On jednak, znając ich myśli, rzekł…

O
Szczęść Boże! Moi Drodzy, poza przypomnieniem zachęty do śledzenia przebiegu Synodu i modlitwy za niego – nie mam jakiegoś specjalnego przesłania dla ludzkości w dniu dzisiejszym. 
     Oczywiście, za wyjątkiem tego, że życzę Wam pięknego i błogosławionego dnia!
                                 Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Piątek
27 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie
Bł. Wincentego Kadłubka, Biskupa,
do
czytań: Jl 1,13–15;2,1–2; Łk 11,15–26
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA JOELA:
Przepaszcie
się, a płaczcie, kapłani; narzekajcie, słudzy ołtarza, wejdźcie
i nocujcie w worach, słudzy Boga mojego, bo zniknęła z domu Boga
waszego ofiara z pokarmów i napojów.
Zarządźcie
święty post, zwołajcie uroczyste zgromadzenie, zbierzcie starców,
wszystkich mieszkańców ziemi do domu Pana, Boga waszego, i wołajcie
do Pana: Ach, biada! Co za dzień! Blisko jest dzień Pana, a
przyjdzie jako spustoszenie od Wszechmogącego.
Dmijcie
w róg na Syjonie, a wołajcie na górze mej świętej! Niechaj
zadrżą wszyscy mieszkańcy kraju, bo nadchodzi dzień Pana, bo jest
już bliski. Dzień ciemności i mroku, dzień obłoku i mgły. Jak
zorza poranna, rozciąga się po górach lud wielki a mocny, któremu
równego nie było od początku i nie będzie po nim nigdy aż do lat
przyszłych pokoleń.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Gdy
Jezus wyrzucał złego ducha, niektórzy z tłumu rzekli: „Przez
Belzebuba, władcę złych duchów, wyrzuca złe duchy”. Inni zaś,
chcąc Go wystawić na próbę, domagali się od Niego znaku z nieba.
On
jednak, znając ich myśli, rzekł do nich: „Każde królestwo
wewnętrznie skłócone pustoszeje i dom na dom się wali. Jeśli
więc i szatan sam z sobą jest skłócony, jakże się ostoi jego
królestwo? Mówicie bowiem, że Ja przez Belzebuba wyrzucam złe
duchy. Lecz jeśli Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy, to przez
kogo je wyrzucają wasi synowie? Dlatego oni będą waszymi sędziami.
A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło
już do was Królestwo Boże. Gdy mocarz uzbrojony strzeże swego
dworu, bezpieczne jest jego mienie. Lecz gdy mocniejszy od niego
nadejdzie i pokona go, zabierze wszystką broń jego, na której
polegał, i łupy jego rozda.
Kto
nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną,
rozprasza.
Gdy
duch nieczysty opuści człowieka, błąka się po miejscach
bezwodnych, szukając spoczynku. A gdy go nie znajduje, mówi: «Wrócę
do swego domu, skąd wyszedłem». Przychodzi i zastaje go
wymiecionym i przyozdobionym. Wtedy idzie i bierze siedem innych
duchów, złośliwszych niż on sam; wchodzą i mieszkają tam. I
staje się późniejszy stan owego człowieka gorszy niż poprzedni”.
Jeśliby
skoncentrować całą naszą uwagę jedynie na pierwszym czytaniu, to
można odnieść wrażenie, że Bóg domaga się jakichś
zewnętrznych tylko gestów i praktyk na pokaz.
A przecież jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że Pismo Święte
bardziej, niż na różnych zewnętrznych gestach, każe nam się
koncentrować na wewnętrznej dyspozycji serca.
Co
więcej, to właśnie w Księdze Joela, z której zaczerpnięte
zostało dzisiejsze pierwsze czytanie, odnajdujemy wskazanie, iż
mamy rozdzierać serca, a nie szaty.
A
tymczasem przed chwilą słyszeliśmy wyraźne polecenia samego Boga:
Przepaszcie
się, a płaczcie, kapłani; narzekajcie, słudzy ołtarza, wejdźcie
i nocujcie w worach, słudzy Boga mojego,

[…].
Zarządźcie
święty post, zwołajcie uroczyste zgromadzenie, zbierzcie starców,
wszystkich mieszkańców ziemi do domu Pana, Boga waszego, i wołajcie
do Pana: Ach, biada!

[…]
Dmijcie
w róg na Syjonie, a wołajcie na górze mej świętej! Niechaj
zadrżą wszyscy mieszkańcy kraju, bo nadchodzi dzień Pana, bo jest
już bliski.

Oczywiście,
mając na uwadze całe przesłanie Pisma Świętego – a choćby
nawet samą Księgę Joela, o czym sobie wspomnieliśmy – dobrze
wiemy, że nie
o same praktyki zewn
ętrzne
tu
chodzi.
A
bardzo wyraźnie widzimy to właśnie
dzisiaj,
kiedy zestawiamy
pierwsze czytanie z Ewangelią,

w której Jezus już tak bardzo wprost i bardzo mocno kładzie
akcent na sferę ducha.

I
zdecydowanie
przestrzega – po pierwsze – przed
duchowym zacietrzewieniem,

a po drugie: przed nawrotem
do grzechu.

A
takie właśnie postawy widział u ludzi sobie współczesnych.
Oskarżali Go oni bowiem o jakieś potajemne
konszachty z

szatanem,
wynikiem czego miały być Jego – według nich nieprawdziwe
– zwycięstwa nad nim.

Naprawdę, trzeba było dużo złej woli i owego zacietrzewienia,
żeby tak katastrofalną bzdurę wymyślić.
I
trzeba naprawdę złego
wewnętrznego nastawienia,

żeby pozbywszy się grzechu i powstawszy z niego, i oczyściwszy z
niego
swoje serce – ponownie
do grzechu powrócić.
To
jest świadectwo jakieś strasznej duchowej mizerii… I właśnie
przed tym Jezus dzisiaj ostrzega.
I
dlatego dokonuje tylu wyraźnych,
wręcz spektakularnych znaków,

aby poruszyć serca ludzi, aby poruszyć ich sumienia, aby
zmobilizować ich do pogłębienia
wiary w Niego,

w Jego Boską moc i posłannictwo. Te zewnętrzne gesty i znaki –
choćby rzeczone wyrzucanie złych duchów – po to właśnie
były czynione, a
nie po to, żeby zaszokować kogoś, lub zabawić…

A
w
tym kontekście widać
wyraźnie, iż wszelkie ludzkie
działania, gesty,
znaki, praktyki – podejmowane w wymiarze zewnętrznym, ale
z myślą o formacji ducha – mają sens!
Mają
naprawdę sens! I są potrzebne.
Dlatego
daremne są tłumaczenia niektórych osób, że one
nie
muszą się ze
swoją wiarą obnosić

na zewnątrz, bo
wystarczy, iż
„mają Boga w sercu”. A
przecież
tu
nie chodzi o żadne obnoszenie! Tu chodzi o jakąś jednolitość
postaw:

zewnętrznej i wewnętrznej. One obie
muszą
się uzupełniać
i nawzajem wspierać.
Bo
jeżeli zabraknie tych wyraźnych i odważnych postaw zewnętrznych,
i mądrych praktyk religijnych, i zdecydowanych działań w sprawie
wiary, to szybko się okaże, że owo deklarowane posiadanie Boga w
sercu tak naprawdę będzie posiadaniem
go jedynie… na języku,

czyli w pustych zapewnieniach i obietnicach bez pokrycia.
Człowiek,
który naprawdę
ma Boga w sercu, potwierdza
to swoją zewnętrzną postawą.
A
ten, kto w
mądry sposób realizuje zewnętrzne praktyki, kształtuje
w ten sposób swego ducha i pogłębia wiarę.
Przykład
takiego jednolitego
„frontu

– jeśli idzie o pogłębianie ducha i zewnętrzne działania –
widzimy w postawie dzisiejszego Patrona, Błogosławionego
Biskupa Wincentego Kadłubka.

Urodził
się
on
w
Karwowie pod Opatowem około roku 1160.

Studiował w Paryżu i w Bolonii. Został kapłanem diecezji
krakowskiej, a z czasem prepozytem kolegiaty sandomierskiej.
W
1207 roku, po śmierci biskupa krakowskiego, Pełki, został wybrany
jego następcą. Papież
Innocenty III, bullą z 18 marca 1208 roku, zatwierdził ten wybór.

Jako biskup, kiedy się podpisywał, zawsze – w
szczerej pokorze serca – do
swego imienia dodawał określenie: „niegodny
sługa Kościoła”.
W
ramach swojej pasterskiej działalności, wprowadzał w życie
diecezji krakowskiej reformy,
inspirowane wówczas przez Stolicę
Apostolską: wprowadzał celibat, dążył do uniezależnienia
Kościoła od władzy świeckiej. Uczestniczył w licznych
synodach,
zwołanych specjalnie w celu wprowadzenia tychże
reform, brał także udział w Soborze Laterańskim IV. A to
właśnie na tym Soborze wprowadzono obowiązek Spowiedzi i
Komunii Świętej wielkanocnej,
obostrzono przepisy odnośnie do
małżeństwa, przepisy dotyczące karności kościelnej, zwłaszcza
celibatu duchownych. Po powrocie do kraju, Wincenty energicznie
wprowadził w swojej diecezji uchwalone na Soborze ustawy.
Ponadto,
szerzył
kult Świętego Floriana i Świętego Biskupa Stanisława.

Cześć do Najświętszego Sakramentu miał podkreślić przez
wprowadzenie tak zwanej wiecznej
lampy przed tabernakulum.

Po
dziesięciu latach pasterzowania diecezji krakowskiej, w
roku 1218, za pozwoleniem Papieża Honoriusza III, Wincenty zrzekł
się urzędu.

Czuł, że spełnił zadanie swojego życia i postanowił wstąpić
do klasztoru. Wybrał sobie opactwo cystersów w Jędrzejowie, przy
kościele, który sam konsekrował. Tam
też,
po
pięciu latach pokornej zakonnej służby, zmarł
8 marca 1223 roku.

Był pierwszym Polakiem, który opisał dzieje narodu w „Kronice
polskiej”.
Ubogaceni
głębią
jego duchowości,

która kazała mu zrezygnować z zewnętrznych splendorów, a przyjąć
postawę pokornego zakonnika, jak również ubogaceni dzisiejszym
Bożym słowem, zapytajmy samych siebie:

Czy
moje praktyki religijne wyrażają naprawdę moje wewnętrzne
nastawienie?

Czy
moje religijne praktyki ubogacają mnie wewnętrznie?

Czy
moje religijne praktyki nigdy nie są grą pozorów i udawaniem przed
innymi kogoś innego, niż naprawdę jestem?

Kto
nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną,
rozprasza.

Dodaj komentarz

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.