On to wbrew nadziei uwierzył nadziei…

O
Szczęść Boże! Moi Drodzy, przypominam, że trwa Synod i potrzebna jest nasza modlitwa. Bardzo Was o nią proszę. Podobnie, jak proszę o modlitwę we wszystkich intencjach, zapisanych w naszej Wielkiej Księdze. A czy pamiętacie o naszej duchowej łączności o 20.00?
            Pozdrawiam i życzę błogosławionego dnia!
                               Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Sobota
28 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie
Św. Ignacego Antiocheńskiego,
Biskupa
i Męczennika,
do
czytań: Rz 4,13.16–18; Łk 12,8–12
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:
Bracia:
Nie od wypełnienia Prawa została uzależniona obietnica dana
Abrahamowi i jego potomstwu, że będzie dziedzicem świata, ale od
usprawiedliwienia z wiary. I stąd to dziedzictwo zależy od wiary,
by było z łaski i aby w ten sposób obietnica pozostała
niewzruszona dla całego potomstwa, nie tylko dla potomstwa
opierającego się na Prawie, ale i dla tego, które ma wiarę
Abrahama. On to jest ojcem nas wszystkich, jak jest napisane:
„Uczyniłem cię ojcem wielu narodów” przed obliczem Boga. Jemu
on uwierzył jako Temu, który ożywia umarłych, i to, co nie
istnieje, powołuje do istnienia.
On
to wbrew nadziei uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu
narodów zgodnie z tym, co było powiedziane: „Takie będzie twoje
potomstwo”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
ŁUKASZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Kto się przyzna do Mnie wobec
ludzi, przyzna się i Syn Człowieczy do niego wobec aniołów
Bożych; a kto się Mnie wyprze wobec ludzi, tego wyprę się i Ja
wobec aniołów Bożych.
Każdemu,
kto mówi jakieś słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie
przebaczone, lecz temu, kto bluźni przeciw Duchowi Świętemu, nie
będzie przebaczone. Kiedy was ciągnąć będą do synagog, urzędów
i władz, nie martwcie się, w jaki sposób albo czym macie się
bronić lub co mówić, bo Duch Święty nauczy was w tej właśnie
godzinie, co mówić należy”.
Słuchając
kolejnych fragmentów Listu Pawła do Rzymian, można pomyśleć, że
Prawo, o którym pisze, to jest „jakieś tam” prawo, stworzone
przez kogoś przypadkowego, z jakiejś niewiadomej okazji. Można
bowiem odnieść wrażenie, że Apostoł przeciwstawia je wierze
Abrahama.
W rzeczywistości jednak, nie możemy zapomnieć, że
mówimy tu o prawie Bożym! To Bóg je ustanowił w Starym
Przymierzu i przez wielkich Patriarchów oraz Proroków przekazał
swemu ludowi.
Jest
to zatem Prawo święte i bardzo ważne, jeżeli
natomiast słyszymy, że Paweł stawia je w niejakiej opozycji do
wiary, to w takim sensie, że nie jest wolą Bożą, aby to litera
prawa
– choćby najświętszego – prowadziła człowieka do
zbawienia. Jak bowiem pisze Apostoł Paweł: Nie
od wypełnienia Prawa została uzależniona obietnica dana Abrahamowi
i jego potomstwu, że będzie dziedzicem świata, ale od
usprawiedliwienia z wiary. I stąd to dziedzictwo zależy od wiary,
by było z łaski…

Nie
litera zatem – a
wiara!

Prawo Boże – owszem,
ale przeżyte
przez człowieka i
niejako
przekształcone, przetworzone”
na
konkretną
postawę
wiary.

Bo
sama litera nie
wystarczy!

I literalne przestrzeganie Prawa nie
wystarczy!

Przecież
tak właśnie postępowali faryzeusze i uczeni w Piśmie, którzy
Prawo
bardzo dobrze znali

i wielu z nich bardzo go skrupulatnie przestrzegało. Co więcej,
dopracowano się sześciuset
trzynastu większych i mniejszych przepisów,

w których człowiek nie posiadający wykształcenia nie mógł się
połapać ani tego ogarnąć. Wspomniani zaś
faryzeusze
orientowali się w
nich,
ale to też sprawiało, że często naginali
je do swoich potrzeb
i trzymali prostych ludzi w strachu i niepewności, że
oto
tego lub tego przepisu nie przestrzegają, a znowu tu lub tamto
przeoczyli…
I
to właśnie na nich – na duchowej elicie narodu – najlepiej
widać było postawę
przeciwną

do tej, jaką prezentował Abraham, a jaką za wzór daje Święty
Paweł. Owi wysoko w hierarchii postawieni i znający Prawo ludzie
pokazali, jak można przestrzegać prawa Bożego – praktycznie
nie wierząc w Boga!
Jak
można pilnować każdej „literki” i każdego „przecinka”, a
totalnie odwrócić się plecami
do Boga!
I
cóż
z tego, że świetnie znali Prawo – jeżeli nie
znali

Boga!
Nie
poznali Go, nie zbliżyli się do Niego, nie uwierzyli w Niego, nie
pokochali Go… Czyż sama
znajomość Prawa

mogła w takiej sytuacji wystarczyć?
W
tym kontekście bardzo mocnym światłem jaśnieje przykład
Abrahama, który najpierw – jak pisze Paweł – wbrew
nadziei uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów
zgodnie z tym, co było powiedziane: „Takie będzie twoje
potomstwo”;

potem
zaś uwierzył w Boże plany i zamiary, kiedy usłyszał polecenie
złożenia
w ofierze swego jedynego syna.

W
jednym
i drugim przypadku został postawiony w sytuacji – po ludzku rzecz
ujmując – wręcz
absurdalnej!
Bo
w
jaki sposób
miał stać się ojcem mnóstwa narodów tak
stary mężczyzna,
mąż
równie
starej żony?
A
potem, kiedy jednak ta niewiarygodna zapowiedź zaczęła się
wypełniać i Bóg dał im syna, to oto niespodziewanie
zażądał złożenia go w ofierze! Totalny absurd!
Po
co więc
była
ta cała historia z narodzinami Izaaka, jeżeli teraz sam
ojciec

miał
go Bogu oddać – i
to jeszcze
składając w ofierze całopalnej?
A przecież miał być ojcem mnóstwa narodów – o
co więc Bogu chodzi?
Zapewne
z takimi wątpliwościami Abraham mocował się w tamtych pamiętnych
dniach. Ale było to mocowanie
się
wewnętrzne,

bo nie wypowiedział ani jednego słowa skargi, tylko natychmiast
podjął realizację Bożego polecenia. Jak się miało szybko
okazać,
była
to
tylko
próba,

która nie tyle Boga przekonała do Abrahama, ale samego
Abrahama przekonała,

że Bóg jest dla niego naprawdę ważny – najważniejszy! – i że
jego wiara w Boga jest naprawdę silna i autentyczna.
I
to właśnie taka
wiara prowadzi do zbawienia:
wiara,
która każe człowiekowi całkowicie, absolutnie, bezgranicznie
zaufać
Bogu,

a nie własnym zdolnościom, dokonaniom czy wpływom. Tylko taka
wiara daje człowiekowi odwagę do tego, by – jak mówi dziś Jezus

przyznać się do Niego przed ludźmi,

nie wstydzić się swego Boga, i
nawet
w obliczu prześladowań nie obawiać się przegranej.
Zatem,
tylko
wiara – taka
właśnie wiara!
Jeżeli
jej zabraknie, to i przestrzeganie sześciuset, czy nawet sześciu
tysięcy przepisów – nic nie da. Jeżeli prawo – nawet to
najświętsze – stanie się automatem,
mechanizmem,
a jego przestrzeganie stanie się sztuką
dla sztuki,
wówczas
nie tylko nie doprowadzi to nikogo
do
zbawienia, ale jeszcze stanie się czymś powszechnie
gorszącym!
A
w najlepszym razie – śmiesznym… Przestrzeganie
więc Prawa
– tak! Ale w
duchu najgłębszej i najszczerszej wiary!
Dobrze
to zrozumiał i w swoim niezwykle bogatym życiu zrealizował, a
męczeńską śmiercią potwierdził – Patron dnia dzisiejszego,
Święty Ignacy Antiocheński.

Na
jego temat
istnieje piękna legenda, głosząca, iż to
właśnie on był tym szczęśliwym dzieckiem,

które kiedyś Chrystus postawił przed uczniami, mówiąc, że jeśli
się nie odmienią i nie staną jak dzieci, nie wejdą do Królestwa
niebieskiego.

W
rzeczywistości, nie wiemy nic o latach dziecięcych i młodzieńczych
Ignacego. Spotykamy go
dopiero jako trzeciego z kolei biskupa Antiochii

– po Świętym Piotrze Apostole i Świętym Ewodiuszu. W
czasie prześladowania za cesarza Trajana został uwięziony i
skazany na śmierć.

Wysłano go pod eskortą żołnierzy do Rzymu, aby tam
rzucić na pożarcie dzikim zwierzętom

w czasie organizowanych właśnie igrzysk. W czasie podróży do
Rzymu Ignacy zatrzymał się w Smyrnie, gdzie czekał na okręt.
Korzystając z chwilowej przerwy, napisał
cztery listy do gmin chrześcijańskich:

w Efezie, Magnezji, w Trallach i w Rzymie.
I
właśnie w Smyrnie wyszedł mu na spotkanie Święty
Polikarp z liczną delegacją, by uczcić w ten sposób bohatera.

Dostarczył on Ignacemu materiału do pisania i zobowiązał się
odesłać jego listy do adresatów. W
Troadzie
Ignacy musiał
ponownie przesiąść się na inny okręt. Skorzystał
z okazji, by
napisać listy do Filadelfii, Smyrny i do Świętego Polikarpa.

Z Troady dojechano do Neapolu, miasta w Macedonii, a stąd Ignacy
musiał podążać pieszo
– pod eskortą – do Filippi, Salonik i Dyrrachium. Tam dopiero
wszyscy wsiedli na statek i dojechali nim do portu włoskiego,
Brindisi. Stąd znowu pieszo
szli drogą lądową – aż do Rzymu.

Dla osiemdziesięcioletniego starca cała
ta podróż była prawdziwą katorgą.

W
swoich listach Ignacy wyraził żarliwość wiary oraz głęboki,
wręcz zaskakujący pokój serca wobec czekającego go męczeństwa.

Listy te są ważnym dokumentem wiary pierwotnego Kościoła. Święty
Ignacy zginął śmiercią męczeńską na arenie w Rzymie.
Dzieje jego bohaterskiej śmierci opisało kilku Ojców Kościoła.
Powszechnie przyjmuje się, że miała ona miejsce około
roku 107.
Chrześcijanie zebrali ze czcią pozostałe na arenie
kości Męczennika, a potem przewieźli je do Antiochii, by po kilku
jeszcze przeniesieniach z miejsca na miejsce relikwie Świętego
Męczennika mogły dotrzeć do Rzymu.
Ubogaceni
bohaterskim świadectwem jego wiary, ale też ubogaceni mądrością
Bożego słowa, zapytajmy samych siebie:
– Czy
wypełniając przykazania, albo podejmując posty i wyrzeczenia –
myślę o Bogu i czynię to naprawdę ze względu na Niego?
– Czy
nie wstydzę się przyznać do Jezusa przed ludźmi?
– Czy
nie poddaję się rezygnacji lub zniechęceniu, gdy widzę błędy
lub nawet zgorszenia ze strony ludzi Kościoła?

Kiedy
was ciągnąć będą do synagog, urzędów i władz, nie martwcie
się, w jaki sposób albo czym macie się bronić lub co mówić, bo
Duch Święty nauczy was w tej właśnie godzinie, co mówić należy…

2 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.