Duch Prawdy – doprowadzi was do całej prawdy!

D
Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny obchodzi Monika Ochnik, moja dobra Znajoma jeszcze z czasów pierwszej Parafii, w Radoryżu Kościelnym, gdzie była Ona zaangażowana w tamtejszy KSM. Do dziś utrzymujemy kontakt, za co jestem bardzo wdzięczny: za nasze długie i mądre rozmowy, za wspieranie się i dobre rady, a przy okazji dziękuję także za pomoc medyczną, nieraz na przestrzeni tych lat okazywaną. 
      Imieniny dzisiaj obchodzą także: Monika Osial, która jeszcze jako Monika Kłusek należała do tego samego KSM, jak również Monika Konarzewska i Monika Mazur – zaangażowane we Wspólnoty młodzieżowe, z którymi miałem przyjemność współpracować.
        Urodziny zaś obchodzi Agnieszka Chmielewska, także z tego samego KSM, oraz Marcel Kryczka, za moich czasów – Lektor w Radoryżu Kościelnym.
      Życzę Wszystkim Świętującym takiej odwagi apostolskiej „pomimo wszystko”, o jakiej mowa dziś w Bożym słowie i w rozważaniu. Zapewniam o modlitewnym wsparciu.
        Nie zapominajmy też dzisiaj o Strażakach, których Patronem jest Święty Florian, Patron dnia dzisiejszego. Módlmy się dla nich o odwagę i rozwagę w każdym działaniu, jakie muszą podejmować.
         I – oczywiście – bardzo, ale to bardzo mocno wspieramy Maturzystów! Trzymajcie się, Kochani! Jesteśmy z Wami, a Wy – dajcie z siebie ile tylko możecie! A jestem pewien, że możecie dużo.
    Życzę Wszystkim błogosławionego dnia! Nie zapominajmy o nabożeństwach majowych!
                                       Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Środa
6 Tygodnia Wielkanocy,
Wspomnienie
Św. Floriana, Męczennika,
do
czytań: Dz 17,15.22–18,1; J 16,12–15
CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
W
owych dniach ci, którzy towarzyszyli Pawłowi, zaprowadzili go aż
do Aten i powrócili, otrzymawszy polecenie dla Sylasa i Tymoteusza,
aby czym prędzej przyszli do niego.
Stanąwszy
w środku Areopagu Paweł przemówił: „Mężowie ateńscy, widzę,
że jesteście pod każdym względem bardzo religijni. Przechodząc
bowiem i oglądając wasze świętości jedną po drugiej, znalazłem
też ołtarz z napisem: «Nieznanemu Bogu». Ja wam głoszę to, co
czcicie, nie znając. Bóg,
który stworzył świat i wszystko na nim, On, który jest Panem
nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką ludzką
i nie odbiera posługi z rąk ludzkich, jak gdyby czegoś
potrzebował, bo sam daje wszystkim życie i oddech, i wszystko. On z
jednego człowieka wyprowadził cały rodzaj ludzki, aby zamieszkiwał
całą powierzchnię ziemi. Określił właściwe czasy i granice ich
zamieszkania, aby szukali Boga, czy nie znajdą Go niejako po omacku.
Bo w rzeczywistości jest On niedaleko od każdego z nas. Bo w Nim
żyjemy, poruszamy się i jesteśmy, jak też powiedzieli niektórzy
z waszych poetów: «Jesteśmy bowiem z Jego rodu». Będąc więc z
rodu Bożego, nie powinniśmy sądzić, że bóstwo jest podobne do
złota albo do srebra, albo do kamienia, wytworu rąk i myśli
człowieka. Nie zważając na czasy nieświadomości, wzywa Bóg
teraz wszędzie i wszystkich ludzi do nawrócenia, dlatego że
wyznaczył dzień, w którym sprawiedliwie będzie sądzić świat
przez Człowieka, którego na to przeznaczył, po uwierzytelnieniu Go
wobec wszystkich przez wskrzeszenie Go z martwych”.
Gdy
usłyszeli o zmartwychwstaniu, jedni się wyśmiewali, a inni
powiedzieli: „Posłuchamy cię o tym innym razem”. Tak Paweł ich
opuścił. Niektórzy jednak przyłączyli się do niego i uwierzyli.
Wśród nich Dionizy Areopagita i kobieta imieniem Damaris, a z nimi
inni.
Potem
opuścił Ateny i przybył do Koryntu.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Jeszcze wiele mam wam do
powiedzenia, ale teraz jeszcze znieść nie możecie. Gdy zaś
przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie
będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek słyszy, i
oznajmi wam rzeczy przyszłe. On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z
mojego weźmie i wam objawi.
Wszystko,
co ma Ojciec, jest moje. Dlatego powiedziałem, że z mojego bierze i
wam objawi”.
Ile
razy można zabierać się za dzieło, które nie rokuje szans na
powodzenie? Czy warto inwestować w sprawy,
które nawet w dalszej perspektywie raczej nie przyniosą
zysku?
Tego typu pytania stawiają zapewne ludzie odpowiedzialni
za prowadzenie większych lub mniejszych biznesów – ludzie, dla
których bilans zysków i strat jest jedynym chyba i
najważniejszym motywem podejmowania wszelkiego
rodzaju inwestycji,
lub powstrzymywania się od nich. Bilans
zysków i strat.
Biada,
gdyby takimi kryteriami miał się kierować apostoł Chrystusa!
Gdyby tak miało być, to tych pierwszych Dwunastu natychmiast
odeszłoby – albo jeszcze w trakcie publicznej działalności
Jezusa, albo w pierwszych dniach po Wniebowstąpieniu! Bo w tym, co
robili, już na pierwszy rzut oka nic się nie kalkulowało i
prowadziło zasadniczo do samych tylko strat – ze stratą życia
włącznie
. A wydarzenie, opisane w dzisiejszym pierwszym
czytaniu, jest tego dobitnym potwierdzeniem.
Oto
Paweł, wykorzystując okoliczności czasu i miejsca, opowiada
Ateńczykom o Zmartwychwstaniu.
To, co mówi, jest jasne i
logiczne, ale nie mieści się w ich sposobie myślenia, postrzegania
świata… I dlatego słyszy: Posłuchamy
cię o tym innym razem,

a
więc zdanie, które generalnie odbiera
chęć do jakiegokolwiek dalszego działania

i dalszej aktywności. Bo jest to zdanie znamionujące całkowite
zlekceważenie,

pozbycie się „problemu” nauczyciela, którego nie chce się
słuchać, który do głoszonych przez siebie teorii jakoś nie
potrafił zainteresować…
Niestety,
w ówczesnym
próżniaczym
i znudzonym

społeczeństwie ateńskim, żądnym jakich nowinek i sensacji (skąd
my to znamy?…) prawda o Zmartwychwstaniu nie przebiła się. A to
raczej nie
nastraja głosiciela pozytywnie do dalszej działalności…
Na
szczęście jednak, pojawiło się i w tej całej historii światełko
w tunelu. Słyszymy bowiem: Niektórzy
jednak przyłączyli się do niego i uwierzyli.
I
słyszymy Jezusa, który w Ewangelii jakby zapowiada tego typu
sytuacje, mówiąc: Jeszcze
wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz jeszcze znieść nie możecie.

Bo
dopiero Duch Święty będzie otwierał umysły uczniów na głębsze
zrozumienie wielu prawd.
A
zatem, nie
można się zrażać

nieprzygotowaniem słuchaczy, ich zamknięciem, niezrozumieniem z ich
strony, a choćby nawet – zlekceważeniem. Na pewno, każda
taka sytuacja boli

i raczej nie stanowi motywu do dalszej działalności. Jednak, pomimo
tego, poddanie
się i rezygnacja ze strony apostoła – jest rozwiązaniem
najgorszym z możliwych!
Jest
po prostu pogodzeniem się z porażką, jest jakąś przegraną.
Owszem,
można poszukiwać być może innych
sposobów głoszenia,

może innego
czasu

lub lepszych
okoliczności.

Tak
właśnie postąpił Paweł. Ale
nie można zupełnie
się poddać

i całkowicie zrezygnować. Powiedzmy
to bardzo jasno: nie
ma takich okoliczności

i takiego złego nastawienia słuchaczy, które by usprawiedliwiały
całkowitą rezygnację apostoła.
To
będzie zawsze jego
wina, jego poddanie się,

jego słabość, jego brak wiary i zaufania do mocy – i pomocy –
Ducha Świętego.
Może
te stwierdzenia brzmią bardzo ostro – być może, według
niektórych, zbyt ostro – ale nie możemy zapomnieć, że cały
czas mówimy o
dziele Bożym,

a więc takim, w którym sam Jezus ma swój udział. A przecież On
nie jest nigdy kimś słabym, czy przegranym. On
zawsze jest zwycięski!

I
chociaż może być tak, że ostatecznie
słuchacz zamknie się

na Bożą naukę i konsekwentnie, do końca, nie będzie chciał jej
przyjąć, to jednak w każdej takiej sytuacji to właśnie on,
słuchacz,
będzie
tym, który się poddał,
zrezygnował,
ostatecznie – przegrał… Niedobrze jest natomiast, jeżeli tym
poddającym się i przegranym miałby
się okazać
apostoł.
Dla
takiej sytuacji naprawdę nie ma usprawiedliwienia!
Dobrze
to chyba zrozumiał Patron dnia dzisiejszego, Święty
Florian,

który dla potwierdzenia prawdziwości i siły swoich
chrześcijańskich przekonań – zdecydował się na męczeństwo.
Co
wiemy więcej na temat tego Świętego?
Był
on – według zapisów z VIII wieku – dowódcą
wojsk rzymskich.
Podczas
prześladowania chrześcijan przez Dioklecjana został aresztowany
wraz z czterdziestoma żołnierzami i przymuszony
do złożenia ofiary bogom.

Wobec stanowczej odmowy, wychłostano
go i poddano torturom.

Przywiedziono go następnie do obozu rzymskiego w okolicach
dzisiejszego Wiednia.
Namiestnik
prowincji, Akwilin, starał się oficera rzymskiego wszelkimi
środkami zmusić do
odstępstwa od wiary:

groźbami i obietnicami. Kiedy jednak te zawiodły, kazał go
biczować, potem szarpać jego ciało żelaznymi hakami, a kiedy i to
nic nie dało – z kamieniem uwiązanym u szyi zatopiono
go w rzece Enns. Miało się to stać 4 maja 304 roku.

Ciało
żołnierza z czasem odnaleziono i ze czcią pochowano. Nad jego
grobem wystawiono klasztor i kościół benedyktynów, a potem
kanoników laterańskich. Do dnia dzisiejszego kościół
ten jest ośrodkiem życia religijnego w Górnej Austrii.

Święty Florian jest patronem archidiecezji wiedeńskiej.
W
roku 1184
,
na prośbę księcia Kazimierza Sprawiedliwego, syna Bolesława
Krzywoustego, znaczną
część relikwii Świętego

otrzymał
Kraków.

Ku ich czci wystawiono w dzielnicy miasta, zwanej Kleparz, okazałą
świątynię. Kiedy w 1528 roku pożar strawił tę część Krakowa,
ocalała
jedynie wspomniana świątynia.

Odtąd zaczęto Świętego Floriana czcić w całej Polsce jako
Patrona
podczas klęsk pożaru, powodzi i sztormów.

Jest
on dla każdej i każdego z nas przykładem świadka odważnego –
apostoła, który do końca się nie poddał, nie zrezygnował…
Pomyślmy:

Czy
nie szukam – i nie znajduję – łatwych usprawiedliwień dla
swojej bierności, albo nawet tchórzostwa w sprawach wiary i
świadczenia o niej?

Czy
staram się poszukiwać wciąż nowych sposobów świadczenia o
Chrystusie – bardziej może odpowiadających
okolicznościom, albo potrzebom odbiorców?

Jak
często w tego typu sprawach proszę o pomoc Ducha Świętego?

Gdy
zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy!

6 komentarzy

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.