Chrześcijanin – to realista, twardo stąpający po ziemi

C
Szczęść Boże! Moi Drodzy, do wczorajszych Solenizantów dołączam jeszcze dwie Osoby: Kacpra Borkowskiego, Lektora z Miastkowa oraz Kacpra Gołębiewskiego, Krewnego Księdza Proboszcza z Miastkowa. Z jednym i z drugim mam okazję spotykać się właśnie wtedy, gdy jestem w Parafii z posługą duszpasterską. Życzę obu Solenizantom – jak o tym mowa w dzisiejszym rozważaniu – odważnego i zdecydowanego kroczenia za Jezusem przez całe życie! I o to będę się dla Nich modlił.
          A Wszystkim życzę błogosławionego i owocnego w dobro dnia!
                                     Gaudium et spes!  Ks. Jacek

7
stycznia 2016.,
do
czytań: 1 J 3,22–4,6; Mt 4,12–17,23–25

CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Najmilsi:
O
co prosić będziemy,
otrzymamy
od Boga,
ponieważ
zachowujemy Jego przykazania
i
czynimy to, co się Jemu podoba.
A
przykazanie Jego zaś jest takie,
abyśmy
wierzyli w imię Jego Syna, Jezusa Chrystusa,
i
miłowali się wzajemnie tak,
jak
nam nakazał.
Kto
wypełnia Jego przykazania,
trwa
w Bogu, a Bóg w nim;
a
to, że trwa On w nas,
poznajemy
po Duchu, którego nam dał.
Umiłowani,
nie
dowierzajcie każdemu duchowi,
ale
badajcie duchy, czy są z Boga,
gdyż
wielu fałszywych proroków
pojawiło
się na świecie.
Po
tym poznajecie Ducha Bożego:
każdy
duch,
który
uznaje,
że
Jezus Chrystus przyszedł w ciele,
jest
z Boga.
Każdy
zaś duch,
który
nie uznaje Jezusa, nie jest z Boga;
i
to jest duch Antychrysta,
który
– jak słyszeliście – nadchodzi
i
już teraz przebywa na świecie.
Wy,
dzieci,
jesteście
z Boga i zwyciężyliście ich,
ponieważ
większy jest Ten, który w was jest,
od
tego, który jest w świecie.
Oni
są ze świata,
dlatego
mówią tak, jak mówi świat,
a
świat ich słucha.
My
jesteśmy z Boga.
Ten,
który zna Boga, słucha nas.
Kto
nie jest z Boga, nas nie słucha.
W
ten sposób poznajemy
ducha
prawdy i ducha fałszu.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Gdy
Jezus usłyszał, że Jan został uwięziony, usunął się do
Galilei. Opuścił jednak Nazaret, przyszedł i osiadł w Kafarnaum
nad jeziorem, na pograniczu Zabulona i Neftalego. Tak miało się
spełnić słowo proroka Izajasza:
Ziemia
Zabulona i ziemia Neftalego.
Droga
morska, Zajordanie,
Galilea
pogan.
Lud,
który siedział w ciemności,
ujrzał
światło wielkie,
i
mieszkańcom cienistej krainy śmierci
światło
wzeszło”.
Odtąd
począł Jezus nauczać i mówić: „Nawracajcie się, albowiem
bliskie jest Królestwo niebieskie”.
I
obchodził Jezus całą Galileę nauczając w tamtejszych synagogach,
głosząc Ewangelię o Królestwie i lecząc wszelkie choroby i
wszelkie słabości wśród ludu. A wieść o Nim rozeszła się po
całej Syrii. Przynoszono więc do Niego wszystkich cierpiących,
których dręczyły rozmaite choroby i dolegliwości, opętanych,
epileptyków i paralityków, a On ich uzdrawiał. I szły za Nim
liczne tłumy z Galilei i z Dekapolu, z Jerozolimy, z Judei i z
Zajordania.

Wszystko,
co zostało przez Apostoła Jana wskazane i niejako wyliczone w
pierwszym czytaniu – to różne odsłony tego, co moglibyśmy
nazwać: zażyłość z Bogiem. Więź z Bogiem. Przyjaźń
z Bogiem
– przyjaźń prawdziwa. Prawdziwa – bo wyrażona w
konkretach. A jakie są te konkrety?
Zachowywanie
przykazań, pełnienie woli Bożej, wzajemna miłość,

rozpoznawanie i demaskowanie fałszywych proroków, słuchanie
prawdziwych nauczycieli, wiara w Chrystusa wcielonego, odróżnianie
ducha prawdy od ducha fałszu – takie elementy składają się na
ową prawdziwą więź z Bogiem. Człowiek, który taką więź
zachowuje, wykazuje się przede wszystkim głębokim zaufaniem do
Boga,
jest w Niego wpatrzony i zasłuchany, ale też w relacjach
z innymi kieruje się zwyczajną, ludzką roztropnością.
To
człowiek twardo stąpający po ziemi, na pewno nie jakiś lekkoduch
i marzyciel, czy też – jak dzisiaj czasami mówimy – człowiek
„nawiedzony”, ale twardy realista, oceniający
rzeczywistość taką, jaka ona jest i wprowadzający w tę
rzeczywistość ducha Bożego.
Wydaje
się, Kochani, że takiej właśnie postawy nam wszystkim –
szczególnie w naszych czasach – bardzo potrzeba. Potrzeba nam
takiego chrześcijaństwa, które „odnajdzie” się w
warunkach, w jakich żyją i pracują dzisiaj ludzie
– i które
to chrześcijaństwo właśnie te warunki będzie przemieniało i
uświęcało.
W
Ewangelii, której fragmentu przed chwilą wysłuchaliśmy, ukazane
nam zostało bardzo roztropne działanie Jezusa. Kontekstem do
tego opisu było uwięzienie Jana. Kiedy Jezus o tym się dowiedział,
zmienił miejsce swej działalności, ale samą działalność
jeszcze bardziej zaktywizował.
I nie chodziło tu – bynajmniej
– o jakiś strach, o ucieczkę przed trudnościami, o proste
„pójście na łatwiznę”. Wiemy, że Jezus nie chował się
przed przeciwnikami,
patrzył im zawsze prosto w oczy i
podejmował dyskusję, a kiedy przyszedł na to czas – podjął
także cierpienie i śmierć.
Dzisiaj
jednak widzimy Go jako tego, który roztropnie rozpoznaje
warunki,
w jakich przychodzi Mu żyć – i w tych właśnie
warunkach rozwija swoją działalność.
I
my także, moi Drodzy, nie możemy – jako prawdziwi chrześcijanie
– bać się przeciwników, czy też unikać ze strachu dawania
jasnego i konkretnego świadectwa swojej wierze.
Natomiast mamy
też zachowywać zwykłą ludzką roztropność i realistyczny
osąd sytuacji.
Nie musimy się narażać bez potrzeby, czy
trwonić siły lub zapał na to, co nie jest – w świetle wiary –
istotne. Albo na to, co spokojnie można by zrobić później, czy
nawet łatwiej.
Kierując
się zasadą, że nigdy nie wolno nam zaprzeczyć wierze czy
unikać świadczenia o niej w sprawach istotnych,
mamy prawo –
a nawet obowiązek – roztropnego dopasowywania działań i
środków do okoliczności,
w jakich się aktualnie znajdujemy.
Bo
chrześcijanin – żeby to jeszcze raz powtórzyć – to nie
marzyciel, czy człowiek naiwny. To również nie jakiś baśniowy
rycerz, który dla kaprysu swej „lubej” będzie się rzucał w
przepaść. Chrześcijanin – to realista, człowiek konkretny,
twardo stąpający i kroczący po ziemi.
Ale kroczący – zawsze
za Jezusem…
W
tym kontekście pomyślmy:
– Czy
na modlitwie proszę Ducha Świętego o natchnienie do działania
adekwatnego do mojej życiowej sytuacji?
– Czy
moje działanie jest roztropnie odważne, czy jest działaniem
niejako na oślep?
– Czy
tłumacząc się potrzebą roztropności i rozwagi, nie unikam jednak
odważnego świadczenia o wierze – tam, gdzie jest to szczególnie
konieczne?

Zachowujemy
Jego przykazania i czynimy to, co się Jemu podoba…

19 komentarzy

  • Zauważam u siebie w niektórych sytuacjach problem z odwagą w wyznawaniu wiary, w przyznawaniu się w każdej momencie do Jezusa, ale pracuję nad sobą i nie przestaję prosić Ducha Świętego, aby zabierał strach, lęk a obdarzył mnie męstwem i odwagą. Wierzę, że razem osiągniemy sukces w tym względzie.

    • " W miłości nie ma lęku,lecz doskonała miłość usuwa lęk,ponieważ lęk kojarzy się z karą.Ten zaś, kto się lęka,nie wydoskonalił się w miłości."
      W kontekście dzisiejszego Słowa muszę zrewidować swój lęk. Czy brak mi miłości, czy kocham Boga , bo boję się kary…Jedno co wiem na pewno to, to że moja miłość jest niedoskonała.

  • Trudny temat Ksiądz dziś "wybrał" . Trudny i cały czas "aktualny" .

    Zastanawialiście się kiedyś czemu tak dużo osób spotykamy (tzw. Jehowi) na ulicy, a tak mało chrześcijan?

    Kiedyś na rekolekcjach zostaliśmy podzieleni na grupy i mieliśmy za zadanie rozmawiać z ludźmi na ulicy i zainteresować ich tematem. Tematem oczywiście był Jezus. Nikt nie chciał z nami rozmawiać.

    Jehowi – to mam wrażenie, że próbują innych na siłę zainteresować, zmusić.
    A nam chrześcijanom bardziej zależy żeby przekonać, pokazać, że warto być chrześcijaninem. Ciężko, to wytłumaczyć, ale widzę jednak tą różnicę 🙂

    Pozdrawiam
    Gosia

  • Go… i coś tam dalej…

    1. "Nikt nie chciał z nami rozmawiać"… Ludzie nie lubią natrętów i wiarę swą chcą przeżywać osobiście – intymnie, w osobistym kontakcie z Bogiem, a nie przy pośrednictwie fanatycznego "upoważnionego" ,a nie żeby nachalnie deklarować wszystkim do wiadomości…
    2. A może nikt z Wami nie chciał rozmawiać, bo wyczuwał brak szacunku i zarozumiałość, jak w tej chwili choćby u Ciebie w stosunku do "Jehowyyh" – naprawdę chrześcijan zwących się "Świadkami Jehowy".
    3. …"nam chrześcijanom bardziej zależy żeby pokazać"… No właśnie… "pokazać"… Więcej "pokazówek"… A najlepiej więcej nakazów i zakazów…

    4. Zapewne źle się poczułaś na owo "Go… i coś tam dalej"… Tak samo czują się ci, którym zastępujecie drogę, by z wyżyn swej wyjątkowości – pouczać, oświecać, nawracać… Przekonywać bowiem nie umiecie… A już zwłaszcza własnym przykładem. A już zwłaszcza księża – bo we własnym mniemaniu nieomylni, bo nie dopuszczający wątpliwości, bo…nie mający argumentów, poza kiedyś wykutymi na pamięć na kolokwium, zaliczenie lub egzamin w seminarium…

    Nie rozmawiam ze Świadkami Jehowy – odprawiam ich grzecznie. Oni grzecznie odchodzą i…wracają, a ja ich znów grzecznie…
    Gdybym jednak spotkał na swej drodze [a już spotkałem, gdy dwójka oazowych smarkaczy zastąpiła mi drogę i spytała, czy j u ż myślę o swoje śmierci] podobną Tobie – pognałbym… I jestem pewny, że nie wróciłabyś… Dlaczego?

    Pozdrawia Cię,GoSzia22, serdecznie..

    J.A. – katolik

    P.S. A ten, który Was wtedy wysłał p r z e c i w ludziom…no cóż…Kto powiedział, że wśród nas nie ma głupków? Zrobił z Was – niedoświadczonych… mmm… mniejsza z tym c o…

    • Może po prostu trafiali na ludzi zarozumiałych i egoistycznych tak jak ty,którzy uważają,że wszystko i wszyscy są źli i ,że ktoś kto jest chrześcijaninem robi wszystko na pokaz a tak naprawdę nawet nie spróbował zrozumieć co dani ludzie chcieli im powiedzieć bo nie dopuścili ich do słowa.Świadek Jehowy nie jest nachalny za to jest bardzo idealny według Ciebie a według mnie niestety są nachalni nawet bardzo i dzięki temu według mnie trafiają do ludzi bo jak nie drzwiami to oknem wejdą,żeby oznajmić co mają oznajmić wydaje mi się,że właśnie chrześcijaninowi brakuje zapału i cierpliwości do takich akcji.A co do Księży szczerze każdy jest inny,ale każdy jest człowiekiem tak jak my mają prawo do popełniania błędów i może nie każdy ma podejście do ludzi może nie każdy przyzna Ci racje jednak zwykły człowiek też się myli a uważa,że tylko on ma racje.Zazwyczaj jest tak,że ludzie,którzy nie mają styczności żadnej z Księdzem i Kościołem mają największe,aluzje pretensje do Księży i do tego jak wypełniają swoją posługę.A ty skoro umiesz krytykować tak Księży może powinieneś złożyć ich buty przejść drogę,którą Oni przechodzą i ocenić swój trud może byś zrozumiał,że nie każdy Ksiądz uważa,że jest nie omylny czy też nie ma wątpliwości.

    • "Kto powiedział, że wśród nas nie ma głupków?" – w końcu w czymś się zgadzamy :)! To prawda, bo jesteś doskonałą egzemplifikacją tej tezy :).

    • Oto Robert – "prawdziwy katolik"… Uczyń z takim znak pokoju – potem policz palce. A ze przy tym potomek drugiego syna Noego – wcinający się wszędzie tam, gdzie nie do niego piją, cóż…

      Anonimowy!!!
      – Nie rozmawiam ze Świadkami Jehowy – odprawiam ich grzecznie. Oni grzecznie odchodzą i…wracają, a ja ich znów grzecznie… – Do-tar-ło?

    • I to nie jest nachalne z ich strony.Proszę Cię Ogarnij się 🙁 bo aż zaczyna robić mi się CIE SZKODA i tego jak bardzo próbujesz zwrócić uwagę na siebie.Tak bardzo,że powstrzymuje się od napisania czegoś mogę później żałować.M

    • Dlaczego Świadków J traktujesz inaczej tz grzecznie a inaczej odnosisz się do " oazowiczów " nazywając ich smarkaczami i ewentualnie Gosię, pognałbyś aby więcej nie wrócili? Czy chcesz zastraszyć, zlekceważyć, bo są młodzi, niedoświadczeni. Nie ładnie traktować rozmówców wg swojego "widzimisie" :(, bo każdemu należy się szacunek.

  • Zawsze do usług :). Tak przy okazji zaznacz proszę, w którym to z twoich obraźliwych i napastliwych tekstów czyniłeś "znak pokoju", "wyciągałeś rękę" itp.? Zawsze, powtarzam ZAWSZE atakujesz piszących tutaj ludzi, którzy dzielą się swoim przeżywaniem wiary lub jej poszukują!!! Kiedy tylko Ks. Jacek poruszy kwestie Nauki Jezusa w kontekście moralności, właściwych postaw – ty niczym nożyce na stole pojawiasz się ze swoimi zaciętymi komentarzami… Jaka gorycz zalała ci serce, żeś zaczął pałać aż taką chrystofobią?

  • Ostrzegam naszego blogowego Mędrka, że jeżeli znowu – tak, jak kiedyś – zacznie obrażać naszych Rozmówców, to Jego komentarze będę usuwał. Bo o ile znosimy jakoś ten pretensjonalny ton i pomimo braku argumentów po Jego stronie, my dyskusję podejmujemy, to jednak jeżeli będą się powtarzały takie chamskie "wycieczki" pod adresem kogokolwiek, jak tutaj do Gosi – będę takie wpisy usuwał! Są jakieś granice impertynencji!
    A jeżeli ktoś wszystkich poucza i wymądrza się na każdy temat, to sam powinien dać przykład choćby elementarnej kultury!
    Dlatego – ostrzegam! Dotarło?
    Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.