Jak Bóg „ociepla” swój wizerunek…

J
Szczęść Boże! Serdecznie pozdrawiam z Domu Rodzinnego! Moi Drodzy, dziękuję za wczorajsze wypowiedzi, które mnie jakoś konkretnie naprowadzają na to, w jaki sposób dalej prowadzić nasze wspólne dzieło. Oczywiście – przy Waszej współpracy!
     A teraz mam dwie wiadomości – i to, niestety, z serii tych gorszych. Pierwsza to taka, że nie ma w tym tygodniu słówka z Syberii, bo Ksiądz Marek jest mocno zapracowany. Ale już po niedzieli ma być lepiej. 
     A druga to ta, że jutro znowu odbędzie się fatalna akcja, pozornie dobroczynna, zalewająca cały nasz kraj wrzaskiem i bałaganem. Kochani, proszę, poczytajcie trochę na jej temat – jest już coraz więcej artykułów, wskazujących na bardzo konkretne nieprawidłowości i niejasności. Oczywiście, najwięcej ich na portalach niezależnych, takich jak „wpolityce”, ale słyszę, że tu i ówdzie informacje te coraz bardziej „przedzierają się” do świadomości publicznej. Zechciejcie to poczytać, żeby zobaczyć, w jaki sposób Owsiak rozlicza zebrane pieniądze, jak ujawnia (nie ujawnia) swoich rozliczeń, jak traktuje dziennikarzy, zadających mu niewygodne pytania. 
       Moi Drodzy, fałsz i cynizm całej tej fatalnej akcji jest już coraz bardziej widoczny. Dlatego nie dajmy sobą manipulować! Jeżeli chcemy wspomagać biednych, to wspierajmy Caritas, albo inne szlachetne fundacje. Natomiast nie fundujmy Owsiakowi i jego spółce dostatniego życia, a naszej Młodzieży – demoralizacji! Jako ludzie uświadomieni w swej wierze, nie dajmy się „za nos wodzić” – o czym jeszcze więcej będzie w jutrzejszym rozważaniu! 
          Moi Drodzy, bardzo liczę na Waszą roztropność! Ostrzeżcie też innych!
                     Gaudium et spes!  Ks. Jacek

10
stycznia 2015.,
do
czytań: 1 J 4,19–5,4; Łk 4,14–22a

CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Najmilsi:
My miłujemy Boga, ponieważ Bóg sam pierwszy nas umiłował.
Jeśliby ktoś mówił: „Miłuję Boga”, a brata swego
nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego,
którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi.
Takie
zaś mamy od Niego przykazanie, aby ten, kto miłuje Boga, miłował
też i brata swego. Każdy, kto wierzy, że Jezus jest Mesjaszem, z
Boga się narodził i każdy miłujący Tego, który dał życie,
miłuje również tego, który życie od Niego otrzymał.
Po
tym poznajemy, że miłujemy dzieci Boże, gdy miłujemy Boga i
wypełniamy jego przykazania, albowiem miłość względem Boga
polega na spełnianiu Jego przykazań, przykazania Jego nie są
ciężkie. Wszystko bowiem, co z Boga zrodzone, zwycięża świat,
tym właśnie zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza
wiara.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
powrócił w mocy Ducha do Galilei, a wieść o Nim rozeszła się po
całej okolicy. On zaś nauczał w ich synagogach, wysławiany przez
wszystkich.
Przyszedł
również do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał
się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać. Podano Mu
księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę, natrafił na
miejsce, gdzie było napisane:
Duch
Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie,
abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a
niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnych, abym
obwoływał rok łaski od Pana”.
Zwinąwszy
księgę oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były
w Nim utkwione.
Począł
więc mówić do nich: „Dziś spełniły się te słowa Pisma,
któreście słyszeli”. A wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się
pełnym wdzięku słowom, które płynęły z ust Jego.

Miłość
Boża jest bardzo „ludzka”.
I to zarówno dlatego, że po
ludzku można kochać Boga, jak i dlatego, że kochając Boga,
trzeba też kochać człowieka.
Bo nie da się kochać Boga,
nie kochając człowieka.
Wiemy to od zawsze, ale dobrze jest to
sobie co jakiś czas przypominać. Jest bowiem w człowieku taka
skłonność, aby tę miłość do Boga i do człowieka oddzielać,
traktować rozbieżnie, a nawet – przeciwstawnie!
Stąd
też zdarzają się takie sytuacje, że ktoś kocha Boga – a
przynajmniej tak twierdzi i tak przekonuje – ale ludzie nie są
z nim w stanie wytrzymać na co dzień.
Tymczasem Święty Jan
mówi dziś jednoznacznie: Jeśliby
ktoś mówił: „Miłuję Boga”, a brata swego nienawidził, jest
kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie
może miłować Boga, którego nie widzi.
Takie
zaś mamy od Niego przykazanie, aby ten, kto miłuje Boga, miłował
też i brata swego. Każdy, kto wierzy, że Jezus jest Mesjaszem, z
Boga się narodził i każdy miłujący Tego, który dał życie,
miłuje również tego, który życie od Niego otrzymał.

Jasne
i konkretne stwierdzenia.
Tak
samo jasne, jak odczytane w dzisiejszej Ewangelii słowa Jezusa, w
których wskazał On swoim rodakom w Nazarecie, iż
jest
zapowiadanym Mesjaszem.
Widzimy
zatem, że Bóg z całym swoim majestatem i swoją ogromną miłością
schodzi
do
poziomu konkretnego człowieka

i do poziomu – jeśli tak można powiedzieć – życia
domowego…
Jezus daje bardzo jasne
świadectwo w
swoim mieście rodzinnym, niemalże w swoim domu,

że nie jest tylko krewnym swoich bliskich, ani kolegą dla kolegów,
a jest namaszczonym
przez Boga – Mesjaszem, Synem Bożym.

A
to z kolei pokazuje
to dobitnie, że Bogu
bardzo zależy na skróceniu owego niewyobrażalnego dystansu,

jaki musi z konieczności panować pomiędzy niezmierzonym i
nieogarnionym Bogiem, a małym i biednym człowiekiem. Bóg
skraca ten dystans,
identyfikując
miłość do samego
siebie
z miłością do człowieka; także:
wchodząc w struktury określonego państwa, określonej
miejscowości, a
nawet
do
konkretnej
rodziny
,
a wreszcie – przychodząc
jako małe, bezbronne Dziecko,
rodzące się w całkowitym opuszczeniu…

Również
haniebna
męka
i śmierć,
którą jednak Boży Syn zniósł dla naszego zbawienia i naszego
dobra, jest znakiem owego
wychodzenia
do człowieka i skracania dystansu…

Bóg
ten dystans skraca na każdym kroku, Bóg – mówiąc językiem
dzisiejszych mediów – „ociepla”
swój wizerunek,
Bóg
wychodzi do człowieka, szuka z nim kontaktu, chce się z nim bardzo
zjednoczyć. Czemu
zatem człowiek tak często tworzy ostry dystans z drugim
człowiekiem,
a
nawet z Bogiem?

Pytając
jeszcze inaczej: czy człowiek ma
prawo, czy jest upoważniony do wywyższania się nad inny
ch,
czy
człowiek ma prawo uważać się za lepszego od innych, a niekiedy
wręcz równego Bogu, czy nawet lepszego od Boga, jeżeli
Bóg – pomimo swej wielkości – wielkości tej nie akcentuje i
nie podkreśla?

Co
tak naprawdę może usprawiedliwiać sytuację, w której człowiek
odnosi się z lekceważeniem do równego sobie – drugiego
człowieka? Czyż przykład swoistego uniżenia
Boga i Jego miłości do człowieka

nie mobilizuje nas i nie zobowiązuje – do
wzajemnej miłości?…

Zastanówmy
się w tym kontekście:

Czy
w drugim człowieku widzę oblicze Jezusa?

Czy
nie wywyższam się nad innych, szczególnie tych trudnych?

Jak
rozmawiam z Bogiem – czy mam świadomość Jego majestatu i
wielkości?

Duch
Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie,
abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a
niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnych, abym
obwoływał rok łaski od Pana…

41 komentarzy

  • Nie wspomagam Owsiaka już od czasu jak poczytałam różne artykuły i moja rodzina też. Miałam wspomnieć o Caritasie, ale uczynił to już ks.Jacek. Okazuje się, że Caritas o wiele więcej wspomaga potrzebujących i wcale się na ten temat nie mówi. Taka myśl mi teraz przyszła, że niech katolicy wspierają Caritas a inni Owsiaka jak chcą.
    Bardzo dobre są pytania do rozważań, pomagają i zachęcają do zastanowienia się i przemyśleń.
    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku dla blogowiczów i prowadzących. Z Panem Bogiem.
    Wiesia.

  • "a oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione."
    …w Nim…
    w drugim człowieku…
    czy widzę oblicze Jezusa…
    czy nie wywyższam się nad innych…
    gdy patrzę w oczy serca …
    czy w oczy serca patrzę?
    ….czy w Twoje oczy patrzę…?

    Józefa

  • Grzech pychy, który jest odpowiedzią na drugie pytanie, towarzyszy człowiekowi od zarania – niestety. A sprzyja mu naturalny system hierarchiczny struktur społecznych, dlatego każda funkcja społeczna MUSI być przede wszystkim służbą, a w drugiej kolejności przywilejem.

  • Przyznaję, że podobnie jak Robert nie daję pieniędzy wolontariuszom Orkiestry, podobnie jak i z reguły odmawiam "domokrążcom" wędrującym co jakiś czas po osiedlu i zbierającym pieniądze w imieniu jakichś nieznanych fundacji, przeznaczając je w zamian na akcje charytatywne organizowane przez Caritas. Natomiast trochę w dzisiejszej akcji zadziwia mnie jeszcze jedna kwestia: zdarza się w szkole, że uczniowie nawet z szóstej klasy tłumaczą się, że nie byli na Mszy świętej w niedzielę, bo do kościoła mają daleko, samochód się popsuł, zimno było i tak dalej, tymczasem dziś niezależnie od tego, że zimno na dworze i na koncert Orkiestry mniej więcej tak samo daleko jak do kościoła parafialnego, jakaś część "tych samych zatroskanych rodziców" pozwoliła jednak swoim pociechom (szóstoklasistom) na to, by zostali wolontariuszami Orkiestry… Czyżby stojąc pół dnia na ulicy z puszką pieniędzy były one mniej narażone na zimno i inne niebezpieczeństwa i niedogodności?
    Łączę pozdrowienia.
    J.B.

    • Słuszna uwaga J.B. :). Dzisiaj ze względu na nagłą chorobę córki musieliśmy udać się do przychodni znajdującej się przy centrum handlowym: oczywiście ta światynia była pełna, ledwo miejsce do zaparkowani mozna było znaleźć – to taki znak czasów: ludzie odwracają się do Chrystusa i wypełniają powstałą pustkę byle czym, a jeśli coś co nosi pozory dobra jeszcze pozwoli "uspokoić sumienie dobroczynnością" to lecą jak muchy do lepu, bez refleksji, bezmyślnie, chociaż zapewne w "dobrej wierze", bo nie zakładam aktu złej woli wśród wolontariuszy i ludzi wspierających WOŚP.

    • Witam,
      W wielu szkołach panuje"charytatywny" terror.Niezgoda na udział w zbiórce jest uważana za coś nienormalnego.Dlatego pójście do kościoła w ten dzień jest niemodne bo wszyscy muszą kwestować.Jest ogromna presja wywierana na całe społeczeństwo w tej kwestii.
      Patrzy się tylko na opakowanie a środek cżęsto bywa byle jaki.
      Pozdrawiam
      Robson

    • Dziękuję, Kochani, za te niezwykle cenne obserwacje – tak niestety jest! Tylko dlaczego jeszcze tylu ludzi tego nie widzi? Kiedy Polacy przejrzą na oczy i zaczną doceniać prawdziwe wartości i słuchać ludzi o prawdziwym, a nie napompowanym medialnie autorytecie?… Bardzo serdecznie pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję! Ks. Jacek

    • Drogi Ks.Jacku, oby nie doszło u nas do takiej sytuacji jak we Francji (swoją drogą coraz bardziej rozumiem słowa Stefana Kisielewskiego dotyczące Francji ). Otóż przy okazji komentowania dramatycznych wydarzeń w Paryżu jeden z dziennikarzy powiedział, że we Francji jakieś 70 % społeczeństwa nie uważa zdrady małżeńskiej za czyn moralnie naganny (sic) . Nie uległem nastrojowi durnego wypisywania "Jestem Charlie" po zamachu na redakcję tego pisma, ale uległem refleksji pewnego wpisu muzułamanina, który na twitterze napisał coś takiego: nie napiszę, że jestem Charlie, bo nie utożsamiam się z ideologią tego pisma, ale napiszę, że jestem imieniem każdej ofiary zamchu, jestem również imieniem policjanta – muzułmanina – zabitego przez muzułmanina terrorystę.

    • Pod tym i ja mógłbym się podpisać, natomiast zgadzam się w tej kwestii z wczorajszą wypowiedzią jednego z Komentatorów w Telewizji Republika, że owych zamordowanych dziennikarzy francuskiej redakcji nie można – z powodu tego, co się stało – zacząć nagle uważać za bohaterów! Owszem, należy współczuć ich bliskim, i wyrazić największe potępienie dla takiego zbrodniczego postępowania zamachowców, ale nie można zapomnieć, że redakcja ta w sposób bezpardonowy i wręcz obrzydliwy szkalowała przede wszystkim katolików, w tym także – Benedykta XVI. Nie można więc teraz twierdzić, że to byli bohaterowie! Całkowicie zgadzam się z tą opinią. Ks. Jacek

    • Oczywiście, dlatego uważam, że to owczy pęd w jaki wpadł zupełnie wyjałowiony z rozumu i przyzwoitości zachodni świat, a którego przejawem jest akcja "Jestem Charlie". Zamiast zrobić mądrą akcję współczucia dla bliskich, potępiającą morderców, terrorystów i punktującą źródło zła, to zrobiono coś, co można uznać za solidaryzowanie się z prymitywną formą lewackich kpin ze wszystkich i wszystkiego co tylko niesie w sobie wartości inne niż ich ideologiczny przekaz.

  • Trafny komentarz o zbieraczu z innego forum:

    „W skrócie- serduszkowy biznes Jurasa i Dzidzi wygląda tak. Za pieniądze samorządów, spółek skarbu państwa i innych podmiotów na które płacimy podatki resortowy Melon ma opłacone: przelot F16, wyprowadzenie w morze łodzi podwodnej, ochronę policji, straży, pogotowia, asystę wojska, czas antenowy w TVP, opłacone kapele, kabarety, eSBeckie agencje ochrany, sceny, prąd, wodę, pomieszczenia, ect.. Melon z Dzidzią nie inwestują w ten cyrk ani jednej swojej złotówki. Kosztuje to podatnika około 50 melonów w skali kraju lekko licząc. Na WOŚP płacą tak naprawdę nie tylko ci co wrzucają do puchy ale wszyscy, którzy płacą podatki. Nieletni frajerzy, znaczy się wolontariusze i sztaby w porywach użebrają ok 50 melonów. Ci najniżej mają najmniejsze pole do manewru – zaplombowane puszki (sobie prezio nie plombuje 😉 ). Z tego około 35 melonów przeznaczane jest na niskobudżetowy sprzęt – ma być go dużo, żeby było dużo serduszek i duży efekt propagandowy. Melon nie kupuje tomografów i innych podobnych urządzeń. Sprzęt kupowany jest bez przetargu, więc już najprawdopodobniej na długo przed Finałem Juras o 10% wącha się z dystrybutorami 😉 Reszta czyli 15 melonów jest umiejętnie przepuszczana przez spółki krzaki założone na Melona i Dzidzię. Trudno orzec jakie to usługi wykonywane są na rzecz WOŚPu. Może za pieniądze z puchy Melon odkupuje od żony zapałki po 150 tys. za pudełko i dlatego nie mógł w złotoryjskim sądzie „udokumentować” swojego altruizmu
    Może, kto to wie. I tak wszyscy są zadowoleni, Melon, Melonowa, kabarety, zespoły i cwelebryty bo w martwym sezonie mają żniwa. Dostają średnio po kilkanascie tys. za występ z kas samorządów. Nic dziwnego, że ci co niby grają za darmo murem stoją za Melonem. Dodatkowo promocję na publicznych pieniądzach robią sobie lokalni kacykowie: wojewodowie, burmistrzowie, prezydenci miast… znaczy się przyjaciele dzieci. Są albo przy transmisjach ze sztabów, albo jak dają jakiś fant na licytację (przepoconą koszulkę albo rozciągniętą sukienkę) albo „przypadkowo” wchodzą w kadr TVNu jak wrzucają do puszki. Rok temu przypadkiem z tragarzami przechodziła ekipa TVNu jak do puszki wrzucała Komorowska. Akurat interes najmłodszych to produkt uboczny tej hucpy".

    Dasiek

    • Witam,
      Nic dodac,nic ujac.Cala siatka powiazan.A sprobuj cos skrytykowac albo o cos zapytac.Zaraz podnosi sie jazgot mediow metnego nurtu.Masa ekspertow nie da zlego slowa powiedziec.Zastanawiam sie skad taka slepota,wydawaloby sie ludzie wyksztalceni,logicznie myslacy a nie widza w tym nic zlego.
      Pozdrawiam
      Robson

    • Całkowicie zgadzam się z obiema opiniami! Jest to wielkie oszustwo, którego – jak sądzę – jeszcze się kiedyś będą strasznie wstydzić wszyscy, którzy je dzisiaj popierają. Pozdrawiam serdecznie! Ks. Jacek

  • wczoraj wchodząc do kościoła na Mszę Św wrzuciłam do puszki na rzecz WOŚP, wolontariusz stał przy schodach kościoła, miał pozwolenie proboszcza, więc nie wszyscy kapłani podzielają zdanie Księdza Jacka
    Ania

    • Droga Aniu, w początkowym etapie niewoli komunistycznej byli tzw. "księża patrioci" popierający Stalina – czy to oznacza, że Stalin to był miły gość albo, że komunizm to coś wspaniałego?

    • Robercie Twoje porównanie nie jest ostre, jak to napisał Ksiądz Jacek jest porażające w swojej niesprawiedliwości

      Ania

    • Aniu, dla mnie to nie jest porównanie. To jest pytanie, na które nie uzyskałem odpowiedzi. To jets zagadnienie natury filozoficznej. Ja nie porównuję księży wspierających WOŚP z "księżmi patriotami", ale zwracam uwagę na fakt, że to, iż są tacy księża nie musi oznaczać – załóżmy prawdy obiektywnej – że WOŚP to samo dobro 🙂

  • odwracając sytuację.. to, że są księża, którzy nie wspierają WOŚP nie musi oznaczać, że ta akcja to samo zło..

    jedni widzą w tej akcji więcej dobra inni więcej zła a nie samo dobro albo samo zło

    Ania

    • Widzisz, podobnie jak w przypadku pogrzebu Jarizelskiego nie zgadzam się z tobą w tej sprawie. Wydaje mi się, że w tej kwestii byłabyś zwolenniczką powiedzenia: "Cel uświęca środki". Niestety, powinno być dokładnie odwrotnie, to środki powinny uświęcać cel. Innymi słowy dobrą drogą i dobrymi metodami osiągniemy dobry cel, podczas gdy w pierwszym zdaniu nawet "obiektywnie" dobry cel może być osiągnięty niecnymi metodami i zachowaniami – a to jest niezgodne z wartościami, które wyznaję.

    • Witam,
      Moim zdaniem owo "dobro" nie moze byc oparte na klamstwie.Wtedy nie mozemy tego nazywac dobrem.
      Po co ta cala otoczka?Przeciez prawdziwe "dobro" powinno samo z siebie sie bronic,bez zbednego szumu.Jakie to dobro agresywnie atakuje krytykow tej akcji?
      Czyz nie powinno byc przejrzyste i skromne zamiast szemrane i halasliwe?
      Pozdrawiam
      Robson

    • No więc mój problem z Owsiakiem polega właśnie na tym, że jak zgłębiłem jego historię, wypowiedzi i przyjrzałem się strukturze organizowanych przez niego rzeczy to okazało się, że jest osobą kłamliwą i cyniczną, do tego chamowatą, mimo szumnie ogłaszanej apolityczności indoktrynuje czystym przekazem ideologicznym sprzecznym z wartościami, które ja wyznaję, promuje coś co jasno stoi w sprzeczności z nauką KK (brawa dla księży, którzy tego nie dostrzegają) i ma zachowania chrystofobiczne. Zatem z jakiego powodu mam wspierać jego oraz rządową akcję propagandową, kiedy mogę wesprzeć setki innych fundacji skutecznie pomagającym ludziom chorym, starym czy dzieciom, będąc jednocześnie o wiele mniej widocznymi w mainstreamie. I nie chodzi tu o to, żeby wspierać tylko tych, którzy np. swoje działania charytatywne opierają na współpracy z KK. Nie, ja mogę wspierać i organizacje zupełnie z nim nie związane, ale nie budujące swojego wizerunku na jasno określonej ideologii i światopoglądzie promującym nieakceptowalne przeze mnie sposoby zachowań.

  • Robercie.. przecież ja Cię nie namawiam, żebyś wspierał WOŚP, napisałam tylko, że dałam datek, napisałam, ze mój proboszcz nie jest przeciwny tej akcji.. moje sumienie nic mi nie wyrzuca…Ty byś tak nie zrobił, ok…czy moje sumienie nic nie mówi, bo jest źle ukształtowane czy dlatego, że nie zrobiłam nic złego..to już temat dla mojego spowiednika

    a swojego proboszcza uważam za świętego człowieka 😉 (naprawdę, bez żartów)

    Ania

    • I niech Bóg mu szczęści (proboszczowi) i obdarza wiarą i mądrością. Przecież i ja napisałem, że nie zakładam złej woli wśród wolontariuszy i dających datki 🙂

    • Myślę jednak, że przy tych z trudem – ale jednak! – przedzierających się w niezależnych mediach informacjach o niejasnościach finansowych całej tej akcji, o ogromnym procencie zebranej kwoty przeznaczanym na tyle innych rzeczy poza deklarowaną pomocą potrzebującym, w tym – do prywatnej kieszeni Organizatora; przy tylu udokumentowanych i nagranych wypowiedziach i zachowaniach tego człowieka, znamionujących wręcz nienawiść do ludzi myślących inaczej, lub choćby odważających się postawić niewygodne pytania – w obliczu tego wszystkiego udawanie, że się nic nie wie i nie widzi, i całą akcję postrzega się jako totalnie dobrą, uważam za zawinioną niewiedzę. Albo za celową ucieczkę od prawdy!
      Pozwolę sobie raz jeszcze odesłać do swego niedzielnego rozważania: chrześcijanin powinien – w świetle wiary – bardzo realistycznie oceniać wszystko, co wokół niego się dzieje. Nie może on bezkrytycznie wierzyć we wszystko, co mu w telewizji powiedzą. Bo w którymś momencie taka naiwność staje się po prostu winą moralną, której się już nie da wytłumaczyć dobrymi intencjami! Ks. Jacek

    • Ale proszę zrozumieć to, że ludzie przede wszystkim czerpią wiedzę nie z prasy niezależnej od przekazu rządowego tylko z mediów mainstreamu gdzie Owsiak jest wybielany, a argumenty przeciw niemu obalane w sposób demagogiczny, ale skuteczny. Nie można obwiniać kogoś za wrzucenie do puszki WOŚP pieniędzy, ponieważ do większości ludzi argumenty przeciw Owsiakowi po prostu nie trafiają, indoktrynacja w tej kwestii jest porażająca.

    • Księże Jacku, szkoda, że nie może przyjąć Ksiądz do wiadomości, że mogę mieć swoje zdanie na jakikolwiek temat inne od Księdza, że potrafię myśleć samodzielnie, potrafię wyciągać wnioski, swoje działanie oceniam w świetle wiary..i naprawdę.. nie znając mnie, nic o mnie nie wiedząc mówienie o moich winach moralnych, zawinionej niewiedzy, co podchodzi pod grzech,..jest trochę nie w porządku

      uważam akcję za dobrą a nie za totalnie dobrą, co zresztą wcześniej napisałam

      Robercie..nie można obwiniać kogoś za wrzucanie swoich pieniędzy do puszki WOŚP dlatego, że to jest jego dobrowolny datek, dlatego, że ten człowiek potrafi sam myśleć i sam decyduje czy w tej akcji jest więcej dobra czy zła

      jeśli jest grupa dziesięciu osób, dziewięć osób jest na skraju śmierci głodowej a jedna jest złodziejem. a Ty możesz pomóc tylko całej grupie nie poszczególnym ludziom..to czy pomożesz ze względu na tych głodnych? czy nie pomożesz ze względu na tego złodzieja? oczywiście, że można pomóc innej grupie..ale w tej grupie ludzie umrą z głodu,
      takie trochę przejaskrawienie sytuacje
      ja bym pomogła.. nawet jeśli bym miała całą litanię postawioną przed nosem co złego zrobił złodziej i jakim jest draniem

      Ania

    • " dlatego, że ten człowiek potrafi sam myśleć i sam decyduje czy w tej akcji jest więcej dobra czy zła" – o tym napisałem w jaki sposób i skąd czerpie wiedzę na ten temat. Najgorsze jest to, że zdecydowana większość w ogóle nie czyta i nie czerpie wiedzy :). Ciebie nie oceniam, ani ludzi wrzucających do puszek nie oceniam. Pisałem o tym dość czytelnie: nie zakładam złej woli ani w wolontariuszach ani w darczyńcach, wręcz przeciwnie. Mogę jedynie oceniać tzw. "aparat państwa" i TV wraz z jego cała hipokryzją. Nie jest tak, że widzę tylko samo zło w tej akcji. Twoje porównanie byłoby trafniejsze gdybyś napisała, że mam do wyboru inne grupy głodujących, w których nie ma złodzieja ;). Ale mi najmniej chodzi o to, że Owsiak się dorobił na działalności charytatywnej – to jest normą np. w USA. Zresztą tak jak nie wymagam od księży by chodzili w drewniakach i lnianych łatanych szatach, tak i rozumiem, że jak się poświęca cały czas na akcję charytatywną to trzeba z tego żyć – ale kwestią przyzwoitości jest to, jak: uczciwie czy za pomocą robionych szwindli i na jaką skalę. Mi chodzi przede wszystkim o to, że Owsiak szerzy wartości, które stoją w sprzeczności z tymi, które są dla mnie ważne. Dla przykładu (oczywiście nie bierz tego do siebie): jeśli katolik wspiera filozofię i działania związane z aborcją, eutanazją, chrytofobiczne przekazy i treści, walkę z własnym Kościołem, to wybacz za napisanie: żaden z niego nie katolik, żaden z niego chrześcijanin. I dotyczy to róznych wyborów życiowych, również wyborów politycznych.

    • I jak także – podobnie jak Robert – podkreślam z całą mocą, że nikogo nie oceniam. Pani Aniu, w którym fragmencie mojego komentarza odnalazła Pani personalne odniesienie do siebie, albo konkretne wskazanie na siebie? To był mój komentarz – pisany z pozycji księdza – przypominający pewne kryteria i zasady moralne, jakimi w ocenie działań innych ludzi, szczególnie działań podejmowanych publicznie, powinien się kierować katolik. Ja w żadnej mierze i ani jednym słowem nie oceniłem Pani działania. I przyjmuję do wiadomości, że ma Pani inne zdanie od mojego, bo przekonuje mnie o tym praktycznie każdy Pani wpis. Szanuję to jednak i jestem wdzięczny za każdą wypowiedź. Natomiast ewentualnie mogę tylko uprzejmie prosić o wzajemność: o uznanie, że ja też mogę mieć inne zdanie, którego wyrażanie wcale nie oznacza potępiania kogokolwiek. Jako zaś ksiądz jestem zobowiązany do jednoznacznego wypowiadania się w kwestiach moralnych, choćby to miało powodować spadek popularności. Serdecznie pozdrawiam! Ks. Jacek

    • Słowa Księdza odebrałam osobiście, pomimo uogólnionej formy wypowiedzi, ponieważ był napisany pod moim wpisem, jeśli źle je odczytałam to przepraszam.
      Piszę, jak nie podzielam zdania Księdza w konkretnej sprawie…ale proszę spojrzeć na to inaczej…pod iloma notkami nie ma moich wpisów.. 😉

      Ania

    • A ja zaznaczam, że szanuję i przyjmuję każdą opinię! I za każdą jestem wdzięczny. Natomiast swoją rolę na tym blogu postrzegam w ten sposób, że jestem jego gospodarzem, ale też uczestnikiem dyskusji, mającym swoje określone zdanie. Przeto nie widzę swojej roli jako kogoś, kto tylko przekazuje mikrofon i przydziela głos to jednej, to drugiej stronie, ale wyraźnie opowiadam się po jednej stronie – po stronie wartości chrześcijańskich, w sposób, w jaki je pojmuje i w jaki powinienem ich bronić jako ksiądz. Nie twierdzę, że robię to skutecznie, czy błyskotliwie. Natomiast mogę uczciwie powiedzieć, że się naprawdę staram! Tak, jak potrafię, staram się nazywać rzeczy po imieniu, w świetle nauki Kościoła. Taki jest mój obowiązek. Raz jeszcze pozdrawiam i raz jeszcze dziękuję! Ks. Jacek

  • Sodoma i Gomora mogły być uratowane dla choćby tylko jednego sprawiedliwego, w takim razie może warto nakarmić jednak tych wszystkich "oszustów, bandytów, celebrytów itp.", by uratować choćby jedno życie…?

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.