Mamy coś światu do zaoferowania

M
Dołączam się do wczorajszych życzeń
dla Państwa Orłowskich


(Kol 1,24-2,3)
Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół. Jego sługą stałem się według zleconego mi wobec was Bożego włodarstwa: mam wypełnić /posłannictwo głoszenia/ słowa Bożego. Tajemnica ta, ukryta od wieków i pokoleń, teraz została objawiona Jego świętym, którym Bóg zechciał oznajmić, jak wielkie jest bogactwo chwały tej tajemnicy pośród pogan. Jest nią Chrystus pośród was – nadzieja chwały. Jego to głosimy, upominając każdego człowieka i ucząc każdego człowieka z całą mądrością, aby każdego człowieka okazać doskonałym w Chrystusie. Po to właśnie się trudzę walcząc Jego mocą, która potężnie działa we mnie. Chcę bowiem, abyście wiedzieli, jak wielką walkę toczę o was, o tych, którzy są w Laodycei, i o tych wszystkich, którzy nie widzieli mnie osobiście, aby ich serca doznały pokrzepienia, aby zostali w miłości pouczeni, ku /osiągnięciu/ całego bogactwa pełni zrozumienia, ku głębszemu poznaniu tajemnicy Boga – /to jest/ Chrystusa. W Nim wszystkie skarby mądrości i wiedzy są ukryte.

(Łk 6,6-11)
W szabat Jezus wszedł do synagogi i nauczał. A był tam człowiek, który miał uschłą prawą rękę. Uczeni zaś w Piśmie i faryzeusze śledzili Go, czy w szabat uzdrawia, żeby znaleźć powód do oskarżenia Go. On wszakże znał ich myśli i rzekł do człowieka, który miał uschłą rękę: Podnieś się i stań na środku! Podniósł się i stanął. Wtedy Jezus rzekł do nich: Pytam was: Czy wolno w szabat dobrze czynić, czy źle, życie ocalić czy zniszczyć? I spojrzawszy wkoło po wszystkich, rzekł do człowieka: Wyciągnij rękę! Uczynił to i jego ręka stała się znów zdrowa. Oni zaś wpadli w szał i naradzali się między sobą, co by uczynić Jezusowi.


Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Witam serdecznie i pozdrawiam z Syberii.

Po miesięcznym pobycie w Polsce, na urlopie, wróciłem do siebie, do swojej parafii, do normalnych spraw i zajęć. Dziękuję Wam za wszelką życzliwość jakiej doświadczałem w czasie pobytu w Polsce, dobre słowo jakie pojawiało się na tym blogu, modlitwę. Dziękuję też ks. Jackowi, za życzliwość okazywaną w tym czasie i wybrzmiewającą na tym blogu.

Dziękuję też za modlitwę za moją parafię. Czuję jakieś tchnienie Ducha w tej wspólnocie. Prosiłem wiele osób o modlitwę, kiedy np. w jakiejś parafii w Polsce głosiłem kazania przez całą niedzielę prosiłem ludzi o modlitwę za Kościół na Syberii, za moją parafię. I to co jest tajemnicą Boga, ale co jakoś łączę z tą prośbą o modlitwę, od pierwszego dnia pobytu w swojej parafii doświadczam jakiegoś pięknego ożywienia. Już pierwszego dnia przyszedł młody mężczyzna, po studiach, pracujący, który chce się ochrzcić w naszym Kościele. Żadnych katolickich korzeni, prędzej by można jakieś muzułmańskie znaleźć. Człowiek, który dużo czytał, interesował się i właśnie to doprowadziło go do tej decyzji. Szukając prawdy znalazł ją w Kościele Katolickim.

W sobotę w internecie znalazłem list od pewnej dziewczyny, która przyjechała do Surgutu z innego miasta Rosji i też chce się ochrzcić w Kościele Katolickim.

I znów, żadnych korzeni katolickich, sama z siebie podjęła taką decyzję. Wczoraj przyszła na Mszę Św., na spotkanie młodzieży.

Pewien chłopak, student, mój parafianin, jeszcze kiedy byłem w Polsce napisał mi, że kilkoro jego przyjaciół chce przyjść do naszego kościoła – zobaczyć, posłuchać…

Wczoraj na Mszę św. przyszły z nim dwie dziewczyny, które z nim studiowały i studiują. Jedna z nich przyszła po Mszy z prośbą, że chce wstąpić do Kościoła Katolickiego (jest ochrzczona w Kościele prawosławnym. Mówi, że długo nad tym myślała, ale teraz udało się przyjść.

Wczoraj na Mszy było jakoś więcej ludzi niż zwykle, chyba pierwszy raz w swoim kościele zrobiłem w czasie Mszy ogłoszenie, że z przodu są jeszcze wolne miejsca w ławkach, żeby ludzie stojący z tyłu przeszli i usiedli. Oni tych wolnych miejsc nie widzieli. Zazwyczaj każdy widzi, że są wolne miejsca, a wczoraj ich było już mało.

Po Mszy pewnie z godzinę jeszcze przyjmowałem ludzi, którzy przychodzili z różnymi sprawami – w kilku rodzinach urodziło się dziecko, szykuje się kilka chrztów, niektórzy muszą i chcą uregulować sprawę swojego związku sakramentalnego.

Może tam w Polsce wszystko to wydaje się takim oczywistym i normalnym – czym tu się zachwycać. Jednak to czego mnie uczy Syberia, to cieszyć się jednym człowiekiem.

Doświadczyłem wczoraj pięknego kapłańskiego zmęczenia, zmęczenia służeniem ludziom, bardzo lubię takie zmęczenie. I dziękowałem Bogu za Jego łaskę, że jest życie w mojej parafii. Proszę Was módlcie się za moją parafię dalej, módlcie się więcej. Bardzo tej modlitwy potrzeba.

A co dziś w słowie…


Jezus uzdrawia człowieka z uschłą ręką. Działanie Jezusa bardzo często ma swoją głębię, swoją symbolikę. Jezus poprzez takie a nie inne uzdrowienie, dokonywane w taki a nie inny sposób coś chce nam powiedzieć. Np. wczoraj – Effata – otwórz się… Ileż w nas jest zamknięcia – zamykamy się na innych, zamykamy się w sobie, i owo effata – otwórz się. Jezus szczególną uwagę koncentruje na tym głuchoniemym. Oni prosili aby położył na nim rękę, bo tak zwykle uzdrawia. A On robi coś innego, bierze go osobno, otacza go szczególną uwagą, jakby pokazując nam, że owo pozamykanie jakie jest w nas bardzo Go interesuje, że to jest to na co On zwraca szczególną uwagę i chce nas z tego uzdrawiać, uwalniać, otwierać.

Dziś uschła ręka, a więc „narzędzie” pracy. Niezdolność, niechęć do działania. Jezus uzdrawia człowieka, żeby mógł pracować, żeby chciał pracować. Jezus i nas chce uzdrawiać z lenistwa, apatii, bierności. I czyni to na czymś co możemy nazwać zgromadzeniem liturgicznym, w dzień święty. A więc, dziś możemy to nazwać – na Eucharystii, w niedzielę. Eucharystia jest miejscem, sakramentem uzdrowienia jakie Jezus dokonuje dziś.

Jednak ja szczególnie dziś zwróciłem uwagę na inną sprawę w tym opisie uzdrowienia.

Jezus zna myśli faryzeuszy, wie, że jeśli to zrobi wpadną w szał, że będą chcieli go zabić, a jednak to robi.

Wydaje mi się, że my dziś na miejscu Jezusa, nawet mając taką moc uzdrowienia, powiedzielibyśmy takiemu człowiekowi – podejdź do mnie po liturgii, przyjdź do zakrystii, pomodlimy się za ciebie i będziesz zdrowy, co będziemy robić sensację, po co drażnić faryzeuszy, lepiej zrobić to cicho i spokojnie…

A Jezus wyprowadza go na środek, żeby wszyscy wszystko dobrze widzieli i czyni coś co do szału doprowadza faryzeuszy.

Myślę, że my chrześcijanie z naszym chrześcijaństwem chowamy się do zakrystii. Uciekamy – „żeby nie drażnić, a po co ta sensacja?”

A Jezus nas dziś wyciąga na środek, prowokuje, pokaż się, wyjdź na środek bo jest co pokazać innym.

Kiedy byliśmy z Jackiem i młodzieżą na spływie na Czarnej Hańczy i było trochę młodzieży, zapytałem ich – jak żeście się tu znaleźli. Okazuje się, że kilka osób pokazało na jednego chłopaka – on nas tu przyciągnął. Choć wiedzieli, że będzie to „impreza” nie tylko rozrywkowa ale przede wszystkim religijna, z solidnym programem duchowym, jednak przyjechali, bo tego właśnie potrzebowali. Można? Można.

Te dziewczyny, których przyprowadził nasz student, o czym wyżej pisałem, przyszły dzięki jego zaproszeniu, choć jakiś czas temu ów student mówił, że jego przyjaciele nie wiedzą, że on chodzi do kościoła. Kiedy się odważył, dał świadectwo, nagle kilka osób zechciało z nim przyjść (oprócz tych co przyszli jest jeszcze parę osób, które chcą przyjść) Można? Można.

My tu planujemy w Surgucie małą akcję związaną ze ŚDM w Krakowie. Chcę z pomocą miejscowych mediów zaprosić młodzież i opowiedzieć o Dniach Młodzieży, zaprosić więcej młodzieży do Krakowa. Nie wiem co wyjdzie, proszę o modlitwę o to, ale to dzisiejsze słowo mnie do tego zachęca – wyjść na środek.

Nie bójmy się. Mamy coś światu do zaoferowania. Wychodzimy z zakrystii, wychodzimy ze swoich nor. Idziemy na środek, nawet jeśli to będzie kogoś drażnić, nawet jeśli będą chcieli nas zabić. Nie bójmy się.

Pozdrawiam.

3 komentarze

  • Stworzył ksiądz u siebie w parafii taką atmosferę wspólnoty, jedności i poczucia, że ludziom jest ten Boży Dom tam bardzo potrzebny, że wcale mnie to nie dziwi, że po miesiącu nieobecności księdza tyle osób odezwało się i przyszło. To na pewno "dodaje skrzydeł", że wszystko to, co tam ksiądz robi, ma wielki sens… Ania2.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.