Dlaczego dzisiaj nie słychać Jezusa?…

D
Szczęść Boże! Moi Drodzy, zwieramy szyki i zwołujemy wielką mobilizację modlitewną w celu wsparcia Ojca Świętego Franciszka w Jego pielgrzymowaniu! Bardzo proszę Wszystkich, aby do swoich codziennych modlitw koniecznie dołączyli tę intencję. Mile widziane są także wszelkie dodatkowe inicjatywy modlitewne.
      A ja dzisiaj przesyłam najserdeczniejsze życzenia imieninowe, połączone z modlitwą, mojej Czcigodnej Babci, Weronice Jaśkowskiej, w dniu Jej imienin. Niech Jej Pan błogosławi, da wiele sił i zdrowia, oraz pogody ducha, której – póki co – Drogiej Babci nie brakuje. Oby tak dalej!
           Wszystkim życzę błogosławionego i bardzo owocnego dnia – owocnego w odważne świadectwo wiary, o którym więcej w rozważaniu…
                                 Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wtorek
1 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Hbr 2,5–12; Mk 1,21–28
CZYTANIE
Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:
Nie
aniołom Bóg poddał przyszły świat, o którym mówimy. Ktoś to
gdzieś stwierdził uroczyście, mówiąc:
Czym
jest człowiek, że pamiętasz o nim, albo syn człowieczy, że się
troszczysz o niego; mało co mniejszym uczyniłeś go od aniołów,
chwałą i czcią uwieńczyłeś go. Wszystko poddałeś pod nogi
jego”.
Ponieważ
zaś poddał Mu wszystko, nic nie zostawił nie poddanego Jemu. Teraz
wszakże nie widzimy jeszcze, aby wszystko było Mu poddane. Widzimy
natomiast Jezusa, który mało od aniołów był pomniejszony, chwałą
i czcią ukoronowanego za cierpienia śmierci, iż z łaski Bożej za
wszystkich zaznał śmierci.
Przystało
bowiem Temu, dla którego wszystko i przez którego wszystko, który
wielu synów do chwały doprowadza, aby przewodnika ich zbawienia
udoskonalił przez cierpienie. Tak bowiem Ten, który uświęca, jak
ci, którzy mają być uświęceni, z jednego są wszyscy. Z tej to
przyczyny nie wstydzi się nazwać ich braćmi swymi, mówiąc:
„Oznajmię imię Twoje braciom moim, w pośrodku zgromadzenia będę
Cię wychwalał”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
W
mieście Kafarnaum Jezus w szabat wszedł do synagogi i nauczał.
Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma
władzę, a nie jak uczeni w Piśmie.
Był
właśnie w synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego.
Zaczął on wołać: „Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku?
Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży”.
Lecz
Jezus rozkazał mu surowo: „Milcz i wyjdź z niego”. Wtedy
duch nieczysty zaczął go targać i z głośnym krzykiem wyszedł z
niego.
A
wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: „Co to jest?
Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu
posłuszne”. I wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej
okolicznej krainie galilejskiej.
Kiedy
w pierwszym czytaniu słyszymy słowa: Ponieważ
zaś poddał Mu wszystko, nic nie zostawił nie poddanego Jemu,

a
zaraz potem, w kolejnym zdaniu: Teraz
wszakże nie widzimy jeszcze, aby wszystko było Mu poddane,

to
w sumie trudno nam się z tym nie zgodzić. Jeżeli bowiem śledzimy
uważnie to wszystko, co dzieje się na świecie i jak traktowani są
chrześcijanie w tak wielu miejscach na ziemi, to trudno
powiedzieć, aby było to potwierdzeniem panowania Chrystusa.

Raczej
skłonni jesteśmy uznać, że to zły duch powszechnie panuje.
Każdego dnia bowiem docierają do nas wiadomości o
pogromach chrześcijan w różnych miejscach na świecie,

o wypędzaniu chrześcijan z ich krajów i domów, a i w naszym kraju
trudno mówić o atmosferze sprzyjającej swobodnemu wyrażaniu
wiary, a szczególnie – świadczeniu
o niej

w miejscach publicznych. Chrystus
wciąż cierpi w swoich wyznawcach.

A
jednak dzisiejsza
Ewangelia
niesie nam przesłanie nadziei, pokazując, że zły
duch nie ma żadnej mocy i żadne
j
możliwości działania

w spotkaniu z Jezusem.

Ewangelista Marek ukazuje nam Jezusa nauczającego z wielką mocą –
nauczającego w sposób, który wywoływał powszechne zdziwienie i
zachwyt: Zdumiewali
się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a
nie jak uczeni w Piśmie.

A
potwierdzeniem tego właśnie stylu i tej mocy, znamionującej owo
nauczanie, było uwolnienie opętanego z mocy ducha nieczystego.
Dokonało się ono w
sposób spektakularny i ostateczny,

zły duch totalnie „poległ” w tej rozgrywce. Stąd też nie mogą
nas dziwić stwierdzenia
Ewangelisty, iż
wszyscy
się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: „Co to jest? Nowa
jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu
posłuszne”. I wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej
okolicznej krainie galilejskiej.
A
zatem, Jezus nie przegrywa w starciu ze złym duchem – Jezus
jest ostatecznym i absolutnym zwycięzcą.

Dlaczego zatem, obserwując świat, mamy wrażenie, że jakby ukrywa
swą moc i pozwala panoszyć się złemu? Dlaczego
nie mówi głośno i nie upomi
na
się o swoje miejsce w historii świata?

A może właśnie mówi, tylko – póki co – jest
za słabo słyszany?

A może nie jest słyszany, bo
zbyt cicho mówią, albo wcale nie mówią – Jego uczniowie, Jego
wyznawcy?
Kochani,
może to właśnie nasze
świadectwo jest zbyt ciche,

zbyt niemrawe, zalęknione – i dlatego wydaje się, że to sam
Jezus jest taki słaby? Wydaje się bowiem, że szczególnie dzisiaj –
wobec tylu działań przeciwnych wierze i samemu Chrystusowi –
potrzeba bardzo, ale to bardzo
wyraźnego, odważnego i głośnego świadectwa Jego przyjaciół i
wyznawców!

Chrystus, który dziś cierpi w tylu swoich wyznawcach, chce
też zwyciężać i 
wyraźnie
mówić
w swoich wyznawcach.

I zbawiać świat – przez świadectwo swoich wyznawców. Czyli –
przez nasze świadectwo. Moje
– i Twoje…
W
tym kontekście pomyślmy:

Czy
nie
wstydzę się znaku krzyża w miejscu publicznym, lub innych gestów,
związanych z wiarą?

Czy
otwarcie mówię o tym, że jestem katolikiem i że ma to dla mnie
znaczenie?

Czy
moje relacje z ludźmi i sposób odnoszenia się do nich potwierdza
moją wiarę?

Przystało
bowiem Temu, dla którego wszystko i przez którego wszystko, który
wielu synów do chwały doprowadza, aby przewodnika ich zbawienia
udoskonalił przez cierpienie…

8 komentarzy

  • Szczęść Boże Księże Jacku.Na początku pragnę dołączyć się do życzeń imieninowych dla szacownej solenizantki Babci Weroniki Jaśkowskiej.
    W odpowiedzi na pytanie czy nie wstydzę się znaku krzyża w miejscu publicznym… odpowiem, że wręcz dokładnie żegnam się przejeżdżając koło kościoła czy jakiegoś innego miejsca świętego. Raz, po takim geście ucieszyłam się, gdyż jeden pan widząc moje zachowanie, również ośmielił się przeżegnać. Wymienił ze mną znaczący uśmiech, który odebrałam jako podzękowanie za dodanie mu odwagi. Codziennie jadąc do pracy, celowo wyjmuję w autobusie różaniec i w drodze odmawiam Koronkę do Miłosierdzia Bożego oraz tajemnice różańca świętego. Nigdy nie wstydzę się swojej wiary. Wiem, że świadectwo często więcej zdziała niż jakiekolwiek nauki. Dlatego też często opowiadam mojej sąsiadce, która ma problemy z wiarą, niby zwykłe wydarzenia z mojego życia. Staram się wówczas podkreślić, że pewne rzeczy nie wydarzyłyby się bez interwencji Boskiej. Ostatnio przyznała się ona, że razem z moją fryzjerką "obmawiały" mnie zazdroszcząc tej wiary. A przecież nie robię tego aby mi ktoś zazdrościł. Ufając Bogu i widząc Jego codzienną opiekę nade mną, jestem bardzo szczęśliwa i znacznie lżej niosę swoje krzyże.
    Z Panem Bogiem
    Mirka od Ojca Pio

  • Zachęcony przez Mirkę napiszę i ja w kwestii znaku krzyża przechodząc czy przejeżdżając w pobliżu kościołów, kapliczek. Otóż tradycja ta jest w zaniku i wystarczy stanąć przy kościele na 2 – 3 godziny w centrum miasta, żeby się o tym przekonać. Z tradycjami jest tak, że niektóre trwają dłużej inne krócej, jedne się zmieniają inne mniej, ale przeważnie jest to proces w czasie, który nie trwa wiecznie. Są tradycje dobre, mniej dobre, a niektóre bywają złe. Rozmawialiśmy o tym na blogu ze 2 może 3 lata temu i z ręką na sercu powiem, że od tamtego czasu postanowiłem nie dać zaniknąć tej bezapelacyjnie DOBREJ tradycji przywracając ją dla samego siebie :), a dając takie świadectwo przywracam ją i dla mojej córki i chrześniaka, który mieszkając w Holandii chłonął moje wyjaśnienia dlaczego za każdym razem czynię znak krzyża w pobliżu kościoła :).

  • Rzeczywiście dziś trzeba wiele mówić o chrześcijańskich zwyczajach i tradycjach, zwłaszcza młodym – śmiem twierdzić, że także młodym rodzicom wychowującym swoje pociechy… I coraz częściej przekonuję się, że trzeba mówić też o sprawach, które wydają się oczywiste. Przykłady można by mnożyć, pozwolę sobie na jeden, który odrobinę mnie zadziwił: po poświęceniu medalików dla dzieci komunijnych jeden z moich uczniów przyszedł z zapytaniem czy można ten medalik już teraz nosić, czy też trzeba z tym czekać do pierwszej Komunii, bo babcia kazała mu w kościele medalik założyć, a mama w domu powiedziała, że trzeba go zdjąć i schować, bo to jest medalik komunijny i będzie go można założyć w dniu komunii… W pierwszej chwili można by się uśmiechnąć do tej sytuacji, natomiast generalnie raczej powodów do śmiechu nie ma… Oczywiście chylę czoła przed wszystkimi Babciami zatroskanymi o katechizację swoich wnucząt… Pytanie tylko kto weźmie odpowiedzialność za wychowanie religijne, kiedy zabraknie Babci?
    Pozdrawiam serdecznie.
    J.B.

  • Przepraszam… jeśli jeszcze można
    Serdecznie dołączam się do życzeń z okazji Imienin dla Solenizantki Babci Weroniki Jaśkowskiej.
    I dla Wieroniki 🙂
    STO LAT!
    Pozdrawiam gorąco
    z modlitwą

    Józefa

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.