle odmówimy – i mamy z Panem Bogiem „spokój”
przez cały dzień, formalność zaliczona,
punkt programu „odfajkowany”, obowiązek spełniony. A to
przecież nie o to chodzi! Tu chodzi o
przyjaźń, o więź miłości, a nie przykry obowiązek.

Dlatego
jeżeli ktoś mi mówi: „Nie modliłem się rano i wieczorem”, to
ja zawsze go pytam:
A w południe? A po południu?

I widzę
totalne
zaskoczenie, bo jak to w południe, albo po południu się modlić?
Otóż,
normalnie
i zwyczajnie. Nie chodzi o to, żeby pięć razy dziennie odmawiać
pacierz, bo
modlić się można także – jak to określamy –
„swoimi słowami”.
Kochani,
naprawdę warto rozmawiać w ten sposób: gotując
obiad, sprzątając pokój, idąc na zakupy czy w ogóle podróżując
dokądkolwiek

– rozmawiać sobie w
myślach, w sercu, z Panem Bogiem o naj
zwyklejszych
spraw
ach.
I tu nie chodzi o jakieś długie wywody, tu chodzi o
jedno zdanie, albo kilka zdań.

Oczywiście
można i dłużej, ale można bardzo
krótko, a 
za
to

czę
ściej…

formę krótkich westchnień do Boga zwykło się określać mianem
aktów
strzelistych,
czyli
– dosłownie – takich „strzałek”,
wypuszczanych do Nieba,

w stylu: „Jezu, ufam Tobie!”, „Jezu, kocham Cię!”, „Jezu,
przepraszam”, „Dziękuję Ci,
Boże!”, „Uwielbiam Cię, Boże!”… Takie króciutkie
westchnienia do Boga są bardzo
wartościowe, jeżeli płyną prosto z serca.

Szczególnie
są one wartościowe w
chwilach bardzo trudnych,

w chwilach smutku, w chwilach różnych nerwowych napięć:
wtedy właśnie trzeba natychmiast
wołać o ratunek, żeby się w ten sposób ratować przed jakimś
wybuchem furii,

czy przed wypowiedzeniem
słów obraźliwych, albo przekleństw. A nawet jeżeli już to się
stało
i już te słowa padły i nerwy „puściły”, to też warto
zwrócić się w tym momencie do Boga z jednym chociaż słowem
„przepraszam”

i z jakąś króciutką prośbą o pomoc.
Pamiętajmy,
że o takiej naszej rozmowie z Bogiem nikt
nie musi wiedzieć,
bo
kto może wiedzieć, że ja – idąc do sklepu, idąc ze sklepu, w
przerwie między lekcjami, w czasie odkurzania pokoju, czy w obliczu
jakiejś trudnej sytuacji – kieruję
swoją myśl do Boga.

Nikt o tym nie musi wiedzieć, bo ja nie będę czynił znaku
krzyża, lub klękał na środku drogi, tylko zwyczajnie idąc
lub jadąc – będę w myślach rozmawiał.

I
dobrze byłoby pamiętać – podejmując rozmowę z Bogiem – że
rozmowa ta nie
może składać się tylko z próśb!
Nie
może zabraknąć uwielbienia
Boga, ale i podziękowania, ale i przeproszenia za grzechy.
Pamiętajmy
o tych czterech wymiarach modlitwy.
Dlatego
przechodząc
przed kościołem,
warto
w myślach pomodlić się: „Niech będzie pochwalony
Przenajświętszy Sakrament!” Oczywiście, warto przy tej okazji
też uczynić znak krzyża! A znowu, przechodząc koło
cmentarza,
dobrze
jest pomodlić się słowami: „Wieczny odpoczynek”… A znowu,
kiedy mija nas karetka,
czy
inny pojazd,
pędzący
na sygnale,
dobrze
jest odmówić na przykład „Zdrowaś Maryjo” – w tej intencji,
żeby
zdążył dojechać, żeby interwencja przebiegła pomyślnie.

A
znowu, kiedy czujemy się wewnętrznie
sz
częśliwi,
radośni, spełnieni;

kiedy wszystko dobrze się układa – niech z naszych serc wyrywa
się do Tronu Bożego szczere
dziękczynienie i uwielbienie.
A
kiedy jest nam smutno i ciężko – niech to będzie szczera
prośba o pomoc.

A nawet ponarzekać możemy, czy poskarżyć się i poplotkować o
innych możemy
– ale tylko z Bogiem!
Do
Niego można iść ze wszystkim i o wszystkim mówić. I
trzeba iść ze wszystkim – i w każdej sytuacji!
A
jednocześnie nie możemy zapomnieć, że modlitwa to nie
tylko słowa, ale to też lektura Pisma Świętego.
Tak,
to też jest
modlitwa
– i to bardzo godna polecenia. Ale modlitwa – to także chwile
ciszy, chwile zupełnego milczenia, chwile szczerego zachwycenia się
Bogiem i Jego miłością.
A
to akurat można uczynić bardzo prosto: w kościele czy w domu,
możemy zasiąść wygodnie i
zapatrzeć
się w Tabernakulum, lub w wiszący na ścianie krzyż lub obraz…

I tak trwać w ciszy, w zachwycie, a jednocześnie – odpocząć…
Tak,
odpocząć
przed Obliczem
Boga…
To też modlitwa,
bo nasze modlitwy nie muszą składać się tylko ze słów, one
nie
mogą być „przegadane”, one
mają
być mową
serca – szczerą,
spontaniczną,
częstą…

Zobaczmy,
Kochani, jak
wiele jest form naszej osobistej łączności z Bogiem,

my naszą modlitwą
możemy dosłownie przeplatać
wszystkie czynności dnia,

a nie tylko odmówić „paciorek” rano i wieczorem…
A
teraz
– praca domowa. Jej pierwsza część – przypominam! – to
Litania Loretańska do Najświętszej
Maryi Panny. A
drugą częścią będzie tworzenie
w naszych domach w dniu dzisiejszym –
atmosfery
ciszy.
A
konkretnie prosiłbym o wyłączenie – chociaż na trochę, chociaż
na godzinkę
źródła
hałasu w naszym domu,
a
więc telewizora, radia, odtwarzacza muzyki, lub komputera. Choćby
na krótko, ale świadomie

– wyłączamy sprzęt grający.
Czyli
nie na tej zasadzie, że wychodzimy
z domu, więc wyłączamy
telewizor, ale wyłączamy
go wtedy, kiedy moglibyśmy
go oglądać, ale nie będ
ziemy
go ogląda
ć,
bo w ciszy coś poczytamy,
albo celowo
wyjdziemy
na spacer, albo porozmawiamy
z domownikami. A jeżeli w źródłem tego hałasu jest nasze
własne gadulstwo, to
przez jakiś czas nie będ
ziemy
nic mówić.
Chodzi
zatem o takie świadome wyrzeczenie, o pewien trud, o przełamanie
się – po to, aby chociaż przez
krótki czas doświadczyć dobrodziejstwa ciszy…
Pomyślmy
teraz w skupieniu:

Czy
chętnie uczestniczę w różnych nabożeństwach, na jakie zaprasza
mnie do kościoła Ksiądz Proboszcz?

Czy
włączyłem się już w comiesięczną Nowennę do Świętego
Michała Archanioła?

Czy
mój pacierz to rozmowa z Bogiem, czy bezmyślne i pospieszne
„klepanie” formułek?

W
jaki jeszcze inny sposób w ciągu dnia rozmawiam z Bogiem?

Czy
nie zdarzają mi się dni, w których nie ma ani chwili dla Boga?
Niech
głębokie przemyślenie
tych spraw pomoże nam stwierdzić, jak w naszym życiu realizowana jest
zasada: KTÓŻ
JAK BÓG – w naszej modlitwie… 

6 komentarzy

  • Bóg zapłać za dzisiejsze słowa. Po takim rozpoczęciu dnia pójdę do kościoła na rekolekcje w parafii. W Celestynowie już od dłuższego czasu po każdej mszy świętej jest odmawiana modlitwa do Michała Archanioła.
    O modlitwie w ciągu dnia wiemy, ale jak jest z wykonaniem to już gorzej. Ja staram się pamiętać i najczęściej udaje mi się to na spacerze, w drodze na zakupy jak idę. Jeśli jadę autem to zdążę tylko "Pod Twoją obronę…". Staram się zrobić znak krzyża podczas jazdy tramwajem.
    Wczoraj koleżanka powiedziała, że wiara w Boga pomaga jej żyć w tych dzisiejszych czasach, gdzie dominuje telewizja i internet i to wszystko co teraz się dzieje i dlatego chodzi do kościoła.
    Dobrego dnia z Panem Bogiem.
    Wiesia.

    • Widzę zatem, że mamy do czynienia z bardzo szybkim Kierowcą, skoro w czasie jazdy autem udaje się tylko odmówić: "Pod Twoją obronę"…
      Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za świadectwo! Ks. Jacek

  • AKT ODDANIA SIĘ ŚW. MICHAŁOWI ARCHANIOŁOWI

    Najchwalebniejszy Książę chórów anielskich
    dzielny obrońco Boga Najwyższego
    gorliwy miłośniku Chwały Bożej
    postrachu zbuntowanych aniołów
    umiłowanie i radości aniołów sprawiedliwych
    Św. Michale Archaniele
    pragnąc należeć do grona Twoich czcicieli
    Tobie ofiaruje się i poświęcam.

    Oddaje Twojej czujnej opiece siebie samego,
    moja rodzinę, moja prace, przyjaciół
    i wszystko to co posiadam .
    Będąc biednym grzesznikiem, mizerna jest moja ofiara,
    ale Ty nie pogardzisz uczuciami mego serca.
    Pamiętaj, że od dzisiaj jestem pod Twoją szczególną opieka, proszę Cie więc,
    nie opuszczaj mnie przez całe moje życie .

    Wybłagaj mi u Pana, przebaczenie moich licznych i ciężkich grzechów,
    łaskę ukochania całym sercem mojego Boga, drogiego Zbawiciela Jezusa Chrystusa,
    najsłodszej Matki Maryi i wszystkich ludzi, moich braci,
    umiłowanych przez Boga Ojca i odkupionych przez Syna Bożego.

    Upraszaj mi wszelką pomoc niezbędną, do otrzymania korony chwały niebieskiej.
    Broń mnie zawsze od nieprzyjaciół mojej duszy,
    a w sposób szczególny w ostatnim momencie mego życia.

    Przybądź mi z pomocą o chwalebny Archaniele,
    bądź przy mnie podczas duchowych zmagań, oddal ode mnie w czeluści piekielne
    anioła sprzeniewierzonego i pysznego, którego pokonałeś i upokorzyłeś,
    podczas walki na niebie.

    Zaprowadź mnie przed Tron Boga Najwyższego, abym głosił razem z Tobą,
    o Święty Michale Archaniele, i ze wszystkimi Aniołami cześć, chwałę i dziękczynienie
    Temu, który żyje i króluje na wieki wieków. Amen.

    Santuario S. Michele Arcangelo
    71037 Monte Sant' Angelo (Foggia)
    http://www.santuariosanmichele.it

    Któż Jak Bóg – Któż jest jak Bóg.

  • Moja parafia pierwszy raz zaprosiła nas dziś na "Godzinę Łaski" ( z czego się bardzo ucieszyłam, gdyż nie jest ona ogólnie znana ) czyli od 12 do 13tej. Modlitwę tę poprowadził ksiądz. Były prośby, przeplatane różańcem, śpiewy i modlitwa indywidualna. Odmówiliśmy Litanię o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny. Poprzednie lata jeździłam do Salezjanów, którzy łączyli modlitwy do Niepokalanej z wcześniejszą Mszą Świętą. O historii tej "godziny" można poczytać na stronie http://adonai.pl/maryja/?id=91

    • W swoim czasie spotkałem się z ideą Godziny Łaski, natomiast wydaje mi się, że wymaga ona jeszcze większego rozpropagowania.
      Bardzo serdecznie dziękuję za wszystkie wypowiedzi i świadectwa – oraz za ten dość oryginalny filmik… Pozdrawiam! Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.