Dużo w tych dniach o miłości…

D
Szczęść Boże! Życzę wszelkiego dobra i zapału do jego realizacji. Nie mam jakiegoś specjalnego przesłania wstępnego na dzisiejszy dzień. A to, które wynika ze słowa Bożego, jest w rozważaniu.
                              Gaudium et spes!  Ks. Jacek

9
stycznia 2016.,
do
czytań: 1 J 4,11–18; Mk 6,45–52

CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Umiłowani,
jeśli Bóg tak nas umiłował,
to
i my winniśmy się wzajemnie miłować.
Nikt
nigdy Boga nie oglądał.
Jeżeli
miłujemy się wzajemnie,
Bóg
trwa w nas
i
miłość ku Niemu jest w nas doskonała.
Poznajemy,
że my trwamy w Nim,
a
On w nas,
bo
udzielił nam ze swego Ducha.
My
także widzieliśmy i świadczymy,
że
Ojciec zesłał Syna jako Zbawiciela świata.
Jeśli
kto wyznaje,
że
Jezus jest Synem Bożym,
to
Bóg trwa w nim, a on w Bogu.
Myśmy
poznali i uwierzyli miłości,
jaką
Bóg ma ku nam.
Bóg
jest miłością:
kto
trwa w miłości, trwa w Bogu,
a
Bóg trwa w nim.
Przez
to miłość osiąga w nas kres doskonałości,
ponieważ
tak, jak On jest w niebie,
i
my jesteśmy na tym świecie.
W
miłości nie ma lęku,
lecz
doskonała miłość usuwa lęk,
ponieważ
lęk kojarzy się z karą.
Ten
zaś, kto się lęka,
nie
wydoskonalił się w miłości.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Kiedy
Jezus nasycił pięć tysięcy mężczyzn, zaraz przynaglił swych
uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, do
Betsaidy, zanim odprawi tłum. Gdy rozstał się z nimi, odszedł na
górę, aby się modlić.
Wieczór
zapadł, łódź była na środku jeziora, a On sam jeden na lądzie.
Widząc, jak się trudzili przy wiosłowaniu, bo wiatr był im
przeciwny, około czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc
po jeziorze, i chciał ich minąć.
Oni
zaś, gdy Go ujrzeli kroczącego po jeziorze, myśleli, że to zjawa,
i zaczęli krzyczeć. Widzieli Go bowiem wszyscy i zatrwożyli się.
Lecz On zaraz przemówił do nich: „Odwagi, Ja jestem, nie bójcie
się”. I wszedł do nich do łodzi, a wiatr się uciszył.
Oni
tym bardziej byli zdumieni w duszy, że nie zrozumieli sprawy z
chlebami, gdyż umysł ich był otępiały.

To
bardzo ciekawe, że w drugiej części Okresu Bożego Narodzenia, na
jego końcówce – wszak jutro już ten Okres w liturgii zakończymy
tak wiele jest mowy o miłości. Kolejne dni przynoszą
nam teraz kolejne fragmenty rozważań Jana Apostoła o miłości
– rozważań zawartych w Jego Listach.
I
choć fragmenty ewangeliczne ukazują jakieś konkretne
wydarzenia
z życia Jezusa i Jego uczniów, to jednak pierwsze
czytanie cały czas utrzymuje nas w tej bardzo szczególnej
atmosferze, jaką jest atmosfera miłości Boga do człowieka i
człowieka do Boga, oraz wzajemnej miłości pomiędzy ludźmi.
Znamiennym jest – żeby to jeszcze raz wyraźnie powtórzyć –
że temat ten pojawia się z taką mocą właśnie w Okresie Bożego
Narodzenia, stanowiąc jakby komentarz do tego, co w tych
dniach przeżywaliśmy.
Oto
bowiem z radością przeżywaliśmy Boże Narodzenie, potem
Objawienie Pańskie, a Jan Apostoł – niejako to komentując –
kładzie akcent na miłość. I chociaż wszystko, co Jezus
uczynił dla nas i dla naszego zbawienia, można by w ten sposób
skomentować, to jednak takie bardzo delikatne, wręcz subtelne
ujęcie,
jakie prezentuje Apostoł Jan – zwany też umiłowanym
Uczniem Jezusa – naprawdę dobrze pasuje do tych niezwykłych
wydarzeń, kiedy to wszechpotężny Bóg zechciał przyjąć
postać bezbronnego Maleństwa…
Nie mamy wątpliwości, że
uczynił to z miłości do człowieka.
A
świadectwem tej miłości jest chociażby to, że nie zraził się
tym, iż już na samym początku swego pobytu na tej ziemi, ze strony
ludzi spotkał się z faktycznym afrontem,
bowiem nie było nawet godnego miejsca, w którym mógłby się
narodzić – musiało się to więc dokonać na totalnym uboczu
wszystkich ludzkich spraw. I jeżeli Boży Syn zdecydował się –
pomimo tego wszystkiego – do ludzi przyjść i z ludźmi
pozostać,
oddając w ich ręce całą swoją bezbronność, to
jest to niewątpliwie wyrazem Jego nadzwyczajnej i przeogromnej
miłości.
Ta
miłość potem, w trakcie publicznej działalności Jezusa,
przybierała bardzo konkretne formy: było to nauczanie i
uzdrawianie, było to rozmnażanie chleba i ryb, czy wreszcie – jak
słyszeliśmy dzisiaj – kroczenie po wzburzonym jeziorze, aby w
ten sposób pomóc
przestraszonym i zmęczonym Apostołom.
Jezus
w swojej postawie był konsekwentny od samego początku swej
bytności na ziemi – aż po Krzyż, czy potem: niedzielny Poranek i
górę Wniebowstąpienia, i aż do dzisiaj. Miłość, okazywana
przez Niego człowiekowi, w różnym czasie przyjmowała różne
formy i na różne sposoby
była wyrażana: na
samym początku była to miłość małego Dziecka, potem – miłość
Nauczyciela i duchowego Przewodnika, dlatego wówczas wyrażała się
nawet w ostrych słowach czy reakcjach.
Na
Kalwarii i w niedzielny Poranek objawiła się ona jako miłość
Zbawiciela i Zwycięzcy.
A wszystkie te wymiary miłości Jezusa
do człowieka aktualizują się obecnie, kiedy cały czas czuwa On
nas swoim Kościołem i go prowadzi.
Ta
Jezusowa miłość do każdej i każdego z nas – domaga się
jakiejś naszej odpowiedzi.
Skoro bowiem Jezus podejmuje się
różnych sposobów okazania nam swej troski i swego oddania, to my
nie możemy pozostać na to obojętni. I dlatego, za radą Świętego
Jana, powinniśmy podjąć jakieś postanowienia i działania.
Apostoł
zachęca nas: Umiłowani,
jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie
miłować.
[…]
Jeżeli
miłujemy się wzajemnie, Bóg trwa w nas i miłość ku Niemu jest w
nas doskonała
.
[…]
Myśmy
poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Bóg jest
miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim
.
Dalej
padają bardzo ciekawe pouczenia i spostrzeżenia: Przez
to

miłość
osiąga
w nas kres doskonałości, ponieważ tak, jak On jest w niebie, i my
jesteśmy na tym świecie. W miłości nie ma lęku, lecz doskonała
miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś,
kto się lęka,
nie
wydoskonalił się w miłości.

I
to ostatnie stwierdzenie wydaje się stanowić
bardzo jasne
i mocn
e
kryterium,
według
którego możemy ocenić, na ile autentycznie i głęboko przeżyliśmy
Święta Bożego Narodzenia i ile
nam z tych wszystkich przeżyć zostało w sercach.

Jeżeli bowiem głęboko przejęliśmy się darem, jaki z siebie
samego uczynił dla nas Jezus i jeżeli chcemy Mu naszą autentyczną
miłością odpowiedzieć na tę Jego niezwykłą miłość, to
będzie się to wyrażało choćby w tym, że z
większym entuzjazmem, zapałem i przekonaniem

podejdziemy do tematu naszej wiary: jej wyznawania, jej
praktykowania, a wreszcie – świadczenia o niej.
Jeżeli
więcej tego zapału jest teraz
w
nas, jeżeli jakoś „bardziej
wierzymy”

po tych Świętach, aniżeli przed nimi, to znak, że coś dobrego
się dokonało – że promyk Bożej miłości ogrzał nasze serce. A
jeżeli tak, to na pewno będzie w tym sercu więcej
siły i zapału – i więcej odwagi…
Zastanówmy
się:

Jakie
środki podjąłem, aby przeżyć Święta bardziej duchowo?

Jakie
refleksje wzbudziły się we mnie w kontekście tajemnicy Bożego
Narodzenia?

Co
w mojej postawie będzie stanowiło konkretną odpowiedź na miłość
Jezusa do mnie?

Odwagi,
Ja jestem, nie bójcie się!

4 komentarze

  • Moja refleksja. Biec już nie mogę… więc będę kontynuować codzienny spacer za Miłością, za Jezusem i karmiła się Nim w Eucharystii, Jego Słowem, odpoczywała z Nim w Kaplicy Adoracji, radowała się i uwielbiała na spotkaniach, w których jest obecny z Ojcem i Duchem Świętym i świadczyła na przekór swojej słabości, że On jest jedynym moim Panem i Zbawicielem.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.